A jeżeli nas przy pracy kiedyś, albo przy zabawie śmierć zaskoczy, nie będziemy się gryźli z tego powodu. Jeżeli każdy z nas powie sobie wtedy: com mógł zrobić w życiu, tom robił, i com mógł brać z życia, tom brał. Dobrze teraz i drugim miejsce zrobić. Czekają. Dla mnie przynajmniej wielką będzie radością, że wcale nie jestem „niezastąpiony”, tylko na moje miejsce, którem wypełniał, jak umiałem, przyjdzie drugi, młody, który to równie dobrze, ba – lepiej, przez jakiś czas, potrafi. Rzecz na tem tylko zyska. A o nią przecież chodzi przedewszystkiem. Rzecz jakaś, mnie czy tobie najmilsza, a może obu nam pospolita? O nią przedewszystkiem warto dbać, bo trwa, i koło niej chodzić, a o jednostki mniejsza. Nie myślisz, że jakoś tak?
Autor: Władysław Witwicki, Rozmowa z pesymistą, Wyd. K. Jakubowski, Lwów 1928, s. 13.
A śmierć weszła na świat przez zawiść diabła i doświadczają jej ci, którzy do niego należą.
Źródło: Biblia, Mdr 2, 24
A więc to znaczy, że nie żyje. Co dziwne, kiedy wypowiadałem te słowa, nie wydarzyło się nic. Świat nie miał się wcale gorzej niż zwykle. Pogrążony w tym samym, odwiecznym śnie, niszczał sobie jak zawsze.
Autor: Gaétan Soucy, Dziewczynka, która za bardzo lubiła zapałki
A żyć możesz tylko dzięki temu, za co mógłbyś umrzeć.
Ach! jakież marne to całe filozofowanie o śmierci! Głośniej niż wszyscy mędrcy, zalecający spokój przed zgonem, mówi tykot mego zegarka w kieszeni. Słyszę ciche, drobne, metaliczne uderzenia i wiem, że są to kroki zbliżającej się śmierci.
Ależ bo różne są śmierci rodzaje: Jedna śmierć jest pospolita. Śmiercią tą starzec, kobieta Dziecię, mąż, słowem, tysiące Ludzi umiera co chwila. (…) Ale jest straszniejsza druga, Bo nie umarza od razu, Powolna, bolesna, długa: Śmierć ta dwie społem osoby ugodzi, Lecz moje tylko zabija nadzieje Drugiej bynajmniej nic nie szkodzi. (…) Jeszcze rodzaj śmierci trzeci: Śmierć wieczna, jak Pismo mówi. Biada, biada człowiekowi, Którego ta śmierć zabierze!
Bać się śmierci, o szlachetni, jest tym samym co mieć się za mądrego nim nie będąc; gdyż jest to mniemać, że się wie to, czego się nie wie. Nikt nie wie, czy śmierć nie okaże się największym błogosławieństwem dla ludzkiej istoty, a jednak ludzie boją się jej, jak gdyby posiadali niezbitą pewność, że jest największym z nieszczęść.
Było to tak wielkie cierpienie, które mi nie pozwoliło uczynić najmniejszego poruszenia, a nawet śliny przełknąć nie mogłam. Trwało to do jakich trzech godzin, myślałam zbudzić Siostrę nowicjuszkę, z którą razem mieszkam, ale pomyślałam sobie, przecież ona nie przyniesie mi żadnej pomocy, więc niech sobie śpi, szkoda mi ją budzić. Zdałam się zupełnie na wolę Bożą i myślałam, że już dla mnie nastąpi dzień śmierci, dzień przeze mnie upragniony. Miałam możność łączenia się z Jezusem cierpiącym na krzyżu, inaczej modlić się nie mogłam. Kiedy ustąpiło cierpienie, zaczęłam się pocić, jednak żadnego poruszenia uczynić nie mogłam, ponieważ powracało to, co było przedtem. Rano czułam się bardzo zmęczona, ale już fizycznie nie cierpiałam, jednak na Mszę św. podnieść się nie mogłam, pomyślałam sobie, jeżeli po takich cierpieniach nie ma śmierci, więc jak wielkie muszą być cierpienia śmiertelne.
Całe nasze życie jest jak kamień rzucony w wodę. Nigdy nie wiemy, jakie kręgi zatoczymy naszym upadkiem, czyją śmierć spowodujemy i kogo uzdrowimy. Ile niepokoju wzniecimy dokoła siebie, ile katarakt zdejmiemy ze ślepych rzek.
Co śmierć weźmie, już tego człowiek nie dogoni, Bo się wszystko po śmierci wraca tam, gdzie było Pierwej, niźli się z matki na ten świat rodziło. Na cóż łzy lać daremnie?
Czy wierzę w życie po śmierci? Jak tak patrzę na tego swojego starego, na tych polityków i na cały ten kraj, to tak sobie myślę: Czy istnieje życie przed śmiercią?
Dawniej, gdy ktoś zmarł, pytano: „Czy przyjął Najświętszy Sakrament? Czy wyspowiadał się? Czy przebaczył?” A dziś zazwyczaj [ludzie] pytają: „Czy w ostatnich chwilach był świadomy? Czy cierpiał?”
Autor: Romano Amerio, Iota Unum. Analiza zmian w Kościele katolickim w XX wieku, Wydawnictwo Antyk, 2009, s. 782.
Dawniej śmierć była mi zawsze tylko kimś z szerszego towarzystwa. Teraz zasiada ze mną do jednego stołu: muszę się z nią zaprzyjaźnić.
Źróło: Mała księga cytatów, Halina Lipiec (red.), Oficyna Wydawnicz STON I, Radom 1994, ISBN 8390113228, s. 172.
Dlatego też jak przez jednego człowieka grzech wszedł na świat, a przez grzech śmierć, i w ten sposób śmierć przeszła na wszystkich ludzi, ponieważ wszyscy zgrzeszyli…
Dobrze, że człowiek nie może iść za własnym pogrzebem, bo by mu serce z żalu pękło.
Autor: nieznany
Dopóki człowiek może jeszcze widzieć, dopóki człowiek może jeszcze słyszeć, dopóki może jeszcze mówić, myśleć, czuć, żyje w kręgu stworzenia i jest jego częścią. Świat nie jest pusty i martwy, jeśli spośród wszystkich zmysłów istnieje choćby tylko jeden.
Źródło: Kobierzec z gwiazd i półksiężyców (seria Myśli Srebrne i Złote), wybór i tłum. Stanisław Kałużyński, Edward Tryjarski, Wiedza Powszechna, Warszawa 1967 (oprac. części chakaskiej: Stanisław Kałużyński), s. 121.
Dziwne, że ludzie mogą myśleć o śmierci, kiedy jest tyle do zrobienia w życiu.
Autor: nieznany
Gdy kobiety decydują się na śmierć, wybierają bardziej romantyczne sposoby – otwierają sobie żyły albo przedawkowują środki nasenne.
Gdyby bowiem przyszło nam opłakiwać każdą śmierć, każdą rzeź, od Iraku po Nikaraguę, od Papui-Nowej Gwinei po Nigerię, oszalelibyśmy z żalu. A jednak nie mogę oprzeć się wrażeniu, że to brak żałoby jest wyrazem szaleństwa.
(…) gdyby ktoś zajmował się tylko oswajaniem śmierci, toby zwariował. Trzeba zachować równowagę pomiędzy oswajaniem śmierci i oswajaniem życia, bo w tym ostatnim też jest parę zabawnie makabrycznych rzeczy, tak jak w śmierci.
Autor: Artur Andrus, „Przekrój”, 28 października 2008.
Gdyby nic nie istniało po śmierci – byłby to największy dowcip szatana.
Gdyż, mówiąc po ludzku, śmierć jest rzeczą ostateczną i, mówiąc po ludzku, nadzieja istnieje, póki istnieje życie. Ale, rozumując po chrześcijańsku, śmierć nie jest czymś ostatecznym, jest tylko drobnym zdarzeniem w przebiegu całości, to znaczy życia wiecznego, i, rozumując po chrześcijańsku, w śmierci jest nieskończenie więcej nadziei niż wtedy, kiedy po ludzku mówimy, że istnieje jeszcze życie, nawet życie w pełni zdrowia i sił.
Ile żyć przeżyliśmy? Ile razy umarliśmy? Podobno w chwili śmierci tracimy 21 gramów naszej wagi. Każdy. Co zmieści się w 21 gramach? Co tracimy? A kiedy tracimy 21 gramów? Co tracimy razem z nimi? Co zyskujemy? Co zyskujemy? 21 gramów. Tyle waży garść dwugroszówek, tyle waży koliber. Cukierek. Ile waży 21 gramów?
How many lives do we live? How many times do we die? They say we all lose 21 grams… at the exact moment of our death. Everyone. And how much fits into 21 grams? How much is lost? When do we lose 21 grams? How much goes with them? How much is gained? How much is gained? Twentyone grams. The weight of a stack of five nickels. The weight of a hummingbird. A chocolate bar. How much did 21 grams weigh? (ang.)
I chcąc nie chcąc, pewnego dnia przyjdzie mi umrzeć, tak jak tobie przyszło, i jak dobrze – pomyślę – że właśnie tak będzie, zanim przyjdzie niezgoda, lęk i wstręt.
Jak śmieszna jest cała idea samobójstwa. Nie ma żadnej drogi wyjścia. Jesteśmy całkowicie zanurzeni w rzeczywistości, w historii, w naszej własnej biologii. Możliwość wyobrażenia sobie swojej własnej śmierci polega na nieporozumieniu językowym.
Jak strumienie i rośliny, dusze także potrzebują deszczu, ale deszczu innego rodzaju: nadziei, wiary, sensu istnienia. Gdy tego brak, wszystko w duszy umiera, choć ciało nadal funkcjonuje. Można wtedy powiedzieć: „W tym ciele żył kiedyś człowiek”.
Jedna rzecz jest pewna: śmierć. Może ktoś z państwa się rozchoruje, może nie, może ktoś z państwa będzie miał wypadek, może nie będzie miał wypadku, może ktoś z państwa awansuje, może nie awansuje – nie wiadomo. Ale to, że wszyscy umrzemy, jest pewne. I o tym zapominamy. Ludzie sięgają w przyszłość do emerytury (…) Temat śmierci jest tematem tabu.
Jeśli boisz się śmierci i trzymasz się kurczowo życia, to widzisz jak demony ci je wyrywają, ale jeśli pogodzisz się ze śmiercią, to demony staja się aniołami, które uwolnią cię od życia na ziemi.
Jeśli nie jesteś gotowy umrzeć za wolność, wyrzuć to słowo ze swojego słownika.
If you’re not ready to die for it, put the word "freedom" out of your vocabulary. (ang.)
Autor: Malcolm X, „Chicago Defender”, 28 listopada 1962
Jeżeli człowiek „umarł” sobie – to śmierć jest dla niego czymś naturalnym, czymś, co zakańcza życie, co napełnia pokojem. Gdy odchodzi taki człowiek, to pozostaje po nim „zapach pokoju”, jakby anioł pokoju stanął na tym miejscu.
Kiedy przyjmuje się śmierć w duchu wiary i kiedy całe nasze życie jest nastawione na dawanie siebie, tak iż w końcu z radością i dobrowolnie składamy je w dłonie Boga – wówczas śmierć przeistacza się w spełnienie życia.
Lecz zaklinam – niech żywi nie tracą nadziei I przed narodem niosą oświaty kaganiec; A kiedy trzeba, na śmierć idą po kolei, Jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec!
Nauka mądrego jest źródłem życia, by sideł śmierci uniknąć.
Źródło: Biblia, Prz 13,14
Nawet jeśli czasem trochę się skarżę – mówiło serce – to tylko dlatego, że jestem sercem ludzkim, a one właśnie są takie. Obawiają się sięgnąć po swoje największe marzenia, ponieważ wydaje im się, że nie są ich godne, albo, że nigdy im się to nie uda. My, serca, umieramy na samą myśl o miłościach, które przepadły na zawsze, o chwilach, które mogły być piękne, a nie były, o skarbach, które mogły być odkryte, ale pozostały na zawsze niewidoczne pod piaskiem. Gdy tak się dzieje, zawsze na koniec cierpimy straszliwe męki.
Nie potrafię się bowiem oderwać od myślenia o śmierci. I nie jestem odosobniony. W śmierci jest zanurzona cała europejska kultura zafascynowana wisielcami, topielicami, zgrozą śmierci. Np. w obrazie Rembrandta Lekcja anatomii doktora Tulpa i w filmach o Hannibalu Lecterze są te same wątki: powieszonego, przemocy, kanibalizmu. Jak w konstrukcjach z klocków lego. Układamy różne rzeczy, ale z tego samego materiału.
O zdrowiu i tężyźnie moralnej człowieka rozstrzyga jego reakcja na widmo śmierci. Dusze zdezorganizowane odpowiadają histerią. Psychika zdrowa czuje się wobec wizji śmierci orzeźwiona: pobudza ona ją ożywczo, podnieca patetycznie.
Opis: średniowieczna maksyma, przypominająca, że nie można uniknąć śmierci; pozdrowienie, jakiego używa się w zakonach kamedułów, kartuzów i trapistów.
Póki czujemy ją nad sobą, pojmujemy, co w życiu ma wartość, a co jest do odrzucenia. Dzierży pochodnię i nas oświeca. – Ależ mówiłaś, że ona przychodzi z kosą. – Zjawia się tak, gdy przychodzi pora żniwa. Do tego czasu przyświeca nam niby słońce.
Rzecz oczywista, że do śmierci człowiek musi się przygotować – i że śmierć będzie tym bardziej lekką, tym bardziej normalną, im więcej człowiek będzie „umarły” zanim umrze. Im bardziej człowiek będzie „żywy”, tym śmierć będzie bardziej tragiczną. Dla ludzi światowych, którzy w tym świecie żyli całą doczesnością, którzy tak wibrowali w tej doczesności, w światowym rozumieniu życia – dla nich śmierć będzie załamaniem, strasznym ciosem, tragedią. I rzeczywiście, ludzie, którzy nie wierzą w Chrystusa, którzy nie idą za Nim, tak śmierć pojmują.
Spieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą I ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą I nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości Czy pierwsza jest ostatnią Czy ostatnia pierwszą.
Stary przesąd rzymski mówi: bezbożne jest zawracanie biegu rzek i wdzieranie się w kompetencje natury. Przesąd francuski mówi: bezbożne jest szczepienie się przeciw ospie i naruszanie kompetencji opatrzności własnowolnym wywoływaniem chorób i dolegliwości. Przesąd europejski mówi: bezbożne jest kładzenie kresu swojemu życiu, czyli bunt przeciw naszemu Stwórcy. Zapytam teraz: czemu za bezbożne nie uważa się budowania domów, uprawiania ziemi czy żeglugi morskiej? We wszystkich tych działaniach wykorzystujemy siły umysłu i ciała, aby wprowadzić zmiany w porządku przyrody i w żadnym z nich nie czynimy niczego więcej.
Strzeż się proroków i tych, którzy gotowi są umrzeć za prawdę, gdyż – zwykle za sobą, często przed sobą, czasem zamiast siebie – pociągają śmierć licznych.
Synu mój, słusznie się zły człowiek śmierci boi, Ale się jej dobremu lękać nie przystoi, Bo zły mniema, że wszytek już na wieki ginie, A dobry prawie wtenczas do portu przypłynie.
Śmierć (albo wspomnienie śmierci) sprawia, że ludzie stają się wartościowi i patetyczni. Są wzruszający w tej formie widziadła: każdy czyn, jakiego się dopuszczają, może być ostatnim; nie ma twarzy, która za chwilę nie ulegnie zatarciu jak twarze ze snu. Wśród śmiertelnych wszystko ma wartość czegoś nieodwracalnego i przypadkowego.
Śmierć dla nikogo nie jest okropna. Stary czy młody, dobry czy zły, dla każdego jest taka sama. Śmierć jest bezstronna. Nie ma szczególnie okropnej śmierci. To dlatego śmierć jest taka przerażająca. Twoje zwyczaje, twój wiek, twoja osobowość, twój majątek, twój wygląd… W obliczu śmierci, wszystko to nie ma znaczenia. Śmierć jest okropna, ponieważ niszczy to wszystko.
Śmierć jest faktem, którego jeszcze nikt nie uniknął (…) Jest to wróg, który wcześniej lub później przyjdzie i zamorduje każdego z nas. Należy mieć tyle honoru, żeby pogardzać tym wrogiem.
Źróło: Mała księga cytatów, Halina Lipiec (red.), s. 173.
Śmierć jest naturalna, a nawet pożądana; im wcześniejsza, tym lepsza. Nasza obojętność wobec śmierci jest pochodną naszej (meksykańskiej) obojętności wobec życia.
Źródło: Simon Blackburn, Sens dobra. Wprowadzenie do etyki, tłum. Tadeusz Chawziuk, Poznań 2002, s. 101.
Śmierć jest niewątpliwie czymś przeciwnym naturze, która chce żyć. Wolelibyśmy, aby nasza wędrówka do Nieba była inna, abyśmy mogli się przyodziać życiem wiecznym nie przechodząc przez śmierć. Natura się broni. Ale jednak śmierć nie jest taka straszna. A dlaczego nie jest straszna? Bo Chrystus tędy przeszedł. A to, co można zrobić w towarzystwie Jezusa Chrystusa, nie jest takie straszne.
Śmierć ma tę dobrą stronę, że nas pogania: każdy próbuje tak się jakoś urządzić, żeby zrobić wszystko co powinien, nim ona zastuka do drzwi. Zlikwiduj śmierć, a wyobrażasz sobie, w jaką wszyscy wpadlibyśmy gnuśność, powszechne lenistwo…
Autor: Jean Sullivan, Magia Delf, Warszawa 1970, s. 56.
Śmierć zawsze jest straszna. A kto twierdzi, że boi się jedynie umierania, a nie samej śmierci, ten okłamuje sam siebie, bo przecież nie balibyśmy się umierania, gdyby nie prowadziło ono do śmierci.
Świadomość, że jesteśmy skazani na śmierć, powinna kazać nam zaprząc wszystkie siły w służbę teraźniejszości, w sadzenie drzew, pisanie książek, picie kawy z kimś miłym, podziwianie krajobrazu Warmii, Umbrii czy Sandomierszczyzny, tak przeze mnie ukochanych.
Świat bez śmierci jest niewyobrażalny. Wszyscy ludzie są śmiertelni, niezależnie od tego, czy mają lęk przed śmiercią, czy też nie. Z chwilą, gdy człowiek dochodzi do samoświadomości, uświadamia sobie również własną śmiertelność.
To jeden z przywilejów młodości. Gdy masz siedemnaście lat, śmierć wydaje ci się gwiazdą odległą o tyle lat świetlnych, że nawet przez potężny teleskop ledwie ją widać. Potem starzejesz się i odkrywasz, że to nie gwiazda tylko wielki jak nieszczęście asteroid, który leci prosto na ciebie i jeszcze trochę, a przyładuje ci w ciemię.
Tu czy tam gasną gwiazdy – wszystko jedno. Do końca będę sobą, miał siebie, a jeżeli zacznie się wielki cień: las milczący przytuli rycerza, las milczący, ciszy wielki cień, słońce blaskiem o zbroję uderza, nie obudzi go cisza i noc, nikt nie dźwignie srebrnego puklerza, własnej duszy wykuła go moc. Kto tak ginie, jakby w jedno z duszą zrośnięty. Kto tak trwa sam ponad wszystkim, ten już nie wie, co jest śmierć i życie. (…) Póki trwam nie uchylę szyszaka. Świeci zbroja wśród ciszy jak szczyt górski, kiedy przegląda się w jeziorze. Gdziem jest rzeczywisty: tu czy tam. Tu i tam jest cisza. Nie rozumiem, jak można wierzyć w śmierć. Śmierci nie ma. Jestem wieczne ja.
Tu na ziemi w stosunku do śmierci, życie nasze układa się bardzo prosto. Jesteśmy na tej ziemi, jak żołnierz na posterunku. Taki żołnierz jest bardzo wolny. Nic się nie trapi tym, że po dwóch godzinach przyjdzie zmiana warty, że przyjdzie ktoś inny na jego miejsce. I my, dopóki nas Chrystus nie odwoła, stoimy na posterunku, spełniamy swoje zadanie – zanim nie przyjdzie zmiana warty. Wtedy zastąpi nas ktoś inny i będzie pełnił dalej straż, może nawet lepiej niż my. Ale dopóki jesteśmy na ziemi – chcemy spełniać wszystko, by działa się chwała Boża, bo jesteśmy odpowiedzialni za chwałę Bożą w tym czasie – tu na ziemi.
Umrzeć jutro warte było tyle samo, co umrzeć każdego innego dnia (…). Każdy bowiem dzień wydarzał się po to, by go przeżyć lub by odejść z tego świata.
W chwili śmierci będzie się liczyła tylko miłość. Kto stanie przed Bogiem bez miłości, będzie musiał ponieść wszystkie konsekwencje swoich grzesznych wyborów i egoistycznego postępowania. To będzie straszne doświadczenie prawdziwej śmierci ducha, zmarnowania całego życia.
W końcu on, co zawsze był wykwintnym w mowie, chcąc mi wyrazić całą wdzięczność swoją, a oraz i nieszczęście tych, co bez Sakramentów umierają, nie wahał się powiedzieć: „Bez ciebie, mój drogi, byłbym zdechł – jak świnia!” W samym skonaniu jeszcze raz powtórzył Najsłodsze Imiona: Jezus, Maria, Józef, przycisnął krzyż do ust i do serca swego i ostatnim tchnieniem wymówił te słowa: „Jestem już u źródła szczęścia!…” I skonał. Tak umarł Chopin! Módlcie się za nim, ażeby żył wiecznie.
W każdej chwili, gdy uczucie, myśli i żywe siły osobowości są oderwane od toku tworzenia, pochylamy się nad bezdenną przepaścią niebytu. Owiewa nas mroźne, przejmujące tchnienie nicości upływających chwil. Widmo śmierci, ukazujące się nam w takich momentach, jest właściwym drogowskazem: kieruje ono nas do wytężonego, twórczego życia, albowiem poprzez nie urzeczywistnia się kulturowa kondygnacja świata, z której wynika absolutna dostojność i ważność naszego istnienia.
Własną śmierć, jeśli się o niej w ogóle rozmyśla, traktuje się z największym szacunkiem. Jak coś jedyne i wyjątkowe. Tak jak jedyne i wyjątkowe jest dla każdego własne życie. Każdy jest przekonany, że jego śmierć będzie końcem świata. Nie wierzy, że będzie to koniec tylko i wyłącznie jego świata.
Wspinać się tak mozolnie na tę górę, żeby dowiedzieć się, że ta góra nazywa się starość. Oczekiwać wspaniałego widoku ze szczytu, a ten widok – to śmierć. Lęk młodości przed starością to lęk przed szczytem.
„Wybrańcy bogów umierają młodo” – rzekł starożytny mędrzec; Dzięki temu unikają wielu innych śmierci: śmierci przyjaciół oraz, jeszcze bardziej złowieszczej śmierci przyjaźni, miłości, młodości – wszystkiego co nas otacza.
Wymyśliliśmy wszystko, by zapomnieć o śmierci. I zapomnieliśmy. cieszymy się z utraty pamięci, śmiejemy się z ludzi, którzy nie wymyślili nic, Ale wierzą w inny początek i koniec.
(…) wypalić się do szczętu. Wszystko oddając życiu. Żeby śmierci, tej zwyczajnej wariatce, nic nie pozostawić w spadku; niech odziedziczy po nas popiół wygasły i niech go sobie rozdmucha, jeżeli chce, na siedem stron, i niech ma przy tym iluzję, że nie jest bezrobotna.
Autor: Edward Stachura, Wszystko jest poezja. Opowieść – rzeka
Wyrok śmierci podpisany przez analfabetę liczy się podwójnie.
Autor: nieznany
Zanim umrę, chcę walczyć o życie. Dopóki mogę iść o własnych siłach, pójdę tam, gdzie zechcę.
Z muzyki biło niezrównane piękno. Radośnie ruszyłem, by odszukać grajka, skąd miałem wiedzieć, że była nim śmierć i że grała, by wezwać mnie do siebie?
Żyjemy w świecie pełnym rozproszeń, gdzie drobne zachcianki podają się za potrzeby, a przelotne radości udają spełnienie. Jeżeli w nieuchronnej bliskości śmierci można odnaleźć jakiś dar, jest nim z pewnością nowa perspektywa.