Poniżej znajdują się wybrane cytaty, więcej znajdziesz w osobnym haśle Chłopi (powieść).
– A tak i stara poszła we świat – zaczęła Jagustynka. – Kto? – spytała Anna podnosząc się. – A stara Agata. – Na żebry… – Juści, że na żebry! Hale! nie na słodkości, ino na żebry. Obrobiła krewniaków, wysłużyła się im bez lato, to już ją puściły na wolny dech. – Wróci na zwiesnę, to im naznosi w torebeczkach, a to i cukru, a to i harbaty, a to i grosza coś niecoś; zaraz ją będą miłowały, każą spać w łóżku, pod pierzyną, robić nie dadzą, coby se wypoczena. A wujna, a ciotka jej mówią, póki tego ostatniego szelążka od niej nie wyciągną… A jesienią to już la niej miejsca nie ma w sieni ani we chliwie. Scierwy, psie krewniaki i zapowietrzone – wybuchała Jagustynka i taki gniew ją przejął, że stara jej twarz posiniała. – Biednemu to zawsze na ten przykład wiatr w oczy dorzucił jeden z komorników, stary, wynędzniały chłop z krzywą gębą.
Opis: dialog pracujących na roli kobiet o losie Agaty.
Bieda to ogień, co spala drzewo, puch i wszelkie śmiecie, ale metal szlachetny wychodzi z niego jeszcze czystszym.
A w pierwszą parę tańczył Sievers z panią Ożarowską.
Źródło: Rok 1794. Ostatni Sejm Rzeczypospolitej
Bieda łacniej przekuwa człowieka niźli kowal żelazo.
Źródło: Leksykon złotych myśli, wyboru dokonał Krzysztof Nowak, Warszawa 1998.
Chłop jak sięga, to przysięga Jak dostaje, to przestaje.
Jaki korzeń, taka nać, taka córka, jaka mać.
Źródło: Leksykon złotych myśli, wyboru dokonał K. Nowak, Warszawa 1998.
Las drgnął, zaszemrał i pochylił korony ku słońcu, a z łąk i oparzelisk zaczęły bić mgły w górę jak dymy z trybularzy. Stawy podnosiły powieki mgieł i sennym jeszcze, zorzanym spojrzeniem patrzyły w niebo; zboża zachrzęściły źdźbłami, poruszyły się sennie, że rosa jak grad różowymi perłami posypała się na ziemię. Strumienie zabulgotały i płynęły szybciej, radośniej. Nad mokradłami czajki już chybotały białymi podbrzuszami, kołowały i kwiliły, bocian zaklekotał nad stodołą jakąś i ciężkim lotem płynął na żer, jaskółki świegotały pod strzechami, dzikie kaczki krzyczały na oparzeliskach, a od wsi jakiejś jeszcze niewidzialnej płynęło po rosach rżenie koni. Słońce szło w górę, dzień się zrobił zupełny, bo skowronki ze wszystkich pól zrywały się ku niebu i drżał w powietrzu ich hymn porankowy, a potem głos sygnaturki leciał po rosach, dzwonił, budził, radował.
Prawda nie ma ojczyzny, przeto bywa traktowana jak uprzykrzony włóczęga!
Źródło: Rok 1794. Insurekcja
Rzeczywistość jest z tej samej przędzy co i marzenia.
Co to pan wie, a ja rozumiem.
Źródło: Z pamiętnika (1903)
Uczułem, że jestem tylko świadomością. Poznałem, że nie widzę, nie czuję, nie słyszę, tylko wiem. Białawy obłoczek mgły to byłem ja. Ilekroć przypominałem sobie cokolwiek, to płomienie błękitne i purpurowe, niby błyskawice, wylatywały jakby z tego mojego ja. Spokój szczęścia niezmiernego czułem w sobie. Przebiegałem jakieś światy czarodziejskie. Płynąłem zielonym strumieniem światła. Byłem we wszechświecie. Miljardy słońc kołysały się dokoła, jakby kwiaty białe, żółte i purpurowe. Niezliczone wiry płomieni przebiegały przestrzenie. (…) Byłem wszędzie, a nie mogłem chcieć, byłem jak rozpłynięty, przenikający, wszędzie obecny.
Źródło: W palarni opium, cyt. za: Kamil Sipowicz, Encyklopedia polskiej psychodelii, Wyd. Krytyki Politycznej, Warszawa 2013.