zbrodnia komunistyczna Z Wikiquote, wolnego zbiornika cytatów
Zbrodnia katyńska (w Polsce określenie równoznaczne ze słowem Katyń i las katyński) – zbrodnia posiadająca zgodnie z uchwałą Sejmu RP znamiona ludobójstwa, kwalifikowana jako zbrodnia wojenna, zbrodnia przeciwko ludzkości, zbrodnia przeciwko pokojowi i zbrodnia komunistyczna, popełniona przez NKWD przez rozstrzelanie wiosną 1940 roku co najmniej 21 768 obywateli Polski (w tym ponad 10 tys. oficerów Wojska Polskiego i Policji Państwowej), na mocy decyzji najwyższych władz ZSRR.
09. 04. 1940. Piąta rano. Od świtu dzień rozpoczął się szczególnie. Wyjazd karetką więzienną w celkach (straszne!). Przywieziono [nas] gdzieś do lasu, coś w rodzaju letniska. Tu szczegółowa rewizja. Zabrano [mi] zegarek, na którym była godzina 6.30 (8.30). Pytano mnie o obrączkę, która (…). Zabrano ruble, pas główny, scyzoryk (…).
Minęliśmy Smoleńsk, dojechaliśmy do stacji Gniezdowo. Wygląda tak jakbyśmy mieli tu wysiadać bo kręci się wielu wojskowych. W każdym razie dotychczas nie dali nam nic dosłownie do jedzenia. Od wczorajszego śniadania żyjemy porcją chleba i skromną dawką wody.
Źródło: Janusz Kazimierz Zawodny, Katyń, Wydawnictwo Editions Spotkania, Lublin-Paryż 1989, s. 183.
Dla tych, którzy musieli kopać własny grób, Którym ręce wiązano z tyłu i kazano klękać przed jamą, Których wieźli barkami i zatapiali na środku Morza Białego, Po których nic nie zostało, Nawet nazwisko, Żadna wieść – Dla nich nie pisze się nekrologów (…)
I tylko pamięć została Po tej katyńskiej nocy… Pamięć nie dała się zgładzić, Nie chciała ulec przemocy. I woła o sprawiedliwość, I prawdę po świecie niesie… Prawdę o jeńców tysiącach Zgładzonych w katyńskim lesie!
Opis: wiersz datowany na 23 kwietnia 1965; przez wiele lat przypisywano Marianowi Hemarowi, autorstwo zidentyfikowano dopiero w 1991.
Jeszcze rosną drzewa, które to widziały Jeszcze ziemia pamięta kształt buta, smak krwi Niebo zna język, w którym komendy padały Nim padły wystrzały, którymi wciąż brzmi
Jest tylko jedna taka świata strona Gdzie coś, co nie istnieje – wciąż o pomstę woła Gdzie już śmiechem nawet mogiła nie czczona Dół nieominięty – dla orła sokoła…
„O pewnym brzasku w katyńskim lasku Strzelali do nas Sowieci…”
Autor: Jacek Kaczmarski, Ballada Katyńska z płyty Litania wydanej w Australii, 1986
KATYŃ – to wygnanie z pamięci Boga. KATYŃ – to skarbiec prawdy, kiedy Stalin własną zbrodnię oddając w darze krwawemu bliźniakowi, sam postawił znak równości pomiędzy ludobójczym systemem hitlerowskim i swoim – tak obaj dyktatorzy podzielili pierwsze miejsce na piedestale zwycięzców w zawodach nieludzkości, toczonych na przestrzeni historii świata.
Kiedy w Katyniu ziemia na światło wydała Mierzwę trupów – pobite, porzucane ciała… (…) Więc trzeźwi, polityczni, realni i mili zrobili tak, że właśnie – wiemy jak, zrobili.
(…) lecą me bomby w ich blackouty, niechaj im sen spędzają z powiek. A druga bomba w grób smoleński! Niechaj rycerze zmartwychwstaną I świecąc każdy piersi raną, świadectwo dadzą krwi męczeńskiej, tej krwi niewinnej, z ręki kata przelanej w obcą ziemię czerstwą, ze zgrozą, lecz milczeniem świata, za wolność, równość i braterstwo.
Modlimy się za żołnierzy, żołnierzy Wilna i Lwowa, Pojmanych w napaści z tyłu, zdradzieckiej i judaszowej, Kiedy nie mieli już nawet okrutnych praw każdej wojny, Która pozwala zabijać, aby samemu nie zginąć, Żołnierzy w łagrach śmiertelnych, żołnierzy w bagnach zatrutych, Żołnierzy w lodach kamiennych, żołnierzy bitych i skutych, Żołnierzy naszej wolności.
Modlimy się za niewinnych. (…)
Modlimy się za Polaków, męczonych bo byli z Polski, Za Żydów rozstrzeliwanych, bo mieli z nami ojczyznę. Za Ukraińców zesłanych, bośmy pospołu osiedli, Za wszystkich bliźnich po kraju, po ojcach ich i po matkach, Za owoc tej samej ziemi, ludzi tej samej przyrody I chleba tego samego, ognia, powietrza i wody, Za wszystkich z naszego domu
Nad Katyńskim lasem – miesiąc, nad Katyńskim piaskiem szelest, zeszła tam Pani Niebios, ściele się ku niej ziele, piołuny gną liście srebrne całe, żeby po nich stąpała. Przystanęła cała w świetle, rozpostarła płaszcza połę, nabiera do niej piasku z Katyńskiego krwawego dołu, nabiera go płynnego jak srebro, żeby go zabrać do Nieba.
Oficer w rogatywce śpi, już żywa dusza nie pamięta, bo obca go obmywa rzeka, obcy mu borów szumi liść. Nie minie wiek, nie minie rok – napiszą chłopcy i dziewczęta w zeszytach to, co nam przez gardło ściśnięte przejść nie może dziś.
Sprzączki i guziki z orzełkiem ze rdzy, Po miskach czerepów – robaków gonitwy, Zgniłe zdjęcia, pieczątki, mapy miast i wsi - Ale nie ma broni. To nie pole bitwy.
Tej nocy zgładzono wolność W katyńskim lesie… Zdradzieckim strzałem w czaszkę Pokwitowano Wrzesień… Związano do tyłu ręce, By w obecności kata, Nie mogły się wznieść błagalnie Do Boga i do świata. Zakneblowano usta! By w tej katyńskiej nocy Nie mogły wołać o litość Ni wezwać znikąd pomocy. W podartym jenieckim płaszczu Martwą do rowu zepchnięto I zasypano ziemią Krwią na wskroś przesiąkniętą. By zmartwychwstać nie mogła, Ni znaku dać o sobie I na zawsze została W leśnym katyńskim grobie.
Opis: wiersz datowany na 23 kwietnia 1965; przez wiele lat przypisywano Marianowi Hemarowi, autorstwo zidentyfikowano dopiero w 1991.
Tobie Ojczyzną – Tryumfalny Łuk, defiladowa muzyczka zwycięska, a mnie Ojczyzną – parszywy grób w lasku pod Smoleńskiem! Tobie Ojczyzną – spokojny kąt i kark, który posłusznie się gnie, a mnie Ojczyzną – spalony dom i rejestracja w NKWD.
Ty, która stałaś na Golgocie pod krzyżem Chrystusa, byłaś na pewno i w Lesie Katyńskim… Zbierałaś ich po kolei i niosłaś prosto do Syna Twojego, A On przygarniał ich do swojego przebitego Serca Zatykano im usta, ale Ty słyszałaś ich niemy krzyk. Wiązano im ręce, jak Synowi Twojemu, a Ty powtarzałaś „Ecce Homo”.
Tylko guziki nieugięte przetrwały śmierć świadkowie zbrodni z głębin wychodzą na powierzchnię jedyny pomnik na ich grobie (…)
przeleciał ptak przepływa obłok upada liść kiełkuje ślaz i cisza jest na wysokościach i dymi mgłą smoleński las tylko guziki nieugięte potężny głos zamilkłych chórów
Zaszum nam Polsko jak husarskie skrzydła Co strwożą wroga a w nas ducha wzniosą I niech w chorągwiach Matka nasza czuwa Nad zagonami ponad krwawą rosą Zaszum nam Polsko nad Wilnem i Lwowem Ponad Wołyniem gdzie wstają upiory Zaszum nam Polsko nad katyńskim lasem Gdzie odprawiamy codziennie nieszpory Gdzie biją dzwony i gdzie brzozy drżą Gdy pamięć wraca jak spłoszona sarna I gdzie się ptaki zmieniają w anioły Gdy je okrywa nocy chusta czarna
Przez otwór w dachu wagonu widzę pobłysk kopuł Smoleńska. Pociąg zatrzymuje się na opuszczonej stacji, przesiadamy się do dziwnych, niewielkich autobusów – mają pobielone szyby. Przez chwilę widzę jednak szpaler żołnierzy, karabiny, bagnety. Skąd ten pośpiech, a poza wszystkim, gdzie nas wiozą, gdzie nas wiozą w tak piękny, wiosenny dzień?
Źródło: Jerzy Roman Krzyżanowski, Katyń w literaturze. Międzynarodowa antologia poezji, dramatu i prozy, wyd. Norbertinum, Lublin 2002, ISBN 8372221243, s. 79.
Gdyby żyli oni tak długo jak Rosjanie dowodzili, to byłby to jeden rok więcej przyczyniający się do zużycia mundurów i obuwia. Zdecydowanie, zużycia nie było widać. Chociaż nie jestem ekspertem od obuwia, ale sam nosiłem buty, jestem oficerem zawodowym, byłem jeńcem wojennym przez dłuższy czas i widziałem jak obuwie się zużywa. Dlatego to był punkt przekonywujący, najważniejszy dowód, który uświadomił nam, że ci mężczyźni byli martwi znacznie dłużej niż twierdzili Rosjanie.
Źródło: Janusz Kazimierz Zawodny, Katyń, Wydawnictwo Editions Spotkania, Lublin-Paryż 1989, s. 190.
Motywy, dla których tym trzem procentom zdecydowano darować życie, są nie mniej, a nawet bardziej tajemnicze, niż motywy decyzji o fizycznej likwidacji pozostałych 97 proc.
Nie mogę zapomnieć wyrazu jego twarzy w momencie, gdy zakomunikowano mu wezwanie. Coś dziwnego odbiło się w oczach tego chłopca, który dotychczas z humorem i wiarą we własną gwiazdę znosił wszystkie przeciwności losu i wszystkie cierpienia fizyczne. Nie był to strach, lecz coś jakby jakaś przepaść bezdenna otworzyła się pod jego nogami. […] Był to wyjątkowy wypadek, kiedy wśród tych, co odjeżdżali pod Katyń, zauważyłem coś jakby przeczucie tego losu, który czekał ich następnego ranka.
Niemcy znaleźli starego chłopa, Rosjanina, który twierdził, że las katyński miał złą reputację – był to teren zakazany; widział, jak duże, zamknięte furgonetki jadą z bocznicy kolejowej (kilka mil dalej) do lasu, i że często opowiadano o strzałach w lesie. Miało to potwierdzać, że Rosjanie przywieźli ofiary do masowych grobów koleją i ciężarówką na jakiś czas, zanim Niemcy zajęli ten teren.
Opis: zeznanie pułkownika armii amerykańskiej przed Specjalną Komisją ds. Masakry w Lesie Katyńskim (Komisja Maddena) o Zbrodni katyńskiej, który jako jeniec wojenny był świadkiem ekshumacji grobów katyńskich w 1943 roku. Waszyngton, 4 lutego 1952.
Plac był gęsto obstawiony kordonem wojsk NKWD z bagnetem na broni. Była to nowość w stosunku do naszego dotychczasowego doświadczenia. Nawet na froncie, bezpośrednio po wzięciu nas do niewoli, eskorta nie nakładała bagnetów na broń. (…) Z drogi wjechał na plac zwykły pasażerski autobus, raczej małych rozmiarów w porównaniu do tych autobusów, do których jesteśmy przyzwyczajeni w miastach zachodnich. Okna były zasmarowane. Pojemność autobusu była około 30 osób, wejście dla pasażerów od tyłu. Powstawało pytanie, jaki był cel zasmarowania okien tego niedużego autobusu. Autobus podjechał tyłem do sąsiedniego wagonu, tak, że jeńcy mogli wchodzić bezpośrednio ze stopni wagonu, nie stąpając na ziemię. Z obydwu stron stali żołnierze wojsk NKWD z bagnetem na broni. Był to dodatek do gęstego kordonu otaczającego plac. Po półgodzinie autobus wracał, aby zabrać następną partię.
Robotnicy kopali i było widać ciała leżące w równych szeregach, wiele z rękami związanymi z tyłu, na plecach. (…) Widok tylu ciał był szokujący i dopiero później zdaliśmy sobie sprawę z tego, że wszyscy ci ludzie zostali zabici strzałem w tył głowy. Widzieliśmy to jako niezaprzeczalny fakt i staraliśmy się sobie wyobrazić, co mogło dziać się w czasie egzekucji. Czy byli oni odurzeni, związani, czy zdradziecko zaskoczeni, czy też jak? Czy mogli zachować spokój w tych okolicznościach? Czy rzeczywiście byli spokojni? Nie mieliśmy na to odpowiedzi. Była to potworność. Jak można zabijać jeńców, którzy nie mogli walczyć, bronić się… Jak powiedział mój ówczesny towarzysz, kapitan Stewart – „Nie mogę uwierzyć, że to przed moimi oczami jest prawdziwe”. Było tego po prostu za dużo.
Opis: wspomnienia pułkownika, który jako jeniec wojenny był świadkiem ekshumacji grobów katyńskich w 1943 roku.
Źródło: Janusz Kazimierz Zawodny, Katyń, Wydawnictwo Editions Spotkania, Lublin-Paryż 1989, s. 187–188.
Większość twarzy była ciągle pokryta ciałem. Nie były to tylko czaszki. Z przodu czoła była dziura, dwa do trzech cali średnicy, w miejscu gdzie kula strzelona w tył głowy wychodząc wyrywała czubek czoła. To jednak nie niszczyło całkiem rysów twarzy, tak że można było powiedzieć, jak myślę, że za życia byli to biali mężczyźni. Mundury identyfikowały ich jako Polaków. Nie było żadnej wątpliwości, że mundury te były najlepszego gatunku i szyte na miarę. Nie było tam mundurów niedopasowanych, tandety.
Opis: wspomnienia pułkownika armii amerykańskiej który jako jeniec wojenny był świadkiem ekshumacji grobów katyńskich w 1943.
Źródło: Janusz Kazimierz Zawodny, Katyń, Wydawnictwo Editions Spotkania, Lublin-Paryż 1989, s. 188.
(Ciała ułożono w masowym grobie) tak równo jak maszyny schodzące z taśmy produkcyjnej. (Druga grupa rozstrzeliwanych) ujrzała monstrualny widok. W szerokim, głębokim dole leżeli ich koledzy, upakowani gęsto po brzegi, naprzemiennie to głowami, to nogami, jak sardynki w puszce (…) A po ich ciałach deptali kaci, ciągnąc następne (zwłoki) i brodząc we krwi jak rzeźnicy w ubojni.
Źródło: Lynne Olson, Stanley Cloud, Sprawa honoru. Dywizjon 303 Kościuszkowski. Zapomniani bohaterowie II wojny światowej, wyd. AMF Plus, Warszawa 2004, ISBN 8392140117, s. 211.
Dziś jeszcze, gdy tłumiąc w sobie gniew piszę te słowa, polityczni spadkobiercy morderców z Katynia nie mogą zdobyć się na to, by uznać winę, wskazać prawdziwych zabójców i w ten sposób obmyć przynajmniej ręce. Ofiary Katynia wciąż profanuje kłamstwo, które skrywa ich ostatnie chwile i nie daje rodzinom prawa uczczenia jawnie i publicznie ich pamięci. Rząd sowiecki, który prawdopodobnie wciąż zatrudnia albo płaci emerytury żyjącym jeszcze katom, wznosi obecnie pomnik na przesiąkniętej krwią ziemi Katynia. Dalej jednak podtrzymując znieważającą ofiary wersję wydarzeń: fałszuje prawdziwą datę zbiorowego mordu.
Źródło: Czerwona plama [w:] Janusz Kazimierz Zawodny, Katyń, Wydawnictwo Editions Spotkania, Lublin-Paryż 1989, s. 13.
Fakt pominięcia zbrodni katyńskiej w wyroku norymberskim posiada znaczenie niezmiernie doniosłe i musi sprowadzić daleko idące konsekwencje. Oznacza on bowiem, że sprawa postawienia przed sądem i ukarania sprawców tego mordu pozostaje otwarta. Oznacza, że zasady sprawiedliwości międzynarodowej, które ustalono po raz pierwszy w dziejach ludzkości w następstwie ostatniej wojny, a które znalazły wyraz w procesie norymberskim, nie zostały jeszcze urzeczywistnione w całej pełni i wymagają ponownego rozpatrzenia tej nieosądzonej winy.
Katyń – to miejsce i nazwa, które pozostaną na zawsze w pamięci każdego Polaka. Katyń – to słowo kojarzące się z okrucieństwem, bestialstwem i podstępem. Okrucieństwem wobec bezbronnych, bestialstwem wobec ofiar, nienawiścią do ludzi mówiących innym językiem i wyznających odmienny światopogląd. Katyń – to także oszustwo popełnione wobec ludzi, którym wpierw kazano wierzyć, że mają być uwolnieni i powrócą do swoich rodzin, aby później wymordować ich jednego po drugim bez żadnego ostrzeżenia, bez możliwości napisania ostatniego listu, nawet odmówienia ostatniej modlitwy. Było to oszustwo popełnione wobec całego narodu, któremu przez prawie pięćdziesiąt lat sprawcy zbrodni i ich polityczni sukcesorzy w Moskwie i w Warszawie nie pozwolili nawet głośno mówić o masowym morderstwie.
Źródło: Czerwona plama [w:] Janusz Kazimierz Zawodny, Katyń, Wydawnictwo Editions Spotkania, Lublin-Paryż 1989, s. 13.
Kiedy było po wszystkim, kiedy już padł ostatni strzał i ostatnia kula przebiła polską głowę – oprawcy, zapewne przyuczeni w młodości do prac gospodarskich, przystąpili do całkiem niewinnych zajęć: wyrównywania ziemi i sadzenia choinek na miejscu kaźni.
Źródło: Lynne Olson, Stanley Cloud, Sprawa honoru. Dywizjon 303 Kościuszkowski. Zapomniani bohaterowie II wojny światowej, wyd. AMF Plus, Warszawa 2004, ISBN 8392140117, s. 261.
Po pięciu latach usilnych starań, wydarłem oficjalne uznanie prawdy o Katyniu. To mnie Gorbaczow wręczył listy zamordowanych i oświadczył publicznie, że winę ponoszą władze radzieckie, że to było NKWD. Czy o tym się dziś mówi? Nie.
Autor: Wojciech Jaruzelski, rozmowa Zbigniewa Hołdysa, Tajemnica generała, „Wprost” nr 30, 25 lipca 2011.
Tej zbrodni ludobójstwa dokonano z woli Stalina, na rozkaz najwyższych władz Związku Sowieckiego. Sojusz III Rzeszy i ZSRR, pakt Ribbentrop-Mołotow i agresja na Polskę 17 września 1939 roku znalazły swoją wstrząsającą kulminację w zbrodni katyńskiej. (…) W tym samym czasie rodziny pomordowanych i tysiące mieszkańców przedwojennych Kresów były zsyłane w głąb Związku Sowieckiego, gdzie ich niewypowiedziane cierpienia znaczyły drogę polskiej Golgoty Wschodu. Najbardziej tragiczną stacją tej drogi był Katyń. Polskich oficerów, duchownych, urzędników, policjantów, funkcjonariuszy straży granicznej i służby więziennej zgładzono bez procesów i wyroków. Byli ofiarami niewypowiedzianej wojny. Zostali zamordowani z pogwałceniem praw i konwencji cywilizowanego świata. Zdeptano ich godność jako żołnierzy, Polaków i ludzi. Doły śmierci na zawsze miały ukryć ciała pomordowanych i prawdę o zbrodni.
Autor: Lech Kaczyński, list do Rodzin Katyńskich, 3 kwietnia 2010
To był efekt zemsty za rok 1920. To nie Polska powinna odrabiać lekcję pokory. Nie ma do tego żadnego powodu, powody mają inni. Powody mają ci, którzy do tej wojny doprowadzili i ją ułatwili.
To była zbrodnia ludobójstwa popełniona przez Sowietów na zupełnie bezbronnych ofiarach. Nigdy nie została ukarana. Zamiast tego mieliśmy kłamstwo katyńskie. Wmawianie światu, że to nie sowiecka Rosja odpowiada za tą straszliwą zbrodnię, ale nazistowskie Niemcy. Wbrew faktom, wbrew logice. Z pełną premedytacją. I tak przez kilkadziesiąt lat.
W tej Wysokiej Izbie musi zostać wypowiedziane słowo Katyń. Tego wymaga honor narodu polskiego, jego męczeńskie dzieje w latach ostatniej wojny. Wypowiadam je w przekonaniu, że kompetentne czynniki rządowe zadbają, ażeby jak najszybciej wszelkie okoliczności dotyczące Katynia zostały dogłębnie, z troską o prawdę, wyjaśnione. Wyjaśnić należy również cały splot spraw związanych z paktem Ribbentrop – Mołotow z 23 sierpnia 39 roku i z jego tragicznymi dla Polski następstwami, z 17 września 1939 roku, z wywózkami na Sybir wielotysięcznej rzeszy Polaków ciągnącymi się aż po 1941 rok. Są w tej Izbie osoby, które boleśnie doświadczyły tych wywózek.
:Władysław Sikorski: Nie naszą rzeczą jest dostarczać rządowi sowieckiemu dokładnych spisów naszych ludzi, ale pełne listy mają komendanci obozów (łagrów). Mam ze sobą listę ok. 4000 oficerów, których wywieziono siłą i którzy znajdują się jeszcze obecnie w więzieniach i obozach pracy i nawet ten spis nie jest pełny, zawiera bowiem tylko nazwiska, które się dało zestawić z pamięci. Poleciłem sprawdzić czy nie ma ich w Kraju, z którym mam stałą łączność. Okazało się, że nie ma tam żadnego z nich; podobnie jak w obozach naszych jeńców w Niemczech. Ci ludzie znajdują się tutaj. Nikt z nich nie wrócił.
Józef Stalin: To niemożliwe. Oni uciekli.
Władysław Anders: Dokąd mogli uciec?
Józef Stalin: No, do Mandżurii?
Opis: podczas rozmowy na Kremlu 2 grudnia 1941 ze Stalinem o polskich oficerach zamordowanych w Katyniu w 1940.
Ze zbrodnią katyńską już na zawsze nierozerwalnie związana jest katastrofa smoleńska (...) Największa tragedia w powojennej historii Polski. W Smoleńsku, podobnie jak w Katyniu, zginęły polskie elity. Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej wraz z małżonką, ostatni prezydent Polski na uchodźctwie, marszałkowie, ministrowie, posłowie i senatorowie, duchowni rożnych wyznań, szefowie wielu urzędów centralnych, przedstawiciele rodzin katyńskich, generałowie, funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu, piloci i cała załoga samolotu. Wspaniali ludzie.
Jesteście świadkami śmierci, która nie powinna ulec zapomnieniu. Tragiczne wydarzenia, które miały miejsce na wiosnę 1940 roku w Katyniu, Charkowie i Miednoje, są rozdziałem w martyrologium polskim, które nie może być zapomniane. Ta żywa pamięć powinna być zachowana jako przestroga dla przyszłych pokoleń (…). Pragnę dodać, że ja również codziennie modlę się za tych, którzy zginęli w Katyniu.
Autor: Jan Paweł II, wypowiedź dla uczestników pielgrzymki Rodzin Katyńskich do Rzymu, 13 kwietnia 1996
Hitleryzm przynajmniej częściowo został nazwany, osądzony i potępiony. A bolszewizm? Nie było Norymbergi dla katynizmu i dla przestępców ze Wschodu. Bezkarne pozostają tak straszne zbrodnie jak Katyń, Miednoje, Bykownia, Kuropaty, Charków i tyle innych miejsc mordowania. W każdym z tych miejsc systematycznie strzałem w tył głowy zabijano po 250 osób każdej nocy. Następnie wrzucano do samochodów ciężarowych i zakopywano w dołach śmierci. Nikt tej zbrodni nie rozliczył.
Autor: ks. Zdzisław Peszkowski, wypowiedź z uroczystości nadania tytułu doktora honoris causa Papieskiego Wydziału Teologicznego – Bobolanum w Warszawie 7 października 2004
70 lat temu sowieckie NKWD przystąpiło do wykonywania polecenia Stalina i towarzyszy, którzy postanowili zgładzić tysiące polskich oficerów, policjantów i funkcjonariuszy państwowych uznanych za zdeklarowanych i nierokujących nadziei poprawy wrogów władzy sowieckiej. Nie rokowali nadziei, że da się ich urobić do konsystencji ludzi sowieckich, wobec czego byli wrogami, których należało unicestwić. Zbrodnia ludobójstwa nazwana później – katyńską – pochłonęła tysiące ofiar. Według ustaleń historyków wiosną 1940 roku Sowieci zamordowali co najmniej 22 079 obywateli Rzeczypospolitej Polskiej, w tym 14 463 wojskowych, policjantów i innych funkcjonariuszy państwowych z obozów specjalnych.
Autor: biskup polowy Tadeusz Płoski, niewygłoszone Kazanie katyńskie z 10 kwietnia 2010
Katyń pozostaje symbolem wyroku śmierci wydanego na Polskę, a mord katyński stanowi część duchowego dziedzictwa określającego naszą tożsamość.
To był okrutny mord. Polacy zostali zamordowani strzałem w tył głowy, mieli skrępowane ręce, a ich kaci zabijali tchórzliwie, zza pleców. I ta armia, wymarzona i wypłakana przez pięć pokoleń zaborów, armia Piłsudskiego, została złożona w 12 rzędach w Katyniu i Miednoje. Tak potraktowano Rzeczypospolitą.
Zbrodnia katyńska przerwała ciągłość historyczną. Jej ofiary nie mogły przekazać tego, co doświadczyły w swoim życiu młodszym pokoleniom. Ich brak odczuwamy dotkliwie do dnia dzisiejszego.
Co więcej, zbrodnia katyńska prawie zbiegła się w czasie z tak zwaną „akcją AB” (Ausserordentliche Befriedungsaktion) w strefie pod okupacją nazistów, gdzie podobną liczbę ludzi z podobnych kręgów rozstrzelano lub zesłano do obozów koncentracyjnych. Wysoki rangą dostojnik sowiecki został na stałe oddelegowany do dowództwa SS w Generalnej Guberni i trudno uwierzyć, by zbieżność tych dwóch zbrodniczych akcji była całkowicie przypadkowa.
Katyń bajką nie jest. Jeden bandyta wsypał drugiego. Porobił dokładnie plany miejsca zbrodni, przeprowadził statystykę, zgromadził materiał dowodowy, ściągnął rzeczoznawców, sporządził protokół i zadenuncjował byłego sprzymierzeńca. Bandyta Niemiec zrobił to z iście niemiecką dokładnością, posługując się metodą naukową. Bandyta Niemiec przez sześć lat wojny nie krył swych zbrodni, przeciwnie, podkreślał ich rozmiary, twierdząc, że jako Niemiec ma prawo zabijać. Nakrywszy drugiego bandytę, kolegę po fachu rzekł: »Katyń to twoja sprawa. Ja wyjątkowo nie maczałem w tym palców«.
Źródło: Sławomir Kalbarczyk (red.), Zbrodnia katyńska. W kręgu prawdy i kłamstwa, Wydawnictwo Instytut Pamięci Narodowej, Warszawa 2010, ISBN 9788376291239, s. 123.
Mówimy o aktach dotyczących ok. 300 tysięcy osób. Obecnie te materiały są przetrzymywane przez FSB. (…) Rosjanie nie mają interesu, by pokazywać nam prawdy o popełnionych zbrodniach. Symbolem ich stanowiska i polityki w tej sprawie jest fakt, że Stalin, największy obok Hitlera morderca w dziejach świata, ma swój monumentalny grób w centrum Moskwy, na Placu Czerwonym, pod samym murem Kremla. (…) Władze Rosji identyfikują się z tamtym reżimem.
Nie ma takiego miejsca na świecie, takiego więzienia, obozu czy łagru, skąd by ludzie nie uciekali. (...) Historia może przytoczyć dziesiątki i setki przykładów w tej sprawie. A jednak ta sama historia nie potrafi przytoczyć przykładu choćby jednej ucieczki z Katynia, choćby nawet próby nieudanej ucieczki.
Autor: Dariusz Baliszewski, Historia nadzwyczajna, Wydawnictwo Dolnośląskie, Warszawa 2009, s. 267.
Opis: o trudności w udokumentowaniu ucieczek i identyfikacji uciekinierów z Katynia (w drodze do Katynia).
Trudno przyjąć, że nie rozumiał ofiary Katynia, trudno przyjąć, że o nich wszystkich, zamordowanych w laskach katyńskich, nie pamiętał. A jednak odmówił. Być może on także rozumiał szczególną logikę Katynia, miejsca świętego dla każdego Polaka i miejsca gorzkiego, bolesnego wstydu dla każdego Rosjanina.
Autor: Dariusz Baliszewski, Historia nadzwyczajna, Wydawnictwo Dolnośląskie, Warszawa 2009, s. 48.
Opis: komentarz do odmowy przez Jana Pawła II odprawienia „uroczystej Mszy Świętej za Katyń” w 1979, wkrótce po jego wyborze na urząd papieża.
Już okupacyjne ulotki Armii Krajowej wymieniały nazwę Katyń obok nazwy Oświęcim, dwu miejsc ludobójstwa popełnionego przez dwa wielkie państwa totalitarne XX wieku. (…) to tytuł wielkiej złowieszczej księgi naszej historii, księgi, na której niewidocznych kartkach, ale znaczonych bólem i łzami, zapisane są dziesiątki tysięcy nazwisk oficerów Wojska Polskiego, ofiar sowieckiego ludobójstwa. Rozpoczęło się ono już o świcie 17 września 1939 roku i trwało jeszcze długo po ostatniej wojnie, w czasie, którego nie zamyka żadna ścisła data.