Cywilizacja Zachodu powstała jako wielka synteza dziejowa trzech pierwiastków duchowych: żydowskiego monoteizmu, myśli greckiej i państwowości rzymskiej.
[Ksenofobia] jest to w istocie niechęć nie do po prostu „obcych”, lecz do obcych, którzy weszli lub chcą wejść do naszego domu; i to często nieproszeni.
Różnice międzywspólnotowe tkwią w nas bardzo głęboko – często głębiej niż sami myślimy, i dlatego łatwo się ich nie docenia.
Tomizm nie był w chrześcijaństwie balastem, jak chciał tak dziś wychwalany ksiądz Tischner, lecz racjonalnym kręgosłupem. Ten kręgosłup chce się teraz złamać – w imię czego?
W demokracji to, że według sondaży jacyś dość liczni ludzie czegoś chcą, nie ma wbrew pozorom wielkiego znaczenia. Jest tylko jedną z okoliczności, jakie trzeba brać pod uwagę, lecz ani jedyną, ani rozstrzygającą.
W przeciwieństwie do radykalniejszych działaczy indyjskich Gandhi pojął, że Anglików nie da się pokonać siłą zbrojną; można ich natomiast pokonać ich własną przyzwoitością, oplatając nią jak Lilipuci swymi nitkami Guliwera.
(…) żadnego „judeochrześcijaństwa” nie ma i nigdy nie było. Określenie to jest propagandową fikcją. Fikcję tę międzynarodowe lewactwo wtłacza pod medialnym ciśnieniem do świadomości społecznej, by rozmiękczyć zawarte w niej dziedzictwo chrześcijańskie.
(wyd. Antyk, Komorów 2011)
Dwie kultury w jednym państwie to konflikt równie pewny, jak dwie rodziny w jednym mieszkaniu.
Najlepszą miarą żywotności cywilizacji jest dbałość o transfer swojego normotypu, czyli ogółu wartości i norm obyczajowych, które dla danej cywilizacji są charakterystyczne.
Trzeźwa filozofia nie myśli świata zmieniać, nie jej to sprawa. Usiłuje jedynie zrozumieć, dokąd on się toczy.
Uważam za powinność filozofii wyrażać to, co wielu chciałoby wyrazić, a nie może.
(Tomasz Sommer, Wywiad rzeka z najbardziej prawoskrętnym profesorem filozofii, 3S Media, Warszawa 2011)
Co zaś do chrześcijańskiej pokory, to jest ona cnotą tylko wobec Boga; nie wobec ludzi. Wobec ludzi jest postawą niegodną wolnego człowieka. Tam przystoi tylko skromność – nie mylmy jej z pokorą. Pokora wobec ludzi oznacza płaszczenie się przed nimi i jest czymś wstrętnym.
Źródło: s. 127
Czy Europa zdoła się przeciwstawić inwazji islamu? To będzie zależało od tego, czy zdoła się zmobilizować jedyna siła do tego zdolna – święty Kościół powszechny. Jeżeli przeciwko budowie w Warszawie meczetu musi występować jakiś Wolniewicz, a nie arcybiskup stolicy, niedobrze to wróży.
Do dziś mam marksizm za składnik swojego poglądu na świat, co nie raz publicznie deklarowałem. To była godna uwagi filozofia dziejów, której dalszy rozwój potem przerwano, czyniąc z niej zestaw ideologicznych haseł i polityczną ortodoksję. (…) W uznawaniu się za marksistę nie widzę nic uwłaczającego.
Filozofia traktuje o sprawach wiecznych, a kto ma do niej pęd, ten myśli o niej stale: w okopach czy na plaży, przy biurku czy na balu, w kinie, na spacerze. Dotyczy to zresztą nie tylko filozofii, lecz wszelkiej myśli prawdziwie naukowej. Taka myśl jest pasją, człowiek jest nią jakby opętany. Zapytano kiedyś Newtona, jak doszedł do swoich wielkich odkryć fizycznych. Odpowiedział: „by continuous thinking”, „przez nieustanne myślenie”. Dla umysłów twórczych to rzecz zwyczajna, takie po prostu są.
Opis: odpowiedź na pytanie, jak to możliwe, że Wittgenstein część swojego Traktatu logiczno-filozoficznego napisał, gdy służył w austriackimwojsku, w czasie zawieruchy wojennej.
Gdyby ludzie nie wiedzieli, że umrą, to by religii nie było. – Religia powstała zatem nie wcześniej niż owa świadomość. Wcześniej była tylko magia. – Przejście od magii do religii polegało na tym, że poznano własną śmiertelność, na którą żadna magia nie pomoże. – Śmierć stoi ponad wszystkim, ponad medycyną też.
Idzie inwazja islamu na Europę. Jeżeli ci urzędnicy w Brukseli, są za głupi, by to zrozumieć, albo jeżeli co gorsza temu sprzyjają, to musimy pójść własną drogą i postawić swoje bariery.
Jako człowiek był osobowością niezbyt wysokiej próby, niezrównoważoną i autocentryczną. Ale w tym niezrównoważonym autocentryku zapalił się raz błysk geniuszu i tak powstał jego słynny „Traktat” – jedyne naprawdę wielkie dzieło filozoficzne, jakie wydał wiek XX. A potem ten błysk zgasł i tak powstała „nowa filozofia Wittgensteina” (…) Ta jego nowa filozofia to płód poroniony.
(…) nędza filozofii jest od połowy XX wieku przytłaczająca. Nowe idee pojawiły się tylko na samym jego początku: Wstęp do psychoanalizy Freuda, Traktat Wittgensteina, Byt i czas Heideggera. Potem było już tylko przyczynkarstwo i komentatorstwo, przeżuwanie cudzych myśli. (…) Nic się z tego w kulturze nie ostanie poza mułem w umysłach i zwałami makulatury w bibliotekach.
Nie wystarcza bowiem, że coś się za słuszne „uważa”. Trzeba jeszcze tę słuszność wykazać w sposób przekonujący dla innych. Poczucie słuszności nie stanowi miary słuszności.
Niebezpieczeństwo (islamu) tkwi w tym, że jest to cywilizacja z gruntu nam obca.
(…) pewna nasza okropna przywara narodowa: co Francuz wymyśli, to Polak polubi. Przez myśli mu nie przejdzie, że stworzyć mógł też coś jakiś Polak; że do tego, co mieli do powiedzenia Elzenberg, Koneczny czy Suszko, nie umywa się żaden Davidson, Huntington czy Foucault. Polakom brak poczucia własnej wartości – tego, co Arystoteles nazywał „megalopsychią”, a przez co rozumiał zdolność do oceniania się umiarowo, czyli w sam raz: ani za nisko, ani za wysoko.
Różnica między nimi jest oczywista i zasadnicza: w aborcji wybiera się między śmiercią a życiem, w eutanazji jedynie między dwoma rodzajami śmierci, spokojną i okropną.
To Marksa należałoby „postawić z powrotem na nogi”, zachowując jego pogląd na naturę kapitału, a odrzucając jego pogląd na naturę ludzką. Tymczasem robi się odwrotnie. Lewacki „humanizm” odrzuca ekonomikę Marksa, a zachowuje jego antropologię, wracając tak do jednej z form socjalizmu przedmarksowskiego opisanej już w Manifeście komunistycznym.
W świecie Zachodu toczy się ostra walka polityczna między nihilistycznym libertyństwem („nie można zabraniać”) i substancjalną dyscypliną („można zabraniać i nie raz trzeba”).
Z ogromną większością Żydów trudno o stosunkach między naszymi narodami dyskutować, bo najwyraźniej są przekonani, że Wielka Zagłada wyłączyła ich raz na zawsze spod wszelkiej krytyki.
Cenię Radio Maryja, choć w wielu sprawach nie podzielam stanowiska, które reprezentuje. Cenię je za niezależność, za to, że istnieje niezależny ośrodek informacji i wymiany myśli – niezależny od dominującej politpoprawności lewaków. Powiedziałbym więc, że Radio Maryja jest dobrem ogólnonarodowym. Lewacy nie potrafią tego zrozumieć.
Cywilizację Zachodu toczy od wewnątrz rak lewactwa: ci nieproszeni naprawiacze świata, występujący dzisiaj pod sztandarem tęczowym, oraz te miliony opętane manią „równości” – przedstawianej jako „sprawiedliwość społeczna”, a napędzanej zwyczajnie zawiścią. Multi-kulti to tylko jedna z metastaz tego raka. Toczy on nas, poczynając od szkolnictwa z jednej strony, po sądownictwo z drugiej.
Źródło: Islam i my, „Najwyższy Czas!”, 12 października 2013, nr 42 (1221)
Czy koniecznie trzeba dłużej żyć? Transplantologia to ślepa uliczka w medycynie. To jest żerowanie na trupach i dla tego faktu nie ma usprawiedliwienia.
Dzisiejszy polit-poprawny system tumanienia ludzi jest niemal szczelny i młodzieży trudno się z niego wyrwać. Jest szczelniejszy niż ongiś system stalinowski, przynajmniej wtedy w Polsce; stanowi w istocie nową wersję tamtego, zmodernizowaną i wielce udoskonaloną.
Źródło: rozmowa z Jerzym Zalewskim, program Pod prąd, odc. 35, TV Puls, 16 września 2008
Kto jest winien degrengolady Zachodu? Przede wszystkim my sami, nasza duchowa rozmiękłość. Dla niepoznaki przykrywa się ją ozdobnymi słówkami, jak „humanizm”, „otwartość”, czy „empatia”.
Źródło: Islam i my, „Najwyższy Czas!”, 12 października 2013, nr 42 (1221)
Ludzie utracili świadomość i poczucie, że jest coś ważniejszego niż życie. Przedłużanie życia stało się największą świętością, której trzeba wszystko podporządkować. Nie ma łajdactwa ani okropieństwa, którego nie można by się dopuścić, byle jeszcze trochę pożyć.
Moje stanowisko w sprawie transplantacji często bywa źle rozumiane. Nie twierdzę, że należy ich zaniechać. Twierdzę jedynie, że z punktu widzenia logiki i moralności przeszczepy ludzkich organów stoją na tej samej płaszczyźnie co ludożerstwo głodowe. Jak mówimy w logice, są one sobie równoważne: cokolwiek da się powiedzieć za lub przeciw przeszczepianiu organów ludzkich, da się też powiedzieć za lub przeciw odżywianiu się ludzkim mięsem w czasach głodu – i odwrotnie. Można zatem uznać transplantację za dopuszczalny sposób ratowania życia, ale wtedy za dopuszczalne trzeba też uznać ludożerstwo głodowe. I można bezwarunkowo odrzucać ludożerstwo, ale wówczas trzeba też odrzucić transplantację. Nie można bez obłudy przyjmować obu rzeczy naraz. Taka jest surowa prawda, której nie chce się spojrzeć w oczy, udając, że nic nadzwyczajnego się nie dzieje. A dzieje się.
Myślę, że jest to próba odwrócenia tych zmian, które w Polsce zaczynają zachodzić. To są ludzie, którym się ten nowy kurs nie podoba i którzy chcą za wszelką cenę zastopować zmiany. Mam nadzieję, że nie kryje się z tą organizacją głębszy zamiar przewrotowy. Jednak nie można tego wykluczyć, że to jest dopiero przygrywka. To jest nowa Targowica. To ruch całkowicie organizowany i sterowany.
Neokolonializm nie może się nazywać kolonializmem, bo to z punktu widzenia polit-poprawnego jest niedobre słowo wobec tego się nazywa globalizacją albo uniwersalnym humanizmem.
Źródło: rozmowa z Jerzym Zalewskim, program Pod prąd, odc. 35, TV Puls, 16 września 2008
Postępy lewackiego libertynizmu są jak inwazja choroby na organizm, którego siły odpornościowe zostały zmniejszone. Siły odpornościowe cywilizacji to jej infrastruktura duchowa. Infrastruktura cywilizacji Zachodu jest nadgniła i została naruszona. Powstrzymanie inwazji owego libertyństwa od wewnątrz – bo jest też możliwe, że zostanie ono powstrzymane od zewnątrz – jest możliwe tylko przez odbudowę i uzdrowienie owej duchowej infrastruktury; a tą infrastrukturą cywilizacji Zachodu było od zawsze i dalej jest chrześcijaństwo. Przeciwstawienie się skuteczne rozkiełznanemu libertyństwu i lewactwu może się dokonać tylko w jeden sposób: przez konsolidację sił oporu wokół świętego Kościoła powszechnego.
Źródło: wywiad Lewica nie chce wspólnoty, „Polityka Narodowa”, lipiec-sierpień 2008
Powstanie warszawskie to była straszliwa katastrofa, którą przywódcy polscy – ci na emigracji i ci w kraju – ściągnęli na własny naród. 30 lipca Mikołajczyk przybył do Moskwy na rozmowy ze Stalinem. Uroił sobie, że mając w Warszawie zwycięskie powstanie będzie mógł z nim rozmawiać z pozycji siły. Sosnkowski, wódz naczelny, tchórzliwie zrobił unik i pojechał na inspekcję do Włoch, jakby to wtedy była sprawa najpilniejsza. Decyzję co do wybuchu zwalili na Komorowskiego, Jankowskiego, Pełczyńskiego i Okulickiego, a ci rozumem nie błysnęli – ani politycznym, ani strategicznym, ani żadnym innym.
W naszej drużynie występuje Murzyn. Jakiś pan Bebe się nazywa… Abebe? Jakoś tak się nazywa. Nie mam nic przeciwko panu Bebe, ani nie mam nic przeciwko Murzynowi – jemu – ani jakimkolwiek Murzynom. Natomiast nie pojmuję, jak w reprezentacji narodowej Polski może występować, no, nie-Polak! Już nie mówię tak, że to każdy widzi, że to nie jest Polak, ale w ogóle nie-Polak, co to jest za nie-Polak? Wynajęli Murzyna, żeby im strzelał bramki! To jest sport? Niech pan się Boga boi, panie Krzysztofie.
Źródło: program Pytania Krzysztofa Skowrońskiego, TV Puls
W starciu z islamem katolicy, ten trzon, chrześcijaństwa, są dziś bez zdecydowanego przywództwa. Światowe lewactwo stoi ze swoim multi-kulti po stronie islamu.
Źródło: Islam i my, „Najwyższy Czas!”, 12 października 2013, nr 42 (1221)
W zakresie gorliwego wykazywania się swoim filosemityzmem, ukochaniem wszystkiego co żydowskie, trwa u nas zresztą jakieś dziwne współzawodnictwo między panem premierem i panem prezydentem. W grudniu pan prezydent ostentacyjnie wprowadził w Polsce świętowanie żydowskiego święta Chanuki. Palił świeczki w oknach swego pałacu, chodził w jarmułce, bawił się z rabinem w jakieś gry chanukowe. Ja nie mam nic przeciwko żydowskiemu świętu Chanuka, niech je sobie obchodzą. Ale pytam: co nas, Polaków, obchodzi Chanuka?
Zachód stoi wobec inwazji islamu praktycznie bezbronny, bo się rozbroił duchowo. Rozbroiła go głównie owa pomyleńcza ideologia multi-kulti, otwierająca wrota temu, co nam obce lub wręcz wrogie. (…) Zachód rozbraja się duchowo także przez coś innego: przez samobójcze poniewieranie tym, co jego własne i rdzenne – z wiarą chrześcijańską na czele. Potulnie pozwala na degradowanie i profanowanie swoich świętych symboli, jak z tym orłem białym z czekolady. Muzułmanin by na to nie pozwolił; w tym ich siła i nad nami przewaga.
Źródło: Islam i my, „Najwyższy Czas!”, 12 października 2013, nr 42 (1221)
Paradoksem jest, że najważniejsi ideologowie Radia Maryja przedtem, w PRL, wybierali różne formy współpracy z władzą. Jerzy Robert Nowak był peerelowskim dyplomatą i działaczem satelickiego Stronnictwa Demokratycznego. Prof. Bogusław Wolniewicz przez ćwierć wieku należał do PZPR, a karierę filozofa zaczynał pod okiem czołowego partyjnego ideologa Adama Schaffa.
Poglądy miał raczej komunistyczne i gdyby ktoś mi powiedział, że po latach stanie się gorącym zwolennikiem Radia Maryja, to nie uwierzyłabym, choć może to tak jest, że osobowości autorytarne i zamknięte zamykają się właśnie na różne rzeczy i pozostają autorytarne w różnych, często nader odmiennych sprawach?