Loading AI tools
Z Wikipedii, wolnej encyklopedii
Artykuł jest rozszerzeniem dla sekcji reakcje międzynarodowe z hasła wojna domowa w Syrii i zawiera pełny i chronologiczny obraz reakcji i działań areny międzynarodowej wobec wojny domowej w Syrii.
27 marca 2011 sekretarz stanu USA Hillary Clinton wykluczyła zaangażowanie militarne USA w Syrii, jednocześnie potępiła stosowanie przemocy wobec demonstrantów. Wezwała syryjskie władze o reakcję na potrzeby narodu, niestosowanie przemocy, zezwolenie na pokojowe protesty, a także o rozpoczęcie procesów reform gospodarczych i politycznych[1].
Sekretarz generalny ONZ Ban Ki-moon potępił krwawe stłumienie protestów z 22 kwietnia 2011, podobnie amerykański prezydent Barack Obama[2].
24 kwietnia 2011 Wielka Brytania wezwała swoich obywateli do opuszczenia Syrii. Jednoczesne potępiła krwawe pacyfikacje demonstracji[3]. Dzień później rzecznik Białego Domu Tommy Vietor poinformował, że Stany Zjednoczone rozważają wprowadzenie sankcji wobec władz Syrii, aby skłonić je do zaprzestania krwawego tłumienia demonstracji antyrządowych[4].
26 kwietnia 2011 sekretarz generalny ONZ Ban Ki-moon ponownie potępił władze syryjskie za użycie siły przeciwko demonstrantom[5].
10 maja 2011 Unia Europejska objęła sankcjami 13 najważniejszych osób w państwie, w tym brata prezydenta Syrii Baszszara al-Asada, Mahera al-Asada. Z więzień uwolniono 5 opozycjonistów z 9 tys. dotychczas zatrzymanych[6].
7 czerwca 2011 David Cameron, premier Wielkiej Brytanii poinformował, że Francja i Wielka Brytania zgłoszą projekt rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ potępiającej represje władz wobec demonstrantów w Syrii[7]. Jednak Rosja zgłosiła sprzeciw przeciwko jakimkolwiek rezolucjom ws. Syrii, gdyż sytuacja w tym kraju nie stanowiła zagrożenia dla bezpieczeństwa i pokoju światowego[8].
11 czerwca 2011, Waszyngton oskarżył władze w Damaszku o celowe powodowanie kryzysu humanitarnego i zażądał natychmiastowego zakończenia represji wobec własnych obywateli. W wyniku pacyfikacji wystąpień zginęło ponad 1100 cywilów, a po szturmie Dżisr asz-Szugur uciekło ponad 5 tys. osób[9].
Opór Syryjczyków poparła w lipcu Al-Ka’ida. Lider tej terrorystycznej organizacji Ajman az-Zawahiri pochwalił w swoim wystąpieniu syryjskich demonstrantów[10].
Po masakrze w Hamie z 31 lipca 2011 Wielka Brytania opowiedziała się za większym naciskiem dyplomatycznym na reżim Asada, lecz wykluczono ewentualność operacji militarnej[11]. Hillary Clinton, szefowa amerykańskiej dyplomacji powiedziała, że świat powinien wywierać większa presję na syryjskiego prezydenta Baszara al-Asada, którego rząd odpowiedzialny jest za brutalną pacyfikację pokojowych protestów[12].
6 sierpnia 2011 z Asadem telefonicznie rozmawiał Ban Ki-moon. Sekretarz generalny ONZ wyraził zaniepokojenie eskalacją przemocy w Syrii i zażądał zakończenia represji[13]. 7 sierpnia 2011 przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek zaapelował do syryjskiego przywódcy o zakończenie ataków na cywilów. Buzek wydarzenia w Syrii określił mianem masakry na narodzie syryjskim[14]. Tego dnia po raz pierwszy sytuację w Syrii potępiła Liga Arabska. 8 sierpnia król Arabii Saudyjskiej Abdullah ibn Abd al-Aziz as-Saud wezwał do położenia kresu rozlewowi krwi w Syrii[15]. Bahrajn odwołał swojego ambasadora z Syrii. Wcześniej to samo uczyniła Arabia Saudyjska oraz Kuwejt[16].
10 sierpnia 2011 Biały Dom w Waszyngtonie wystosował oświadczenie, w którym napisano, że Syrii będzie lepiej bez prezydenta Asada. Ponadto amerykańskie Ministerstwo Skarbu ogłosiło w środę wprowadzenie nowych sankcji wobec Syrii. Były one wymierzone w największy bank Syrii – Centralny Bank Syrii[17].
15 sierpnia 2011 minister spraw zagranicznych Turcji Ahmet Davutoğlu wezwał Syrię do natychmiastowego przerwania operacji wojskowych, zagrażając, że „w przeciwnym razie Turcja podejmie niesprecyzowane kroki”[18]. 18 sierpnia 2011 prezydent USA, Barack Obama potępił brutalność i wezwał Asada do natychmiastowego ustąpienia[19].
23 sierpnia 2011 Rada Praw Człowieka ONZ przyjęła rezolucję, w której domagała się od władz Syrii współpracy z niezależną komisją do zbadania ich działań przeciwko uczestnikom protestów antyrządowych, w tym możliwych zbrodni przeciwko ludzkości. Przeciwko rezolucji opowiedziały się Chiny i Rosja[20][21]. Tego samego dnia grupa 115 opozycjonistów powołała w Stambule Syryjską Radę Narodową. Rada miała koordynować opór przeciwko reżimowi. Rada nie wyłoniła swego przewodniczącego[22]. Początkowo Rada nie wyłoniła swego przewodniczącego[23]. Został nim 29 sierpnia 2011 syryjski polityk Burhan Ghaljun[24].
9 września 2011 prezydent Iranu Mahmud Ahmadineżad – sojusznik Syrii – zaapelował do rządu o rozpoczęcie rozmów z opozycją[25]. 13 września 2011 premier Turcji Recep Tayyip Erdogan oświadczył, iż niepokoi go możliwość popadnięcia Syrii w wojnę domową, która miała by się toczyć między alawitami i sunnitami[26]. Tego samego dnia Liga Arabska zażądała od Asada natychmiastowego przerwania rozlewu krwi. Zaapelowała też do władz o podjęcie rokowań z opozycją[27].
4 października 2011 Rosja oraz Chiny zawetowały projekt rezolucji RB ONZ, oficjalnie potępiającą krwawą rozprawę z syryjską opozycją. Weto to doprowadziło do sporu między stałymi członkami RB ONZ[28]. 14 października Wysoka Komisarz ONZ ds. praw człowieka Navi Pillay zaapelowała o międzynarodowe wsparcie, by zapobiec wojnie domowej na pełną skalę w Syrii[29].
28 października 2011 ministrowie spraw zagranicznych państw Ligi Arabskiej wezwały Asada do zakończenia pacyfikacji powstańców. Na posiedzeniu w Damaszku, ministrowie wyrazili swoje głębokie niezadowolenie z powodu zabijania syryjskich cywilów[30].
Rokowania jakie podjął 26 października 2011 Baszar Asad z przedstawicielami kilku państw Ligi Arabskiej zakończyły się zupełnym fiaskiem. Strony nie mogły dojść do jakiegokolwiek porozumienia[31]. Po tym wydarzeniu syryjscy aktywiści prodemokratyczni zaapelowali na Facebooku o międzynarodową pomoc jak w Libii – strefę zakazu lotów[32].
30 października 2011 w Dosze delegacja dyplomatów z Ligi Państw Arabskich, pod przewodnictwem Kataru, przedstawiła syryjskiemu ministrowi spraw zagranicznych Walidowi al-Mu’alimowi plan, który zakładał natychmiastowe zakończenie przemocy, wycofanie czołgów z miast, a także podjęcie dialogu narodowego. Syria w całości zaaprobowała pokojowy plan Ligi. Nad wykonaniem planu miał czuwać komitet złożony z ministrów państw Ligi Arabskiej, którzy będą składali raporty na temat realizacji planu. Opozycja nie dała wiary na obietnice rządu[33].
12 listopada 2011 Liga Państw Arabskich zdecydowała o zawieszeniu Syrii w prawach członka, gdyż praktyki zabijania cywilów, naruszają statut Ligi. Decyzja zapadła podczas szczytu w Kairze i weszła w życie 16 listopada. Syria była krajem założycielskim Ligi. Za zawieszeniem głosowało 18 krajów. Syria, Liban i Jemen były przeciwko, a Irak wstrzymał się od głosu[34]. Decyzja ta wywołała zamieszki i ataki na ambasady w Damaszku. Ministerstwo spraw zagranicznych Turcji zażądało też od Syrii gwarancji bezpieczeństwa dla swych misji dyplomatycznych[35].
16 listopada 2011 Turcja i Liga Państw Arabskich wyraziły sprzeciw wobec „wszelkiej interwencji zagranicznej w Syrii”. Strony podczas forum współpracy turecko-arabskiej w Rabacie, zażądały ochrony ludności cywilnej[36]. 18 listopada 2011 minister spraw zagranicznych Francji Alain Juppé wezwał RB ONZ do działania przeciwko reżimowi syryjskiemu. Twierdził, że nadszedł czas, aby zaostrzyć sankcje przeciwko Syrii z powodu pacyfikacji powstania. Jednak wykluczył ewentualność interwencji militarnej[37].
18 listopada 2011 Baszar al-Asad zgodził się wpuścić do kraju obserwatorów z Ligi Państw Arabskich. Asad domagał się zmian w uchwalonym przez Ligę protokole dotyczącym szczegółów misji obserwacyjnej. Prezydent zgodził się na obecność misji Ligi Arabskiej, gdyż ta zagroziła, iż w przeciwnym razie nałoży sankcje gospodarcze na Syrię[38]. Mimo zapewnień protokołu o wjazd obserwatorów LPA nie podpisał[39].
Był to jeden z warunków postawionych przez organizację. Pierwszorzędnym żądaniem było zaprzestanie polityki represji wobec demonstrantów. Prezydent 19 listopada 2011, zapowiedział, iż nie ma zamiaru zmienić postępowania wobec opozycji. Poinformował jednocześnie o planach wyborów do Zgromadzenia Konstytucyjnego, które miały by się odbyć w lutym bądź marcu 2012. W wywiadzie powiedział, że podczas ostatnich miesięcy pewne jednostki wojskowe popełniły błędy, jednak państwo nie prowadziło polityki okrutnej wobec obywateli[40].
Liga Państw Arabskich dała ultimatum Syrii na podpisanie protokołu o zezwolenie przeprowadzenia misji obserwatorów do 25 listopada 2011. Reżim jednak nie ustosunkował się do tego ultimatum. Wobec tego państwa Ligi Arabskiej zwołały w Kairze specjalny szczyt ws. Syrii na 26 listopada 2011, podczas którego ustalano sankcje gospodarcze wobec Syrii[39][41]. Dzień później LPA zatwierdziła sankcje wobec Syrii, w tym zamrożenie aktywów i transakcji z bankiem centralnym Syrii, wycofaniem kapitału innych krajów arabskich, embargo na inwestycje, a także zakaz podróży do krajów arabskich dla członków reżimu. Projekt sankcji poparło 19 z 21 krajów członkowskich tej panarabskiej organizacji. W kolejnych dniach nowe sankcje nałożyła Unia Europejska oraz Stany Zjednoczone[42].
Wobec przyjętych sankcji gospodarczych sąsiednie kraje Syrii dokonały mobilizacji armii na wypadek agresji. Izrael do granicy z Libanem i Syrią przesunął zmotoryzowane brygady, Turcja postawiła w stan gotowości trzy brygady zmotoryzowane, lotnictwo i marynarkę wojenną. Hezbollah rządzący Libanem przygotował się do ataku rakietowego, mobilizację ogłoszono w armii jordańskiej. Libia i Katar ogłosiły gotowość przerzutu broni i ochotników dla Wolnej Armii Syrii. Do wybrzeży Syrii zbliżały się okręty USA i Rosji[43].
30 listopada 2011 Turcja ogłosiła, iż całkowicie zawiesi transakcje handlowe z Syrią i zamrozi aktywa jej rządu. Ponadto w ramach sankcji przewidziano zablokowanie dostaw broni i sprzętu wojskowego do Syrii[44]. 1 grudnia 2011 Unia Europejska nałożyła na Syrię nowe sankcje gospodarcze. Unijne sankcje dotyczyły 12 osób i 11 firm syryjskich. Ponadto oddzielnymi amerykańskimi sankcjami objęci zostali dwaj przedstawiciele tego kraju i dwie syryjskie firmy[45].
Dopiero 5 grudnia 2011 władze w Damaszku zgodziły się na wjazd obserwatorów LPA. Krok reżimu został podyktowany sankcjami jakimi arena międzynarodowa nałożyła na Syrię[46]. 15 grudnia 2011 Rosja przedstawiła własny projekt rezolucji ws. Syrii. Projekt zawarł apel do władz Syrii o zakończenie represji wobec przeciwników reżimu. Jednak propozycja rezolucji nie zawarła wprowadzenia ewentualnych sankcji[37].
26 grudnia 2011 do Syrii wjechali międzynarodowi obserwatorzy Ligi Państw Arabskich pod dowództwem sudańskiego generała Mustafy Dabiego. Misja ta nie spełniła swoich priorytetowych celów, mimo obecności obserwatorów, siły bezpieczeństwa nie wycofały się z miast i nie zaniechały ataków na opozycjonistów. Praca obserwatorów oraz wybór przewodniczącego misji, który podczas II wojny domowej w Sudanie pełnił rolę dowódcy wojsk Północy budziła kontrowersje i otwartą krytykę. Wobec tego 7 stycznia 2012 Katar zaproponował zaproszenie ekspertów z ONZ ds. praw człowieka, aby wraz z arabskimi obserwatorami ocenili, czy Syria przestrzega uzgodnień dotyczących zaprzestania krwawego tłumienia protestów. Wobec niepowodzenia misji i eskalacji przemocy w Syrii misja obserwatorów została zawieszona przez LPA 28 stycznia 2011[47].
31 stycznia 2012 Liga Arabska i USA zażądały od RB ONZ jak najszybszego przyjęcia rezolucji w sprawie Syrii. Liga Arabska próbowała uniknąć interwencji militarnej w Syrii, jednak sytuacja się tam zaogniała. Rezolucje RB ONZ cały czas blokowała Rosja, dysponująca prawem weta. Ponadto Rosja sprzeciwiała się jakimkolwiek sankcjom przeciwko oraz interwencji w tym kraju[48].
4 lutego 2012, który był najbardziej krwawym dniem w trakcie wojny domowej, ze względu na tocząca się bitwę w Himsie, Rosja oraz Chiny zablokowały projekt rezolucji na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa ONZ. Było to drugie weto tych państw na forum RB ONZ ws. rezolucji potępiającej działania władz Damaszku. Projekt rezolucji zakładał wezwanie syryjskiego prezydenta do ustąpienia oraz potępienie reżimu. Po wecie stałych członków RB ONZ, w stronę Moskwy oraz Pekinu zaadresowano falę krytyki. W ocenie opinii międzynarodowej, kraje te niweczyły wysiłki na rzecz rozwiązania syryjskiego konfliktu[49]. Także Rosja nie szczędziła krytycznych uwag co do krajów Zachodu. Głosy krytyki Rosji, skomentowano jako nieprzyzwoite i na granicy histerii[50].
Po wecie Rosji i Chin oraz pogarszającej się sytuacji w Syrii, demonstranci podpalili 5 lutego w stolicy Australii – Canberze syryjską ambasadę. Z kolei 6 lutego 2012 Stany Zjednoczone zadecydowały zamknąć własną ambasadę w Damaszku i ewakuować tamtejszy personel[51][52].
7 lutego 2012 minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow przybył do Damaszku, gdzie spotkał się z Baszarem al-Asadem. Po spotkaniu powiedział, że Rosja poprze wszelkie możliwości rozwiązania kryzysu wewnątrzsyryjskiego, jednakże przyszłość kraju leżała w rękach samych Syryjczyków. Ławrow poinformował, że Asad wyznaczył wiceprezydenta kraju, Faruka esz-Szaraa do prowadzenia dialogu z opozycją[53].
12 lutego 2012 na spotkaniu ministrów spraw zagranicznych LPA oficjalnie zakończono misję obserwacyjną. Ministrowie wezwali w oświadczeniu ONZ do wysłania pokojowych wojsk międzynarodowych[54]. Tego samego dnia lider Al-Ka’idy Ajman az-Zawahiri w oświadczeniu wideo poparł działania opozycjonistów w Syrii. Asada nazwał rzeźnikiem i synem rzeźnika. Wezwał syryjskich buntowników, by nie wzorowali się na krajach zachodnich, ponadto wezwał muzułmanów w Turcji, Iraku, Libanie i Jordanii, by wsparli powstańców syryjskich walczących z siłami rządowymi[55].
16 lutego 2012 Zgromadzenie Ogólne ONZ większością głosów uchwaliło rezolucję potępiającą reżim syryjski. Spośród 166 biorących udział w głosowaniu państw, za było 137, przeciw głosowało 12 państw, natomiast od głosu wstrzymało się 17 krajów. Jednakże rezolucja Zgromadzenia Ogólnego ONZ nie miała mocy wprowadzania żadnych sankcji, gdyż takie rezolucje mogła uchwalać jedynie może natomiast uchwalić Rada Bezpieczeństwa ONZ[56].
24 lutego 2012 w Tunisie miała miejsce międzynarodowa konferencja Przyjaciół Syrii w której udział wzięły delegacje 70 państw. Celem konferencji było nasilenie presji na reżim w Damaszku w celu zakończenia aktów przemocy i opracowanie planu pomocy humanitarnej dla Syryjczyków. Wezwano do przerwania ognia. Prezydent Tunezji Moncef Marzouki wystąpił z pomysłem przyznania immunitetu i azylu w Rosji Asadowi, gdyby podał się do dymisji. Podobnie stało się w Jemenie w listopadzie 2011, kiedy po zagwarantowaniu immunitetu, ustąpił tamtejszy dyktator Ali Abd Allah Salih. Przewodniczący Narodowej Rady Syryjskiej Burhan Ghaljun zaapelował o kontynuowanie powstania przeciwko rządowi, dopóki nie zostanie om obalony lub nie dojdzie do transferu władzy, zgodnie z planem Ligi Arabskiej. Minister spraw zagranicznych Arabii Saudyjskiej wnioskował o dozbrajanie rebeliantów[57].
10 marca 2012 wysłannik ONZ Kofi Annan spotkał się z Baszarem al-Asadem w Damaszku. Były sekretarz generalny ONZ nakłaniał dyktatora do położeniu kresu prześladowań opozycjonistów. Nieustępliwy Asad ogłosił jednakże, iż rozwiązanie pokojowe blokują działające w kraju grupy terrorystyczne. Ponadto opozycja odrzuciła apel Annana o dialog z rządem. Uznała, iż po roku powstania takie rozmowy byłyby niemożliwe i bezcelowe. Z kolei tego samego dnia do porozumienia doszły kraje arabskie i Rosja. Był zgodne co do tego, że należało wysłać do Syrii niezależnych obserwatorów oraz dostarczyć tam pomoc humanitarną[58]
13 marca 2012 Kofi Annan spotkał się w Ankarze z przywódcą powstańców Burhanem Ghaljunem. Na spotkaniu poruszano kwestie pokojowego zakończenia konfliktu, współpracy międzynarodowej oraz dozbrajanie rebeliantów przez kraje zachodnie. Uzgodniono zwołanie kolejnej konferencji Przyjaciół Syrii, która miała się odbyć w Turcji[59].
19 marca 2012 do Damaszku przybyła grupa pięciu wysłanników ONZ. Eksperci od stosunków międzynarodowych, sił pokojowych i mediacji przybyli czterodniową wizytą w celu osiągnięcia porozumienia wprowadzenia w życie pokojowych propozycji Kofiego Annana. RB ONZ 21 marca 2012 jednogłośnie – łącznie z Rosją i Chinami – poparła sześciopunktowy plan pokojowy Annana[60].
Plan Annana zakładał ustanowienie rozejmu między stronami konfliktu nadzorowanego przez ONZ, humanitarną pomoc dla ludności, ewakuację rannych, wycofanie ciężkiej broni z dzielnic mieszkalnych, podjęcie rozmów na temat politycznego rozwiązania konfliktu, zapewnienie swobody dziennikarzom przemieszczania się po całym dziennikarzy, poszanowanie wolności do zrzeszania się oraz prawo do pokojowych manifestacji[61][62].
W dniach 24-25 marca 2012 Kofi Annan udał się do Moskwy, by rozmawiać z Dmitijem Miedwiediewem na temat kryzysu syryjskiego[63]. W ocenie rosyjskiego prezydenta, misja Kofi Annana była ostatnią szansą na uniknięcie długotrwałej i krwawej wojny domowej w Syrii. 27 marca 2012 władze Syrii zaakceptowały plan Annana. Annan udał się na rozmowy do Pekinu[64].
Po jego wizycie w Chinach, która miała miejsce 27 marca 2012, władze tego kraju zaapelowały zarówno do władz syryjskich jak i powstańców, by przestrzegali zobowiązań planu pokojowego. Misja Annana przyniosła przełom na arenie międzynarodowej, gdyż Rosja oraz Chiny, które do tej pory broniły reżim w Damaszku, poparły plan ONZ i zaapelowały do sojusznika o wysiłek na rzecz zakończenia konfliktu[65].
Z kolei 2 kwietnia 2012 Annan poinformował RB ONZ, że Damaszek przyjął na 10 kwietnia 2012 zawieszenie wszelkich działań zbrojnych. W ciągu 48 godzin od tej daty miałoby dojść do pełnego zawieszenia broni między siłami rządowymi a rebeliantami. Zawieszenia broni miałoby nadzorować 200-250 nieuzbrojonych obserwatorów ONZ. Jednak misji obserwatorów moc prawną musi nadać rezolucja RB ONZ[66].
1 kwietnia 2012 w Stambule zorganizowano II Konferencję „Przyjaciół Syrii”, w której udział wzięły delegacje 83 krajów. Na konferencji zabrakło przedstawicieli Rosji oraz Chin. Grupa Przyjaciół Syrii uznała Narodową Radę Syryjską za jedyną, legalną przedstawicielkę władzy w Syrii. Społeczność międzynarodowa, ustaliła, iż nie udzieli Asadowi jeszcze jednej szansy i wezwała do przerwania operacji wojskowych i wdrążenia planu Annana. USA poinformowały o dostarczaniu sprzęt łącznościowy dla syryjskiej opozycji. Jednak nie odpowiedziano na apel o dozbrajanie bojówek. Temat wysyłania broni do Syrii poruszyła także Arabia Saudyjska i inne kraje Zatoki Perskiej, ale Zachód obawiał się pogrążeniem tym Syrii w krwawej wojnie domowej. Za to USA obiecało wysłać 12 mln dol. pomocy humanitarnej. Z kolei liderzy Wolnej Armii Syrii, ogłosili, iż będą płacić dezerterującym żołnierzom z wojska Asada. Konferencja w Stambule nie podjęła żadnych doraźnych decyzji w kwestii działań przeciwko reżimowi syryjskiemu, takich jak interwencja wojskowa, wysłanie arabskich sił rozjemczych czy pomoc militarna dla partyzantki syryjskiej[67].
Światowi komentatorzy w ocenie działań „Przyjaciół Syrii”, podkreślili, iż pompowanie pieniędzy i dostarczanie sprzętu, może tylko pogrążyć Syrię w ogniu walk. Wytknięto, iż mimo politycznej determinacji państw, nie było realnych pomysłów na zakończenie kryzysu, gdyż Asad, przyjmując zasady planu Annana, nie miał zamiaru do niego się stosować. Spotkanie delegatów w Stambule skrytykowała Rosja. Pierwszym zarzutem było to, że plan Annana powinien być oceniany przez RB ONZ, a nie przez „Przyjaciół Syrii”. Moskwa oceniła, iż ustalenia konferencji stały w sprzeczności z celami pokojowego uregulowania konfliktu, a Damaszkowi nie powinno stawiać się ultimatum. Ponadto Rosja nie zaakceptowała, tego, iż na konferencji nie było przedstawicieli rządu syryjskiego, a obrady były jednostronne[68]. Także w stosunku do rządu, rosyjskie MSZ nie szczędziło negatywnych opinii. W ocenie rosyjskiego szefa dyplomacji Siergieja Ławrowa pierwszym krokiem w drodze do zakończenia kryzysu musiało być wycofanie wojsk z miast[69]. Rosyjski minister ostrzegł Zachód i państwa arabskie przed zbrojeniem przeciwników prezydenta Baszara al-Asada, mówiąc, że jedynie wydłuży to konflikt, a sama konferencja niweczyła wysiłki na rzecz pokoju w Syrii[70].
10 kwietnia 2012 po wejściu postanowień o zawieszenie broni, wojsko syryjskie nadal kontynuowało swoje operacje. Mimo tego minister spraw zagranicznych Syrii Walid al-Muallim podał, że wojska zaczęły wycofywać się z miast[71]. Arena międzynarodowa oskarżała reżim, iż rozejm wykorzystał jako przykrywkę „do nasilenia działań zbrojnych w celu zniszczenia opozycji w Syrii”, a doniesienia o wycofaniu wojsk z miast nazwano kłamstwem. Komentatorzy podkreślili, że wobec nieobliczalnych decyzji Asada, jedyną drogą na rozwiązanie konfliktu była interwencja wojskowa[72]. Inicjator planu na rzecz pokoju w Syrii, Kofi Annan nie przekreślał swojego planu i nadal go promował[73].
11 kwietnia 2012 Kofi Annan wybrał się z wizytą do Iranu głównego sojusznika syryjskiego rządu. Teheran poparł sześciopunktowego plan pokojowy i zgodził się co do konieczności zaradzeniu konfliktu, jednak zaznaczył, że nie zgodzi się na usunięcie Asada ze stanowiska prezydenta. Iran nie zgodził się na zewnętrzne ingerencje w sprawy Syrii[74].
Informacje o zaprzestaniu operacji wojskowych 12 kwietnia 2012 z zadowoleniem przyjęły Rosja i Chiny. Sojusznicy Damaszku wezwali opozycję do respektowania zasad rozejmu[75]. Annan w swoim oświadczeniu z 13 kwietnia 2012 przyznał, że reżim nie do końca respektował zasady rozejmu[76]. 14 kwietnia 2012 Rada Bezpieczeństwa ONZ przyjęła jednogłośnie rezolucję nr 2042 zezwalającą na wysłanie do Syrii 30 nieuzbrojonych obserwatorów, mających za zadanie monitorować wprowadzony rozejm. Nad rezolucją po raz pierwszy pozytywnie głosowała Rosja oraz Chiny[77].
18 kwietnia 2012 sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen ogłosił, iż sojusz nie ma zamiaru wysyłać swoich wojsk w strefę konfliktu. Gdyby jednak Turcja, należąca do NATO, zgłosiła swoje obawy z powodu zagrożenia bezpieczeństwa, mogły by się odbyć konsultacje wywnętrz sojuszu[78]. Z kolei Ban Ki Mun przyznał, iż Syria nie respektowała planu pokojowego. Sekretarz generalny ONZ, zaznaczył, że po 12 kwietnia 2012 skala przemocy w Syrii spadła, jednakże walki nie zostały przerwane. Ban Ki Mun zapowiedział, że misja obserwatorów zostanie rozszerzona do 300 wysłanników. Tymczasem 19 kwietnia 2012 Syria podpisała protokół ONZ dt. misji obserwatorów[79].
21 kwietnia 2012 RB ONZ przyjęła jednogłośnie rezolucje nr 2043, przewidującą wysłanie do Syrii 300 nieuzbrojonych obserwatorów na 90 dni z możliwością przedłużenia misji[80]. W związku z trwającymi niepokojami w Syrii, 23 kwietnia 2012 Unia Europejska nałożyła kolejne sankcje, które polegały na wstrzymaniu eksportu do Syrii towarów i materiałów, które mogą być użyte do stosowania represji. Była to reakcja na lekceważenie planu Annana przez syryjski reżim[81].
24 kwietnia 2012 Kofi Annan oświadczył w Genewie na forum Rady Bezpieczeństwa ONZ, iż sytuacja w Syrii była „ponura”. Wyraził zaniepokojenie nieustannymi atakami armii na opozycjonistów. Annan powiedział, że szybkie wysłanie w teren konfliktu 300 obserwatorów mogło pohamować dynamikę wydarzeń. Z kolei amerykańska sekretarz stanu Hillary Clinton zaznaczyła, iż Asad nie zamierzał przestrzegać planu Annana, gdyż walki nie zostały przerwane[82].
4 maja 2012 rzecznik Kofi Annana, Ahmad Fawzi powiedział w Genewie, że pomimo walk, przemoc po 12 kwietnia 2012 zmalała i można było zauważyć przypadki wdrażania rozejmu. Rzecznik przyznał, że nie było widać „wielkich oznak” przestrzegania zawieszenia broni, lecz jedynie „skromne sygnały”, gdyż tylko niewielką część ciężkiej broni wycofano z ostrzeliwanych miast. Na początku maja w Syrii przebywało 50 obserwatorów misji UNSMIS[83].
8 maja 2012 sam Kofi Annan, na arenie RB ONZ, powiedział, że plan pokojowy był ostatnią szansą dla syryjskiego reżimu. Otwarcie stwierdził, że Damaszek nie był zainteresowany w pogłębianie pokoju, gdyż w miastach nadal używano ciężkiej broni, łamane były notorycznie prawa człowieka. Członków opozycji nadal prześladowano, zabijano, torturowano oraz więziono. Poruszył także sprawę sytuacji humanitarnej, która przez przedłużające się walki ulegała dramatycznemu pogorszeniu[84].
18 maja 2012 generał Robert Mood, dowódca misji obserwacyjnej ONZ powiedział, iż bez negocjacji obustronnych nie da się doprowadzić do trwałego pokoju za pomocą samych 200 obserwatorów. „Jestem bardziej niż kiedykolwiek przekonany, że żadna przemoc nie rozwiąże tego kryzysu” – przyznał podczas przemowy dowódca misji UNSMIS[85].
Szeroko skrytykowana na arenie międzynarodowej została masakra w Huli (25 maja 2012). Oburzenie i potępienie zbrodni wyraziły resorty spraw zagranicznych Niemiec i Francji. Sekretarz Generalny ONZ Ban Ki Mun masakrę „oburzającym i odpychającym” pogwałceniem międzynarodowego prawa. Hillary Clinton, sekretarz stanu USA, potępił zbrodnię i oświadczyła, że Stany Zjednoczone zwiększą presję na reżim Asada[86]. Rosyjski minister spraw zagranicznych, Siergiej Ławrow stwierdził, iż wina za masakrę leżała po obu stronach. Także Chiny skrytykowały masakrę, jednak nie odniosły się do winowajców. Po tych wydarzeniach do Syrii pojechał ponownie Annan, który negocjował z Asadem[87]. Wskutek masakry wiele krajów wydaliło dyplomatów syryjskich[88]. Na arenie międzynarodowej ponownie pojawiła się propozycja przeprowadzenia interwencji wojskowej. Takiego wariantu nie wykluczyły Niemcy i Francja. Zdecydowany przeciw wyraziła Rosja i Chiny, mające prawo weta w RB ONZ, co mogło blokować przeforsowanie interwencji[89].
Zbrodnię wojenną potępiła Rada Bezpieczeństwa ONZ, które w trybie pilnym zebrała się 27 maja 2012. Annan potępił krwawą łaźnie, nazywając ją „przerażającą zbrodnią”. Wezwał też prezydenta Syrii do udowodnienia, że pragnie on pokojowego rozwiązania kryzysu w kraju[90]. Do spotkania w Damaszku mediatora ONZ z Asadem doszło 29 maja 2012. Podczas drugiej wizyty w syryjskiej stolicy od czasu wprowadzenia rozejmu, Annan żądał wyegzekwowania sześciopunktowego planu pokojowego[91]. Wezwał Asada do podjęcia „odważnych kroków”, przez co rozumiał zakończenie przemocy i zwolnienie aresztowanych opozycjonistów[92].
Światowi komentatorzy uznali masakrę cywilów w Huli jako moment zwrotny w wojnie domowej. Świadczyło to o tym, że arena międzynarodowa zgodnie i ostro potępiła zachowania reżimu i nic nie było takie jak sprzed 25 maja 2012. Według mediów, sojusznicy Damaszku – Rosja i Chiny nie mogli już uznawać odtąd Baszara al-Asada jako swojego partnera. Zauważono, iż dyplomacja uprawiana przez mocarstwa odbiegała od realnego świata. Kraje zachodu będące w pacie na arenie Rady Bezpieczeństwa ONZ, mogły jedynie w oświadczeniach potępić zbrodnię i wydalić syryjskich dyplomatów, a realnie główny mediator Kofi Annan nie miał żadnego pola manewru. Z kolei w realnym świecie przelewana była krew cywilów na polecenie syryjskiego reżimu, dla którego ONZ stało się marionetką do sterowania[93].
Problemem w rozwiązaniu konfliktu była konfrontacja geopolityczna na dwóch płaszczyznach. Z jednej strony o wpływy polityczne i ekonomiczne rywalizowały kraje bliskowschodnie: Turcja i Arabia Saudyjska z Iranem. W globalnej rywalizacji, zachodnie mocarstwa takie jak Stanami Zjednoczone, Francja, Wielka Brytania i Niemcy, ścierały się odmiennymi stanowiskami z Rosją i Chinami[94].
1 czerwca 2012 Władimir Putin w czasie pobytu w Berlinie wyraził nadzieję na polityczne zakończenie tego konfliktu, co wymagało według niego profesjonalizmu i cierpliwości[95]. 3 czerwca 2012 w Sankt Petersburgu doszło do spotkania Putina, przewodniczącego Komisji Europejskiej José Manuel Barroso oraz przewodniczącego Rady Europejskiej Hermana Van Rompuya w ramach szczytu UE-Rosja. W kwestii syryjskiej ustalono, że za pomocą wspólnych wysiłków i wdrążeniu planu Annana, można byłoby zapobiec rozlewowi krwi[96]. 5 czerwca 2012 Putin udał się do Pekinu na szczyt Szanghajskiej Organizacji Współpracy. We wspólnym oświadczeniu Rosja i Chiny sprzeciwiły się interwencji militarnej w Syrii. Oba kraje jako środek do rozwiązania konfliktu proponowały negocjacje i konsultacje. Oświadczenie to praktycznie przekreślało możliwość dojścia do skutku interwencji międzynarodowej pod mandatem ONZ, gdyż oba kraje posiadały prawa weta w RB ONZ[97].
6 czerwca 2012 ministrowie spraw zagranicznych i wysłannicy 15 krajów uzgodnili podczas spotkania w Stambule utworzenie „grupy kontaktowej”, która miała wspierać syryjską opozycję. Ustalono jednakowe stanowisko wobec wojny domowej oraz to, że wojna powinna zakończyć się pełnym przekazaniem władzy przez Asada oraz powołaniem rządu tymczasowego, który doprowadzi do wolnych i uczciwych wyborów[98].
7 czerwca 2012 Kofi Annan oficjalnie przyznał, że jego plan nie odniósł zamierzanych efektów, a Syria pogrążała się w wirze wojny domowej. „Mimo zaakceptowania mego sześciopunktowego planu i wysłania obserwatorów muszę szczerze przyznać, że plan nie został wdrożony” – oświadczył Annan na posiedzeniu Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Powiedział, że rozwiązaniem radykalizującego się konfliktu mogło być powołanie grupy kontaktowej z członkami RB ONZ i liczącymi się krajami arabskimi na czele. Miało to według Annana nie dopuścić do kolejnych masakr w Syrii[99].
10 czerwca 2012 wicepremier Izraela Szaul Mofaz oskarżył Asada o doprowadzanie do aktów ludobójstwa. Oskarżył Rosję o dostarczanie broni do Syrii i zażądał od zachodu podjęcia kroków ku operacji militarnej[100]. Dwa dni później William Hague oświadczył, że międzynarodowe wysiłki, koncentrowały się na próbach osiągnięcia pokojowej transformacji, a interwencja wojskowa nie była brana pod uwagę i o Syrii nie można myśleć kategoriami Libii, gdzie taka operacja dokonała się rok wcześniej[101].
Także 12 czerwca 2012 Hillary Clinton, zarzuciła Rosji, iż ta dostarcza śmigłowce bojowe. Ponadto dziennik „The New York Times” napisał, że „dokonania pana Putina w kraju są haniebne”. Nie wystarczały mu bowiem blokowania rezolucji RB ONZ i musiał zbroić armię syryjską, mimo iż temu oficjalnie zaprzeczał[102]. Ponadto tego samego dnia szefa misji pokojowych ONZ Herve Ladsous, w imieniu tej organizacji po raz pierwszy przyznał, że w Syrii trwała wojna domowa. Na dodatek sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen po raz kolejny powiedział, że nie było żadnych planów interwencji wojskowej w Syrii i nie była to dobra droga do rozwiązania konfliktu. Zdaniem Rasmussena to Rosja, główny sojuszniki syryjskiego reżimu, odgrywał kluczową rolę w zakończeniu konfliktu[103].
13 czerwca 2012 minister spraw zagranicznych Francji Laurent Fabius, zaproponował zaproponuje by porozumienie pokojowe Kofiego Annana dla Syrii stało się dla Damaszku obowiązkowe na mocy Rozdziału VII Karty Narodów Zjednoczonych. Wówczas, w przypadku nie stosowania się do tego planu, reżim czekały bu ostre sankcje, w ostateczności nawet użycie siły. Rozdział VII Karty Narodów Zjednoczonych określa, jakie środki mogą być podjęte przez Radę Bezpieczeństwa ONZ w przypadku „zagrożenia pokoju, zakłócenia pokoju i aktu agresji” w danym państwie. Kompetencje RB w tym zakresie obejmują m.in. wprowadzanie sankcji ekonomicznych, dyplomatycznych i militarnych, a także użycie sił zbrojnych do rozstrzygania sporów. Po raz kolejny problemem mogło się okazać stanowisko Rosji i Chin na forum RB ONZ[104].
Generał Robert Mood przyznał na konferencji w Damaszku 15 czerwca 2012, iż czerwcowe nasilenie przemocy ograniczało zdolność misji do „obserwowania i weryfikowania doniesień, a także pomocy w dialogu i projektach stabilizacyjnych”. Mood powiedział, że niebawem mandat misji UNSMIS miał być rewidowany przez RB ONZ. Dodatkowo ocenił, iż w Syrii nie było jakiejkolwiek chęci pokojowej transformacji politycznej. Dzień później misja obserwacyjna UNSIMS została zawieszona[105]. Tego samego dnia głos ponownie zabrał Laurent Fabius. Minister ogłosił, że Francja rozważała wysłanie sprzętu do łączności dla rebeliantów, co mogło usprawnić ich walkę z reżimem. Ponadto pod dyskusję poddano strefę zakazu lotów nad Syrią. W tym czasie pomiędzy członkami Rady Bezpieczeństwa ONZ trwały rozmowy co do dalszych kroków odnośnie do Syrii. Wszyscy byli za modyfikowaniem planu Annana[106].
18 czerwca 2012 Wysoka Komisarz ONZ ds. praw człowieka Navi Pillay oskarżyła reżim syryjski o popełnianie zbrodni przeciwko ludzkości i zażądała, by „natychmiast przestał używać broni ciężkiej i zakończył ostrzał terenów zamieszkanych”[107]. Tego samego dnia na szczycie G20 w Los Cabos w Meksyku odbyły się rozmowy Władimira Putina z Barackiem Obamą. Przywódcy wówczas po raz pierwszy rozmawiali o syryjskiej broni chemicznej i konieczności jej zabezpieczenia[108]. Według końcowej deklaracji przywódcy mocarstw znaleźli „wiele wspólnych punktów” w sprawie metody rozwiązania kryzysu syryjskiego. Dodatkowo Putin stwierdził, że jedynie sami Syryjczycy mają prawo zadecydować czy Asad powinien ustąpić. Zaznaczył, że nie cały naród chciał jego ustąpienia. Padła propozycja powołania stołu negocjacji ze wszystkimi stronami[109].
22 czerwca 2012 Kofi Annan powiedział, żeby syryjski kryzys został rozwiązany, musiał być w rokowania włączony Iran. Na arenie międzynarodowej zaangażowanie Iranu popierała Rosja, jednak zdecydowanie sprzeciwiały się temu USA. Annan organizował spotkanie tzw. grupy kontaktowej w sprawie Syrii, które zostało zaplanowane na 30 czerwca 2012 w Genewie[110].
24 czerwca 2012 turecki minister spraw zagranicznych Ahmet Davutoglu nawiązując do zestrzelenia przesz syryjskie siły tureckiego samolotu nad Morzem Śródziemnym, powiedział, że „nikt nie może sobie pozwolić na testowanie możliwości wojskowych Turcji i zagrażać bezpieczeństwu kraju”. Ponadto Turcja wystosowała do syryjskiego personelu konsularnego w Stambule notę dyplomatyczną, w której Ankara przedstawiła swoją wersję zajścia i potępiła zestrzelenie samolotu. Jednocześnie władze tureckie zapowiedziały obronę przed „wrogim działaniem”, jakim było zestrzelenie samolotu myśliwskiego, jednak zadeklarowano, że nie chcą iść z nikim na wojnę. Premier Turcji Recep Tayyip Erdogan, powiedział, że Turcja reaguje racjonalnie i dodał, że syryjskie śmigłowce naruszyły przed incydentem, przestrzeń powietrzną Turcji pięć razy, co spotkało się bez reakcji. Premier oskarżył Damaszek o umyślne zestrzelenie nieuzbrojonego samolotu. Incydent znacznie pogorszył i tak nadwyrężone stosunki turecko-syrysjkie, gdyż Turcja już wcześniej wspierała rebeliantów, a na terytorium Turcji znalazły schronienie władze opozycji na emigracji[111].
Ambasadorzy państw członkowskich NATO po incydencie przeprowadzili konsultacje, na których potępiono zdarzenie. Zapowiedziano monitorowanie granicy syryjsko-tureckiej. Turcja zabiegała w NATO o to, by zestrzelenie przez syryjskie wojsko jej samolotu wojskowego było traktowane jak atak na cały Sojusz zgodnie z art 5. traktatu waszyngtońskiego. Ponadto zestrzelenie samolotu zostało zaskarżone przez Ankarę do ONZ. Zestrzelenie samolotu potępił w imieniu Wielkiej Brytanii William Hague, nazywając go „skandalicznym”. O spokój zaapelował minister spraw zagranicznych Iranu Ali Akbar Salehi[111][112]. Sam Baszar al-Asad przyznał w wywiadzie dla tureckiej gazety, iż nie chciał zestrzelenia myśliwca. Dodał też, że nie pozwoli, by napięcia między obu krajami przekształciły się w otwarta walkę[113].
Szef misji pokojowych ONZ Herve Ladsous, powiedział 26 czerwca 2012, że misja obserwacyjna będzie nadal zawieszono, mimo iż cywile byli w coraz większym zagrożeniu, przez zwiększającą się spiralę przemocy. Ponadto Ladsous dodał, że syryjski rząd nie pozwala nieuzbrojonym obserwatorom używać telefonów satelitarnych. Nie pozwalało to na kontakt z organizacjami humanitarnymi, usiłującymi pomagać cywilom[114].
Przed spotkaniem grupy kontaktowej (państwa RB ONZ oraz Turcja, Katar, Kuwejt i Irak) w Genewie, które odbyło się 30 czerwca 2012, Rosja sprzeciwiła się dążeniom do powołania rządu jedności w Syrii. Na szczycie bowiem debatowano nad ścieżkami wyjścia z kryzysu i powołania rządu jedności narodowej, co było nowym postulatem Kofi Annana w jego planie pokojowym[115].
Grupa kontaktowa na szczycie w Genewie przyjęła plan, który przewidywał powołanie rządu jedności narodowej do którego wejść mieli zarówno opozycjoniści jak i ludzie ekipy rządzącej. Jednak główne grupy opozycyjne odrzuciły plan w takim kształcie. Syryjska opozycja krytykowała fakt, że w nowych władzach będą mogli zasiadać funkcjonariusze obecnego reżimu. O ten zapis porozumienia postulowała Rosja. Także strony które zawarły porozumienie w Genewie, różniły się stanowiskami. USA argumentowało, że międzynarodowy konsensus utoruje drogę do epoki postasadowskiej, podczas gdy Rosja i Chiny podkreślały, że to sami Syryjczycy muszą decydować o swej przyszłości[116].
Po skrytykowaniu przez przeciwników Asada porozumienia Zachodu z Rosją i Chinami w Genewie, przewodniczący Ligi Państw Arabskich Nabil al-Arabi, zaapelował do rozdrobnionej opozycji o zjednoczenie się. W związku z tym w dniach 2-3 lipca 2012 doszło do konferencji syryjskiej opozycji w Kairze. Na konferencję przybyło 250 syryjskich działaczy. Różne opcje opozycyjne uargumentowały odrzucenie porozumienia z Genewy. Następnie debatowano w sprawie zmian politycznych w Syrii oraz poruszono kwestię zagranicznej interwencji wojskowej. Konferencję zbojkotowała Wolna Armia Syrii nazywając ją spiskiem. Z rozmów wycofała się także Generalna Komisja ds. Syryjskiej Rewolucji. Kiedy opozycja odrzuciła uznanie Kurdów w nowym rządzie, salę obrad opuściła Narodowa Rada Kurdyjska. Po tym wydarzeniu między opozycjonistami doszło do bójki[117].
Podziały wśród opozycjonistów pogłębiały się. Syryjski opozycjonista Haitham al-Maleh, który w marcu 2012 odszedł z NRS, ogłosił 31 lipca 2012, iż powierzono mu misję tworzenia rządu na uchodźstwie z siedzibą w Kairze. Wyjaśnił, że rząd reprezentował by naród po upadku reżimu. Dzień wcześniej Wolna Armia Syryjska, przedstawiła „program zgody narodowej”. Zaapelowano w nim o utworzenie rady prezydenckiej złożonej z sześciu osób – polityków i wojskowych, którzy rządziliby w okresie przejściowym po upadku obecnych władz. Abd al-Basit Sida powiedział, że będzie rozmawiał z wszystkimi opcjami o rządzie tymczasowym[118]. Jednakże WAS ogłosiła, że taki rząd przejściowy będzie martwy, gdyż nie będzie reprezentowany, ponieważ plan chciał realizować lider pobocznej grupy opozycyjnej[119].
6 lipca 2012 w Paryżu odbyła się III konferencja „Przyjaciół Syrii”. Do francuskiej stolicy zjechało ponad 100 delegacji z całego świata. Gospodarzem spotkania był francuski prezydent François Hollande. W konferencji uczestniczył m.in. przewodniczący NRS Abd al-Basit Sida, Sekretarz Stanu USA Hillary Clinton, czy szef niemieckiego MSZ Guido Westerwelle. Spotkanie zbojkotowała Rosja i Chiny[120].
Francuski prezydent wezwał Baszara al-Asada do ustąpienia i zaproponował ostrzejsze sankcje na Damaszek. Wymienił też potrzebę wsparcia demokratycznych przemian przez społeczność międzynarodową oraz zorganizowanie potrzebnej pomocy humanitarnej dla zamieszkujących Syrię i pomoc w odbudowie kraju. Skrytykował też państwa, które były za utrzymaniem Asada przy władzy. Ponadto wezwał RB ONZ by wsparła plan Annana. Negatywnie też ocenił efekty porozumienia z Genewy, gdyż spór USA z Rosją w sprawie kształtu transformacji politycznej nie znalazł rozwiązania. Przewodniczący Narodowej Rady Syryjskiej Abd al-Basit Sida zaapelował o utworzenie strefy zakazu lotów nad Syrią i korytarzy humanitarnych dla uchodźców. Tłumaczył, że środki te powinny wypływać z założeń Rozdziału VII Karty Narodów Zjednoczonych[120].
Z kolei Hillary Clinton zaapelowała o wywarcie nacisku na Rosję i Chiny ws. ogarniętej konfliktem Syrii. Według szefowa dyplomacji USA, Rosja i Chiny nie obawiały się konsekwencji opowiadania się po stronie reżimu Asada. Przedstawiciele USA i ich sojuszników nie wykluczyli interwencji militarnej w Syrii. Działań zbrojnych na terenie Syrii nie wykluczył brytyjski minister spraw zagranicznych William Hague. Jednak uchwalenie mandatu dla operacji militarnej mogło się odbyć jedynie po przekonaniu Rosji i Chin o słuszności interwencji. Uczestnicy paryskiej konferencji wezwali do ukarania osób odpowiedzialnych za zbrodnie. Wystosowali też apel do syryjskich ugrupowań walczących z reżimem o zjednoczenie się. Z kolei opozycja chciała zdecydowanych działań, a nie kolejnych szczytów dt. sytuacji w kraju ogarniętym wojną domową[121].
W odpowiedzi na deklaracje, które padały podczas paryskiej konferencji, rosyjskie ministerstwo spraw zagranicznych podało, iż Rosja nie zajmowała się popieraniem konkretnych polityków i osobistości Syrii, lecz działaniami, które mogły nawiązać dialog między władzami a opozycją. Natomiast sprawa transformacyjna leżała jedynie w geście Syryjczyków[122]. 7 lipca 2012 rosyjskie Federalne Służby Współpracy Wojskowo-Przemysłowej poinformowały, iż z uwagi na nierozwiązanie sytuacji w Syrii, zaprzestane zostaną dostawy śmigłowców i innej broni. W związku z tym nie doszło do dostarczą 40 śmigłowców, które zostały zakupione przez reżim pod koniec 2011. Po reakcji areny międzynarodowej i tej deklaracji zauważalna była zmiana retoryki w stosunku do syryjskich władz[123].
Dwa dni później Władimir Putin powiedział podczas narady poświęconej priorytetom polityki zagranicznej Rosji, że strony konfliktu należało przymusić do uregulowania sporów na drodze dialogu. Natomiast ingerencja z zewnątrz była niedopuszczalna[124]. Tego samego dnia jeden z czołowych przywódców syryjskiej opozycji Michel Kilo, podczas rozmowy w Moskwie z ministrem spraw zagranicznych Siergiejem Ławrowem, zaapelował do Rosji, by przyczyniła się do ustabilizowania sytuacji w Syrii[125]. Tymczasem na 11 lipca 2012 Rosja zdecydowała się przeprowadzić spotkanie syryjskich opozycjonistów w Moskwie. Ponadto główny oponent RB ONZ, wyraził chęć goszczenia kolejnego szczytu grupy kontaktowej u siebie w kraju[125]. Podczas spotkania Abdela Basseta Sidy z Ławrowem, padło oświadczenie, iż w Syrii trwała rewolucja, a nie po prostu nieporozumienia między opozycją a rządem. Rosyjski minister przyrównał sytuację w Syrii do rozpadu ZSRR i wyraził nadzieję na pojednanie w kraju[126].
9 lipca 2012 Kofi Annan po raz trzeci przybył do Damaszku, gdzie spotkał się Baszarem al-Asadem. Obie strony poinformowały, że rozmowy były konstruktywne, a najważniejsza deklaracja dt. powstrzymania przemocy. Jednak mimo dalszego ciągu mediacji Annana, spotkanie nie zakończyło się przełomowymi decyzjami[127]. 10 lipca 2012 Annan udał się do Iranu. Wcześniej spotkał się w Bagdadzie z irackim premierem Nuri al-Maliki. Podczas pobytu w Teheranie uzyskał poparcie dla swojego planu. Jednak Iran zaznaczył, iż plan pokojowy nie zabezpiecza przed transportowaniem do Syrii broni, tak więc potrzebne było monitorowanie granic syryjskich[128]. Kolejną wizytę Kofi Annan miał złożyć w Moskwie, co zostało zaplanowane na 17 lipca 2012[129].
10 lipca 2012 Rosja ogłosiła projekt własnej rezolucji ws. Syrii. Projekt ten zawarł poparcie dla planu pokojowego Annana, jednak nie uwzględniał żadnych sankcji wobec Damaszku. Dzień później pojawił się kolejny zachodni projekt rezolucji. Szkic rezolucji dawał 10 dni na zaprzestanie używania broni ciężkiej przez wojsko Asada i rozpoczęcie procesu transformacyjnego według zasad genewskich. Wraz z nie dopełnieniem założeń rezolucji, nałożone miały zostać sankcje dyplomatyczne i gospodarcze, takie jak embargo. W odpowiedzi Rosji na zachodni projekt, padła deklaracja, iż Moskwa nie poprze na głosowaniu rezolucji z sankcjami wymierzonymi w Damaszek. Według Rosji nakładanie sankcji na reżim nie zmieniało sytuacji[130].
Kofi Annan potępił masakrę w At-Turajmisie z 12 lipca 2012. Mediator powiedział, że jest wstrząśnięty skalą wydarzeń, które dowodziło o wykorzystywaniu ciężkiej broni przeciwko cywilom. Annan podkreślił, iż użycie takiej broni stanowiło pogwałcenie zasad sześciopunktowego porozumienia pokojowego. Dodał, że po uspokojeniu się sytuacji na miejsce masakry przybędą obserwatorzy ONZ, którzy przebywali w Damaszku, gdyż ich misja była zawieszona. Oburzenie i zasmucenie masakrą wyraziła sekretarz stanu USA Hillary Clinton[129].
16 lipca 2012 Siergiej Ławrow ogłosił, iż nierealistyczne są oczekiwania wobec Rosji, iż ta przekona Asada do ustąpienia. Argumentował to faktem, iż część Syryjczyków popierała prezydenta. Ponadto potwierdził sprzeciw przeciwko rezolucji przewidującej m.in. groźbę sankcji i przedłużenie misji obserwatorów[131]. Dzień później Kofi Annan spotkał się w Moskwie z Władimirem Putinem. Mediator z ramienia ONZ orzekł na spotkaniu, iż sytuacja w Syrii osiągnęła punkt krytyczny. Z kolei rosyjski prezydent zapewnił, iż wesprze zabiegi Annana[132].
Zamach na syryjskich ministrów w Damaszku z 18 lipca 2012 potępił Sekretarz Generalny ONZ, Ban Ki Mun. Ponadto wezwał strony konfliktu syryjskiego do natychmiastowego przerwania walk[133]. Minister obrony USA Leon Panetta ocenił, iż sytuacja w Syrii wymknęła się spod kontroli. Powiedział, że niezbędna była współpraca na rzecz zmuszenia Asada do ustąpienia i transformacji politycznej według mechanizmu genewskiego[134].
19 lipca 2012 Rosja oraz Chiny po raz trzeci zawetowały rezolucję RB ONZ. Rezolucja zakładała wprowadzenie sankcji wobec rządu w Syrii, jeśli nie doprowadzi on do końca przemocy w swoim kraju. Za niemilitarnymi sankcjami wobec Damaszku były Wielka Brytania, Francja, Niemcy i USA. Rosja nazwała forsowanie rezolucji szantażem, a samą jej treść „nierealistyczną”. Postawa obu państw została skrytykowana przez zachodnich ambasadorów. Padały oskarżenia o bronienie Asada i jego działań[135].
20 lipca 2012 RB ONZ przedłużyła 30 dni przedłużyła mandat misji obserwacyjnej w Syrii. Z kolei Ban Ki Mun wysłał do kraju ogarniętego wojną, szefa ds. misji pokojowych ONZ Herve Ladsousa, by ten ocenił bieżącą sytuację[136]. 25 lipca 2012 połowa obserwatorów misji UNSMIS, czyli 150 ludzi opuściło Damaszek. Wyjazd obserwatorów był następstwem decyzji o zredukowaniu o połowę liczebności misji[137].
20 lipca 2012 minister obrony Izraela Ehud Barak powiedział, że Izrael przeprowadzi interwencje na terytorium Syrii, jeśli reżim przekaże broń rakietową i chemiczną Hezbollahowi. Izraelski wywiad śledził transfery nowoczesnych systemów broni, głównie rakiet przeciwlotniczych i ciężkich pocisków ziemia – ziemia oraz możliwość transferów broni chemicznej z Syrii do Libanu[138]. Tymczasem Damaszek informował, że broni chemicznej użyje jedynie w przypadku agresji z zewnątrz[139].
Po kolejnym wecie na forum RB ONZ, USA przestały liczyć na dyplomatyczne zakończenie konfliktu syryjskiego. Zwiększona została pomoc dla syryjskiej opozycji, a także zabiegi o poparcie dla interwencji militarnej, która mogłaby obalić dyktatora. USA prowadziły rozmowy z Turcją i Izraelem poświęcone sytuacji po spodziewanym upadku reżimu Asada. Omawiano m.in. sposób zabezpieczenia arsenałów broni chemicznej. Izrael proponował atak na instalacje wojskowe, jednak Stany Zjednoczone podchodziły do tego pomysłu ostrożnie[140]. Plan interwencji wojskowej zaczęli opracowywać brytyjscy stratedzy. Fakty te były przełomowe, gdyż dotychczas kraje zachodnie odżegnywały się od ingerencji wojskowej w sprawy syryjskie[141].
Z kolei Władimir Putin ostrzegł, że obalenie Asada mogłoby jedynie przedłużyć wojnę domową. W ocenie rosyjskiego przywódcy, jedynie pokój mógł zapewnić kompromis między zwaśnionymi stronami. Ponadto Rosja była przeciwna utworzeniu korytarzy humanitarnych w Syrii, dopóki zbrojna opozycja w tym arabskim kraju korzystała z zagranicznego poparcia[142]. 24 lipca 2012 Hillary Clinton otwarcie powiedziała, że Stany Zjednoczone miały moralny obowiązek interweniować w Syrii w obronie cywilów przed kolejnymi masakrami. Sekretarz stanu powołała się na przykłady ludobójstw z Kambodży, Rwandzie, w byłej Jugosławii i interwencje w Libii oraz na Wybrzeżu Kości Słoniowej[143].
23 lipca 2012 Liga Państw Arabskich zagwarantowała immunitet Asadowi i rodzinie, jeśli ten zdecydowałaby się ustąpić ze stanowiska. Jak napisali ministrowie w wydanym rano komunikacie, Liga Arabska jest w stanie zapewnić „bezpieczne wyjście” Asadowi i jego rodzinie, pod warunkiem, że jak najszybciej odda władzę. W ten sposób chciano zakończyć rozlew krwi w kraju[144].
25 lipca 2012 Turcja zamknęła wszystkie przejścia graniczne z Syrią. Przepuszczani przez grancie byli jedynie uchodźcy. Krok ten poczyniono ze względów bezpieczeństwa[145]. Dzień później Ankara ogłosiła, że wobec niepowodzenia dyplomacji międzynarodowej, może podjąć interwencje w północnej Syrii. Turecki premier Erdogan motywował plany te, że Kurdom z północnej Syrii zagrażały „organizacje terrorystyczne”. Tymczasem Izrael umacniał swoje pozycje na linii demarkacyjnej z Syrią[145].
Po rozpoczęciu bitwy o Aleppo społeczność międzynarodowa obawiała się masowej masakry cywilów w tym największym mieście syryjskim Francuski minister spraw zagranicznych oskarżył syryjski reżim o gromadzenie broni i doprowadzenie do rzezi własnych obywateli. Francja domagała się zwołania pilnego posiedzenia RB ONZ. Także Włochy i ONZ oskarżały Damaszek o przygotowania do masakry[146]. Turcja wezwała arenę międzynarodową, aby zapobiegła spodziewanej masakry w Aleppo. Swoje obawy wyraziła także Wielka Brytania i Stany Zjednoczone[147].
Tymczasem nowy projekt rezolucji przygotowała Arabia Saudyjska, która miała być przegłosowana na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Projekt ten 2 sierpnia 2012 skrytykowała Rosja, gdyż jej zdaniem nie był on wyważony i odpowiedzialność za sytuację w Syrii obwiniano jedynie rząd nie wysuwając żadnych żądań wobec opozycjonistów[148]. Rezolucja została przegłosowana 3 sierpnia 2012. Rosja i Chiny były wśród 12 państw, które głosowały przeciwko rezolucji. Rosyjskie MSZ argumentowało, iż „za fasadą humanitarnej retoryki rezolucja skrywa jawne poparcie dla zbrojnej opozycji aktywnie wspieranej, finansowanej i uzbrajanej”[149].
2 sierpnia 2012 Kofi Annan ogłosił, iż nie chce być już dalej mediatorem pokojowym z ramienia ONZ w Syrii. Poinformował, iż pozostanie na stanowisku do 31 sierpnia 2012, czyli do dnia wygaśnięcia misji UNSMIS. Skomentował, że jego działania nie przyniosły oczekiwanych skutków, gdyż społeczność międzynarodowa była mocno podzielona, a on sam nie otrzymał dostatecznego wsparcia mimo zapewnień głów państw zarówno Zachodu jak i Rosji, Chin czy Iranu. Ambasador Rosji przy ONZ Witalij Czurkin wyraził żal z powodu tej decyzji i zapewnił, że Moskwa wspierała jego wysiłki[150]. Na koniec Annan zaapelował o zakończenie impasu w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, gdyż bez tego Syria skazana była na chaos. Dodał, że Asad musi odjeść z zajmowanego stanowiska[151]. Następcą Annana został 10 sierpnia 2012 algierski dyplomata Lakhdar Brahimi[152].
Po tym jak sunniccy rebelianci porwali 4 sierpnia 2012, 48 irańskich szyickich pielgrzymów irański minister spraw zagranicznych Ali Akbar Salehi poprosił Turcję i Katar o pomoc w ich uwolnieniu. Szef MSZ Turcji Ahmetem Davutoglu powiedział, że zajmie się sprawą. Rebelianci twierdzili, iż zatrzymali członków irańskiej Gwardii Rewolucyjnej. Już wcześniej za sprawą Turcji uwalniano Irańczyków porywanych przez syryjskich bojowników[153]. Po uprowadzeniu Irańczyków w sprawę Syrii włączył się Teheran. 7 sierpnia 2012 do Damaszku bez zapowiedzi przyjechał szef irańskiej Narodowej Rady Bezpieczeństwa Said Dżalili, z kolei w Ankarze wizytę złożył Ali Akbar Salehi[154].
Iran włączył się w działania na rzecz zakończenia konfliktu po pojmaniu Irańczyków, ale także dymisji syryjskiego premiera Rijada Hidżaba, który 6 sierpnia 2012 przeszedł na stronę rebeliantów. „Ogłaszam, że odchodzę od zabójczego i terrorystycznego reżimu i że dołączyłem do szeregów rewolucji o wolność i godność” – oświadczył Hidżab, który wraz z trzema ministrami uciekł do Jordanii, a następnie miał się udać do Kataru. Oprócz dymisji i rezygnacji na wysokich szczeblach w władzach z wojska dezerterowali masowo oficerowie i generałowie, co w komentarzu Narodowej Rady Syryjskiej stanowiło prawdziwą erozję strukturach reżimowych[154][155]. W międzyczasie obowiązki premiera pełnił wicepremier Omar Galawandżi. 9 sierpnia 2012 Baszar al-Asad mianował na stanowisko premiera dotychczasowego ministra zdrowia Waela al-Halkiego[156].
Wówczas w Syrii walczyło kilkudziesięciu tysięcy żołnierzy i doradców z irańskiego Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej (Pasdaran). Oficjalnie szkolili syryjskie siły zbrojne, jednak to Irańczycy stanowili filar sił rządowych, zmagających się z rebeliantami. Siły Asada utrzymywali swoje pozycje dzięki irańskim snajperom. W samolotach Syryjskich Arabskich Sił Powietrznych (SASP) coraz częściej zasiadali irańscy piloci, którzy skuteczniej bombardowali cele. W takiej sytuacji można mówić o jawnej irańskiej interwencji zewnętrznej w Syrii[157].
Stany Zjednoczone oceniły dymisję premiera i ministrów jako oznakę utraty spójności „wewnętrznego pierścienia” wokół prezydenta Baszara al-Asada. Była to jednoznaczna oznaka, że władza Asada słabła[158]. Tymczasem przebywający w Turcji minister spraw zagranicznych Iranu, Salehi, powiedział, że jedynie współpraca Turcji i Iranu może przynieść rozwiązanie regionalnych konfliktów. Dodał, że zadanie jest trudne, ale wspólnymi wysiłkami do osiągnięcia. Poruszono także kwestię porwanych irańskich pielgrzymów[159]. Minister Davutoglu ostrzegł Iran, by ten nie obciążał Turcji odpowiedzialnością za rozwój wojny domowej w Syrii. Była to odpowiedź na oskarżenia irańskiego generała Hassana Firuzabadiego o podsycanie konfliktu przez Ankarę[160].
9 sierpnia 2012 w Teherenie odbyła się konferencja 29 państw w skład których wchodziła m.in. Rosja i Chiny oraz przedstawicielka Ban Ki Muna. Większość państw na konferencje oddelegowało ambasadorów w Iranie jedynie trzy kraje przysłały ministrów spraw zagranicznych. Większość krajów, które uczestniczyły w konferencji nie dotyczył bezpośrednio kryzys syryjski. Zaproszenia na spotkanie nie otrzymały państwa, które Teheran oskarża o dozbrajanie syryjskich powstańców, m.in. Arabia Saudyjska, Turcja i USA. Uczestnicy konferencji sprzeciwili się interwencji militarnej, dozbrajanie rebeliantów oraz domagali się poszanowania suwerenności Syrii i powołania nowej grupy kontaktowej[161].
Syryjski ambasador w Iranie ogłosił, że prezydent Baszar jest skory do dialogu z opozycją i przyjął by wszelkie propozycje z zadowoleniem. Ambasador Hamed Hasan zastrzegł jednak, że głównym warunkiem jest to, by „te dyskusje odbyły się pod nadzorem prezydenta”[162]. Tymczasem 11 sierpnia 2012 Hillary Clinton udała się do Ankary na rozmowy z tureckim ministrem spraw zagranicznych Turcji Ahmetem Davutoglu, premierem Recepem Tayyipem Erdoganem, a następnie z prezydentem Abdullahem Gulem. Poruszono kwestie wsparcia dla syryjskiej opozycji, pomocy humanitarnej dla tamtejszej ludności cywilnej oraz ewentualnego przekazania władzy w Damaszku[163].
13 sierpnia 2012 szef Pentagonu Leon Panetta powiedział, że ustanowienie strefy zakazu lotów nad Syrią nie jest priorytetem dla polityki USA. Tłumaczył, że wymagałoby to „pokonania trudności” oraz podjęcia „bardzo ważnej decyzji”, dlatego takie rozwiązanie na razie nie jest traktowane jako sprawa priorytetowa. Z kolei najważniejsza sprawą było zabezpieczenie arsenału broni chemicznej i biologicznej znajdującego się w Syrii oraz dostarczanie pomocy humanitarnej i niebojowej syryjskim powstańcom[164]. 14 sierpnia 2012 Organizacja Współpracy Islamskiej, zawiesiła wstępnie Syrię w prawach członka w czasie obrad ministrów spraw zagranicznych krajów tej organizacji w Dżuddzie w Arabii Saudyjskiej[165]. Decyzja oficjalnie została potwierdzona 16 sierpnia 2012 podczas szczytu OWI[166].
16 sierpnia 2012 Rada Bezpieczeństwa ONZ ogłosiła zakończenie misji obserwatorów UNSIMS na dzień 19 sierpnia 2012. Decyzję motywowano tym, iż nie zostały spełnione warunki by przedłużyć mandat misji. Warunkiem tym było zaprzestanie użycia ciężkiej broni, a poziom przemocy stosowanej przez obie strony konfliktu miał być na tyle niski, by umożliwić działanie obserwatorom. Ponadto powiedziano, że obie strony konfliktu zdecydowały się na ścieżkę wojny, toteż wszelkie próby mediacji były niezwykle trudne do realizacji. Mandat misji UNSMIS wygasł 31 sierpnia 2012[167].
Także 16 sierpnia 2012 wysłanniczka syryjskiego rządu Bouthaina Shaaban udała się na misję do Chin i zabrała głos ws. syryjskiego konfliktu. Ogłosiła, iż Damaszek z zadowoleniem przyjmuje stanowisko Rosji i Chin, które nie wykazują postaw „kolonizatorów”. Taką postawę zasugerowała odnośnie do państw zachodnich. Jednocześnie minister Spraw Zagranicznych Chin Yang Jiechi, wezwał Syrię do przestrzegania zasad zawieszenia broni i przyjęcia mediacji międzynarodowej, jednak nie zaproponował, żadnych rozwiązań pokojowych[168]. Tymczasem dzień później podczas wizyty w tureckich obozach dla uchodźców minister spraw zagranicznych Francji Laurent Fabius użył mocnych słów w stosunku co to reżimu. Powiedział, że „reżim syryjski powinien zostać obalony i to szybko”, a „Baszar al-Asad nie zasługuje dłużej na istnienie na ziemi”[169].
20 sierpnia 2012 Barack Obama po raz pierwszy wprost zagroził interwencją w Syrii, w wypadku użycia broni chemicznej przez reżim lub przygotowań nawet przygotowań do użycia. Dodał, że do tej pory nie wydał żadnego polecenia w sprawie militarnego zaangażowania się USA w Syrii i że bacznie monitoruje sytuację w Syrii. Mówił wówczas o tym, jeśli reżim Asada przekroczy „czerwoną linię”, to konieczna będzie interwencja w Syrii[170]. Po tej wypowiedzi, Obama został skrytykowany przez ekspertów, iż mogło to zostać odebrane jak przyzwolenie na toczenie walk za pomocą broni konwencjonalnej[171]. Z kolei rosyjskie media podkreśliły, że słowa Obamy, świadczą, że USA znalazły powód do wojny[172]. Jednak po rozmowie z Obamą, prezydent Francji François Hollande i premier Wielkiej Brytanii David Cameron oświadczyli, że ewentualne użycie broni masowego rażenia przez reżim w Damaszku zrewiduje postawę wobec konfliktu syryjskiego[173].
21 sierpnia 2012 Rosja oraz Chiny przestrzegły Zachód przed podjęciem jednostronnych działań w sprawie konfliktu w Syrii, gdyż łamało by to prawa i zasady zawarte w Karcie Narodów Zjednoczonych[174]. Tego samego dnia wicepremier Syrii Kadri Jamil ogłosił w Moskwie, iż można przedyskutować kwestię ustąpienia Baszara al-Asada ze stanowiska. Zastrzegł jednak, że stawianie rezygnacji jako warunku podtrzymywania negocjacji oznacza, że dialog nie zostanie nawiązany. Na wspólnej konferencji z Siergiejem Ławrowem zadeklarował, że najlepszą drogą do rozwiązania konfliktu są negocjacje, a nie interwencja zbrojna[175]. 24 sierpnia 2012 Rosja ogłosiła, że otrzymała gwarancje od władz syryjskich, iż broń chemiczna nie będzie użyta ani przenoszona. Po raz pierwszy Rosja przyznała rację Stanom Zjednoczonym, że trzeba powstrzymać Baszara al-Asada przed użyciem broni chemicznej. Ponadto Moskwa oczekiwała, że Zachód wykorzysta swoje wpływy w szeregach opozycji, by zapobiec dostaniu się broni w ręce terrorystów[176].
Po masakrze cywilów w Darai pod Damaszkiem z 24 sierpnia 2012, w której zginęło 320-400 osób, Sekretarz Generalny ONZ zaapelował o przeprowadzenie natychmiastowego śledztwa. Szef Komisji Praw Człowieka ONZ uznał, że popełniono kolejną zbrodnie wojenną. Część rebeliantów kolejny raz wezwała społeczność międzynarodową do interwencji w Syrii, gdyż podobne masakry powtarzały się coraz częściej[177].
27 sierpnia 2012 Francja wezwała syryjską opozycję do utworzenia tymczasowego rządu, który reprezentował by cały naród który byłby uznany przez społeczność międzynarodową[178]. Tymczasem w Berlinie trwały tajne spotkania syryjskich opozycjonistów w sprawie ustalenia planu działań po upadku reżimu Asada. W dokumencie „The Day After” ustalono powołanie w Syrii Zgromadzenia Konstytucyjnego, utworzenie rządu tymczasowego i likwidację wszystkich tajnych więzień[179]. Amerykańskie władze uznały takie ustalenia za zbyt przedwczesne z racji podziałów wśród syryjskiej opozycji. Komentarz ten skrytykował przewodniczący NRS Abd al-Basit Sida. Dodał, że społeczność międzynarodowa nie jest stanowcza co do decyzji ws. Syrii[180]. Sida dodał, że po zakończeniu wojny domowej, Syria będzie potrzebowała wsparcia międzynarodowego, na wzór planu Marshalla po II wojnie światowej. Według Sajdy reżim Asada do takiego stopnia spustoszył publiczne finanse i instytucje, że Syria nie będzie w stanie sprostać odbudowie kraju, opierając się tylko na dochodach z ropy i podatków, co ułatwi dojściu do władzy ekstremistom[181].
Podczas szczytu Ruchu Państw Niezaangażowanych, 30 sierpnia 2012 prezydent Egiptu Muhammad Mursi nazwał syryjski rząd „opresyjnym”, a przemoc nie zakończy się „bez skutecznego zaangażowania się”. Zaapelował, by w Syrii dokonała się pokojowa transformacja w celu wprowadzenia demokratycznych rządów. Wezwał też opozycję syryjską, by się zjednoczyła. Po tym wystąpieniu syryjska delegacja opuściła salę obrad[182]. Kolejną dyplomatyczną burzę egipski prezydent wywołał na początku września 2012. Podczas spotkania arabskich ministrów spraw zagranicznych w Kairze powiedział, że „nie ma co tracić czasu na mówienie o reformach”, ponieważ „sytuacja w Syrii dojrzała do zmiany”. Wystąpienie to ostro skrytykowało MSZ Syrii, zarzucając Mursiemu podżegania do przemocy w Syrii, natomiast egipski rząd nazywając „nie jest lepszy od innych, które popierają terrorystów, dając im broń i pieniądze oraz zapewniając wyszkolenie”[183].
3 września 2012 Lakhdar Brahimi nowy wysłannik ONZ i Ligi Arabskiej ds. Syrii, który objął funkcje wraz z początkiem września tr. określił swoją misję „prawie niemożliwą” do wykonania. Jego pesymistyczna postawa brała się stąd, iż nie miał pomysłów na rozwiązanie konfliktu i obawiał się ciężaru odpowiedzialności i pytań, co zrobi w sytuacji, gdy w Syrii ginęło coraz więcej ludzi. Zapowiedział, że chciałby utrzymać sześciopunktowy plan pokojowy Annana, jednakże nie sprecyzował czy Asad powinien ustąpić i zdystansował się od obozu opozycjonistów[184].
Tego samego dnia Francja ponownie zagroziła interwencją wojskową. Przyczyną ewentualnej inwazji byłoby użycie broni niekonwencjonalnej przeciwko rebeliantom, bądź też arsenały broni masowego rażenia będą przenoszone. Minister spraw zagranicznych Francji Laurent Fabius ostrzegł, że reakcja „zbędzie rozległa i druzgocąca”. Dodał, że były prowadzone rozmowy na ten temat ze Stanami Zjednoczonymi i Wielka Brytanią[185].
4 września 2012 grupa 40 osób – Syryjczyków, ale i obywateli innych krajów, rozpoczęła we Francji strajk głodowy. Wcześniej protest głodowy rozpoczął się w Turcji, potem dołączyły do niego Stany Zjednoczone oraz Jordania. Protestujący domagali się wszczęcia przez Międzynarodowy Trybunał Karny sprawy karnej przeciw Baszarowi al-Asadowi oraz by UE zamknęła wszystkie syryjskie placówki dyplomatyczne, a Egipt rozważył zamknięcie Kanału Sueskiego dla statków, co do których istnieje podejrzenie, że transportowały pomoc wojskową dla władz Syrii[186].
4 września 2012 szef Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża (MKCK) Peter Maurer spotkał się w Damaszku z syryjskim prezydentem. Omawiano kwestię ochrony ludności cywilnej, zapewnienia potrzebującym dostępu do opieki zdrowotnej oraz artykułów pierwszej potrzeby. Dyskutowano także nad możliwością odwiedzania osób zatrzymanych w Syrii. Misja Maurera wiązała się z pogarszająca się sytuacją humanitarną w kraju. Asad powiedział, że jego rząd popiera działania MKCK, o ile ta organizacja pozostanie neutralna[187].
Sekretarz Generalny ONZ Ban Ki-moon, poinformował, że brakuje pieniędzy na pomoc dla uchodźców z Syrii.Członkowie ONZ na ten cel obiecali wpłacić 180 mln dolarów, jednak do początku września 2012 nie wpłynęła nawet połowa tej kwoty. Brakujące środki nie pozwalały na zakup wody, żywności, urządzeń sanitarnych i leków. Sekretarz generalny dodał także, że im dłużej wojna domowa będzie trwała, tym trudniej będzie ją zakończyć. Ponadto zarzucił władzom w Damaszku, że używają ciężkiej broni do ostrzału dzielnic mieszkaniowych[188].
Turecki premier Recep Tayyip Erdogan, powiedział 5 września 2012 na konferencji rządzącej tureckiej Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) w Ankarze, że „reżim syryjski stał się obecnie państwem terrorystycznym”. Erdogan skrytykował Radę Bezpieczeństwa ONZ za brak inicjatywy w kwestii Syrii. Dodał, że Turcja nie może sobie pozwolić na zachowanie milczenia w sprawie sytuacji w Syrii i odniósł się do kwestii syryjskich uchodźców[189].
Wysoka komisarz ONZ ds. praw człowieka Navi Pillay zarzuciła 10 września 2012 obu stronom konfliktu łamanie praw człowieka. Było to kolejne oskarżenie wobec uczestników wojny o popełnianie zbrodni wojennych po raportach ONZ i organizacji pozarządowych. Pillay podkreśliła, że używanie broni ciężkiej przez syryjskie siły rządowe pochłonęły znaczną liczbę ofiar wśród ludności cywilnej, zmusiły cywilów do masowych ucieczek i spowodowały wielki kryzys humanitarny. Z kolei rebeliantom zarzuciła morderstwa, przeprowadzanie egzekucji na lojalistach i używanie ładunków wybuchowych[190].
Generał Manaf Tlas, najwyższy rangą wojskowy, który na początku lipca 2012 zdezerterował, ogłosił, iż jest przeciwny zagranicznej ingerencji siłowej w sprawy Syrii. Według generała interwencja nie doprowadziłaby do upadku reżimu prezydenta Baszara al-Asada. Dodał, że to naród sam musi zdecydować o losach kraju, a sytuacja w Syrii była zupełnie inna niż w przypadku Libii, gdzie zagraniczne lotnictwo przyczyniły się do obalenia dyktatora. Ostrzegł, że prezydent Asad może wykorzystać znaczny arsenał broni chemicznej[191].
Przebywający z wizytą w Iraku, minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii William Hague, powiedział 13 września 2012, że los reżimu w Damaszku jest przesadzony: „Jesteśmy przekonani, że los reżimu Asada jest przesądzony. Popełnił on tyle zbrodni, że nie może przetrwać”. Podkreślił konieczność powołania rządu przejściowego, powstrzymanie upadku państwa syryjskiego, fali uchodźców i wzrastania liczby ofiar konfliktu. Hague ogłosił, że Wielka Brytania była przeciwna interwencji w Syrii[192].
Tego samego dnia do Syrii przybył nowy wysłannik ONZ Lakhdar Brahimi. Spotkał się z przedstawicielami syryjskiej opozycji oraz władzami w tym ministrem spraw zagranicznych Walidem al-Muallimem oraz 14 września 2012 z prezydentem Baszarem al-Asadem. Po spotkaniu mediator powiedział, że konflikt w Syrii jest zagrożeniem dla narodu syryjskiego, regionu i całego świata, ale zrobi wszystko co w jego mocy by pomóc Syryjczykom. Z kolei syryjski rząd obiecał pomóc pracownikom biura międzynarodowego wysłannika w Damaszku, wykonywać swoją misję. Biurem zarządzał marokański dyplomata Mochtar Lamani[193].
19 września 2012 na konferencji prasowej sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ, Ban Ki Mun powiedział, że rozwiązanie siłowe nie jest dobrym wyjściem dla Syrii. Według sekretarza generalnego interwencja nie przyniesie zamierzonych skutków i wezwał strony konfliktu do dialogu[194]. Z kolei sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen na łamach wywiadu dla niemieckiego dziennika „Frankfurter Allgemeine Zeitung”, powiedział, że Sojusz nie zamierza dokonywać operacji militarnych w Syrii. Powiedział, że sytuacja w Syrii była całkowicie inna niż w Libii, gdyż społeczeństwo z kraju Bliskiego Wschodu było złożone etnicznie i religijnie, a interwencja miałaby nieprzewidywalne skutki[195].
25 września 2012 na otwarciu sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ w Nowym Jorku sekretarz generalny tej organizacji Ban Ki-moon powiedział, że wojna w Syrii to „katastrofa regionalna z globalnymi następstwami”. Zaapelował o powstrzymanie spirali przemocy i zablokowanie dostaw broni do stron konfliktu[196]. Z kolei prezydent Francji François Hollande zaapelował o międzynarodowe działania na rzecz zakończenia kryzysu, a także zapewnienie ochrony ludności na obszarach, które przeszły pod kontrolę rebeliantów. Skrytykował trwający w dalszym ciągu impas w RB ONZ przez postawę Rosji i Chin[197]. 1 października 2012 Ki-moon spotkał się w Nowym Jorku z ministrem spraw zagranicznych Syrii, Walidem al-Mualimem. Zaapelował wówczas zaapelował o natychmiastowe zaprzestanie przemocy. Walid al-Mualim powiedział też, że syryjskie władze są gotowe do rozmów z opozycją. Krótko po tej deklaracji największe ugrupowanie opozycyjne na emigracji czyli Narodowa Rada Syryjska, odrzuciła propozycję rozmów[198].
28 września 2012 sekretarz obrony Stanów Zjednoczonych Leon Panetta powołując się na informacje wywiadowcze, ogłosił, iż część arsenałów chemicznych zostało przeniesionych by je zabezpieczyć. Nie podano kiedy i gdzie doszło do przeniesienia broni niekonwencjonalnej, ale wiadomo, że nie było to jednorazowe wydarzenie. Rebelianci twierdzili, że broń przerzucono na granice kraju[199]. W odpowiedzi na te zarzuty syryjski minister spraw zagranicznych oskarżył USA o to, że wykorzystują pretekst posiadania broni chemicznej przez Damaszek do planów inwazji na Syrię, tak jak Waszyngton czynił w przypadku Iraku[200]. 2 października 2012 Moskwa poradziła Zachodowi by ten nie szukał pretekstu do interwencji w Syrii, ani też żeby nie wytyczał stref buforowych czy korytarzy humanitarnych[201].
Rada Bezpieczeństwa ONZ potępiła ostrzelanie przez Syrię tureckiej miejscowości Akcakale, co miało miejsce 3 października 2012. Przyczyniło się to do dalszego zaognienia sytuacji przy granicy turecko-syryjskiej oraz mobilizacji wojsk tureckich w regionie. RB ONZ nazwało syryjski ostrzał rażącym naruszeniem prawa międzynarodowego. Incydent potępiła szefowa dyplomacji UE Catherine Ashton, która powiedziała: „Kolejny raz wzywam syryjskie władze, by natychmiast położyły kres przemocy i w pełni respektowały integralność terytorialną i suwerenność wszystkich sąsiednich krajów”[202].
Oburzenie wyraziły także Niemcy, Wielka Brytania i Francja. William Hague oświadczył, iż „turecka odpowiedź jest zrozumiała, gdyż miał miejsce skandaliczny akt, obywatele tureccy zostali zabici w Turcji przez siły z innego kraju. Wyrażamy więc mocną solidarność z Turcją, ale nie chcemy dalszej eskalacji”. Szef francuskiej dyplomacji Laurent Fabius oświadczył, że atak był „poważnym zagrożeniem dla pokoju”. Wezwano strony również obie strony do powściągliwości. Syryjski atak na turecką ludność cywilną potępiła też Polska, jako sojusznik Turcji w NATO. Sojusz Północnoatlantycki w wydanym w oświadczeniu zapewnił, że stoi u boku Turcji i wezwał Syrię do zaprzestania „rażącego łamania prawa międzynarodowego”[202].
4 października 2012 parlament Turcji zezwolił siłom zbrojnym na prowadzenie operacji militarnych poza granicami kraju, jeśli rząd uzna to za konieczne. Do parlamentu o pozwolenie na wysłanie wojsk poza granice kraju zwrócił się rząd Turcji. W memorandum gabinet premiera Tayyipa Erdogana oświadczył, że „agresja militarna ze strony Syrii stała się poważnym zagrożeniem dla bezpieczeństwa Turcji”. Zapewniano, iż decyzja parlamentu nie miała na celu wypowiedzenia wojny Syrii, lecz miała charakter „odstraszający”. Władze Syrii przeprosiły za ostrzał, złożyły kondolencje zapewniając, iż podobny incydent się nie powtórzy[203]. Prezydent Turcji Abdullah Gül oświadczył, że w Syrii rozgrywały się „najgorsze możliwe scenariusze”. Wezwał zarazem wspólnotę międzynarodową do działania, zaznaczając, że Turcja podejmie wszelkie konieczne środki dla ochrony swych granic[204].
9 października 2012 szef NATO Anders Fogh Rasumussen zapewnił, iż Sojusz Północnoatlantycki dysponuje planami w razie konieczności obrony Turcji przed Syrią. Dodał też, że Ankara może liczyć na solidarność ze strony sojuszników. „Dysponujemy wszelkimi planami, by w razie konieczności bronić Turcji. Mamy nadzieję, że nie będzie takiej potrzeby” – powiedział sekretarz generalny NATO[205].
10 października 2012 Turcja zmusiła do lądowania w Ankarze samolotu rejsowego Airbus A320 na pokładzie z 37 pasażerami, który leciał z Moskwy do Damaszku. Maszyna została skontrolowana przez służby i według władz tureckich zabezpieczono 12 opieczętowanych kontenerów w których znajdował się wojskowy sprzęt łącznościowy. Przewożono m.in. odbiorniki radiowe, anteny i urządzenia uważane za części rakiet, wraz z dokumentacją techniczną. Były to wyroby Biura Konstrukcyjnego Przyrządów (KBP) w Tule, jednego z największych zakładów przemysłu zbrojeniowego w Rosji[206]. Wśród pasażerów było 17 Rosjan i jak się okazało pracowali dla Federalnej Służby Bezpieczeństwa[207]. Samolot po zabezpieczeniu ładunku odleciał następnego dnia[208].
Syryjskie ministerstwo transportu oskarżyło Ankarę o prowadzenie „piractwa lotniczego”. Strona syryjska zapewniła, że na pokładzie nie było broni i zażądało od Ankary zwrotu całego ładunku, oskarżając Turcję o „wrogie zachowanie”. Zdaniem strony syryjskiej, tureckie służby również brutalnie potraktowały załogę samolotu[208]. Ponadto Syria 14 października 2012 zamknęła przestrzeń powietrzną dla tureckiego lotnictwa rejsowego[209].
Rosja zażądała od Ankary wyjaśnień okoliczności związanych z incydentem. W odpowiedzi na zatrzymanie syryjskiego samolotu lecącego z Rosji, prezydent tego kraju Władimir Putin przesunął spotkanie z tureckim premierem na czas nieokreślony, które było początkowo zaplanowane na 3 grudnia 2012 i miało się odbyć w ramach „Trzeciej edycji Rady Współpracy Turecko-Rosyjskiej”[210]. Minister spraw zagranicznych Rosji, Siergiej Ławrow zapewniał, że broni na pokładzie samolotu nie było. Przyznał, że był tam sprzętu do instalacji radarów, jednak był on „w pełni legalny”[211].
13 października 2012 Recep Tayyip Erdogan skrytykował bezradność Rady Bezpieczeństwa ONZ wobec „tragedii ludzkiej” w Syrii. Dodał, że organ ONZ popełniał te same błędy, które doprowadziły w 1995 do masakry w Srebrenicy. Przez to według tureckiego premiera ginęły setki osób każdego dnia w kraju ogarniętym wojną domową. Turcja przewodziła apelom o interwencję zbrojną, domagała się także ustanowienia strefy zakazu lotów, mających powstrzymać ataki z powietrza prowadzone przez siły Asada[212].
14 października 2012 wysłannik ONZ ds. Syrii Lakhdar Brahimi udał się do Iranu gdzie spotkał się z tamtejszym ministrem spraw zagranicznych Alim Akbarem Salehim oraz prezydentem Mahmudem Ahmadineżadem. Irańskie władze przedstawiły propozycje dla przemian politycznych, jednak miały być one nadzorowane przez Asada. Brahimi wyraził opinię, że wszelkie propozycję pozwolą zbudować projekt dla przyszłości Syrii. Następnie algierski dyplomata udał się na wizytę robocza do Iraku, skąd 15 października 2012 wezwał do wprowadzenia zawieszenia broni w Syrii przed rozpoczęciem święta Id al-Adha, którego początek przypadał na 26 października 2012[213].
16 października 2012 wysłannik spotkał się z egipskim ministrem spraw zagranicznym Mohamedem Kamelem Amrem. Rano 17 października 2012 Brahimi udał się do Libanu, gdzie spotkał m.in. prezydentem Michelem Sulaimanem i premierem Nadżibem Mikatim. Nie doszło z kolei do spotkania z liderem Hezbollahu Hassanem Nasrallahem, oskarżanym o wspieranie syryjskiego reżimu. Na spotkaniach Brahimi propagował swój plan wprowadzenia pokoju[214]. 18 października 2012 rano wysłannik ONZ spotkał się w Ammanie z jordańskim ministrem spraw zagranicznych[215].
Tymczasem 17 października 2012 francuski minister spraw zagranicznych Laurent Fabius potępił władze w Syrii za stosowanie bomb kasetowych, o co oskarżyła reżim w Damaszku organizacja praw człowieka Human Rights Watch. Ten typ bomb zakazany międzynarodową konwencją był wykorzystywany w wielu syryjskich regionach w tym toczących się wówczas bitwach w Aleppo oraz pod Maarrat an-Numan. „W ciągu ostatnich miesięcy reżim przeszedł do kolejnego etapu stosowania przemocy (...) – do bomb kasetowych” – oświadczył Fabius[216].
21 października 2012 Lakhdar Brahini spotkał się w Damaszku z Baszarem al-Asadem oraz syryjskim ministrem spraw zagranicznych. Zaapelował o wdrożenie rozejmu od daty rozpoczęcia muzułmańskiego święta z okazji Id al-Adha i jego respektowanie. Reżim ogłosił, iż jest w stanie rozważyć tę propozycję rozejmu. Opozycja natomiast zgodziła się na ogłoszenie rozejmu, pod warunkiem, że siły reżimowe jako pierwsze wstrzymają wrogie działania[217]. Z kolei rebelianci walczący w Maarrat an-Numan ogłosili, iż nie są zainteresowani rozejmem forsowanym przez specjalnego wysłannika ONZ[218]. Pomysł wysłannika ONZ stanowczo odrzucili dżihadyści z Frontem Obrony Ludności Lewantu na czele[219]. Propozycję rozejmu poparł m.in. rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow, irański prezydent Mahmud Ahmadineżad, minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii William Hague, przedstawicielstwo Watykanu oraz RB ONZ[220].
24 października 2012 Brahimi na konferencji prasowej w Kairze podał, że rząd syryjski wstępnie zgodził się wstrzymać operacje wojskowe na czas święta Id al-Adha przypadającego na dni 26-29 października 2012. Wysłannik powiedział, że deklaracje padły podczas spotkania w Damaszku[221]. Damaszek potwierdził to stanowisko, zastrzegając sobie jednak prawo do reagowania na ewentualne ataki rebeliantów. Wolna Armia Syrii także zgodziła się przestrzegać układu rozejmowego. Ponadto w święto Id al-Adha bojownicy zażądali od władz uwolnienia więźniów[222].
Plan Brahimiego zakończył się fiaskiem, gdyż na frontach były nadal prowadzone walki, dochodziło do nalotów i zamachów terrorystycznych. W czasie czterech dni formalnego zawieszenia broni zginęło 439 osób. W związku z tym Brahimi wyraził ubolewanie, że zawieszenie broni, które na jego wniosek zawarły obie strony walczące w Syrii, nie żadnego odniosło skutku. Dodał, że „sytuacja w Syrii była zła i wciąż się pogarszała”. Niepowodzenie rozejmu po raz kolejny dowiodło bezsilność działań międzynarodowych wobec wojny domowej w Syrii[223].
31 października 2012 Lakhdar Brahimi udał się z wizytą roboczą do Pekinu. Spotkał się tam z chińskim ministrem spraw zagranicznych Yangiem Jiechi. Strona chińska udzieliła poparcia dla mediacji Brahimiego, opowiedziała się za politycznym rozwiązaniem konfliktu, a także wprowadzeniem zdecydowanych kroków w kwestii zmagania się z kryzysem humanitarnym, pustoszącym Syrię. Oddzielną kwestię stanowiła sprawa uchodźców, masowo opuszczających tereny objęte kampaniami wojennymi. Jiechi dał do zrozumienia, że sprawa pomocy humanitarnej nie powinna być upolityczniona, ani zmilitaryzowana[224].
4 listopada 2012 Lakhdar Brahimi spotkał się z Siergiejem Ławrowem i Nabilem al-Arabim w Kairze. Obaj dyplomaci wezwali Radę Bezpieczeństwa ONZ, by przyjęła rezolucję na podstawie czerwcowego porozumienia genewskiego, które ustalało zasady politycznej transformacji, polegającej na utworzeniu rządu tymczasowego w skład którego wchodzić miały obie strony konfliktu w tym ekipa prezydenta Asada[225]. Brahimi ostrzegł także przed „wielką katastrofą” i „somalizacją syryjskiego konfliktu”, czyli faktycznym rozpadem państwa w wyniku braku efektywności władzy centralnej i nieustającej wojny domowej[226]. Dzień później rosyjski minister spraw zagranicznych udał się do Jordanii, gdzie spotkał się Rijadem Hidżabem, byłym premierem syryjskim, który w sierpniu 2012 uciekł z kraju porzucając rząd. Hadżib prezentował pogląd, iż jedynie odejście Asada może zapobiec dalszemu rozlewowi krwi. Za te słowa został skrytykowany przez Ławrowa, który opowiadał się za mechanizmem genewskim[227].
31 października 2012 Hillary Clinton podczas podróży po krajach arabskich oświadczyła, że złożona głównie z aktywistów działających za granicą Narodowa Rada Syryjska nie może być już uznawana za przywództwo syryjskiej opozycji i wezwała do przebudowy NRS i zapewnienia jej większej reprezentatywności. Clinton wyraziła także niepokój w związku z rosnącymi wpływami ekstremistów w opozycji[228]. Tego samego dnia ukazał się film video przedstawiający egzekucję 28 żołnierzy podczas walk na froncie między Maarrat an-Numan i Sarakib. Rebelianci, którzy zajęli trzy posterunki wojskowe zastrzelili pojmanych wojskowych, co spotkało się z ostra reakcją ONZ, Amnesty International, a także opozycyjne Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka. Bojownikom zarzucono przeprowadzenie zbrodni wojennej[229].
6 listopada 2012 przebywający w Jordanii premier Wielkiej Brytanii David Cameron w myśl wariantu zakończenia wojny, który postuluje bezwarunkowe ustąpienie Asada, zasugerował zagwarantowanie prezydentowi Baszarowi al-Asadowi bezpiecznego opuszczenia Syrii i ewentualne przyznanie mu immunitetu, jeżeli byłoby to warunkiem zakończenia konfliktu i przeprowadzenia transformacji politycznej. Z kolei niezależna komisja ONZ domagała się postawienia Asada przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym[230]. Jednak Asad w wywiadzie z 8 listopada 2012 dla Russia Today, powiedział, że nie ma zamiaru wyjeżdżać z Syrii. Powiedział, że „jest Syryjczykiem i umrze w swoim kraju”. Zagroził też wybuchem wojny światowej w przypadku inwazji na Syrię, jednakże uważał, że do takiej interwencji nie dojdzie[231].
Po fiasku planu Brahimiego Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża przyznał, iż sytuacja w Syrii pogorszyła się do tego stopnia, że nie nadążano z dostarczeniem pomocy humanitarnej dla potrzebujących. Szef tej organizacji pomocowej Peter Maurer choć zadeklarował, że zakres naszej operacji zwiększał się, to i tak nie udawało się nadążać za potrzebami cywilów. W Syrii przebywało 30 zagranicznych pracowników MKCK, rozwijała się też współpraca z syryjskim Arabskim Czerwonym Półksiężycem. Do wielu miejsc w kraju pracownicy nie mieli dostępu, tak jak np. do ogarniętymi walkami Aleppo[232]. Tymczasem ONZ wydało prognozę, iż w wyniku klęski humanitarnej na początku 2013 liczba potrzebujących pomocy humanitarnej Syryjczyków może wzrosnąć z 2,5 mln do 4 mln ludzi. Organizacje pomocowe na początku listopada 2012 dostarczały pomoc dla 1,5 mln cywilów[233].
Syryjska opozycja ostro zareagowała na słowa Clinton z końca października 2012 i oskarżana ją o próbę przygotowania rozmów z reżimem Baszara el-Asada. Jednakże w odpowiedzi na amerykańskie wezwanie, 4 listopada 2012 w katarskiej Dosze rozpoczęła się konferencja syryjskiej opozycji, która na celu miało wyłonić szeroką reprezentację rządu emigracyjnego[234]. Przewodniczący Narodowej Rady Syryjskiej, Abd al-Basit Sida powiedział, że jest otwarty na argumenty proponowane przez Amerykanów. W myśl tego miał powstać nowy organ reprezentujący syryjską opozycję. Jednak wcześniej zdecydowano się poszerzyć gremium Zgromadzenia Generalnego NRS z 222 do 420 osób. Dzięki temu obowiązujący główny opozycyjny organ mógł być bardziej reprezentacyjny[235].
W nocy z 7 na 8 listopada 2012 wybrano nowy 41-osobowy Sekretariat NRS, w którym nie znalazła się żadna kobieta (fakt ten oprotestowano). Przewagę w kierownictwie stanowili islamiści. Następnie Sekretariat ma wybrać Biuro Wykonawcze, a te nowego przewodniczącego, który zastąpi Sajdę[236]. Tym samym 9 listopada 2012 Biuro Wykonawcze stosunkiem głosów 28 do 13 wybrało Dżurdża Sabrę na nowego przewodniczącego NRS. Sabra był chrześcijaninem z komunistyczną przeszłością[237]. Z kolei 11 listopada 2012 podpisano porozumienie na mocy którego powołano Syryjską Koalicję Narodową na rzecz Opozycji i Sił Rewolucyjnych, będącą konfederacją opozycyjnych ugrupowań działających w kraju oraz za granicą skupionych w Narodowej Radzie Syryjskiej. Na czele konfederacji stanął Moaz al-Chatib[238].
12 listopada 2012 kraje Rady Współpracy Zatoki Perskiej (Arabia Saudyjska, Katar, Bahrajn, Kuwejt, Oman i Zjednoczone Emiraty Arabskie) uznały Syryjską Koalicję Narodową na rzecz Opozycji i Sił Rewolucyjnych jako prawowitą przedstawicielkę syryjskiego narodu[239]. Poparcie dla konfederacji zostało udzielone także przez Turcję, Stany Zjednoczone, Wielką Brytanię, Francję[240] oraz Sojusz Północnoatlantycki, którego siły nadal nie zamierzały interweniować w Syrii[241]. Tymczasem „New York Times” ocenił, iż do interwencji lądowej w Syrii potrzebnych by było 75 tys. żołnierzy. Taka liczba wymagana była do przechwycenia arsenałów broni chemicznej[242].
Także kraje Ligi Państw Arabskich (z wyłączeniem Algierii, Libanu i Iraku) uznały nową koalicję jako organ posiadający legitymacje do reprezentowania narodu syryjskiego[239]. 13 listopada 2012 francuski prezydent François Hollande oficjalnie zadeklarował, że Paryż uznaje syryjską opozycję jako prawowitą przedstawicielkę syryjskich władz. Wcześniej Al-Chatib zwrócił się do państw europejskich o uznanie i pomoc finansową[243]. 15 listopada 2012 Turcja uznała Syryjską Koalicję Narodową[244].
15 listopada 2012 poinformowano, iż Francja zamierza podjąć działania na arenie Unii Europejskiej, które na celu miałyby zniesienie embarga na dostawy broni. Minister spraw zagranicznych tego kraju Laurent Fabius powiedział, że nie można militaryzować konfliktu, ale nie wolno też przy tym zezwalać na bombardowania terenów kontrolowanych przez bojowników. Paryż prezentował dwuznaczne stanowisko z którego jednak wynikało, iż w zamiarach było zbrojenie syryjskiej opozycji. Unia Europejska 19 razy nakładała sankcje na Syrię. Pakiet sankcji obejmował embargo na broń i paliwo, także sankcje handlowe i finansowe, zamrożenie aktywów firm związanych z członkami reżimu oraz zakaz wjazdu do UE wydany wobec tych ostatnich[245]. 17 listopada 2012 prezydent Hollande spotkał się z Al-Chatibem w Paryżu. Francuski delegował Mounzira Makhousa na stanowisko ambasadora przy Syryjskiej Koalicji Narodowej[246].
W drugiej połowie listopada 2012 Turcja zwróciła się do NATO o rozmieszczenie rakiet typu Patriot PAC-3 na swym terytorium, by zabezpieczyć je przed syryjskim atakiem z powietrza. Prośba została pozytywnie rozpatrzona przez Sojusz Północnoatlantycki, gdyż półtora miesiąca wcześniej doszło do regularnej wymiany ognia między państwami. Ponadto debata nad umieszczeniem rakiet Patriot w Turcji zbiegła się z kolejnym alertem związanym z groźbą użycia broni chemicznej przez syryjski reżim, gdyż rebelianci odnosili coraz bardziej znaczące sukcesy na frontach[247].
Po złożeniu wniosku przez Ankarę, do prowincji Malatya, położoną około 200 kilometrów od granicy z Syrią, przybył zespół fachowców badających rozmieszczenie rakiet przeciwlotniczych. Sojusz dodał, iż konieczne było wzmocnienie obrony Turcji przed możliwymi aktami agresji ze strony Syrii. Rozmieszczeniu Patriotów w Turcji zdecydowanie sprzeciwiła się Rosja, która uznała takie wyjście próbą mieszania się w syryjskie sprawy, które jeszcze bardziej zintensyfikują wojnę domową. Ponadto Rosja postrzega rozmieszczenie baterii antyrakietowych w pobliżu swoich granic jako zagrożenie dla swego bezpieczeństwa[247]. Mówił o tym między innymi Władimir Putin w trakcie spotkania z tureckim premierem Recepem Tayyipem Erdoganem[248].
4 grudnia 2012 na walnym zgromadzeniu ministrów spraw zagranicznych państw NATO, podjęto pozytywną decyzję o zainstalowaniu rakiet Patriot w Turcji. Przy okazji szef NATO Anders Fogh Rasmussen ostrzegł Damaszek przed użyciem broni niekonwencjonalnej. Wcześniej, bo 3 grudnia 2012 prezydent USA Barack Obama oraz sekretarz stanu tego kraju Hillary Clinton ostrzegli syryjskiego prezydenta Baszara al-Asada, że jeśli użyje broni chemicznej przeciwko siłom opozycji, to narazi się na „konsekwencje”. Swoje zaniepokojenie wyraziły także Chiny[248]. Ban Ki-moon powiedział, że przypadek użycia broni chemicznej oznaczał by wstrząsającą zbrodnie[249]. Ostrzeżenia te pojawiły się po niepotwierdzonych informacjach, mówiących, że Damaszek pracuje nad umieszczeniem bojowego gazu sarin, powodującego paraliż i śmierć[248], w bombach lotniczych. Broń miała zostać użyta po rozkazie prezydenta Asada[250]. 11 grudnia 2012 szef Pentagonu Leon Panetta powiedział, że amerykańskie agencje wywiadowcze nie poczyniły od ogłoszenia alertu związanego z zagrożeniem użycia broni chemicznej, żadnych nowych przygotowań do użycia tejże broni[251].
12 grudnia 2012 w marokańskim Marrakeszu odbyła się IV konferencja „Przyjaciół Syrii”. W trakcie konferencji ok. 100 państw uczestniczących w konferencji uznało Syryjską Koalicję Narodową na rzecz Opozycji i Sił Rewolucyjnych za jedyną legalną przedstawicielkę syryjskiego narodu. Deklaracji przewodziły Stany Zjednoczone, a wśród państw uznających była także Polska. W deklaracji w jej ostatecznym kształcie podkreślono, że „Baszar al-Asad stracił wiarygodność”, lecz nie napisano wprost, że powinien ustąpić. Do „poważnej decyzji o ustąpieniu” prezydenta Asada wezwał katarski premier Hamad ibn Dżasim ibn Dżabr Al Sani. Grupa ostrzegła reżim Asada przed użyciem broni chemicznej lub biologicznej, gdyż wiązało by się to z „poważną odpowiedzią”. Ustalono także utworzenie funduszu mającego na celu „wsparcie narodu syryjskiego” i wezwano państwa i organizacje międzynarodowe do wpłat. Konferencja została podsumowana jako postęp[252].
Zaskoczenie co do uznania syryjskiej koalicji przez Stany Zjednoczone, wyraziła Rosja. W ocenie Siergieja Ławrowa krok ten przeczył dążeniom do zmian politycznych w Syrii. Dodał też, że uznanie syryjskiej opozycji wskazywałoby, że USA „całkowicie postawiły na zbrojne zwycięstwo” koalicji nad reżimem prezydenta Baszara al-Asada[253]. Dzień później wiceminister spraw zagranicznych Rosji Michaił Bogdanow powiedział, że Baszar al-Asad tracił kontrolę nad sytuacją w kraju, co mogło spowodować jego rychłą porażkę w wojnie domowej[254].
Po konferencji w Marrakeszu, sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen powiedział, że syryjski reżim szybko upadnie. „Myślę, że reżim w Damaszku zmierza do upadku. Sądzę, że teraz to już tylko kwestia czasu”[255]. Z kolei brytyjski szef MSZ William Hague ogłosił, iż Wielka Brytania nie wyklucza żadnej opcji co do rozwiązania kwestii syryjskiej. Jednocześnie ostrzegł Asada przed użyciem broni niekonwencjonalnej[256].
23 grudnia 2012 kolejną podróż do Syrii odbył Lakhdar Brahimi. Celem wizyty w Damaszku jest spotkanie z Baszarem al-Asadem, które odbyło się 24 grudnia 2012. Brahimi miał nadzieje osiągnąć przełom, którym miałoby być doprowadzenie do rozmów między opozycyjnym rządem na emigracji z władzami w Damaszku[257]. Jednak przylot Brahimiego do Damaszku zbiegł się z kolejną masakrą popełnioną przez siły reżimowe. Lotnictwo syryjskie zbombardowało tłum ludzi oczekujących na chleb przed piekarnią w mieście Halfaja pod Hamą, gdzie rebelianci prowadzili wówczas swoją ofensywę. W nalocie zginęło 94 cywilów[258].
Po spotkaniu w Damaszku, Brahimi powiedział, że miał zaszczyt rozmawiać z Baszarem al-Asadem podczas którego wymieniono poglądy w jaki sposób wyjść z kryzysu. Powiedział, że sytuacja w Syrii nadal „martwi”. Brahimi przekazał również Asadowi relacje jego spotkań z innymi liderami państwowymi oraz to, że frustracja wśród rebeliantów rośnie. Syryjski prezydent ocenił rozmowy jako „ciepłe” i „konstruktywne”. Powiedział, że jego rząd będzie współpracować z Brahimim i zrobi wszystko co w jego mocy by rozwiązać kryzys[259].
Brahimi zaapelował również o rzeczywiste przemiany w Syrii i powołanie rządu tymczasowego. Międzynarodowy wysłannik do Syrii zaznaczył, że projekt utworzenia rządu muszą najpierw zaakceptować różne strony, a wiążące podjąć będzie musiała Rady Bezpieczeństwa ONZ. Brahimi nie podał żadnych konkretów, jaki kształt miałby przyjąć rząd przejściowy[260]. Poparcie dla wprowadzenia w Syrii rządu przejściowego według mechanizmu genewskiego potwierdziła Rosja[261]. Siergiej Ławrow wezwał także syryjskie władze do dialogu z opozycją[262]. 29 grudnia 2012 prezydent Egiptu Muhammad Mursi powiedział, że popiera syryjską opozycję i że w przyszłości Syrii nie ma miejsce na rządy Asada[263]. Dzień później Lakhdar Brahimi ostrzegł w Kairze przed spełnieniem się czarnego scenariusza w Syrii, w przypadku, gdy nie uda się w przyszłym roku zakończyć tam krwawej wojny domowej. Dodał, że jeśli wojna nie zakończy się w 2013 to zginie kolejne 50 tys. osób[264].
6 stycznia 2013 miała miejsce przemowa prezydenta Baszara al-Asada. W trakcie wystąpienia przed setkami zwolenników w stołecznym centrum kultury i sztuki wezwał do mobilizacji do wojny o jedność kraju. Opozycjonistów nazwał terrorystami i agentami państw zachodnich. Przedstawił również własną inicjatywę pokojową, która nawoływała do zaprzestania zbrojenia bojówek przez podmioty międzynarodowe i zakończenia „operacji terrorystycznych”. Po spełnieniu tych warunków Asad zaproponował zorganizowanie konferencji pojednawczej „z udziałem tych, którzy nie zdradzili kraju” oraz utworzenie nowego rządu, który zająłby się organizacją wyborów, pracami nad konstytucją oraz wprowadzaniem amnestii. Prezydent zaznaczył, że oferta pokojowa nie dotyczy ekstremistów wspieranych przez obce państwa. Dodał, że w Syrii nie toczył się konflikt między władzą a opozycją, lecz między ojczyzną i przestępcami i dżihadystami. Asad podziękował m.in. Rosji i Chinom za to, że w przeciwieństwie do innych krajów, nie ingerują w wewnętrzne sprawy Syrii[265].
Stany Zjednoczone nazwały plan Asada „oderwanym od rzeczywistości”. Według Departamentu Stanu było to jedynie pokazowa próba utrzymania się przy władzy, która podkopywała wysiłki Lakhdara Brahimiego. Powtórzono apel do Asada, żeby ustąpił i oddał władzę[266]. Wielka Brytania oskarżyła Asada o obłudę i hipokryzję, nazywając przedstawiony plan „niewiarygodnym”. Krytyczny był również turecki minister spraw zagranicznych Ahmet Davutoglu, który ocenił, że Asad powtórzył wcześniejsze puste obietnice. Ubolewanie z powodu wystąpienia Asada wyraziła Unia Europejska. Opozycja syryjska nie przyjęła planu Asada, dodając, iż jedynym rozwiązaniem konfliktu jest jego odejście wraz z całym reżimem[267]. Plan pokojowy został z kolei poparty przez Iran, który nazwał inicjatywę Asada szansą dla Syrii[268]. Rosyjskie MSZ wyraziło opinię, iż „niektóre pomysły” Asada powinny być uwzględnione. Z kolei Lakakhdar Brahimi ocenił, że najnowszy plan Asada niczym nie różni się od poprzednich jego inicjatyw[269].
Wysłannik kontynuował działania dyplomatyczne na rzecz zażegnania syryjskiego konfliktu. Rozmawiał z przewodniczącym syryjskiej koalicji opozycyjnej Moazem al-Chatibem, a także z premierem Kataru i ministrem spraw zagranicznych tego kraju oraz z szefem irańskiej dyplomacji. Starał się również zbliżyć rozbieżne stanowiska USA i Rosji co do kwestii syryjskiej. W tym celu zwołał na 11 stycznia 2013 trójstronne spotkanie w Genewie[269]. Rozmowy nie przyniosły przełomu, wszystkie strony wezwały do poszukiwania rozwiązania konfliktu, jednak nie przedstawiono wspólnego oświadczenia na ten temat. Brahimi, który rozmawiał z Brahimi z zastępcą sekretarza stanu USA Williamem Burnsem i rosyjskim wiceministrem spraw zagranicznych Michaiłem Bogdanowem powiedział, że syryjska opozycja nie wyklucza włączenia niektórych członków rządu syryjskiego do udziału w rządzie tymczasowym. Moskwa pozostała przy swoim stanowisku, a Brahimi powiedział, że nie jest możliwa interwencja sił zewnętrznych w Syrii[270].
16 stycznia 2013 Syria i Iran podpisały porozumienie ws. wsparcia kredytowego Syrii. Teheran otwarł linię kredytową na jeden mld dolarów, za pośrednictwem Banku Handlowego Syrii oraz banku Saderat. Zatwierdzono również liczne kontrakty w sferze transportu energii i wyposażenia elektrycznego[271]. 22 stycznia 2013 minister spraw zagranicznych Arabii Saudyjskiej książę Saud al-Fajsal stwierdził, że negocjacje z władzami kraju, które mordują własnych obywateli są „nie do pomyślenia”[272]. Z kolei Rosja uważała, że konflikt może stale się przedłużać, ponieważ zwycięstwo rebeliantów wcale nie było pewne. Moskwa podjęła także akcję ewakuacji swoich obywateli z Syrii. Na wodach Morza Śródziemnego i Czarnego trwały największe od dziesięcioleci manewry Marynarki Wojennej Federacji Rosyjskiej. Ćwiczono m.in. desant w porcie Tartus. Tymczasem Ban Ki Mun zaczął wątpić w możliwość dyplomatycznego rozwiązania konfliktu[273].
28 stycznia 2013 w Paryżu odbyła się „Międzynarodowa Konferencja Wsparcia Narodowej Rady Syryjskiej” z udziałem przedstawicieli 50 państw i organizacji pozarządowych. Szef MSZ Francji Laurent Fabius mówił o upadku państwa i społeczeństwa syryjskiego. Wyraził również obawy, iż Syria może wpaść w ręce islamistów. Tymczasem przedstawiciele syryjskiej opozycji zażądali, by obietnice zamieniły się w czyny. Dżurdż Sabra przekazał Zachodowi, że na utworzenie nowego rządu potrzeba co najmniej 500 mln dol. Kilku państw dało opozycjonistom konkretne obietnice[274].
1 lutego 2013 podczas pierwszego dnia 49. Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium, Moaz al-Chatib ogłosił gotowość opozycjonistów do podjęcia rozmów z syryjskimi władzami w Damaszku. „Chcemy obalić reżim pokojowymi metodami” – sprecyzował Al-Chatib. Zaapelował do wspólnoty międzynarodowej o szybką pomoc i zarzucił jej milczenie wobec zbrodni popełnianych przez rząd Syrii. Na konferencji monachijskiej udział brał także Lakhdar Brahimi[275], który dzień później spotkał się z Al-Chatibem, wiceprezydentem USA Joe Bidenem oraz Siergiejem Ławrowem, który zaprosił przedstawiciela syryjskiej opozycji do Moskwy[276]. Wieczorem Al-Chatib rozmawiał również z irańskim ministrem spraw zagranicznych Alim Akbarem Salehim. Przekazał mu, że opozycja jest skora negocjować z reżimem, gdy ten wypuści z więzienia tysiąc osób zatrzymanych podczas wojny domowej. Salehi powiedział, żeby zakończyć wojnę nie można stale obwiniać jednej strony i zadeklarował chęć ponownych rokowań z obiema stronami[277]. Na pytanie czy Iran udziela militarnego wsparcia Syrii, Salehi odpowiedział, że armia syryjska jest na tyle duża, że sama może się bronić. Przyznał, że Iran wspiera Damaszek w sferze ekonomicznej[278].
Pod koniec lutego 2013 minister spraw zagranicznych Syrii Walid el-Mualim ogłosił, iż władze w Damaszku są gotowe do podjęcia rozmów ze zbrojną opozycją: „ Jesteśmy gotowi do dialogu z każdym, kto tego chce”. Wcześniej o dialog z opozycją apelował rosyjski minister Siergiej Ławrow[279]. Tymczasem ciało opozycyjne, które pierwotnie zgłosiło chęć negocjacji, uściśliło, iż Baszar al-Asad nie może być stroną podczas negocjacji. Jednak pierwszy raz nie wysunięto bezpośredniego żądania usunięcia Asada, jednak on jego wojsko musiało być pociągnięte do odpowiedzialności za rozlew krwi w kraju, a porozumienie pokojowe miałoby być osiągnięte pod egidą Rosji i Stanów Zjednoczonych[280]. Przeciwko takim rozwiązaniom był Iran, według którego Asad pozostanie prawowitym szefem państwa do wyborów w 2014[281].
13 lutego 2013 szef firmy Rosoboroneksport Anatolij Isajkin powiedział, że Moskwa kontynuowała dostawy broni do Syrii. Zaznaczył, iż nie było to zabronione przez żadną rezolucję RB ONZ. Do Syrii trafiały systemy obrony przeciwlotniczej i technika remontowa[282]. Dwa dni później służby celne Finlandii powiadomiły, że 8 stycznia 2013 przejęły transport części zamiennych do czołgów na fińskim frachtowcu, który zmierzał z Rosji do Syrii. Zarekwirowany ładunek zawierał 9,6 ton takich części[283]. Ponadto Rosja wysyłała do Syrii samoloty z pomocą humanitarną. W drodze powrotnej z kraju ogarniętego wojną domową zabierano swoich obywateli[284]. W tym celu na Morzu Śródziemnym pojawiły się cztery rosyjskie okręty wojenne[285]. Po przedstawieniu sprawozdania komisji ONZ ds. przemocy w Syrii z 18 lutego 2013, na łamach ONZ pojawiły się opinie, iż nadszedł czas przekazania sprawy Syrii do Międzynarodowego Trybunału Karnego. 131-stronicowy raport zawierał opis zbrodni wojennych, egzekucji i tortur stosowane przez obie strony konfliktu oraz 445 wywiadów ze świadkami i osobami poszkodowanymi przez wojnę[286]. Apelu o przekazanie tejże spawy do MTK nie poparła Rosja, według której byłoby to „niekonstruktywne i przedwczesne”[287].
Ponadto Rosja oskarżyła Stany Zjednoczone o stosowanie podwójnych standardów po tym, jak Waszyngton zablokował oświadczenie Rady Bezpieczeństwa ONZ potępiające zamach bombowy pod rosyjską ambasadą w Damaszku z 21 lutego 2013, kiedy to zginęły 53 osoby[288]. 27 lutego 2013 nowy sekretarz stanu USA John Kerry podczas swojej pierwszej podróży zagranicznej do Londynu powiedział, że sytuacja w Syrii była najlepszym dowodem, iż Asad powinien oddać władzę. Oświadczył również, że opozycja potrzebowała dodatkowej pomocy w walce z reżimem. Tymczasem rebelianci domagali się od areny międzynarodowej dozbrajania własnych struktur bardziej niż pomocy humanitarnej[289]. Sytuację w podobny sposób ocenił amerykański dziennik „Financial Times”. Analitycy ocenili, że jeśli amerykańska administracja nie będzie dozbrajać syryjskich rebeliantów, to napływający dżihadyści stworzą sobie w Syrii przyczółek i wówczas wojska USA będą zmuszone do zbrojnej interwencji[290]. Kerry dostrzegał problem, który polegał na selektywnym wysyłaniu zbrojnej pomocy do Syrii. Podczas wizyty w Dosze powiedział, że uzbrojenie powinno trafić jedynie w umiarkowane siły, a było to utrudnione przez wzrost znaczenia radykalnych islamistów wśród syryjskiej opozycji[291].
28 lutego 2013 w Rzymie odbyła się V konferencja „Przyjaciół Syrii” w której udział wzięło 11 państw (USA, krajów europejskie i arabskie). Państwa obiecały więcej wsparcia politycznego i materialnego dla Syryjskiej Koalicji Narodowej na rzecz Opozycji i Sił Rewolucyjnych. John Kerry oświadczył, iż Stany Zjednoczone przekażą syryjskiej opozycji 60 mln dolarów dodatkowej pomocy i po raz pierwszy udzielą pomocy żywnościowej i medycznej rebeliantom. Wezwano również reżim do zaprzestania bombardowania dzielnic mieszkalnych w syryjskich miastach[292]. Według MSZ Rosji, deklaracje rzymskie zachęcały islamistów do obalenia Asada i przejęcia władzy w Damaszku. Moskwa podkreśliła konieczność położenia kresu rozlewowi krwi, a także przejście do politycznego dialogu według mechanizmu genewskiego z czerwca 2012[293].
18 marca 2013 podczas obrad w Stambule na stanowisko tymczasowego premiera Syryjskiej Koalicji Narodowej na rzecz Opozycji i Sił Rewolucyjnych został powołany Ghassan Hitto. Głównym zadaniem tymczasowo szefa rządu była konstrukcja rządu opozycyjnego oraz administrowanie terenami kontrolowanymi przez rebeliantów. Hitto zapowiedział, że członkowie władz Syrii, którzy popełnili przestępstwa, zostaną postawieni przed sądem, a dialog z reżimem nie był możliwy. Oświadczył, że rząd tymczasowy będzie miał siedzibę na terenach kontrolowanych przez rebeliantów w północnej Syrii. Hitto związany zarówno z islamistycznym i liberalnym nurtem opozycji, został wybrany stosunkiem głosów 35 do 48[294].
19 marca 2013 podczas ataku rakietowego pod Aleppo użyto prawdopodobnie broni chemicznej w związku z czym Zachód powrócił do planów interwencji w Syrii. W Chan al-Asal wylądował pocisk w wyniku czego zginęło 25 osób, a 80 zostało rannych. Świadkowie zdarzenia mówili o ostrym zapachu na miejscu ataku, ranni mieli z kolei problem z oddychaniem. Obie strony konfliktu obarczały siebie nawzajem odpowiedzialności za atak i wnieśli do społeczności międzynarodowej o przeprowadzenie śledztwa[295].
USA, Wielka Brytania oraz Francja wystąpiły do sekretarza generalnego ONZ Ban Ki Muna o wysłanie do Syrii misji śledczej, mającej zweryfikować oskarżenia dotyczące użycia broni chemicznej. Według Departamentu Stanu USA użyto 3-chinuklidynobenzylanu i był to taki drugi przypadek po ataku w Himsie z końca grudnia 2012[295]. Ki Mun przystał na wniosek i zapowiedział przeprowadzenie śledztwa, jednak zastrzegł, że rozpocznie się, „gdy tylko będzie to możliwe”, a nie nastąpi „z dnia na dzień”. Sekretarz generalny ONZ podkreślił, że użycie broni chemicznej jest zbrodnią przeciwko ludzkości[296].
Rosja oskarżyła rebeliantów o przeprowadzenie ataku, z kolei Waszyngton ogłosił, iż posiada „bardzo wiarygodne informacje, że władze Syrii używają broni chemicznej”. Za Zachodzie coraz poważniej mówiło się o interwencji w Syrii. Dowódca NATO ds. operacyjnych James Stavridis ujawnił, iż wewnątrz Sojuszu trwały dyskusje o wprowadzenie strefy zakazu lotów nad Syrią oraz o możliwości bombardowania syryjskich obiektów wojskowych. Gotowe natomiast były już plany dt. zabezpieczenia syryjskich arsenałów z bronią chemiczną. Szacowano iż do ochrony tychże arsenałów potrzebnych by było 75 tys. żołnierzy[297].
24 marca 2013 Mu’az al-Chatib poinformował o rezygnacji ze stanowiska przewodniczącego Syryjskiej Koalicji Narodowej na rzecz Opozycji i Sił Rewolucyjnych[298]. Przewodniczył jednak syryjskiej delegacji na szczycie Ligi Państw Arabskich w Dosze 26 marca 2013. Był to pierwszy szczyt LPA na którym Syrię reprezentowała Syryjska Koalicja Narodowa na rzecz Opozycji i Sił Rewolucyjnych, po wykluczeniu Damaszku z organizacji w listopadzie 2011. Świadczyło to o realnym przyznaniu legitymizacji władzy syryjskiej opozycji na arenie międzynarodowej[299]. Uczestnictwo opozycji na szczycie LPA skrytykowała Rosja oraz Iran[300]. Z kolei al-Chatib ostatecznie do dymisji podał się 22 kwietnia 2013 na znak protestu wobec braku konkretnej pomocy międzynarodowej dla syryjskiej opozycji. Tymczasowym przewodniczącym został Dżurdż Sabra[301].
Kolejna dyskusja nt. użycia broni chemicznej w Syrii rozpoczęła się miesiąc po feralnym ataku pod Aleppo. 23 kwietnia 2013 szef wydziału badań i analiz izraelskiego wywiadu wojskowego, generał brygady Itai Brun oznajmił, że w Syrii podczas kilku sytuacji użyto sarinu[302]. Jednak jeszcze tego samego dnia premier Izraela Binjamin Netanjahu powiedział w rozmowie telefonicznej z Johnem Kerrym, że nie był w stanie potwierdzić tej informacji[303]. 29 kwietnia 2013 izraelski wywiad powtórnie przekazał informacje, iż posiada wiarygodne dowody na użycie broni chemicznej w Syrii. Wyraził przy tym obawy by arsenały chemiczne nie wpadły w ręce Hezbollahu, który walczył wówczas z syryjskimi rebeliantami pod Al-Kusajr[304].
Tymczasem 26 kwietnia 2013 Barack Obama skomentował, że takie postępowanie Asada „zmieni reguły postępowania”. Wcześniej Waszyngton utrzymywał, że użycie broni chemicznej przez siły rządowe będzie przekroczeniem „czerwonej linii” i otworzy możliwość międzynarodowej interwencji. Dzień później minister spraw zagranicznych Niemiec Guido Westerwelle zażądał od USA konkretnych informacji na temat ewentualnego użycia broni chemicznej w Syrii. Według niego, Niemcy nie dysponowali żadnymi dowodami w sprawie jej zastosowania. Dotąd o użyciu broni chemicznej informował Izrael i Wielka Brytania. Przeprowadzenie śledztwa wokół tej sprawy zażądało ONZ i Unia Europejska. Mimo iż Damaszek początkowo zgodził się na przyjazd ekspertów ONZ, to ostatecznie nie wpuścił ich do kraju[304]. 30 kwietnia 2013 Obama powiedział, że są dowody na użycie broni niekonwencjonalnej. Dodał, że nie było informacji, kto, kiedy i jak wykorzystał chemiczne arsenały[305]. Trzy dni później dodał, że nie przewiduje scenariusza wysłania wojsk lądowych USA do Syrii[306].
Oenzetowska komisja ds. zbrodni w Syrii wydała oświadczenie, w którym wyjaśniła, że „nie doszła do rozstrzygających wniosków na użycie broni chemicznej w Syrii przez żadną stronę konfliktu”. Zdystansowała się tym samym do wypowiedzi jej członkini, Carli del Ponte z maja 2013, która stwierdziła w wywiadzie dla szwajcarskiej telewizji RSI, iż ONZ posiadało zeznania na mocy których można stwierdzić, iż to rebelianci a nie siły rządowe użyły sarinu podczas wojny domowej. „Nasi śledczy przesłuchiwali w krajach sąsiadujących z Syrią osoby, które padły ofiarą wojny domowej w Syrii, a także lekarzy w szpitalach polowych, i według ich raportu są mocne, konkretne podejrzenia, ale nie twarde dowody, stosowania gazu sarinu” – powiedziała Del Ponte. Nie uściśliła czy chodzi o ataki w Himsie z końca grudnia 2012 i Aleppo z marca 2013[307]. Przewodniczący komisji ds. zbrodni wojennych ONZ Paulo Pinheiro odciął się do wypowiedzi Ponte, gdyż powiedział, że ONZ nie dysponuje dostatecznymi dowodami na użycie broni chemicznej w Syrii[308]. Tego samego dnia Rosja wyraziła zaniepokojenie światowymi opinani nt. użycia broni chemicznej w Syrii i „przygotowywania międzynarodowej opinii publicznej” na ewentualną interwencję wojskową tym kraju[309]. 10 maja 2013 John Kerry powiedział, że Stany Zjednoczone mają solidne dowody wykorzystania broni chemicznej przez władze Syrii[310].
27 maja 2013 francuski dziennik „Le Monde” napisał, iż wojsko Asada w walce z rebeliantami stosuje małe ilości broni chemicznej. Według dziennika po takich „dyskretnych atakach” nie ma dymu, ani nie czuć żadnego zapachu, jednak po pewnym czasie pojawiają się symptomy. „Ludzie zaczynają gwałtownie kaszleć, pieką ich oczy, źrenice kurczą się do absolutnego minimum, pojawiają się kłopoty z widzeniem, oddychaniem, potem wymioty i omdlenia”. Takie objawy miał jeden z fotoreporterów „Le Monde”, który obserwował przez kilka dni walki pod Damaszkiem. Również miejscowi lekarze donosili, iż ranni rebelianci mieli kłopoty z oddychaniem, mową i wzorkiem[311]. Próbki pobrane przez dziennikarzy „Le Monde” zostały w czerwcu 2013 zbadane w laboratorium i wykryły one obecność sarinu w moczu, włosów, w odzieży oraz krwi, pochodzących od 13 ofiar[312].
W związku ze śledztwem „Le Monde” Francja, jak i Wielka Brytania ogłosiły, że są przekonane o użyciu przez syryjskie siły rządowe walczące z rebeliantami gazu bojowego sarin. Władze w Paryżu ogłosiły 4 czerwca 2013, że przebadane we Francji próbki substancji pobranych w Syrii dowodzą, iż reżim prezydenta Baszara al-Asada użył sarinu przynajmniej raz. W reakcji na to śledczy ONZ ocenili, że Francja nie przedstawiła przekonującego łańcucha dowodowego dla zebranych danych. Tymczasem Damaszek w dalszym ciągu blokował wjazd zespołu śledczych ONZ po kierownictwem Ake Sellstroema. Syryjskie władze zgodziły się, jedynie na dochodzenie w Aleppo, podczas gdy ONZ postulowało o nieograniczoną mobilność ekspertów. W odpowiedzi na stanowisko Paryża i Londynu, Siergiej Ławrow oznajmił, że doniesienia o użyciu w Syrii broni chemicznej nie mogą zostać wykorzystane, by uzasadnić zagraniczną interwencję wojskową w Syrii[313].
13 czerwca 2013 Biały Dom ogłosił, iż rząd w Damaszku przekroczył „czerwoną linię” wykorzystując sarin podczas walk z rebeliantami. W związku z tym przedstawiciele administracji prezydenta Obamy zapowiedzieli, że USA udzielą wsparcia militarnego rebeliantom syryjskim, jednak nie sprecyzowano jego zakresu. Zastrzeżono jednak na tym etapie nie było opcji utworzenia strefy zakazu lotów nad Syrią ani wysłaniu w rejon konfliktu żołnierzy USA, gdyż byłoby to zdecydowanie trudniejszym i kosztowniejszym zadaniem niż w przypadku interwencji w Libii[314]. Tymczasem w połowie lipca 2013 gen. Martin Dempsey ogłosił, iż administracja Baracka Obamy rozważała uderzenie na Syrię. Nieco wcześniej Sekretarz Stanu John Kerry próbował wymusić na Dempsey'u interwencję w Syrii. Dempsey jak i Obama nie uznał to za korzystne rozwiązanie[315].
Z kolei 9 lipca 2013 rosyjski ambasador przy ONZ Witalij Czurkin ogłosił, iż Rosja ma dowody, iż w marcu 2013 w Aleppo sarinu użyli rebelianci a nie wojsko narodowe. Dowody opierały się na ekspertyzach rosyjskich specjalistów, którzy zbierali na miejscu zdarzenia próbki[316]. 11 lipca 2013 eksperci ONZ ds. broni chemicznej – szwedzki naukowiec Ake Sellstroem i Wysoki Przedstawiciel Sekretarza Generalnego ONZ ds. Rozbrojenia Angela Kane przyjęli zaproszenie rządu w Damaszku w sprawie utworzenia misji oenzetowskiej, która na terytorium Syrii zbadałaby zarzuty dotyczące użycia broni chemicznej. Zespół 20 ekspertów pod dowództwem wymienionych naukowców przybył do Syrii 18 sierpnia 2013[317].
Jednocześnie ONZ przygotowywała misję ds. broni chemicznej, która miała by badać użycie broni chemicznej w Syrii. 11 lipca 2013 eksperci ONZ ds. broni chemicznej – szwedzki naukowiec Ake Sellstroem i Wysoki Przedstawiciel Sekretarza Generalnego ONZ ds. Rozbrojenia Angela Kane przyjęli zaproszenie rządu w Damaszku w sprawie utworzenia misji oenzetowskiej, która na terytorium Syrii zbadałaby zarzuty dotyczące użycia broni chemicznej. Zespół 20 ekspertów pod dowództwem wymienionych naukowców przybył do Syrii 18 sierpnia 2013[317], czyli trzy dni przed atakiem gazowym w Ghucie[318].
11 kwietnia 2013 w Londynie miało miejsce spotkanie ministrów spraw zagranicznych krajów G8 na którym nie przełamano podziałów areny międzynarodowej co do Syrii. Po fiasku negocjacji w Londynie, komentatorzy uznali, iż na uratowanie Syrii było za późno, a kraj będzie się wykrwawiał jak Afganistan. Zaprzepaszczono szanse na interwencje, która przyniosła by porządek w Syrii, a pozostało przyglądanie się jak wojna domowa przekształciła się w wojnę religijną między rządowymi alawitami wspieranymi militarnie przez Iran i Hezbollah i politycznie przez Rosję oraz Chiny, a sunnicką opozycją wspieraną przez globalnych dżihadystów i donatorów znad Zatoki Perskiej[319].
Na szczycie w Londynie oprócz tego, że nie doszło do porozumienia między Rosją a Zachodem, szef niemieckiej dyplomacji Guido Westerwelle, zgłosił sprzeciw przeciwko zniesieniu embarga na broń do Syrii, nałożone wieloma sankcjami w 2012. Według niego dozbrajanie sił opozycji przyniesie jeszcze więcej ofiar. Za zniesieniem embarga opowiadała się Wielka Brytania i Francja, która uważała, że w ten sposób wzmocniona zostanie syryjska opozycja[320]. Francuski minister Laurent Fabius zaznaczył, że dozbrajane byłyby jedynie umiarkowane bojówki, by nie zostały całkowicie wchłonięte przez radykałów. Dodał także, że „nie ma sensu utrzymywać embarga skoro Iran, Rosja i inne kraje zasilają bronią reżim syryjski”[321]. Przeciwko dozbrajaniem rebeliantów był także izraelski premier Binjamin Netanjahu, który twierdził, że dostawy trafiłyby w ręce terrorystów[322].
W drugiej połowie kwietnia 2013 Moskwa skrytykowała decyzję władz USA z 17 kwietnia 2013 o wzmocnieniu amerykańskiej obecności wojskowej w Jordanii w związku z konfliktem w Syrii. Misja 200 amerykańskich specjalistów miała szkoli jordańską armię, aby ta mogła zareagować, gdyby reżim prezydenta Baszara al-Asada stracił kontrolę nad bronią chemiczną[323]. Ponadto polityczny sojusznik Damaszku ocenił jako pełniącą negatywną rolę podczas wojny domowej organizację „Przyjaciele Syrii”. Siergiej Ławrow skrytykował postawę organizacji wobec ustaleń genewskich tuż przed planowaną 20 kwietnia 2013 VI konferencją „Przyjaciół Syrii” w Stambule[324].
7 maja 2013 w Moskwie doszło do spotkania Siergieja Ławrowa i Johna Kerry’ego, na którym uzgodniono plan zwołania międzynarodowej konferencji pokojowej do końca maja 2013 z udziałem USA, Rosji oraz stron konfliktu. Syryjska opozycja przyjęła te ustalenia z zadowoleniem, jednak podkreśliła, że negocjacje zacznie dopiero po demontażu reżimu Asada. Tym samym powstańcy pośrednio odrzucili wezwania USA i Rosji do dialogu w celu zakończenia wojny domowej[325]. Zbliżenie amerykańsko-rosyjskie w sprawie syryjskiej z ostrożnym optymizmem powitał rząd w Damaszku. Sekretarz generalny Ligi Arabskiej Nabil al-Arabi wezwał rząd i opozycję syryjską, aby pozytywnie odpowiedziały na rosyjsko-amerykańską inicjatywę dotyczącą przeprowadzenia konferencji pokojowej[326]. Opozycja odpowiedziała, że spotka się 23 maja 2013 w Stambule i na walnych obradach podejmie decyzje czy przystać na inicjatywę Ławrowa i Kerry’ego[327].
Według dziennik „Le Monde” planowana międzynarodowa konferencja pokojowa w Genewie, to „pozorne działania” na rzecz zakończenia konfliktu. Dziennik argumentował swoje stanowisko tym, że Stany Zjednoczone nie chcą swojego zaangażowania na Bliskim Wschodzie po klęsce w Iraku, z kolei „Moskwa udaje, że sprzyja rozwiązaniu konfliktu na drodze negocjacji, dostarcza władzom w Damaszku zaawansowaną broń nieprzerwanie od początku wojny”. Wśród tej broni były pociski ziemia-powietrze, co mogło sprawić, iż niemożliwe stanie się ustanowienie strefy ochrony przestrzeni powietrznej nad syryjskim terytorium. Chiny były w ocenie dziennika państwem obojętnym na losy Syrii, a Europa nie liczyła się w rozgrywce. Z kolei tak zwane państwa wschodzące takie jak Brazylia, Republika Południowej Afryki czy Indonezja stanowczo protestowały przeciwko demontażowi reżimu za pomocą siły[328].
21 maja 2013 Lakhdar Brahimi poinformował, że obie strony poczęły przygotowania do międzynarodowej konferencji pokojowej „Genewa 2” (numeracja po pierwszej konferencji z 30 czerwca 2012). Według niego Baszar al-Asad na konferencję delegował pięcioosobowy zespół w tym premiera Wa’ila al-Halkiego[329]. 26 maja 2013 syryjski minister spraw zagranicznych Walid Muallem przebywający w Bagdadzie powiedział, że zgadza się na udział w międzynarodowej konferencji pokojowej. Nadal nie była znana jej data, gdyż według Moskwy nie ustalono czasu konferencji z powodu braku jedności opozycji[330].
Również 21 maja 2013 w Madrycie odbyła się konferencja z udziałem 80 członków syryjskiej opozycji, którzy opowiedzieli się za niezwłocznym ustąpienia prezydenta Baszara el-Asada i powołania rządu przejściowego pod auspicjami ONZ. Był lider Syryjskiej Koalicji Narodowej na rzecz Opozycji i Sił Rewolucyjnych Mu’az al-Chatib przedstawił mapę drogową” wyprowadzenia Syrii ze stanu wojny domowej, zawierająca wycofanie wojska z miast do koszar, uwolnienie więźniów politycznych, dopuszczenie pomocy humanitarnej na terytorium Syrii i powrót uchodźców[331].
Dzień później w stolicy Jordanii Ammanie odbyła się VII konferencja „Przyjaciół Syrii” z udziałem 11 państw, które przekonywały syryjskich opozycjonistów, że „Asad i jego poplecznicy, którzy mają krew na rękach, nie odegrają żadnej roli w nowej Syrii”. Z kolei opozycjoniści w dniach 23-31 maja 2013 uczestniczyli w szczycie Syryjskiej Koalicji Narodowej na rzecz Opozycji i Sił Rewolucyjnych, podczas którego obradowano nad uczestnictwem w konferencji „Genewa 2”, omawiano sytuację na frontach, wybierano nowego przewodniczącego koalicji, rozszerzano koalicję oraz powołano 11-osobowy rząd[332].
Na początku obrad nie było wiadomo jakie dokładnie państwa wezmą udział w genewskiej konferencji. Niemniej w Stambule opozycjoniści uzależnili udział w rozmowach od obietnicy szybkiego ustąpienia Asada, mimo obietnic z Ammanu i pokładanych nadziejach w planowanych rokowaniach[332]. Jednak w toku obrad Mu’az al-Chatib zasugerował zagwarantowania Baszarowi al-Asadowi i 500 osobom jego reżimu immunitetu polegającego na bezpiecznym wyjeździe z kraju w zamian za przekazanie władzy. Była to pierwsza tego typu inicjatywa. Ponadto Chatib zaproponował, by „20 dni po akceptacji rozwiązania polegającego na pokojowym przekazaniu władzy Baszar al-Asad przekazał swe uprawnienia wiceprezydentowi Farukowi esz-Szarai lub premierowi Wailowi el-Halkiemu”. Rząd ten, składający się jeszcze ze starej ekipy rządzącej, sprawowałby władzę przez 100 dni w oczekiwaniu na powołanie nowego gabinetu. W ciągu okresu przejściowego miała by być przeprowadzona restrukturyzacja sił bezpieczeństwa oraz niesienie pomocy humanitarnej. Rzecznik koalicji Chaled Saleh nazwał plan Chatiba „inicjatywą osobistą”. Pierwsza tego typu propozycja i zmiana stanowiska Chatiba mogła się wiązać z przejęciem inicjatywy na frontach przez wojsko rządowe i zakończenie pasma sukcesów rebeliantów trwających od jesieni 2012[333].
27 maja 2013 konferencje w Stambule przedłużono o kolejne cztery dni, gdyż nie udało się strategii na konferencję genewską oraz nie powołano rząd Hitto. Z kolei pogłębiły się podziały wśród koalicji. W skład 60-osobowej koalicji weszło tylko pięciu ludzi związanych z Michalem Kilo, marksistą i chrześcijaninem. W kuluarach mówiło się o 22 nazwiskach ze środowiska Kilo[334]. Tego samego dnia w Brukseli, ministrowie spraw zagranicznych 27 państw UE debatowali nad przedłużeniem unijnych sankcji wobec Syrii, które wygasały 31 maja 2013. Sankcje obejmowały embargo na dostawy broni do Syrii. Wśród krajów, które żądały nie przedłużania sankcji była Wielka Brytania i Francja. Z kolei na czele opozycyjnego bloku stały Niemcy, Austria i Czechy. Jednak większość państw, w tym Polska, uważała, że embarga na broń nie należy uchylać przed konferencją pokojową „Genewa 2”[335].
Po kilkugodzinnych rozmowach zdecydowano się nie przedłużać embarga na broń, jednak podtrzymano sankcje finansowe i gospodarcze na okres jednego roku. Nie uzgodniono kwestii wysyłania broni na front w Syrii[336]. 28 maja 2013 dowódca Wolnej Armii Syrii gen. Salim Idris powiedział, że jego armia potrzebuje pocisków przeciwczołgowych i przeciwlotniczych, by móc poradzić sobie z przeciwnikiem. Odniósł się tym samym do decyzji UE z 27 maja 2013 o nie przedłużaniu embargo na broń do Syrii. Z kolei rzecznik obradującego w Stambule ciała opozycyjnego Louay Safi, stwierdził, że cofnięcie embarga nastąpiło zbyt późno[337]. 30 maja 2013 opozycjoniści uzgodnili, że nie wezmą udziału w międzynarodowej konferencji, dopóki bojówkarze libańskiego Hezbolahu działają pod Al-Kusajr. W nocy z 30 na 31 maja 2013 w skład Syryjskiej Koalicji Narodowej na rzecz Opozycji i Sił Zbrojnych przyjęto 40 nowych członków. Wśród nowo przyjętych znaleźli się głównie przedstawiciele sztabu generalnego Wolnej Armii Syrii. Ponadto odroczono wybory nowego szefa koalicji mającego zastąpić Moaza al-Chatiba, który w marcu 2013 podał się do dymisji. Odroczono również desygnowanie rządu Hitto na czas nieokreślony[338].
27 maja 2013 doszło do kolejnego spotkania między Kerrym i Ławrowem tym razem w Paryżu. Rosyjski minister spraw zagranicznych przyznał, że zorganizowanie konferencji pokojowej w sprawie Syrii jest trudnym zadaniem, gdyż między USA i Rosją utrzymywały się rozbieżności w tej sprawie. Państwa nie mogły się porozumieć co do składu konferencji „Genewa 2”. Moskwa chciała zaprosić na nią Iran, na co nie zgadzał się Waszyngton i syryjska opozycja obradująca w Stambule[339]. Ponadto Rosja uznała, że nie przedłużenie embarga przez UE szkodziło szansom planowanej konferencji pokojowej[337]. Podczas ostatniego dnia konferencji w Stambule, wydano oświadczenie, że opozycja przymnie zaproszenie do rozmów, dopóki Asad nie przekaże władzy[340]. Dzień później Siergiej Ławrow powiedział, że jest „pod wrażeniem działań syryjskiej opozycja i jej regionalnych sponsorów, którzy robią wszystko, żeby rozpocząć pokojowego procesu politycznego, a doprowadzić do interwencji wojskowej w Syrii przez wszelkie możliwe sposoby”[341].
Tymczasem Moskwa znalazła się w ogniu międzynarodowej krytyki, kiedy dokonana transakcji zakupu systemów przeciwlotniczych S-300. Według Rosji, zbrojenie wojsk Asada było „czynnikiem stabilizującym”, który może zniechęcić „niektóre gorące głowy” przed wejściem w konflikt. Według Niemiec, Rosja kontraktem z Damaszkiem utrudniała jedynie przeprowadzenie międzynarodowej konferencji pokojowej. John Kerry zaapelował do Rosji, by nie dostarczała reżimowi Baszara al-Asada przeciwlotniczych pocisków rakietowych S-300, ponieważ może to przedłużyć wojnę domową. Zaznaczył też, że rakiety mogą zagrażać bezpieczeństwu Izraela[342].
15 czerwca 2013 Egipt zerwał stosunki dyplomatyczne z Syrią oraz odwołał ambasadora z Damaszku. Wyraził tym samym solidarność z mieszkańcami Syrii i potępił syryjski reżim. Wezwał również Hezbollah do opuszczenia Syrii i zaapelował o utworzenie strefy zakazu lotów[343]. Przeciwko utworzeniu takiej strefy protestowała Rosja, która zakomunikowała, że nie dopuści do jej utworzenia[344]. Do opuszczenia Syrii przez Hezbollah apelował również Hamas, który wezwał szyickie bojówki do walki z Izraelem[345].
Podczas szczytu G8 trwającego w dniach 17-18 czerwca 2013 w Lough Erne w Irlandii Północnej, doszło do spotkania Baracka Obamy i Władimira Putina, jednak przywódcy nie porozumieli się co do sposobu zakończenia wojny. Po rozmowach Putin powiedział, że Moskwa i Waszyngton mają różne poglądy na temat Syrii. Zgodzili się tylko w kwestii zakończenia rozlewu krwi i że strony konfliktu powinny zasiąść do stołu negocjacyjnego w Genewie[346]. Obama podczas rozmów roboczych ogłosił, iż Stany Zjednoczone przeznaczą na syryjskich uchodźców 300 mln dolarów, z czego połowę dostanie Syria, a drugą połowę państwa ościenne, przyjmujące uchodźców[347]. Z kolei w komunikacie kończącym szczyt G8 w punkcie dt. Syrii odnotowano, że konferencja „Genewa 2” powinna odbyć się jak najprędzej. Wezwano również syryjskie władze i opozycję do zobowiązania się, że usuną z Syrii wszystkie organizacje powiązane z Al-Ka’idą. Nie było jednak noty o żądaniu odejścia Asada[348].
22 czerwca 2013 w Dosze odbył się VIII zjazd „Przyjaciół Syrii”. Tym razem spotkało się 11 ministrów zagranicznych z Wielkiej Brytanii, Francji, USA, Niemiec, Włoch, Jordanii, Arabii Saudyjskiej, Kataru, Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Turcji i Egiptu. Omawiali oni jak zorganizować dostawę wsparcia zbrojnego i innych rodzajów pomocy dla syryjskich rebeliantów. Rebelianci regularnie przyjmowali m.in. rakiety typu zmienia-powietrze, granatniki przeciwpancerne czy przeciwlotnicze od donatorów znad Zatoki Perskiej, jednak nowe drogi dostaw były widzialne na horyzoncie po deklaracji Białego Domu z 13 czerwca 2013, kiedy to administracja Obamy ogłosiła, że z powodu przekroczenia „czerwonej linii” przez rząd w Damaszku, Stany Zjednoczone dozbroją rebeliantów[349].
24 czerwca 2013 syryjskie władze po raz kolejny wyraziły zainteresowanie udziałem w konferencji pokojowej „Genewa 2”. Damaszek chciał również utworzenia rządu „prawdziwego partnerstwa”, ale nie zgadzał się na oddanie władzy opozycji. Walid el-Mu'allim w odpowiedzi na spotkanie „Przyjaciół Syrii” w Dosze, powiedział, że kraje te mają „syryjską krew na swoich rękach”. Nawiązał tym samym o decyzji o zbrojeniu opozycji[350]. 25 czerwca 2013 Lakhdar Brahimi tuż przed rozmowami przedstawicieli rosyjskich i amerykańskich dt. organizacji konferencji, powiedział, że „Genewa 2” nie odbędzie się w lipcu. Na początku czerwca 2013 Brahimi wyraził nadzieję, że konferencja pokojowa odbędzie się właśnie w lipcu 2013[351].
1 lipca 2013 Rada Współpracy Zatoki Perskiej (GCC) zaapelowała o nadzwyczajne posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ONZ w celu „zapobieżenia masakrze” w Himsie, gdyż pod koniec czerwca 2013 armia rozpoczęła tam nową ofensywę. W terenie objętym walkami przebywało zagrożonych 2500 cywilów[352]. Z kolei 2 lipca 2013 w stolicy Brunei, Bandar Seri Begawan doszło do spotkania Ławrowa z Kerrym konferencji na temat bezpieczeństwa w Azji Południowo-Wschodniej podczas Forum Regionalnego ASEAN. Na jej marginesie rozmawiano o Syrii i Kerry mówił o postępie, gdyż obaj politycy zgodzili się co do tego, iż „Genewa 2 powinna odbyć się raczej wcześniej niż później”[353].
Kwestia organizacji konferencji „Genewa 2” zamarła w lipcu 2013. Dopiero 9 sierpnia 2013 ministrowie spraw zagranicznych i obrony USA (John Kerry i Chuck Hagel) oraz ich rosyjscy odpowiednicy (Siergiej Ławrow i Siergiej Szojgu) uzgodnili w Waszyngtonie potrzebę zwołania tejże konferencji. Zapowiedziano też spotkanie do końca sierpnia 2013 ekspertów obu stron, którzy mają omówić szczegóły przygotowania do konferencji w sprawie Syrii. Spotkanie na szczeblu dyplomatycznym odbyło się w czasie poważnego ochłodzenia stosunków między Waszyngtonem i Moskwą, w wyniku sprawy Edwarda Snowdena, whistleblower, który dostał azyl w Rosji[354]. Kilka dni później wiceminister spraw zagranicznych Rosji Giennadij Gatiłow powiedział, że „Genewa 2” nie obędzie się przed październikiem 2013 ze względu na „napięty kalendarz dyplomatyczny”, podając m.in. wrześniowe spotkania w ramach Zgromadzenia Ogólnego ONZ[355].
21 sierpnia 2013 miał miejsce bezprecedensowy atak rakietowy z domniemanym wykorzystaniem broni chemicznej w kilku miastach na wschód od Damaszku w okręgu Ghuta. Atak spowodował setki ofiar, a ranni mieli wyraźne symptomy zatrucia sarinem – rozszerzone źrenice, zimne kończyny, piana na ustach, kłopoty z oddychaniem i postępujący paraliż ciała. Według źródeł opozycyjnych w atakach gazowych zginęło od 355 do 1821 osób, co czyniło to najbardziej krwawym atakiem podczas wojny domowej[318].
Rząd w Damaszku zdementował informacje o ataku z wykorzystaniem broni chemicznej. Rzekomy atak sarinem nazwał „propagandową zagrywką opozycji”, specjalnie zorganizowaną trzy dni po przyjeździe inspektorów ONZ do Syrii. Cała sprawa została określana jako „histeryczna” manipulacja. Minister informacji Umran Ahid az-Zubi nazwał doniesienia „nielogicznymi i fałszywymi”. Stanowisko Damaszku poparła Rosja, która też mówiła o prowokacji[356]. Były przewodniczący opozycyjnej Syryjskiej Koalicji Narodowej na rzecz Opozycji i Sił Rewolucyjnych Dżurdż Sabra informował na konferencji prasowej o 1300 ofiarach. O współudział w zbrodni Sabra obarczył społeczność międzynarodową, która według niego milczała wobec syryjskiej wojny domowej[357]. Zaapelował do wysłanników ONZ o przeprowadzenia śledztwa na miejscu ataku, mimo iż RB ONZ im tego nie zleciła[356].
Zachód ostrożnie komentował informacje napływające z Syrii. Państwa zwróciły się do ONZ o zbadanie szczegółów ataku. Wezwano również do zwołania nadzwyczajnego posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ. Sekretarz generalny ONZ Ban Ki-moon powiedział, że jest zszokowany doniesieniami z Syrii[356]. Dodał następnie, że użycie broni chemicznej to zbrodnia przeciwko ludzkości[358]. RB ONZ zebrała się wieczorem 21 sierpnia 2013 i wyraziła „głębokie zaniepokojenie” doniesieniami o ataku oraz oświadczyła, że należy przeprowadzić śledztwo ws. ataku gazowego. Nie zażądała jednak przeprowadzenia śledztwa przez inspektorów ONZ przebywających w Syrii. Rosja i Chiny sprzeciwiły się „sformułowaniom jednoznacznie domagającym się śledztwa”. Członkowie RB ONZ nie zgadzali się co do tego, kto stał za atakiem[357]. Zastępca sekretarza generalnego ONZ Jan Eliasson powiedział, że eksperci ONZ nie mogą przeprowadzić śledztwa ze względu sytuacje na miejscu ataku. „Potrzebne jest zaprzestanie walk w tym konkretnym miejscu, ale potrzebne jest również ogólne zaprzestanie walk w Syrii” – skomentował Eliasson. Przeprowadzenie śledztwa od ekipy Sellströma domagało się 35 państw, w tym USA, Wielka Brytania, Francja, Niemcy[357].
Departament Stanu USA ogłosił, iż nie jest w stanie przesądzić, czy w Ghucie faktycznie doszło do ataku z użyciem broni niekonwencjonalnej. Prezydent USA Barack Obama nakazał amerykańskiemu wywiadowi zbierać informacje, które pozwoliłyby na zweryfikowanie doniesień o użyciu broni chemicznej[359]. Amerykański generał Martin Dempsey uważał, że Stany Zjednoczone byłyby zdolne do interwencji w Syrii, ale tamtejsza sytuacja nie była ku temu korzystna, gdyż nie było umiarkowanych grup rebelianckich, które mogłyby wypełnić próżnię polityczną[360]. Obama wezwał syryjski rząd do umożliwienia ekspertom ONZ przeprowadzenia śledztwa. Podobny apel do rządu w Damaszku wystosowała Rosja, co zostało ogłoszone przez rosyjskie ministerstwo spraw zagranicznych po rozmowie telefonicznej z 22 sierpnia 2013 między szefami MSZ Rosji i USA – Siergiejem Ławrowem i Johnem Kerrym, którzy uzgodnili, iż konieczne jest „obiektywne śledztwo”. Jednocześnie Moskwa oskarżyła rebeliantów o uniemożliwianie przeprowadzenie obiektywnego śledztwa[361]. Sami syryjscy aktywiści pobrali próbki włosów, skóry oraz krwi ofiar z Irbin i przeszmuglowali je do Damaszku, gdzie przebywali eksperci ONZ. Ci jednak nie odebrali materiałów dowodowych[362].
Minister spraw zagranicznych Francji Laurent Fabius, powiedział, że jeśli doniesienia o użycia sarinu w Syrii się potwierdzą i gdy Rada Bezpieczeństwa ONZ nie będzie w stanie podjąć wiążących decyzji, to jego kraj dopuszcza użycie siły. Dodał, że reakcja siłowa nie równała się z wysyłaniem wojsk lądowych. Fabius zaapelował do Rosji, by wzięła odpowiedzialność za sytuacje w Syrii[363]. Wysoki przedstawiciel Unii do spraw zagranicznych i polityki bezpieczeństwa Catherine Ashton ogłosiła, że Unia Europejska, pomimo wszystkich doniesień, jest za rozwiązaniem politycznym konfliktu[364]. Tymczasem minister spraw zagranicznych Turcji Ahmet Davutoğlu powiedział, że w Syrii przekroczono już wszelkie „czerwone linie”. Odniósł się tym samym do słów Baracka Obamy o „czerwonej linii” z sierpnia 2012. Skrytykował też bezczynność świata po oskarżeniu przez syryjską opozycję władz w Damaszku o atak z użyciem broni chemicznej[365]. Również polskie MSZ potępiło atak na ludność cywilną[366].
Lakhdar Brahimi powiedział, że domniemany atak gazowy w Ghucie powinien przyśpieszyć pracę nad planowaną konferencją pokojową „Genewa 2”. Mediator zintensyfikował kontakty między przedstawicielami Rosji i USA oraz powiedział, że przygotowania konferencji weszły w „ostami etap”[367].
24 sierpnia 2013 minister obrony USA Chuck Hagel powiedział, że jeśli Barack Obama podejmie decyzję o uderzeniu na Syrię, to wojska amerykańskie są na to gotowe. Ponadto Stany Zjednoczone przegrupowywały swoje siły na Morzu Śródziemnym. Hagel dodał, że zostaną podjęte we współpracy ze wspólnotą międzynarodową i w ramach prawa. Tymczasem John Kerry zadzwonił do swojego syryjskiego odpowiednika Walida al-Mualimima i zażądał zakończenia blokowania misji ekspertów ONZ i dopuszczenie ich do strefy ataku oraz o zakończenie niszczenia dowodów[368]. 26 sierpnia 2013 Baszszar al-Asad ponownie odrzucił oskarżenia o wykorzystanie broni chemicznej przeciwko ludności cywilnej. Ostrzegł Stany Zjednoczone przed rozpoczęciem ataku na Syrię, gdyż „doznają fiaska, jak we wszystkich rozpętanych przez siebie wojnach, począwszy od Wietnamu”[369]. Z kolei Turcja oraz Wielka Brytania ogłosiła gotowość przyłączenia się do zbrojnej koalicji antysyryjskiej. Według ministra spraw zagranicznych Turcji taka opcję omawiało 36-37 państw na świecie[370].
25 sierpnia 2013 rząd syryjski ogłosił, że zgadza się na zbadanie przez inspektorów ONZ terenu, na którym miał nastąpić atak gazowy. Prace zespołu specjalistów rozpoczęły się następnego dnia. Siły syryjskie obiecały, iż będą przestrzegać zawieszenia broni na przedmieściach Damaszku[371][372]. Nim misja naukowców ruszyła, minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii William Hague, oświadczył, że dowody na użycie broni chemicznej mogły zostać zniszczone w atakach artyleryjskich, które nastąpiły po ostrzale rakietowym z domniemanym wykorzystaniem broni chemicznej[373].
W czasie podróży inspektorów ONZ do miejsca domniemanego ataku z użyciem broni chemicznej, jeden z sześciu pojazdów został ostrzelany przez niezidentyfikowanego snajpera. Członkom zespołu nic się nie stało, jednak samochód został zniszczony. Na miejscu eksperci badali ofiary domniemanego ataku, rozmawiali z poszkodowanymi oraz lekarzami. Odwiedzili łącznie dwa prowizoryczne szpitale[374][375]. Drugą wizytę w rejonie ataku inspektorzy złożyli 28 sierpnia 2013[376]. 30 sierpnia 2013 inspektorzy ONZ opuścili Syrię. Zebrane próbki były badane w europejskich laboratoriach, a ich analiza zajmie co najmniej dwa tygodnie[377]. Po wyjeździe z kraju ogarniętego wojną domową naukowcy złożyli na ręce Ban Ki-moona cząstkowy raport z badań. Na taki raport bez wyników analizy pobranych próbek nie zgodził się syryjski rząd[378].
Przeciwko ewentualnej interwencji ostro wystąpiły Chiny oraz Rosja. Pekin wyraził swój niepokój planami USA[379], natomiast Moskwa ogłosiła, że „nie zamierza z nikim prowadzić wojny”, jednak przestrzegła, że operacja może nieść katastrofalne skutki dla regionu[380]. 28 sierpnia 2013 w Nowym Jorku przedstawiciele stałych członków Rady Bezpieczeństwa ONZ (USA, Chin, Wielkiej Brytanii, Francji i Rosji) spotkali się na nadzwyczajnym spotkaniu na którym, Wielka Brytania przedstawiła projekt rezolucji, potępiający użycie broni chemicznej przez syryjski rząd i przewidujący kroki konieczne dla ochrony cywilów. Wielogodzinne spotkanie zakończyło się fiaskiem, gdyż Rosja wyraziła swój sprzeciw przeciwko rezolucji. Po raz drugi Rada Bezpieczeństwa zebrała się dzień później. Jednak i to spotkanie zakończyło się fiaskiem[381].
Największym zwolennikiem interwencji w Syrii, obok Stanów Zjednoczonych i Francji był brytyjski rząd po kierownictwem Davida Camerona. Brytyjskie władze uważały, że interwencja byłaby legalna, nawet bez mandatu RB ONZ, gdyż byłaby traktowana jako interwencja humanitarna[382]. Jednak późnym wieczorem 29 sierpnia 2013 brytyjski parlament odrzucił możliwość wzięcia przez Wielką Brytanię udziału w interwencji zapowiadanej przez USA. Przeciwko wnioskowi zgłoszonemu przez rządząca Partię Konserwatywną zagłosowało 285 deputowanych, podczas gdy za odpowiedzią na ataki chemiczne w Damaszku opowiedziało się 272 brytyjskich parlamentarzystów. Po głosowaniu brytyjskie Ministerstwo Obrony Narodowej ogłosiło, że Wielka Brytania nie przystąpi w uderzeniu na Syrię[383]. Swoje poparcie dla interwencji podtrzymała Francja[384].
30 sierpnia 2013 opublikowany został tajny raport służby specjalnych USA zgodnie, z którym w ataku zginęło 1429 osób, w tym 426 dzieci. Przedstawiający go John Kerry powiedział o nieznalezieniu w ciałach ofiar ran postrzałowych. Sam atak Kerry uznał za zbrodnie przeciwko ludzkości[385]. Raport obarczał winę za atak w Ghucie syryjski rząd. Dowodem na to miał być rodzaj zastosowanych pocisków oraz zdolność wojsk prezydenta Baszara al-Asada do przeprowadzania jednoczesnego uderzenia z wielu kierunków, które łącznie dotknęło 12 miejsc. Według raportu, trzy dni przed atakiem gazowym, wywiad uzyskał informacje, iż wyspecjalizowane służby przygotowały atak z użyciem broni chemicznej pod Damaszkiem. Amerykański raport opierał się o międzynarodowy i syryjski personel medyczny, amatorskie nagrania video z miejsc zajść, zeznań świadków, tysięcy doniesień pochodzących z mediów społecznych z co najmniej 12 różnych obszarów wokół Damaszku, relacji dziennikarzy oraz raportów organizacji pozarządowych. Raport ten był uzasadnieniem ewentualnego uderzenia na Syrię[386].
Jednak 31 sierpnia 2013 Barack Obama ogłosił, iż przekazał sprawę interwencji w Syrii do Kongresu, który zebrał się po wakacyjnej przerwie po raz pierwszy 9 września 2013. Tym samym podobnie jak w przypadku Wielkiej Brytanii, to parlament zdecyduje o ewentualnym przeprowadzeniu interwencji zbrojnej. 1 września 2013 syryjska koalicja opozycyjna wezwała Kongres Stanów Zjednoczonych, by poparł interwencję. Z kolei Ban Ki-moon poparł decyzję Obamy o zwróceniu się do Kongresu o autoryzację operacji militarnej[387]. Swoje niezadowolone z decyzji Obamy wyraziła Turcja[388]. Odwrotną reakcję wystosowały władze Izraela[389].
2 września 2013 francuski wywiad przedstawił francuskiemu parlamentowi raport ujawniający m.in. zdjęcia potwierdzające, iż siły Asada użyły broni chemicznej[390]. Jednocześnie rząd francuski nie chciał by parlament podejmował decyzje o interwencji. Według francuskiej konstytucji francuski prezydent nie miał takiego obowiązku[391]. Z kolei niemiecki wywiad poinformował, iż przechwycił rozmowy przedstawicieli Hezbollahu z irańskimi władzami nt. użycia broni chemicznej przez Asada[390].
2 września 2013 po nadzwyczajnym posiedzeniu Ligi Arabskiej sekretarz generalny organizacji Nabil al-Arabi powiedział, że tylko ONZ jako reprezentant społeczności międzynarodowej może podjąć działania przeciwko reżimowi Assada. Jednakże mogą one nastąpić tylko po wnikliwych konsultacjach oraz być akceptowane przez prawo międzynarodowe. Jednocześnie al-Arabi poinformował o potępieniu przez Ligę Arabską rządu Asada[392]. Dzień później podczas wystąpienia w Bundestagu kanclerz Niemiec Angela Merkel po raz kolejny poinformowała, że rząd RFN nie planuje brać udziału w jakiejkolwiek operacji wojskowej w Syrii. Zdaniem Merkel należy zabiegać o wspólne stanowisko Rady Bezpieczeństwa ONZ. Jednocześnie kanclerz skrytykowała rządy Rosji i Chin za zajmowanie „twardego stanowiska” oraz blokowanie wspólnej decyzji RB ONZ[393].
3 września 2013 spiker Izby Reprezentantów John Boehner i lider tamtejszej republikańskiej większości Eric Cantor oświadczyli, iż poprą interwencję militarną w Syrii[394]. Tymczasem podczas posiedzenia senackiej Komisji Spraw Zagranicznych John Kerry przekonywał senatorów do głosowania za akcją zbrojną. „To nie czas na fotelowy izolacjonizm, to nie czas na przyglądanie się masakrze” – mówił Kerry do senatorów[395]. 4 września 2013 doszło do głosowania na forum Komisji Spraw Zagranicznych Senatu. Za przyjęciem rezolucji głosowało 10 senatorów, a siedmiu było przeciw. Tym samym Komisja zezwoliła wojsku amerykańskiemu na przeprowadzenie ograniczonej interwencji w Syrii, bez udziału wojsk lądowych, w czasie trwania do 90 dni[396].
4 września 2013 prezydent Rosji Władimir Putin nie wykluczył tego, iż Moskwa poprze interwencje militarną, jeśli znajdą się niezbite dowody na użycie broni chemicznej przez wojsko Asada. Dodał też, że zgodę na interwencje może wydać jedynie Rada Bezpieczeństwa ONZ. Putin przyznał także, że Rosja wysyłała do Syrii przeciwlotnicze systemy rakietowe S-300, jednak dostawy zostały wstrzymane[397]. Jednak jeszcze tego samego dnia dodał, że Kongres USA nie ma prawa legitymizować interwencji oraz „nonsensem” nazwał oskarżanie reżimu o użycie broni chemicznej. Według niego posiadające hegemonię na frontach wojsko nie miało potrzeby użycia broni chemicznej. Zdaniem Putina o wiele bardziej logiczna jest wersja, że gazu bojowego użyli powstańcy[398]. Na dowód tego rosyjscy wojskowi eksperci ogłosili, iż rodzaje znalezionych pocisków na miejscu ataku wskazywały, że za użyciem broni chemicznej stali rebelianci[399].
Słowa premiera Rosji zostały skrytykowane przez Recepa Tayyipa Erdoğana. Szef rządu tureckiego zarzucił Putinowi przewartościowywanie śmierci w wyniku ataku chemicznego nad zabijanie cywili poprzez bombardowania. Erdogan zadeklarował chęć udział Turcji w każdej koalicji międzynarodowej wymierzonej w rząd Asada. Jednocześnie podkreśli, że jest przekonany o użyciu broni chemicznej przez rząd w Damaszku[400]. Z kolei premier Wielkiej Brytanii David Cameron podczas wystąpienia w parlamencie powiedział, że reżim Asada ponownie użyje broni chemicznej, jeśli nie będzie wystarczającej presji na rząd syryjski ze strony społeczności międzynarodowej. Cameron obiecał także używania środków dyplomatycznych do doprowadzenie stron konfliktu do negocjacji pokojowych[401].
4 września 2013 do Europy przed zbliżającym się szczytem G20 w Petersburgu, przybył Barack Obama. Podczas wizyty w Szwecji, na wspólnej konferencji prasowej z tamtejszym premierem Fredrikiem Reinfeldtem, powiedział, że „społeczność międzynarodowa nie może milczeć w obliczu barbarzyńskiego ataku chemicznego, którego dokonał reżim syryjski, i musi udzielić skutecznej odpowiedzi”. Dodał, że amerykański wywiad nie powtórzy błędów sprzed interwencji w Iraku oraz że dowody na użycie broni chemicznej w Syrii były „niezbite”[402].
Przed rozpoczynającym się 5 września 2013 dwudniowym szczytem G20 w Rosji, papież Franciszek zaapelował do Władimira Putina o znalezienie pokojowego i dyplomatycznego rozwiązania sprawy syryjskiej[403]. Sam szczyt w Petersburgu dt. głównie spraw gospodarczych, jednak sprawa syryjska została poruszona podczas roboczej kolacji i rozmowach w kuluarach[404]. W czasie rozmów David Cameron ogłosił, że po laboratoryjnych analizach próbek pobranych w Syrii, Wielka Brytania miała nowe dowody na użycie sarinu przez siły rządowe[405]. Jednak podczas kolacji roboczej światowi przywódcy nie doszli do porozumienia co do interwencji w Syrii. Według francuskiego przekazu po zakończonych rozmowach „sprawa ewentualnej interwencji militarnej w Syrii była przedmiotem wymiany opinii między przywódcami światowymi, którzy nie doszli jednak do porozumienia”[406]. Z kolei Siergiej Ławrow powiedział, że użycie siły przez USA przekreśli szansę na zwołanie konferencji „Genewa 2”[407]. Przełomu co do kwestii interwencji nie przyniosła także osobista rozmowa Putin z Obamą[408]. Jednak przywódcy rozmawiali w kuluarach o objęciu międzynarodową kontrolą syryjskiej broni chemicznej. Kwestia ta była rosyjską alternatywą dla amerykańskiej interwencji, szeroko komentowana na arenie międzynarodowej w kolejnych dniach[409].
7 września 2013 podczas dwudniowego posiedzenia szefów dyplomacji państw UE w Wilnie, na którym uczestniczył także John Kerry, Radosław Sikorski, polski minister spraw zagranicznych, zasugerował amerykańskiemu Sekretarzowi Stanu, by wyznaczyć „termin zniszczenia arsenału” broni chemicznej. Już wcześniej, bo 29 sierpnia 2013 miała miejsce rozmowa telefoniczna pomiędzy Johnem Kerrym a Radosławem Sikorskim, który odrzucił możliwość udziału Polski w ewentualnej operacji militarnej w Syrii. Jednak już wówczas jako alternatywę dla interwencji zbrojnej, Sikorski zaproponował oddanie syryjskich arsenałów broni chemicznej pod międzynarodowy nadzór[410].
9 września 2013 John Kerry po konsultacjach z Obamą, który w Petersburgu rozmawiał z Putinem o objęciu międzynarodowym nadzorem syryjskiej broni chemicznej, dał Asadowi tydzień na przekazanie całego syryjskiego arsenału broni chemicznej. Dzięki temu według Kerry’ego, syryjski prezydent mógł uchronić kraj przed amerykańską interwencją[411]. Jeszcze tego samego dnia Rosja złożyła Damaszkowi ofertę, by ten zgodził się na międzynarodową kontrolę nad arsenałami z bronią chemiczną. Syria szybko przystała na propozycję Rosji, którą przyjęła z zadowoleniem[412]. Rosja poprosiła także Międzynarodową Agencję Energii Atomowej (MAEA) o sporządzenie analizy poziomu ryzyka dla instalacji nuklearnych w Syrii w razie amerykańskiej interwencji. Stany Zjednoczone nie zgodziły się na taką opcję, tłumacząc, że nie leży to w kompetencji organizacji[413].
Tymczasem coraz więcej deputowanych w Izbie Reprezentantów wyrażało sprzeciw wobec interwencji w Syrii. Ponad połowa członków niższej izby Kongresu chciała głosować przeciwko takiej ewentualności. Dlatego też amerykańskie władze brały pod uwagę rosyjską inicjatywę polegająca na objęciu kontroli syryjskich składów broni chemicznej. Z jej powodu odroczono głosowanie w Kongresie nad rezolucją ws. operacji w Syrii[414]. W Senacie rozpoczęły się z kolei prace nad projektem, który miałaby uzależnić zgodę na interwencję militarną w Syrii od stanu spełniania warunków, jakimi obłożone byłoby wdrożenie planu Rosji. W myśl tego projektu interwencja miałaby się odbyć, kiedy zawiodła by dyplomacja[415].
Światowi politolodzy uznali, iż propozycja Rosji była „ratunkiem” dla Baracka Obamy by wyjść z patowej sytuacji, która obniżała jego autorytet, gdyż najpierw wyznaczył „czerwoną linię” nie mogąc jej wyegzekwować[416]. Sam Obama nazwał rosyjską propozycję dotycząca „potencjalnie przełomową”[417].
Zadowolenie z rosyjskiej propozycji dyplomatycznej wyraziły Chiny[418] Wielka Brytania[419] oraz Izrael, którego władze mówili o jak najszybszym odebraniu Syrii broni chemicznej i ukaraniu tych, którzy użyli broni niekonwencjonalnej[420]. Sceptyczna była natomiast Francja, która zapowiedziała 10 września 2013, że przedstawi na forum Rady Bezpieczeństwa ONZ projekt rezolucji, w której znajdzie się ostrzeżenie przed „niezwykle poważnymi” konsekwencjami, jakie poniosą władze w Damaszku, jeśli naruszą postanowienia przyszłego porozumienia o objęciu międzynarodowym nadzorem syryjskiej broni chemicznej i jej zniszczeniu. Projekt opiera się o rozdział VII Karty Narodów Zjednoczonych, który mówi o dopuszczalnych działaniach militarnych i niemilitarnych w celu przywrócenia pokoju[419].
Premier Turcji Recep Tayyip Erdogan wyraził wątpliwości co do rosyjskiego planu, który według tureckiego polityka dają Asadowi „czas na kolejne masakry”[421]. Z kolei syryjska opozycja zażądała podjęcia działań przeciwko reżimowi, a ofertę Rosji oceniono jako „manewr polityczny” mający zablokować amerykańską interwencję[422]. Rosyjski plan kategorycznie odrzuciła Wolna Armia Syrii. Generał Salim Idris powiedział, że zniszczenie arsenałów jest niewystarczające, a reżim trzeba postawić przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym za wykorzystanie broni chemicznej wobec cywilów. Wezwał ponadto o zwiększenie dostaw broni dla opozycji[423]. Ostrożność co do pomysłu Rosji wyraziła Rada Współpracy Zatoki Perskiej, która uważała, że wdrożenie inicjatywy Moskwy w życie nie zatrzyma spirali przemocy w Syrii[424].
W orędziu do amerykańskiego narodu z 10 września 2013, Barack Obama powiedział, że „Ameryka nie jest policjantem świata”. Dodał, że podjął wraz z partnerami dyplomatyczną inicjatywę, która daje szanse na zlikwidowanie zagrożenia użycia broni chemicznej bez użycia siły. Oznajmił również, że prace nad planem objęcia międzynarodowej kontroli nad syryjską bronią chemiczną będą prowadzone, a stali członkowie RB ONZ przedłożą projekt rezolucji, „która będzie wymagać, by Asad zrzekł się broni chemicznej i by została ona automatycznie zniszczona pod międzynarodowym nadzorem”[425].
12 września 2013 prezydent Baszszar al-Asad potwierdził, iż zacznie przekazywać swoją broń chemiczną pod nadzór międzynarodowy. Ogłosił również, że Syria przystąpi do Organizacji ds. Zakazu Broni Chemicznej (OPCW), przesyłając jeszcze tego samego dnia dokumenty akcesyjne ws. przystąpienia do organizacji. Asad postawił jednak warunek, że spełni wszystkie oczekiwania, jeśli USA przestaną grozić interwencją militarną. Kolejnymi krokami po przystąpieniu Syrii do OPCW, było złożenie dwa dni później wniosku o przystąpienie do Konwencji o zakazie broni chemicznej (Konwencja zaczęła obowiązywać Syrię 14 października 2013) oraz następnie podporządkowanie się ustaleniom genewskim z 14 września 2013[426][427].
W dniach 12-14 września 2013 w Genewie, John Kerry razem z Siergiejem Ławrowem i Lakhdarem Brahimim[428] omawiali przekazany Amerykanom, rosyjski plan oddania syryjskiej broni chemicznej pod kontrolę międzynarodową. Kerry stwierdził, iż same deklaracje Damaszku co do broni chemicznej nie wystarczą. Z kolei rosyjski minister spraw zagranicznych stwierdził, że uregulowanie problemu broni chemicznej sprawi, że jakikolwiek atak na Syrię nie będzie konieczny[429]. Obydwaj dyplomaci uzgodnili, iż syryjska wojna domowa wymaga dyplomatycznego rozwiązania oraz ustalili, że spotkają się pod koniec września 2013 w Nowym Jorku podczas Zgromadzenia Ogólnego ONZ by rozmawiać o pokojowej konferencji „Genewa 2”[430].
Skutkiem rozmów w Genewie było wypracowane sześciopunktowe porozumienie między USA i Rosją, według którego najpóźniej do listopada 2013 do Syrii mieli zostać wysłani inspektorzy OPCW, którzy mieli mieć nieograniczony dostęp do miejsc, w których przechowywana jest broń chemiczna. Miejsca te mają zostać wskazane przez syryjski rząd w ciągu tygodnia od przyjęcia planu. Zniszczenie broni nastąpiłoby zgodnie z procedurami wynikającymi z Konwencji o zakazie użycia broni chemicznej najpóźniej do 30 czerwca 2014. Nie wywiązanie się z ustaleń genewskich, Damaszkowi groziłyby konsekwencje zgodnie z rozdziałem VII Karty Narodów Zjednoczonych, dotyczącym sankcji i akcji militarnych[431]. Damaszek skomentował, iż zastosuje się do planu z Genewy, jeśli zostanie on zatwierdzony przez Radę Bezpieczeństwa ONZ jako rezolucja[432].
Tymczasem 16 września 2013 upubliczniono raport inspektorów ONZ nt. użycia broni chemicznej w Ghucie. Wynikało z niego jasno, iż użyto wówczas trującego gazu sarin, jednak inspektorzy nie wskazali sprawców[433]. Przedstawiający raport Ban Ki-moon mówił o zbrodni wojennej oraz o „najbardziej znaczącym potwierdzonym użyciu broni chemicznej przeciwko cywilom od czasu, kiedy użył jej Saddam Husajn” (atak gazowy w Halabdży). Sekretarz generalny ONZ powiedział również, iż było to „najgorsze użycie broni masowego rażenia w XXI wieku”[434]. Administracja Baracka Obamy stwierdziła w oświadczeniu, że jest znaczącym faktem, iż dowody techniczne w raporcie inspektorów mówią o użyciu sarinu wysokiej jakości i szczególnego typu pocisku, co potwierdzało by, iż syryjski reżim stał za atakiem. Także Francja oraz Wielka Brytania oświadczyły, że raport ONZ nie pozostawiał „żadnych wątpliwości” co do „nadzwyczaj wyraźnej odpowiedzialności” reżimu Asada za użycie broni chemicznej[434].
18 września 2013 w wywiadzie dla amerykańskiej stacji telewizyjnej Fox News, Baszszar al-Asad przyznał, że Syria dysponuje bronią chemiczną, a władze chcą ją zniszczyć według ustaleń genewskich. Jednocześnie zapewnił, że to nie jego wojska odpowiadają za atak z Ghuty[435]. Dzień później Władimir Putin przyznał, że nie ma stuprocentowej pewności, co do tego, że Damaszek podporządkuje się porozumieniu o zniszczeniu syryjskich arsenałów broni chemicznej. Dodał również, że atak z 21 sierpnia 2013 był „prowokacją rebeliantów”[436]. 19 września 2013 Syria przesłała do OPCW informacje na temat swojej broni chemicznej. Tym samym władze kraju wypełniły pierwszy punkt planu genewskiego[437][438].
Podczas otwarcia debaty generalnej 68. sesji Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych 24 września 2013, sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun powiedział, że liczy na szybkie przyjęcie rezolucji RB ONZ ws. broni chemicznej[439]. Rezolucja RB ONZ nr 2118 wzywająca do zabezpieczenia i usunięcia syryjskiego arsenału chemicznego została jednogłośnie przyjęta 27 września 2013. Treść rezolucji opiera się o ustalenia genewskie, jednak nie zawiera odnośników do VII rozdziału Karty NZ, mówiących o sankcjach i groźbie użycia siły, wobec nie wywiązania się z zobowiązań narzuconych przez RB ONZ, gdyż przeciwko nim była Rosja. Przyjęcie rezolucji zakończyło impas na forum RB ONZ, trwający od kwietnia 2012, kiedy to pierwszy i ostatni raz RB ONZ porozumiała się, wysyłając wówczas misję obserwatorów do Syrii. Łącznie Rosja i Chiny trzykrotnie blokowała projekty rezolucji proponowane przez kraje zachodnie[440].
Po przyjęciu rezolucji RB ONZ, 1 października 2013 do Syrii przybyli międzynarodowi eksperci OPCW, aby przeprowadzić inspekcje w arsenałach broni chemicznej. Był to drugi z punktów planu genewskiego przyjętego przez RB ONZ. Misja grupy miała trwać 30 dni i odwiedzonych miało być 23 miejsca wskazanych przez rząd. W tym czasie Syria musiała zniszczyć infrastrukturę do produkcji broni chemicznej[441]. Misja OPCW rozpoczęła się dzień po tym jak Syrię opuścili inspektorzy ONZ, którzy od 25 września 2013 zbierali dowody ws. doniesień o atakach chemicznych. Badali oni od siedem przypadków użycia broni chemicznej. Kolejny raport ONZ o atakach chemicznych w Syrii jest spodziewany pod koniec października 2013[442]. Z kolei proces likwidacji zasobów broni chemicznej rozpoczął się 6 października 2013[443]. Szef OPCW Ahmet Uzumcu poinformował, że w pierwszym etapie misji, syryjskie władze chętnie współpracowały z inspektorami[444]. 11 października 2013 Organizacja ds. Zakazu Broni Chemicznej została nagrodzona Pokojową Nagrodą Nobla za „szeroko zakrojone działania mające na celu eliminację broni chemicznej”. Wpływ na decyzję komitetu noblowskiego miała rozpoczęta misja w Syrii[445].
Tymczasem na czele misji OPCW w Syrii stanęła Holenderka Sigrid Kaag. Jej zadaniem jest nadzorowanie wszystkich działań w terenie podejmowanych przez pracowników OPCW i ONZ. Główne biuro Kaag zostało rozlokowane na Cyprze, gdzie będzie też znajdować się zaplecze misji, docelowo liczącej stu ekspertów z obu organizacji[446]. 24 października 2013 Damaszek przekazał OPCW, na trzy dni przed terminem, wymagany szczegółowy plan zniszczenia zasobów jej broni chemicznej. Tymczasem do 28 października 2013 inspektorzy skontrolowali 21 z 23 obiektów w których składowano broń chemiczną. Dwa z nich były niedostępne ze względu bezpieczeństwa[447]. Z kolei 31 października 2013 na dzień przed terminem Syria ogłosiła, że zniszczyła infrastrukturę służącą do produkcji broni chemicznej. Kolejnym terminem w planie eliminowania broni chemicznej był 15 listopada 2013. Do tego dnia Syria i OPCW miały ustalić sposób i miejsca niszczenia syryjskiej broni chemicznej oraz skonstruowania szczegółowego terminarza całkowitej likwidacji jej broni[448].
Aby pomóc stronom dojść do porozumienia, Rosja i USA przesłały do Organizacji ds. Zakazu Broni Chemicznej dokument w którym zaproponowano wytyczne według których surowce do produkcji broni chemicznej miały być wywiezione z Syrii do 31 grudnia 2013 (łącznie 700 ton), natomiast służący do produkcji sarinu izopropanol, miałby zostać zniszczony na miejscu do 1 marca 2014. Dokument nakazywał także do 31 marca 2014, przetworzenie najbardziej niebezpiecznych materiałów[449]. 15 listopada 2013 Organizacja na rzecz Zakazu Broni Chemicznej przyjęła szczegółowy plan eliminacji syryjskich zapasów broni chemicznej. Zgodnie z przyjętym harmonogramem najbardziej niebezpieczne rodzaje broni chemicznej miały zostać usunięte z terytorium Syrii do 31 grudnia 2013, natomiast materiały uznane za mniej groźne, których ilość szacowano na 500 ton, nie później niż 5 lutego 2014. Cała broń chemiczna o łącznej liczbie 1300 ton („I priorytet” 1040 ton i „II priorytet” 260 ton) miała zostać zlikwidowana do 30 czerwca 2014[450].
Szukano także miejsca w którym miałaby być zniszczona owa broń. Stany Zjednoczone zaproponowały Albanię, gdyż kraj ten w 2007 sam zniszczył swój niewielki arsenał chemiczny. Jednak po demonstracjach w tamtejszym kraju i burzliwej debacie politycznej, władze z Tirany odmówiły, tłumacząc, że kraj nie ma niezbędnych ku temu urządzeń[451]. Również Belgia i Norwegia wykluczyły możliwość zniszczenia broni chemicznej na ich terytorium. Wobec braku gotowego zlikwidować syryjski arsenał na swoim terytorium, pojawił się pomysł zniszczenia broni chemicznej na morzu, za pomocą statku lub morskiej platformy[452]. W związku z brakiem chętnych krajów do zniszczenia syryjskich arsenałów broni chemicznej, OPCW zaproponowała by prywatne firmy, by zaangażowały się w proces niszczenia syryjskiej broni chemicznej. Zainteresowanie zniszczeniem blisko 800 ton substancji chemicznych i 7,7 mln litrów płynnych odpadów chemicznych wyraziło ponad 20 firm[453].
Mimo tego zdecydowano, iż broń chemiczna zniszczona będzie na pokładzie przystosowanego do tego amerykańskiego statku „Cape Ray” we włoskim porcie Gioia Tauro, z kolei mniej niebezpieczne substancje chemiczne przez prywatne firmy. Stany Zjednoczone zaoferowały spalarnię na swoim okręcie oraz sprzęt służący do niszczenia gazów bojowych, ale nie uzgodniono, gdzie statek ten miałby być zakotwiczyć w okresie, w którym będą na nim spalane substancje toksyczne. Na amerykański okręt broń chemiczna ma zostać dostarczona z portu w Latakii przez jednostkę duńską. 19 grudnia 2013 duński parlament zdecydował, że Dania podejmie się misji wojskowej w Syrii wysyłając okręt „Akra Futura”, wchodzącą w skład Królewskiej Duńskiej Marynarki Wojennej. Z kolei Rosja zaoferowała pomoc w przetransportowaniu syryjskiej broni chemicznej do portu Latakia[454].
Wprowadzenie w życie międzynarodowych ustaleń dotyczących likwidacji syryjskiego arsenału chemicznego poważnie utrudniały prowadzone nieustannie walki. Koordynatorka misji OPCW Sigrid Kaag powiedziała, że niszczenie broni chemicznej nigdy nie odbywało się w tak trudnych warunkach. Z tego powodu niszczenie broni może się opóźnić[455]. Termin wywozu najbardziej niebezpiecznych rodzajów broni chemicznej nie został dotrzymany. OPCW tłumaczyła to niekorzystną pogodą i stale zmieniająca się sytuacją na polach walk. Pierwsza partia broni chemicznej została wywieziona przez duński okręt „Arka Futura” 7 stycznia 2014[456]. Załoga „Arka Futura” liczyła 12 osób, w tym pięciu duńskich i siedmiu polskich marynarzy[457]. Eskortowana jednostka przez okręty norweskie, chińskie, rosyjskie i syryjskie wyruszyła z portu Latakia i płynęła do portu Gioia Tauro, we włoskiej Kalabarii, gdzie dokonywano transferu chemikaliów na amerykańską jednostkę „Cape Ray” przystosowaną do niszczenia broni chemicznej. Operacja w Gioia Tauro ma trwać do połowy lutego 2014[458].
Oprócz utylizowania chemikaliów na amerykańskim okręcie, Wielka Brytania zobowiązała się w grudniu 2013 zniszczyć część mniej niebezpiecznych syryjskich zasobów broni chemicznej w prywatnych zakładach utylizacyjnych oraz eskortować statki państw skandynawskich z toksycznym ładunkiem. W związku z tym Londyn podpisał umowę z firmą usług komunalnych Veolia Environment na niszczenie chemikaliów z „pierwszego priorytetu”[458]. Przetarg na niszczenie chemikaliów z drugiego priorytetu wygrała również firma Ekokem AB z Finlandii. Na prywatnych platformach ze Stanów Zjednoczonych oraz Finlandii zniszczonych zostanie 500 ton substancji z „drugiego priorytetu”. Niemcy poinformowały także, że przyjmą 370 ton pozostałości po neutralizacji iperytu i spalą je w wyspecjalizowanym zakładzie utylizacyjnym. Wielka Brytania zgodziła się natomiast na zniszczenie 150 ton chemikaliów[459]. W połowie stycznia 2014, OPCW ogłosiło, iż proces wywożenia i likwidacji broni chemicznej opóźni się z powodu problemów logistycznych (transport chemikaliów za pomocą ciężarówek do portu Latakia), niesprzyjającej pogody i biurokracji[460].
27 stycznia 2014 na statki „Arka Futura” i norweski „Taiko” załadowano drugą partię broni chemicznej, która w drodze z Damaszku do Latakii została ostrzelana[461]. Mimo tego Departament Stanu USA wyraził swoje zaniepokojenie tempem usuwania broni chemicznej. Oceniono, iż do tej pory wywieziono i zniszczono zaledwie 4% z 1300 ton zasobów śmiercionośnych chemikaliów, wobec czego nie udało się dotrzymać terminu eliminacji mniej groźnych substancji do 5 lutego 2014[462]. Wobec tego John Kerry zaapelował podczas 50. Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium do Rosji i prezydenta Asada o szybsze tempo usuwania groźnej broni chemicznej[463].
Organizacja ds. Zakazu Broni Chemicznej przyznała 5 lutego 2014, iż Syria nie wywiązała się z harmonogramu, który zakładał do tego dnia wywóz łącznie 1200 ton substancji chemicznych „pierwszego i drugiego priorytetu”. Organizacja zrzuciła odpowiedzialność za taki stan rzeczy na rząd syryjski, nie komentując szerzej sprawy. Wiceminister spraw zagranicznych Syrii Fajsal Mekdad, powiedział, że oskarżenia są „całkowicie nieusprawiedliwione”. Sigrid Kaag powiedziała na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa ONZ, że Syria musi przyspieszyć wywożenie z kraju swego arsenału chemicznego[464]. Trzeci załadunek broni chemicznej opuścił Syrię na pokładzie norweskiego statku 10 lutego 2014. Część chemikaliów została w międzyczasie zniszczona na terytorium Syrii[465]. Tego samego dnia Unia Europejska zdecydowała, że zamrożone aktywa syryjskiego rządu zostaną wykorzystane na rzecz likwidacji broni chemicznej. Krok ten został skrytykowany przez Damaszek[466].
20 lutego 2014 stwierdzono, że Syria nie zlikwiduje w zakładanym terminie zapasów broni chemicznej, a proces opóźni się o kilka miesięcy, gdyż do tej pory wyeliminowano 11% chemikaliów. Sam Damaszek twierdził, że ewakuację 1,2 tys. ton środków wchodzących w skład „priorytetu pierwszego i drugiego”, zakończy do końca maja 2014[467]. Sigrid Kaag ogłosiła 4 marca 2014, iż Damaszek zgodził się przyjąć 60-dniowy harmonogram, w ciągu którego przyśpieszone mają zostać wysiłki wywożenia substancji chemicznych z kraju. Dodała, że dotąd usunięto 26% syryjskiego arsenału broni chemicznej[468]. 20 marca 2014 OPCW podała, że już ponad 49% arsenału broni chemicznej liczącego 1300 ton zostało wywiezione w jedenastu partiach z kraju w celu zniszczenia[469]. 16 kwietnia 2014 z Syrii wywieziono do zniszczenia 72% arsenału broni chemicznej[470]. Mimo postępów w wywozie broni chemicznej, kolejne oskarżenia o wykorzystanie tej niekonwencjonalnej broni pojawiły się w kwietniu i maju w trakcie walk pod Chan Szajchun[471]. Fakty te zostały potwierdzone przez Human Rights Watch[472].
Tymczasem do 24 kwietnia 2014 zdołano z kraju wywieźć 92,5% arsenału broni chemicznej zostało wywiezione w jedenastu partiach z kraju w celu zniszczenia[473]. Pozostałe 7,5% arsenału mieściło się w zakładach pod Damaszkiem, do których inspektorzy nie mieli wstępu. Mimo wybuchu wojny na wschodzie Ukrainy i poważnego kryzysu w bilateralnych stosunkach między Waszyngtonem i Moskwą, John Kerry rozmawiał z Siergiejem Ławrowem o tej sprawie. Stany Zjednoczone nalegały na planowe wywiezienie z Syrii ostatniej części arsenału broni chemicznej[474].
Nie udało się dotrzymać pierwotnego terminu zniszczenia syryjskiej wojny domowej. Dopiero dwa miesiące później, 28 sierpnia 2014, dyrektor generalny OPCW ambasador Ahmet Üzümcü ogłosił, iż 100% substancji chemicznych z „pierwszego priorytetu” zostało zniszczonych. Było to 1040 ton chemikaliów, z czego 133 ton izopropanolu zostało zniszczonych na terytorium Syrii. Do tego dnia zneutralizowano również 70% z 260 ton (182 tony) substancji „drugiego priorytetu”, co stanowiło łączną ilość 94% zniszczonej broni chemicznej z ogólnej liczby 1300 ton. Komponenty syryjskiej broni chemicznej zneutralizowano na pokładzie amerykańskiego statku specjalistycznego „Cape Ray”[475].
We wrześniu 2013 Ahmad al-Dżarba oświadczył, że Syryjska Koalicja Narodowa na rzecz Opozycji i Sił Rewolucyjnych jest gotowa wziąć udział w proponowanej konferencji pokojowej, jeśli celem będzie utworzenie syryjskiego rządu tymczasowego z wszelkimi uprawnieniami. W mocy miałyby pozostać stawiane wcześniej warunki udziału tego ugrupowania w negocjacjach pokojowych: położenie kresu władzy Asada i zakończenie działań bojowych przez siły reżimowe. Jednakże w październiku 2013 Dżurdż Sabra, przywódca Narodowej Rady Syryjskiej, jednego z najważniejszych ugrupowań opozycyjnych, że NRS wycofa się z Syryjskiej Koalicji Narodowej na rzecz Opozycji i Sił Rewolucyjnych, jeśli weźmie ona udział w „Genewie 2”[476].
22 października 2013 w Londynie miała miejsce IX konferencja „Przyjaciół Syrii”. Podczas zjazdu 11 państw należących do grupy odniosły się do słów Baszszara al-Asada, który dzień wcześniej oświadczył, że nie widzi przeszkód, aby kandydować w wyborach prezydenckich w roku 2014. Z kolei Ahmad al-Dżarba ogłosił, że opozycja nie weźmie w konferencji „Genewa 2”, jeśli nie będzie zgody na natychmiastowe odsunięcie Asada od władzy, a także przy negocjacyjnym stole zasiądą przedstawiciele Iranu. W komunikacie końcowym zawarto notę mówiącą, że „Asad i jego współpracownicy, którzy mają krew na rękach, nie będą mieli w Syrii żadnej roli do odegrania”. Dzień przed IX zjazdem „Przyjaciół Syrii” Asad oznajmił, że nie widzi przeszkód, aby kandydować w wyborach prezydenckich w 2014[477].
Tymczasem 26 października 2013, pokojowy wysłannik ONZ do Syrii, Lakhdar Brahimi rozpoczął swoją podróż po regionie, kontynuując działania na rzecz zorganizowania w Genewie konferencji pokojowej. Najpierw udał się z wizytą do Teheranu, gdzie na spotkaniu z irańskim ministrem spraw zagranicznych Mohammadem Dżawadem Zarifem, zapewniał, że udział Iranu w „Genewie 2” jest konieczny. Brahimi powiedział, że ma nadzieje zorganizować konferencję pod koniec listopada 2013. Zarif odpowiedział, że Iran będzie czekał na zaproszenie na konferencję, mająca znaleźć dyplomatyczne rozwiązanie konfliktu[478]. Brahimi dwa dni później wylądował w Damaszku[479]. Podczas krótkiego spotkania z Brahimim, Asad powiedział, że ostatnie słowo podczas konferencji pokojowej w Genewie powinno należeć do Syryjczyków. Dodał również, że powodzenie rozwiązania politycznego jest możliwe tylko w przypadku wstrzymania wsparcia dla grup terrorystycznych[480]. 29 października 2013 wysłannik ONZ spotkał się z tolerowanym przez rząd opozycjonistą Hasanem Abdelem Hazimim, przywódcą Komitetu Koordynacji na rzecz Narodowej i Demokratycznej Zmiany, i wywodzącym się z szeregów opozycji Alim Hajdarem, ministrem stanu ds. porozumienia narodowego[476]. Brahimi powiedział, że konferencja pokojowa nie może odbyć się bez udziału opozycji, podzielonej nie tylko na szczeblu militarnym, ale także politycznym i mającej twarde oczekiwania co do przebiegu tej inicjatywy dyplomatycznej[481].
5 listopada 2013 Siergiej Ławrow powiedział, że Iran powinien zostać zaproszony na konferencję pokojową, co zostało wcześniej wykluczone przez syryjską opozycję[482]. Tego samego dnia syryjski rząd ogłosił, iż Baszszar al-Asad nie odda władzy podczas genewskiej konferencji[483]. Jednocześnie w Genewie trwały konsultacje Rosja-USA-ONZ, podczas których poinformowano, że ze względu na stanowiska stron, konferencja odbędzie się najwcześniej w grudniu 2013[484]. Dzień później Rosja ogłosiła, iż może zorganizować nieformalne spotkanie między przedstawicielami syryjskiej opozycji i syryjskiego rządu w Moskwie w ramach przygotowań do konferencji „Genewa 2”[485]. 14 listopada 2013 Władimir Putin przeprowadził rozmowę telefoniczną z Baszszarem al-Asadem, podczas której wyraził swoje zadowolenie ze zgody syryjskiego prezydent na wysłanie delegacji rządowej do Genewy. Prezydenci rozmawiali również o współpracy w kwestii zniszczenia syryjskiego arsenału broni chemicznej między władzami syryjskimi a misją OPCW, a także sytuacji humanitarnej w Syrii[486].
25 listopada 2013 podczas trójstronnego spotkania USA-ONZ-Rosja w Genewie, sekretarz generalny ONZ Ban Ki-moon ogłosił, że konferencja pokojowa poświęcona zakończeniu wojny domowej „Genewa 2” rozpocznie się 22 stycznia 2014. Początkowo nie sprecyzowano, czy w konferencji weźmie udział Iran, co było kwestią sporną między USA a Rosją[487]. Na wieść o ustaleniu daty konferencji, gen. Salim Idris ogłosił, iż Wolna Armia Syrii nie weźmie udziału w rozmowach pokojowych, oraz siły pokojowe nie wstrzymają na czas ich trwania ognia[488]. Udział w konferencji potwierdził Damaszek, dodając, że delegacja syryjska w Genewie nie odda władzy, czego domagały się opozycyjne struktury polityczne oraz kraje zachodnie[489].
Konferencja „Genewa 2” odbyła się w kurorcie Montreux nad Jeziorem Genewskim. W samej Genewie, dnia 22 stycznia 2014 rozmowy nie mogły się odbyć, ze względu na zaplanowane w tym samym terminie targi zegarmistrzowskie. Na rozmowy pokojowe zaproszono 32 kraje, wśród nich był Arabia Saudyjska i Iran. Z kolei na 24 stycznia 2013 rozpoczęły się dwustronne rozmowy delegacji syryjskich pod kierownictwem Lakhdara Brahimiego. Organizatorzy konferencji dali stronom konfliktu czas do 27 grudnia 2013 na przedstawienie listy uczestników poszczególnych delegacji[490]. Przeciwni organizacji konferencji byli radykalni rebelianci. Lider Dżabhat an-Nursa Abu Muhammad al-Dżulani w wywiadzie dla Al-Dżaziry powiedział, że ugrupowanie nie uzna wyników rozmów spod Genewy, gdyż „uczestnicy nie reprezentują ludzi, którzy się poświęcali i przelewali krew by walczyć z reżimem prezydenta Baszszara al-Asada”[491].
12 stycznia 2014 w Paryżu odbyła się X konferencja „Przyjaciół Syrii” z udziałem USA, Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec, Włoch, Turcji, Arabii Saudyjskiej, Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Kataru, Egiptu i Jordanii oraz SKNOiSR z Ahmadem al-Dżabrą na czele, który 5 stycznia 2014 uzyskał reelekcję na stanowisku. „Przyjaciele Syrii” zapewnili wsparcie dla umiarkowanej opozycji. Dodano, że „trzeba uniknąć konfrontacji ekstremistów, która miałaby straszne konsekwencje dla regionu”[492]. Sekretarz stanu USA John Kerry i szef MSZ Rosji Siergiej Ławrow wezwali w Paryżu do „ograniczonego zawieszenia broni” w Syrii (rozejm m.in. w Aleppo i Wschodniej Ghucie, gdzie panowała fatalna sytuacja humanitarna) przed międzynarodową konferencją pokojową „Genewa 2”. Tymczasem w Syrii od początku stycznia 2014 na terenach kontrolowanych przez rebeliantów toczyła się brutalna wojna między ugrupowaniami ekstremistycznymi[493].
18 stycznia 2014 SKNOiSR potwierdziła udział w konferencji pokojowej „Genewa 2”[494], lecz dwa dni później wycofała swoją deklarację, argumentując to zaproszeniem na rozmowy Iran. Opozycja domagała się wycofania przez ONZ zaproszenia dla Teheranu[495]. Ban ki-moon ugiął się pod żądaniami syryjskiej opozycji i cofnął zaproszenie dla Iranu, argumentując to tym, iż Teheran nie akceptował postanowień mechanizmu genewskiego z 30 czerwca 2012. Minister spraw zagranicznych Rosji, Siergiej Ławrow nazwał krok ten „błędem”, potwierdzając jednocześnie rosyjski udział w konferencji[496]. SKNOiSR utrzymywała, że będzie domagać się w Genewie ustąpienia Asada[497], który oświadczył znowu, iż głównym celem konferencji „Genewa 2” odbywającej się w tym tygodniu będzie walka z terroryzmem[498].
Pierwsza część międzynarodowej konferencji pokojowej „Genewa 2” odbyła się zgodnie z planem, 22 stycznia 2014 w Montreux. Konferencję otworzył sekretarz generalny ONZ Ban ki-moon. W swojej przemowie wstępnej wezwał strony syryjskiego konfliktu do zaangażowania w celu rozwiązania kryzysu, podkreślając, że nie jest to proste zadanie. Dodał również, że „po prawie trzech ciężkich latach konfliktu i cierpień w Syrii nadszedł dzień nadziei”. Poprosił strony konfliktu o szczerą pracę na rzecz zakończenia wojny domowej[499]. Delegacje przemawiały kolejno pod nieobecność na sali wrogiej strony. Przedstawiciel syryjskiej delegacji, minister spraw zagranicznych Walid al-Mu’allim wdał się w spór z Banem ki-moonem. Mówił, że nikt poza samymi Syryjczykami nie ma prawa usunąć Asada. Przedstawił charakterystykę wojny domowej z punktu widzenia rządu. „Pan mieszka w Nowym Jorku, ja mieszkam w Syrii” – powiedział al-Mu’allim. Przedstawicieli opozycji nazwał „zdrajcami i agentami na żołdzie wroga”, dodając, że udają reprezentantów narodu syryjskiego. Oskarżył Zachód i Arabię Saudyjską o sponsorowanie i uzbrajanie rebeliantów. Rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow utrzymywał sprzeciw wobec ingerencji zewnętrznych podmiotów w losy pogrążonego w wojnie kraju. Ławrow zauważył i potępił problem ekstremizmu w Syrii[500].
Sekretarz Stanu USA John Kerry przekonywał, iż bezpośrednie rokowania i wynegocjowanie powołania przejściowego rządu Syrii to „jedyna opcja” wyjścia z konfliktu. Przewodniczący Syryjskiej Koalicji Narodowej na rzecz Opozycji i Sił Rewolucyjnych Ahmad al-Dżarba wezwał delegację rządu syryjskiego do podpisania dokumentu „Genewa 1”, przewidującego wprowadzenie rządu przejściowego. Apel ten poparł minister spraw zagranicznych Arabii Saudyjskiej Su’ud ibn Fajsal, dodając, że ręce Asada są „splamione krwią” i nie ma dla niego miejsca w nowych władzach. Wezwał też do wycofania wszystkich zagranicznych sił z Syrii. W czasie wystąpienia Ahmad al-Dżarba posłużył się zdjęciami opublikowanymi dzień przed konferencją przez brytyjski dziennik The Guardian. 55 tys. zdjęć zostało przemycone przez syryjskiego fotografa wojskowego, który zdezerterował. Zdjęcia te dokumentowały przeprowadzenie tortur w więzieniach i zamordowanie 11 tys. syryjskich więźniów. Dżarba porównywał skalę wydarzeń ze zbrodniami nazistów podczas II wojny światowej[500].
"Publikacja tych doniesień na dzień przed konferencją „Genewa 2” kategorycznie dowodzi, iż jej celem jest podważenie wysiłków na rzecz pokoju w Syrii”, odparła rządowa strona. Jednak później ambasador Syrii przy ONZ Baszar Dżafari potwierdził stosowanie tortur w syryjskich więzieniach, broniąc się, iż skala tych praktyk nie była duża. Pozarządowe organizacje broniące praw człowieka od samego początku konfliktu alarmowały i naruszanie praw człowieka poprzez nieludzkie warunki bytowania, tortury i morderstwa. Dżafari nie zaprzeczył, że władze popełniły błąd, jednak „takie błędy popełniane są także w innych krajach”. Mimo tego twierdził, że materiały opublikowane przez Guardian były sfałszowane. W wystąpieniu zamykającym pierwszy dzień konferencji, Ahmad al-Dżarba wezwał społeczność międzynarodową do niezależnego śledztwa ws. tortur w zakładach karnych[501].
Dwa dni po posiedzeniu w Montreux miały się odbyć w Genewie bezpośrednie rozmowy między delegacjami syryjskiego konfliktu. Jednak do tego nie doszło, gdyż opozycja postawiła warunek stronie rządowej, polegający na zaakceptowaniu mechanizmu genewskiego z 2012. Postulaty te odrzucił minister ds. informacji Umran Ahid az-Zubi, który powiedział, że syryjskie władze nie zgadzały się podpisać dokumentu „Genewa 1”, przewidującego powołanie rządu tymczasowego. Po wystąpieniu tego problemu na konferencji pokojowej, Lakhdar Brahimi prowadził oddzielne rozmowy z delegacją rządowa i opozycyjną, nakłaniając m.in. do wymiany jeńców, ogłoszenia w niektórych regionach zawieszenia broni czy zapewnieniu bezpiecznego transportu pomocy humanitarnej[502].
Brahimiemu udało się wynegocjować pierwsze spotkanie obu delegacji, które spotkały się twarzą w twarz 25 stycznia 2014. Jednak ich przedstawiciele nie zabrali głosu. W trakcie spotkania, które trwało 30 minut, przemawiał jedynie Lakhdar Brahimi. Delegaci rządowi i opozycyjni na salę weszli i wyszli różnymi drzwiami[503]. 26 stycznia 2014 władze syryjskie zezwoliły ma opuszczenie oblężone miasta Hims kobietom i dzieciom oraz mężczyznom po uprzednim wpisaniu się na specjalną listę, by uniknąć ucieczki grup zbrojnych. Była to pierwsza wiążąca decyzja konferencji. Jednak nie udało się ustalić terminu dostarczenia pomocy humanitarnej do miasta. Wiceminister spraw zagranicznych Syrii Fajsal Mekdad, który ogłosił decyzję rządu, powiedział, że zdjęcia przedstawione przez „Guardian” są stanowczo sfabrykowane. Tego dnia toczyła się runda negocjacyjna dt. uwolnienia tysięcy ludzi aresztowanych po 2011. Opozycja przedstawiła listę 7 tysięcy nazwisk w tym setek dzieci i kobiet więzionych przez reżim Asada. Delegacja syryjska zaprzeczyła jakoby przetrzymywane były dzieci[504].
27 stycznia 2014 syryjska delegacja przedstawiła „deklarację zasad”, która była podstawą do dalszych negocjacji konferencji genewskiej. Według deklaracji to Syryjczycy mają zdecydować o losach rządu Asada, bez narzucania reguł przez Zachód, co tyczyło się dokumentu „Genewa 1”. Ponadto wezwano o niedozbrajanie rebeliantów i omówić problem terroryzmu w Syrii. W oświadczeniu Stany Zjednoczone przedstawiły opinię, iż reżim Asada stanowił „magnes dla terrorystów” i brutalność jego armii była źródłem ekstremizmu[505]. Brahimi pomimo deklaracji, przekonywał strony, iż należy skupić się nad zasadami przyjętymi na konferencji „Genewa 1”. Syryjska strona rządowa zgodziła się go przeanalizować. Mediator dodał, że nie spodziewa się dalszych postępów podczas I rundy negocjacyjnej, która zakończyła się 31 stycznia 2014[506].
Według Brahimiego podczas tygodnia negocjacji doszło do „przełamania lodów”. Sporządził 10 punktów, co do których obie strony zgodziły się[506]. 30 stycznia 2014 doszło do minuty ciszy z udziałem obu syryjskich delegacji, by oddać hołd ofiarom wojny domowej. W ocenie rządu w Damaszku rozmowy pokojowe nie przyniosły „namacalnych rezultatów” z winy opozycji, która zagroziła wycofaniem się z rokowań. Delegacja Asada nazwała ją „nieodpowiedzialną”, zarzucając jej „brak odpowiedzialności i powagi”. Początek drugiej tury rozmów zaplanowano na 10 lutego 2014. Delegacja syryjska poinformowała, iż musi porozumieć się z Baszszarem al-Asadem co do powrotu do Genewy. Z kolei opozycja wyraziła chęć kontynuowania rokowań[507][508].
Druga runda negocjacyjna rozpoczęła się zgodnie z planem 10 lutego 2014. Lakhdar Brahimi w oddzielnych rozmowach z wrogimi delegacjami apelował o powstrzymanie przemocy i utworzenie przejściowego rządu[509]. W drugim dniu obie delegacje ponownie zasiadły przy stole negocjacyjnym. Spotkanie to nazwano „dialogiem głuchych”. Rządowa delegacja zagroziła również, że w przypadku braku postępów, nie weźmie udziału w trzeciej turze negocjacyjnej[510]. 12 lutego 2014 delegacja opozycyjna przedstawiła propozycję powołania władz tymczasowych i wprowadzenia zawieszenia broni nadzorowanego przez ONZ oraz demobilizacje grup bojowych i włączenie ich do armii narodowej, a także wydalenie z Syrii zagranicznych bojowników. Nie przedstawiono jednak jaką rolę miałby odegrać Baszszar al-Asad[511]. Druga runda negocjacji dobiegła końca 15 lutego 2014. W trakcie drugiej rundy rozmów, tak jak i w pierwszej, syryjskie władze oraz opozycjoniści nie doszli do porozumienia[512]. Po zakończeniu rozmów, John Kerry ocenił, iż Baszszar al-Asad nie poszukiwał rozwiązań przy stole negocjacyjnym w Genewie, tylko na polu walki. Sekretarz Stanu dodał, że zamiast dążyć do zakończenia wojny domowej w drodze dyplomatycznej, to bombarduje własny naród za pomocą bomb beczkowych przy wsparciu Iranu, Hezbollahu i Rosji[513]. Stany Zjednoczone liczyły, iż Rosja wywrze nacisk na Damaszek, w celu przerwania rokowań, jednak tak się nie stało. Brahimi przyznał, że z tego powodu nie udało się odnieść większych postępów, a rozmowy utknęły w martwym punkcie[514].
Tymczasem Rosja ogłosiła, iż zawetuje projekt rezolucji Australii, Luksemburgu i Jordanii przedłożony Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Według Moskwy, projekt rezolucji dt. sytuacji humanitarnej w Syrii przygotowywał grunt pod operację militarną[515]. W zamian Rosja przedłożyła RB ONZ swój projekt rezolucji ws. pomocy humanitarnej[516]. 22 lutego 2014 Rada Bezpieczeństwa ONZ przyjęła rezolucję nr 2139, wzywająca wszystkie strony konflikty, aby „natychmiast zaprzestały wszelkich ataków na ludność cywilną”. Rada stwierdziła, że zamierza podjąć dalsze kroki w przypadku niezastosowania się do wezwania[517].
Z powodu wybuchu kryzysu krymskiego w marcu 2014 i miesiąc później wojny na wschodzie Ukrainy oraz kampanii dżihadystów w Iraku z czerwca 2014, kwestia wojny domowej odeszła na dalszy plan. Sprawa wokół Ukrainy przyniosła poważny kryzys w stosunkach Stanów Zjednoczonych z Rosją. Ich kontakty dotyczące Syrii po fiasku konferencji genewskiej i w trakcie wojny na Ukrainie, uległy znacznemu zmniejszeniu. Ponowne zainteresowanie Syrią wzrosło po egzekucji amerykańskiego dziennikarza Jamesa Foleya i zagrożeń wynikających z proklamacji Państwo Islamskiego.
Tymczasem w okresie luty – sierpień 2014 na frontach wojny domowej znaczną hegemonię uzyskali dżihadyści z Islamskiego Państwa w Iraku i Lewancie, którzy proklamowali kalifat pod nazwą Państwo Islamskie. W tym czasie na arenie międzynarodowej doszło do spotkania grupy „Przyjaciół Syrii”, IV weta na arenie RB ONZ czy dymisji Lakhdara Brahimiego z funkcji specjalnego wysłannika pokojowego ONZ i LPA do Syrii.
Podczas dorocznego szczytu Ligi Państw Arabskich, który w dniach 25-26 marca 2014 odbył się w Kuwejcie, Ahmad al-Dżarba zaapelował o przyznanie Syryjskiej Koalicji Narodowej na rzecz Opozycji i Sił Rewolucyjnych miejsca w organizacji międzynarodowej. Syria oficjalnie nie była reprezentowana w Lidze Państw Arabskich[518].
15 maja 2014 w Londynie odbyło się kolejne spotkanie grupy „Przyjaciół Syrii” z udziałem 11 ministrów spraw zagranicznych krajów zachodnich i arabskich. Minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii William Hague zapowiedział zwiększenia wsparcia militarnego dla umiarkowanej syryjskiej opozycji. Decyzja grupy została skrytykowana przez Rosję, która uważała, iż była ona „destrukcyjna”. „W przeciwieństwie do naszych Zachodnich partnerów, którzy spotkali się w Londynie, my pracujemy ze wszystkimi stronami syryjskiego konfliktu, nie tylko z jedną” – powiedział zastępca ministra spraw zagranicznych Rosji Michaił Bogdanow[519]. Damaszek również zanegował decyzję „Przyjaciół Syrii”. Ponadto syryjski rząd oskarżył USA, Francję i Wielką Brytanię o krytykowanie wyborów prezydenckich, które odbyły się 3 czerwca 2014. Według władz syryjskich, krytyka procesu demokratycznego przyczynia się do wspierania terrorystów. Wybory wygrał Baszszar al-Asad[520].
W międzyczasie, 22 maja 2014 na forum RB ONZ doszło do IV weta projektu rezolucji ws. Syrii. Projekt przygotowany przez Francję dotyczył powierzeniu Międzynarodowemu Trybunałowi Karnemu zajęciem się sytuacją w Syrii pod kątem ewentualnego pociągnięcia do odpowiedzialności winnych zbrodni wojennych i zbrodni przeciwko ludzkości. Projekt zyskał poparcie 62 krajów, jednak został zawetowany przez Chiny i Rosję[521].
W efekcie fiaska długo planowanej konferencji „Genewa 2” i braku rezultatów dwuletnich misji dyplomatycznych, Lakhdar Brahimi 31 maja 2014 ustąpił z funkcji specjalnego wysłannika ONZ i LPA do Syrii[522].
29 czerwca 2014 dżihadyści walczący w Syrii oraz Iraku proklamowali powołanie Państwa Islamskiego. Po masakrach na ludności cywilnej, 8 sierpnia 2014 Stany Zjednoczone podjęły interwencję lotniczą na terytorium Iraku. W efekcie tego 19 sierpnia 2014, ekstremiści zamordowali porwanego w Syrii amerykańskiego dziennikarza Jamesa Foleya. Aby kampania rozbijania struktur Państwa Islamskiego była skuteczna, precyzyjne naloty jedynie na terytorium Iraku okazały się nie wystarczające. W związku z tym syryjski rząd zgłosił 25 sierpnia 2014 gotowość do podjęcia współpracy z państwami zachodnimi w zakresie walki z terrorystami, pod koordynacją Damaszku[523].
10 września 2014 Barack Obama ogłosił strategię walki z Państwem Islamskim. Prezydent USA podkreślił „długoterminową konieczność zaangażowania Amerykanów, zarówno dyplomatycznego jak i militarnego”. Obama zapowiedział kontynuacje nalotów na Irak, mimo gróźb Państwa Islamskiemu egzekucji kolejnych zachodnich zakładników (2 września 2014 ścięto Amerykanina Stevena Soloffa), i rozszerzenie ich na Syrię. Obama wykluczył operację lądową. W zamian ogłosił plan dozbrajania i pomocy szkoleniowej dla sił kurdyjskich i irackich walczących z Państwem Islamskim oraz umiarkowanych rebeliantów syryjskich. Amerykańskie media, pozytywnie oceniły strategię Obamy, dodając, że została ona wymuszona po trzyletniej bezczynności Stanów Zjednoczonych wobec Syrii[524]. Następnie Stany Zjednoczone przystąpiły do formowania koalicji międzynarodowej, która podjęła by kampanię lotniczą przeciwko Państwu Islamskiemu[524].
19 września 2014 do nalotów na terytorium Iraku przyłączyła się Francja. Z kolei operacja lotnicza na terytorium Syrii rozpoczęła się 23 września 2014. Udział w nalotach bez oficjalnej zgody rządu w Damaszku wzięły Stany Zjednoczone, Katar, Arabia Saudyjska, Bahrajn, Zjednoczone Emiraty Arabskie oraz Jordania. Wśród celów bombardowanych przez lotnictwo koalicji, znalazły się bazy zajęte przez dżihadystów w trakcie letniej ofensywy[525].
Seamless Wikipedia browsing. On steroids.
Every time you click a link to Wikipedia, Wiktionary or Wikiquote in your browser's search results, it will show the modern Wikiwand interface.
Wikiwand extension is a five stars, simple, with minimum permission required to keep your browsing private, safe and transparent.