Myśli nieuczesane – zbiór aforyzmów Stanisława Jerzego Leca wydany w 1957 w Krakowie.
Stanisław Jerzy Lec
A może Bóg sobie mnie upatrzył na ateistę?
A może czyste ręce powinny być dłuższe?
A może dopiero w świecie, który nie zna grawitacji, będzie opadanie na dno godne pogardy?
A może jesteśmy jedynie czyimś wspomnieniem?
A może wykorzystamy kiedyś przemysłowo dusze ludzkie?
A to będę się śmiał, gdy nie zdążą ze zniszczeniem świata przed jego końcem.
Aktor powinien mieć coś do powiedzenia, nawet jeśli ma niemą rolę.
Analfabeci muszą dyktować.
Anonim jest tylko wtedy dopuszczalny, gdy piszący go rzeczywiście jest nikim.
Bada się głębię, rzucając w nią kamieniem.
Bądź altruistą. Szanuj egoizm drugich.
Bądź realistą: nie mów prawdy.
Bądźmy ludźmi, choćby tak długo, póki nauka nie odkryje, że jesteśmy czym innym.
Błoto stwarza czasem pozory głębi.
Bogowie dziedziczą po sobie przymioty i wiernych.
Bogu, co boskie, cesarzowi, co cesarskie. A co ludziom?
Bosy nie stąpa po różach.
Był pijany ojczyzną, włączając w to jej alkohol.
Byłem raz w domu sprawiedliwości, jej dzieci bawiły się w ciuciubabkę.
Były dwie możliwości: albo stanąć na gruncie ich zasad, albo zawisnąć nad nimi.
Celność słów? Ba! Każdy dobry komendant plutonu egzekucyjnego ją posiada.
Cezarów zabijają zazwyczaj przyjaciele. Bo są wrogami.
Cienie? Rzecz najbardziej optymistyczna. Dowód na istnienie wokoło światła.
Ceń słowa. Każde może być twoim ostatnim.
Chcesz ukryć twarz – wyjdź nago.
Chciałem powiedzieć światu tylko jedno słowo. Ponieważ nie potrafiłem tego, stałem się pisarzem.
Chcesz zagłuszyć głos swego serca? Zdobądź poklask tłumu.
Chleb otwiera każde usta.
Chodź własnymi drogami nawet po obcych rajach.
Chociaż krowie dasz kakao, nie wydoisz czekolady.
Ci, co mają szersze horyzonty, mają zazwyczaj gorsze perspektywy.
Ci, co przerośli epokę, chodzą ze spuszczoną głową.
Ci, co śnią, mają noce bezsenne.
Ci, którzy mają ideę wciąż w gębie, mają ją zazwyczaj i w pobliskim nosie.
Ciasnota umysłowa się rozszerza!
Ciemne okna są czasem bardzo jasnym dowodem.
Ciemno w tym państwie, gdzie łotry na świeczniku.
Ciułamy nasze myśli – może uzbieramy jakiś sens.
Co może powstać z niczego? Prowokacja.
Co niszczy siłę przyciągania? Przyzwyczajenie.
Co spadło nam z nieba? Szatan.
Co to jest Chaos? To jest Ład, który zniszczono przy Stworzeniu Świata.
Co trzyma nas na tym globie prócz siły ciążenia?
Cóż, jedni mówią o tym, że jest na poziomie, inni, że dno? Obie strony mają rację, przy tej płyciźnie wszystko jedno.
Cóż, pięknie dźwięczy nawet nocnik z prawdziwej porcelany.
Cóż wiem o kobiecie? No cóż, że dopiero z mężczyzną tworzą człowieka.
Cóż za samodzielność! Kultura może się obejść bez ministra, ale minister również bez kultury.
Czas pozostanie ludożercą.
Czas robi swoje. A ty człowieku?
Czasem coś kryje się za czymś, przed czym my się kryjemy.
Czasem dzwony kołyszą dzwonnikiem.
Czasem łatwiej przyznać nagrodę niż rację.
Czasem ma człowiek uczucie, że pęta się na scenie, nie będąc nawet statystą.
Czasem mnie diabeł kusi, by uwierzyć w Boga.
Czasem mowa jest złotem, milczenie trzydziestoma srebrnikami.
Czasem następuje na premierze takie katharsis, że dalsze przedstawienie nie ma już sensu.
Czasem nawet głupi but zostawia po sobie niezniszczalny ślad.
Czasem nazbiera się tyle brudu, że wydaje się po prostu marnotrawstwem go wyrzucić.
Czasem przestaję wierzyć w błękit, zdaje mi się, że to przestrzeń idealnie pokryta sińcami.
Czasem sztywna postawa jest wynikiem paraliżu.
Czasem ściska nas coś w gardle, by nie dopuścić głosu serca do głowy lub vice versa.
Czasem trzeba okres między przeszłością a przyszłością przeżywać w jakimś zastępczym czasie gramatycznym.
Czasem trzeba stanąć na głowie, by kopnąć kogoś na górze.
Czasem trzeba zamilknąć, żeby zostać wysłuchanym.
Czasem wzdrygam się na myśl, że mogę w sardynce ukąsić jakiegoś Jonasza z biblii dla krasnoludków.
Czasem zdaje mi się, że istnienie jest powszechną halucynacją ludzkości.
Często dach nad głową nie pozwala ludziom rosnąć.
Często farsę rzeczywistości można oddać na scenie jedynie tragedią.
Człowiek lubi się śmiać. Z innych.
Człowiek ma jeszcze tę wyższość nad maszyną, że umie się sam sprzedać.
Człowiek – persona non grata.
Człowiek – produkt uboczny miłości.
Człowiek w węższym kręgu swobodniej oddycha.
Człowiek we własnym życiu gra zaledwie mały epizod.
Człowiek z człowiekiem prowadzi od wieków jeden monolog.
Człowiek z człowiekiem się nie zejdzie, ale góra z górą zawsze.
Człowiek zwycięży! Człowieka.
Człowieku, świat stoi przed tobą otworem, więc uważaj, byś zeń nie wyleciał.
„Czuję, że rosną mi skrzydła!” – rzekła mysz. No i cóż z tego, panie nietoperzu?
Czy człowiek nie umiejący liczyć, który znalazł czterolistną koniczynę, ma też prawo do szczęścia?
Czy hasła na sztandarze są trwałe, okazuje się w praniu.
Czy jest coś groźniejszego niż Dżyngis-Chan? Dżyngis-Cham.
Czy jest obowiązkiem człowieka, gdy znajdzie w sobie coś wartościowego, donieść o tym do najbliższego posterunku milicji?
Czy jestem wierzący? Bóg jedyny raczy wiedzieć.
Czy jeżeli ludożerca je nożem i widelcem – to postęp?
Czy można do platfusów nosić ostrogi? Można. Ale nie należy nimi dzwonić.
Czy nagie kobiety są inteligentne?
Czy pogrzebałem wszystkie nadzieje? Nie dano mi. Na pobojowisku zżarły je hieny.
Czy surrealizm przestaje nim być, jeśli jest urzeczywistniony?
Czy wśród ludożerców są jarosze?
Czy wyobrażacie sobie kobietę, która dałaby swojemu oblubieńcowi opowiadać przez 1001 noc bajki?
Czy za karę, że nie wierzę w duszę, nie mam duszy?
Czym większy smród, tym większy wachlarz. I w polityce.
Czym niżej upadasz, tym mniej cię boli.
Czym staje się diabeł, kiedy przestaje wierzyć w Boga?
Ćwicz mnemotechnikę pomoże ci czasem pamiętać że żyjesz.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta.
Dla niektórych aktorów autor jest jedynie suflerem.
Dlaczego piszę te krótkie fraszki? Bo słów mi brak.
Dno jest dnem, nawet jeśli jest odwrócone do góry.
Do głębokiej myśli trzeba się wspiąć.
Do myślenia potrzebny jest mózg, nie mówiąc już o człowieku.
Do skoku w przepaść nie trzeba trampoliny.
Dopiero po Stworzeniu Świata powstało mnóstwo niestworzonych rzeczy.
Drogowskazy mogą zrobić z szosy labirynt.
Drogowskazy stoją na miejscu.
Duch czasu straszy nawet ateistów.
Dwa czarne charaktery, a jak odmiennej barwy.
Dyscyplina sztuki wymaga wolności.
Działanie ucisku zależy od materiału. Jedni stają się mniejsi, drudzy więksi.
Dziś i u pustelników gra telewizor, Wyższy stopień umartwienia.
Dziś Pytie nie siedzą na trójnogu, lecz na dwóch stołkach.
Dzwon na trwogę musi mieć odważne serce.
Ech! Grzybobranie z nagonką.
Epoki tworzy archeologia.
Fakt będzie zawsze nagi, choćby był ubrany według ostatniej mody.
Gdy dyktuje uczucie nawet najbardziej uczony człowiek robi błędy najniższej klasy.
Gdy ktoś ma zbyt długi język, może mu się na nim noga powinąć.
Gdy lud nie ma głosu, poznaje się to nawet przy śpiewaniu hymnu.
Gdy mit zderzy się z mitem, jest to bardzo realne zderzenie.
Gdy Mojżesz rozbił pierwsze tablice, wielu poskładało je sobie inaczej. Stąd wszystko.
Gdy nie wieją żadne wiatry – i kurek na kościele ma charakter.
Gdy racje są kruche, usztywnia się stanowisko.
Gdy rozbitek musi się ratować, ma prawo po raz drugi odkryć Amerykę.
Gdy się mit zmienia w rzeczywistość, czyje to zwycięstwo – materialistów czy idealistów?
Gdy się odechciewa żyć, nie znaczy to wcale, że się zachciewa nie żyć.
Gdy strach jest blady, trzeba mu krwi.
Gdy uderzył mieczem w pierś przeciwnika, zachwycił się dźwiękiem zbroi. To go zgubiło. Tak giną romantycy.
Gdy woda sięga ust, głowa do góry!
Gdy wpadniesz w natchnieniu na cudzy pomysł, przeproś przynajmniej.
Gdy zapachniały fiołki, rzekło łajno: „No cóż, działają tanim kontrastem!”
Gdy żona mówi do ciebie: „Ty diable z rogami” – nie przejmuj się tym diabłem, ale zastanów się nad tymi rogami.
Gdyby Ewangeliści ożyli, wzięliby takie tantiemy za swe Ewangelie, że z łatwością mogliby na ziemi urządzić Królestwo Boże.
Gdyby kunszt konwersacji stał u nas wyżej, niższy byłby przyrost naturalny.
Gdyby Mojżesz uderzył swą cudowną laską w głowę Ypsylona, też by trysnęła woda.
Gdyby zwierzę zabiło z premedytacją, byłby to ludzki odruch.
Gdybyż jeszcze kozła ofiarnego można było doić!
„Głowa do góry!” – rzekł kat zarzucając stryczek.
Głupcy nie są tak głupi, zawsze są w większości.
Głupota jest matką zbrodni. Ale ojcowie są częstokroć genialni.
Głupota nie ratuje. Z osłów robią salami.
Głupota nie zwalnia od myślenia.
Gorszy od „kultu jednostki” jest „kult zera”.
Granice myśli? Poszukaj na mapie.
Gruboskórnych drażni najcieńsza aluzja.
Gwarancja pokoju: zakopanie topora wojennego wraz z wrogiem.
Historia się nie powtarza? Może. Ale się jąka.
Historia się powtarza, bo brak nam historyków z inwencją.
Historia – zbiór faktów, które nie musiały zajść.
Hitler musiał mieć wąsik, jaki właśnie miał, ale uważajcie! Następny może mieć loki i baczki.
I bat puszcza pędy, gdy natrafi na podatny grunt.
I bezstronni nie są bezstronni. Są za sprawiedliwością.
I brak owoców rodzi fermenty.
I brak precedensu jest precedensem.
I byle utwór każe się tytułować.
I co do wahania się należy podjąć decyzję.
I cudzy analfabetyzm utrudnia pisanie.
I czas Einsteina zależał od zegara miejskiego.
I garderoba duszy ma swoje żurnale.
I głos sumienia przechodzi mutację.
I góry dzielą przepaście.
I ja mam chwile filozoficznej zadumy. Staję sobie na moście nad Wisłą, od czasu do czasu spluwam na fale i myślę przy tym: „Panta rhei”.
I jak tu nie być optymistą. Moi wrogowie okazali się takimi świniami, jak przewidywałem.
I jasnowidze to czarnowidze.
I Judasze nauczyli się nosić krzyże.
I kaftan bezpieczeństwa powinien być na miarę szaleństwa.
I kota w worku można wykręcać ogonem.
I lilie na bagnie drżą przed melioracją.
I masochiści wyznają wszystko na torturach. Z wdzięczności.
I myśl trzeba gimnastykować codziennie! Ale nie zbiorowo.
I owoce zakazane cukrzeją.
I niepotrzebni są potrzebni.
I pchła nie skacze z radości.
I pętla może być pasem ratunkowym.
I pielgrzymom śmierdzą nogi.
I pies w stolicy szczeka centralniej.
I po niektórych oklaskach należałoby umyć ręce.
I słowa bez pokrycia bywają wysoko notowane.
I słowo może być kneblem.
I wahadło idzie z czasem.
I włosy stojące dęba mogą być fryzurą epoki.
I złodzieje chodzą czasem w aureoli. Wcale nie kradzionej.
Idealiści pragną materializacji duchów.
Idealny kształt wszystkiego musi być ten sam.
Ile p r z e p a d a na głowę ludności? Oto miara kultury.
Ile słowików musi połknąć drapieżnik, by zacząć śpiewać?
Ilu ludzi się świtu po prostu d o c h r a p a ł o.
Instynkt samozachowawczy jest czasem motorem samobójstwa.
Istnieją ekonomiczne bodźce seksualne.
Istnieją krytycy, co uważają dzieło autora za motto swej recenzji.
Iść całe życie konsekwentnie do celu można tylko wtedy, gdy on się stale odsuwa.
Ja jestem piękny, ja jestem silny, ja jestem mądry, ja jestem dobry. I ja to wszystko odkryłem!
Jadą ciemni przez własną ciemnotę, myśląc, że to tunel, który skończy się jasnością. A kuku.
Jak będą się czuć lunatycy na księżycu?
Jak ćwiczyć pamięć, by umieć zapomnieć?
Jak mogłem na raz połknąć tak grubą książkę? Cóż, ziewnąłem od razu tak straszliwie, że to było automatyczne.
„Jak należy się zachować” – pytał mnie mój znajomy – „gdy znajdzie się u siebie w domu przyjaciela żony w łóżku z obcą kobietą?”
Jak pchły skaczą myśli z człowieka na człowieka. Ale nie każdego gryzą.
Jak pies służył, jak psa ubili.
Jak świeże są barwy tych, co byli w cieniu.
Jakie jest przeznaczenie człowieka? Być nim.
Jakie wnioski wyciągają z doświadczeń króliki.
Jedni powinni w nagrodę żyć po raz drugi, inni za karę.
Jedynie dziecięciu w łonie matki naprawdę serce rośnie.
Jego myśl jest czystą rozkoszą. Nikogo nie zapładnia.
Jego talent przejawia się w doborze słów, które opuszcza.
Jest małe nic i jest Wielkie Nic.
Jest w nim olbrzymia pustka wypełniona po brzegi erudycją.
Jestem tak pełen optymizmu, że ani krztyny więcej nie zmieszczę.
Jesteśmy nadal społeczeństwem stanowym – z przewagą stanu nietrzeźwego.
(…) jeśli się naprawdę nic nie zdarzyło, można to opisywać pięknie, nawet w grubej książce, ale jeśli się w istocie coś działo, wystarczy niewielka ilość mocnych i pięknych zdań.
Jeśliś bez kręgosłupa, nie wyłaź ze skóry!
Już sam znak paragrafu wygląda jak narzędzie tortury.
Kanibale wolą tych, co nie mają kośćca.
Karłom trzeba się nisko kłaniać.
„Kawiarniany inteligent” nie jest epitetem jednoznacznym, trzeba dodać, z której kawiarni.
Każda krowa była kiedyś bycza.
Każda miotła zmiata się powoli sama.
Każdy wiek ma swoje średniowiecze.
Każdy zawód ma swoją gwarę. Politycy narzucili ją narodom.
Kiedy człowiek pokona przestrzeń międzyludzką?
Kiedy rodzi się pesymizm? Gdy zetkną się dwa odmienne optymizmy.
Klepsydra bandyty: „Padł na posterunku MO”.
Kłamstwo nie różni się niczym od prawdy, prócz tego, że nią nie jest.
Kogut opiewa nawet ten ranek, w którym idzie na rosół.
Komu jedzą z ręki, temu nie patrzą na palce.
Komu język posłuszny, ten często milczy.
Konie trojańskie mają swoich rycerzy gdzieś.
Koniec nekrologu: Nie umarł! Zmienił tryb życia.
Koniec współczesnej bajki: „A jeśli nie zostali zrehabilitowani, to żyją do dzisiejszego dnia”.
Koniom i zakochanym inaczej pachnie siano.
Konstytucja państwa powinna być taka, by nie naruszała konstytucji obywatela.
Kontyngenty szczęścia już są, tylko blankietów jeszcze brak.
Korzystajcie z doświadczenia ornitologów. Żeby pisarze mogli rozwinąć skrzydła, muszą mieć swobodę korzystania z piór.
Krew pokonanych zmienia często barwy zwycięzcy.
„Król jest nagi”, ale pod wspaniałymi szatami.
Kto kogo? Wieczny totek od meczu Kain-Abel.
Kto ma dobrą pamięć, temu łatwiej o wielu rzeczach zapomnieć.
Kto ma plecy, temu i fotel do nich dorobią.
Kto przeżył tragedię, nie był jej bohaterem.
Kto się najadł strachu, nie jest głodny wrażeń.
Kto „winien”? Spójrzcie po stronie „ma”.
Któż wynajdzie analfabet, by się móc porozumieć z analfabetami?
Opis: analfabet to neologizm wymyślony przez pisarza.
Kto wypływa na fali, może ukryć, że ma mokro w portkach.
Kto znalazł echo, ten się powtarza.
Kwiaty na grobie wroga pachną upajająco.
Litera prawa powinna być włączona do alfabetu.
Logika faktów? Nie sztuka! Logika nadziei!!!
Ludożerca nie gardzi człowiekiem.
Ludzie byli dawniej bliżsi sobie. Musieli. Broń nie niosła daleko.
Ludzie złotego serca! Sprzedawajcie je drogo.
Ludzie, zauważyłem, lubią takie myśli, które nie zmuszają do myślenia.
Ludzie, żeby być bardziej znani, ukrywają się za pseudonimami.
Łakniesz krwi – bądź pchłą.
Łam składnię, gdy za sztywna dla myśli.
Łatwiej ogłosić się samemu cesarzem niż woźnym.
Łatwiej patrzeć nieraz w oczy śmierci niż w ludzkie.
Łatwiej wskrzesić naród niż jednego człowieka.
Małżeństwo jest instytucją. Więc czy nie za mało pracowników?
Marionetki marzą daremnie o monologu Hamleta.
Marionetki najłatwiej zmienić w wisielców. Sznurki już mają.
Masowa hodowla czterolistnej koniczyny na pewno przynosi korzyści.
Mgła się zawsze rozpływa nad sobą.
Miał lwi pazur, ale brudny.
Miał umysł otwarty, niestety na przestrzał.
Miałem go zawsze za lwa, ale gdy go zobaczyłem na czworakach, poznałem, że nim nie jest.
Między jedną miłością a drugą trzeba dla przyzwoitości przebyć kwarantannę z trzecią.
Młotem możesz człowieka zabić i sierpem możesz człowieka zabić. A co dopiero młotem i sierpem.
Mogło być gorzej. Twój wróg mógł być twoim przyjacielem.
Moralność upada na coraz wygodniejsze posłania.
Można by wynaleźć karę dożywotniego więzienia obostrzoną sztucznym przedłużaniem życia.
Można otworzyć usta z zachwytu, by zamknąć je ziewnięciem.
Można zmienić wiarę, nie zmieniając Boga. I odwrotnie.
Można znaleźć nieopatrznie w entuzjarzmie.
Mów mądrze – wróg podsłuchuje.
Mówiono mi o nim: „To lew!” No i cóż, nie mamy pustyni. Należy go dać do cyrku lub do ZOO. Albo po wypchaniu do muzeum.
Myśl spotkaną w nocy trzeba, jak kobietę, oglądać w dziennym świetle.
Myśl ucieka z głowy. Ma uraz do zamkniętych pomieszczeń!
Myślał, że ma dobre serce, a miał tylko słabe nerwy.
Myśli niektórych ludzi są tak płytkie, że nie sięgają nawet ich głowy.
Myśli są niewidzialne, ale bezmyślność jest widoczna.
„Myśli są wolne od cła?” Gdy nie przekraczają granic.
Myśli, że jest pomnikiem, bo zwapniał.
Na Bal Maskowy pojęć poszedł Slogan jako Definicja.
Na drodze najmniejszego oporu zawodzą najsilniejsze hamulce.
Na konfrontacji trup nie rozpoznał swego mordercy.
Na ludzką pamięć nie można liczyć. Niestety, również na niepamięć.
Na początku był artykuł wstępny, na końcu nekrolog.
Na początku było Słowo, a na końcu Frazes.
Na procesach przyznawały się czarownice do obcowania z diabłem. Krew w nas się burzy! Jak można było je do tego zmusić, przecież diabła nie ma! Ale głos rozsądku w nas woła: „Nieprawda, nieprawda, nieprawda!” Diabeł istnieje, był właśnie inkwizytorem.
Na szyi żyrafy pchła zaczyna wierzyć w nieśmiertelność.
Na żadnym zegarze nie znajdziesz wskazówek do życia.
Nadzieje się chyba spełniają. Bo jest ich coraz mniej.
Naiwni geografowie twierdzą, że jeśli pójdziesz na Zachód, wrócisz po pewnym czasie ze Wschodu, a gdy pójdziesz na Wschód, wrócisz z Zachodu. Czasem tak, czasem nie.
Najgorsza jest oczywiście pornografia masowa. Gdy naród jest goły i bosy.
Najkrwawsza to tragedia, gdy krew zalewa widzów.
Najlepiej podstawiają nogi karły, to ich strefa.
Najlepiej ukryć rzeczywiste wady, zastępując je prawdziwymi zaletami.
Najstraszniejsze są grzechy, z których nie ma uciechy.
Najtrudniej podpalić piekło.
Najtrudniej przewidzieć czyjąś przeszłość.
Najwierniej podtrzymują mity – najmici.
Należy obrażać komplementami.
Napisali całe biblioteki o potrzebie zwięzłości.
Napisał: „Pogłowie bydła wzrasta.” Optymista? Pesymista?
Nareszcie się porozumieli. Doszli do wniosku, że są wrogami.
Naród może mieć jedną duszę, jedno serce, jedną pierś, którą nadstawia, ale biada, gdy ma tylko jeden mózg.
Nasze dni są policzone – przez statystyków.
Nasze punkty widzenia pokrywają się. Idzie tylko o to, który pokrywa.
Nauka jest sprawą wielkich. Maluczkim dostają się nauczki.
Nawet brodę Proroka można ogolić!
Nawet flądra nie jest bezstronna.
Nawet ludzie wcale niezłożeni rozkładają się.
Nawet móżdżek cielęcy wie, jak smakować ludziom.
Nawet na tronie wycierają się spodnie.
Nawet w jego milczeniu były błędy językowe.
Nawet żeby czemuś przyklasnąć, trzeba mieć poczucie taktu.
Nic w przyrodzie nie ginie, jedynie spełnione nadzieje.
Nic w przyrodzie nie ginie. Ludzie jedynie.
Nawet były człowiek może być aktualną świnią.
Nicość jest wielka! Iluż filozofów podało mi w niej swój adres.
Niczym nie uzasadnione kwasy.
Nić sympatii urasta często do powroza, trzymającego nas na uwięzi.
Nie bądź snobem. Nie kłam nigdy, gdy prawda się lepiej opłaca.
Nie bluźnij, gdy nie wierzysz.
Nie czekajcie z myciem nóg na potop!
„Nie drażnić lwa!” – „Dlaczego?” – zapytałem dozorcy. – „Dostaje biegunki” – odrzekł.
Nie dzwoń kluczami do tajemnic.
Nie idź w Polskę, pojedziesz do Rygi.
Nie istnieje wcale, a udaje, że się ukrywa.
Nie każda noc kończy się świtem.
Nie każda palma pierwszeństwa rodzi kokosy.
Nie każda salwa zwiastuje rewolucję.
Nie każda szara masa ma coś wspólnego z mózgiem.
Nie każdemu z życiem do twarzy.
Nie każdy człowiek, który wie za dużo, wie o tym.
Nie każdy umie tańczyć do muzyki przyszłości.
Nie ma powrotu do jaskiń, jest nas za dużo.
Nie mogli pozostać sam na sam, gdyż nie odstępowało go poczucie humoru.
Nie należy dopuszczać do tego, by tabor transportowy miasta nadawał się jedynie na barykady.
Nie należy nudy rozpraszać siłami policyjnymi.
Nie należy się powtarzać! Pssst! Niech tego nie usłyszy szczęście!
Nie należy się upierać przy tym, by dusza ściśle odpowiadała futerałowi ciała. Nic nie szkodzi, gdy widać kawałek duszy.
Nie można zagrać „Pieśni Wolności” przy pomocy instrumentu przemocy.
Nie należy ze świecą szukać dziewicy.
Nie odchodzimy od zmysłów, nie zapłaciwszy uprzednio.
Nie oddawaj czci tym, którzy ci ją zabrali.
Nie otchłań dzieli, lecz różnica poziomu.
Nie pisz Credo na parkanie!
Nie podcinaj gałęzi, na której siedzisz, chyba że chcą cię na niej powiesić.
Nie pokazuj zębów, gdy nimi dzwonisz.
Nie poznaję tych ludzi. Na barykadach byli wyżsi.
Nie pytaj Boga o drogę do nieba, bo wskaże ci najtrudniejszą.
Nie sztuka powiedzieć: „Jestem!”. Trzeba jeszcze być.
Nie sztukujcie życia letargiem.
Nie trzeba mieć twarzy, wystarczy mieć nosa.
Nie ufaj swemu sercu, łaknie twej krwi.
Nie wiem, kto jest praworządny, ja jestem prawożądny.
Nie wierzcie mu, że jest taki głupi. Jest głupszy.
Nie wolno rozśmieszać bezzębnych tyranów.
Nie wrzucaj wszystkiego do jednego worka – nie udźwigniesz.
Nie wszystkie postacie historyczne są prawdziwe. Niektóre istniały jedynie we własnej fantazji.
Nie wyobrażajmy sobie siebie, bądźmy.
Nie wystarczy brak talentu, trzeba jeszcze zdecydowanej woli, by zostać epigonem.
Nie wystarczy mówić do rzeczy, trzeba mówić do ludzi.
Nie zabijaj – rzekł – gdy masz się kim wyręczyć – dodał.
Nie załamuj się, bo cię wyprostują!
Nie zgadzam się z matematyką. Uważam, że suma zer daje groźną liczbę.
„Niech żyje!” jest zaledwie okrzykiem tolerancji.
Niejeden bumerang nie wraca. Wybiera wolność.
Niejeden, co pchał się na świecznik, zawisł na latarni.
Niejednemu zeru wydaje się, że jest elipsą, po której świat się kręci.
Niektóre szczeble kariery wiodą na szubienicę.
Niektóre tygodniki piszą przy utworach: czyta się 5 minut. W pewnych państwach powinno się dopisywać na importowanych książkach: czyta się godzinę, siedzi się rok.
Niektórym do szczęścia brakuje naprawdę jedynie szczęścia.
Niektórym ludziom należałoby wytoczyć proces myślenia.
Niektórzy ludzie patrzą przez własne oczy jak przez judasze.
Niektórzy są przekonani, że ich kaganiec to przyłbica.
Niektórzy widzą prawym i lewym okiem dokładnie to samo. I myślą, że to obiektywizm.
Niektórzy, co się boją oblicza przyszłości, nie przypuszczają nawet, że może ona im pokazać tyłek.
Niełatwo jest żyć po śmierci. Czasem trzeba na to stracić całe życie.
Nieobecni nigdy nie mają racji, ale bardzo często zachowują życie.
Nigdy ton nie powraca do struny.
Nikt nie jest tak głupi, żeby od czasu do czasu takiego nie udawać.
Nocą napadło na Iksa kilku zbójów. „Jak wyobrażasz sobie życie?” – zagadnął go herszt. „Odpowiedzieć trafnie na to pytanie!” – wyjąkał przerażony. „No, masz szczęście!” – zaśmiał się rabuś.
Nowa myśl może ci się tylko przydarzyć.
Nuty radości z krzyżykami?
O, szczęśliwe czasy, gdy idzie się pod mur tylko dla siusiania.
Obcowanie z karłami deformuje kręgosłup.
Obserwujemy ciekawe zjawisko: bełkot jako środek porozumiewawczy między ludźmi.
Od słowa do słowa idzie człowiek czasem całe życie.
Odciski palca bożego nie są nigdy identyczne.
Oddała mi się, ale nie chciała się odebrać.
Odejdź szatanie! Diablica jest u mnie.
Odkrycie Ameryki nie jest zasługą Amerykanów. Wstyd!
Odpowiedzialność jest wygodna, spoczywa chętnie na takich, co są nietykalni.
Okno na świat można zasłonić gazetą.
On ma plecy – tych tyłów, które całuje.
Optymizm i pesymizm różnią się jedynie w dacie końca świata.
Oto co myślę o Iksie: w ogóle o nim nie myślę.
Owca, co miała złote runo, nie była bogata.
Owoce zwycięstwa? Gruszki na wierzbie.
Otyli żyją krócej. Ale jedzą dłużej.
Pamiętajcie o tym, że jeśli diabeł chce kogoś kopnąć, nie uczyni tego nigdy swym końskim kopytem, lecz swą ludzką nogą.
„Parasol noś i przy pogodzie” – nie wiadomo, kiedy cię bliźni zechcą pluć.
Parodie szmiry są częstokroć arcydziełami, parodie arcydzieł są nimi rzadko.
Pegaz nie powinien być kuty na wszystkie cztery nogi.
Pewien dzień zajął wiele lat życia.
Pewien sodomita podniecał się oglądaniem podręcznika zoologii. Czy należy książkę tę uznać za wydawnictwo pornograficzne?
Pieniądz jest bezwonny, ale się ulatnia.
Pierwszym warunkiem nieśmiertelności jest śmierć.
Pierwszy błysk myśli jest piorunem. Reszta to fajerwerki.
Piękne kłamstwo? Uwaga! To już twórczość.
Pięta Achillesowa ukryta jest często w bucie tyrana.
Pijani zwycięstwem popadają w nałóg.
Pion z poziomem mają z sobą krzyż.
Piorun sam sobie oświetla drogę.
Płaszczyzna porozumienia – idealne pole walki.
Po słowach ich poznacie, co chcieli przemilczeć.
Po stracie zębów podobno większa swoboda języka.
Podrzuć własne marzenia swoim wrogom, może zginą przy ich realizacji.
Podwójne dno polega na tym, że ukrywa trzecie i czwarte.
Poeta X ma wspaniałą wyobraźnię. Wyobraża sobie, że ją ma.
„Pogrożę mu tylko palcem” – rzekł, kładąc go na cynglu.
Pokazujcie język, zanim zaciśniecie zęby.
Pokazywał język wrogowi? Tak, przy podlizywaniu.
Pokolenia dziedziczyły pocałunek – drogą tradycji ustnej.
Popełnił zbrodnię: zabił człowieka! W sobie.
Posiadł wiedzę, ale jej nie zapłodnił.
Posucha myślowa zalew nas potokiem słów.
Powaga chwili wymaga uśmiechu.
Powiedział Heraklit: „Panta rhei”. Rzekł Kowalskides: „Cholera!” Zauważył krytyk: „Konkurowali ze sobą w zwięzłości epigramatycznej”.
Powiedziały krety: „Ludzie są ciemni, potrzebne im światło”.
Powiedz mi, z kim sypiasz, powiem ci, o kim śnisz.
Powinien istnieć wielokropek nad „i”.
Prabyt określa świadomość.
Prawda leży zazwyczaj pośrodku, najczęściej bez nagrobka.
Prawda zawsze wychodzi na wierzch, dlatego zaraz musi dawać nura.
Prawdziwa mądrość nie opuszcza głowy.
Prawdziwego aktora nie potrafi zasłonić kurtyna.
Prawdziwy wróg nigdy cię nie opuści.
Prawdziwy wybraniec nie ma wyboru.
Prostolinijni zwłaszcza, uważajcie na zakrętach.
Pruderia zależy od klimatu.
Przeciąg historii wykrzywia ludziom oblicza.
Przejrzałem go na wskroś, wiem, kto za nim stoi.
Przeludnienie świata doprowadziło do tego, że w jednym człowieku żyje wielu ludzi.
Przeniósł się z Sodomy do Gomory.
Przez całe życie nie udało mu się stanąć pod pręgierzem opinii publicznej.
Przysłowia sobie przeczą. I to jest właśnie mądrością ludową.
Przywarli do siebie tak blisko, że nie było już miejsca na żadne uczucia.
Purytanie powinni nosić dwa listki figowe na oczach.
Pyrrusowe zwycięstwo to dopiero wiktoria – za jednym zamachem pozbyć się wrogów i swoich.
Rak rumieni się po własnej śmierci. Cóż za przykładu godna subtelność u ofiary!
Rasiści! Nie dopuszczają czarnych myśli.
Romans pulardy z kapłonem.
Rozmaicie można dzielić ludzi! O tym wiemy. Można na ludzi i nieludzi. Rzekł zdziwiony kat: „A ja dzielę ich na głowy i tułowie”.
Rozumiemy wszystko, dlatego nie możemy niczego zrozumieć.
Rzekł krytyk tragikowi, że mało śmieszny.
Rozdwojenie jaźni można sklecić jakimś innym wariactwem.
Rzekła płotka: „Mój kuzyn wieloryb”.
Sam fakt, że ktoś uprawia satyrę, demaskuje go jako optymistę.
Sam widziałem raz cud. Było to wtedy, gdy obeszło się bez cudów.
Samotności, jakaś ty przeludniona!
Satyrycy winni ostrzyć swój język na kamieniu mądrości.
Satyryk umiera z przymrużeniem oczu.
Są czasy, kiedy ludzie mówiąc przez sen, kłamią.
Są ludzie, którzy mają język wskazujący.
Są nie tylko anioły-stróże, są i szatany-stróże.
Są sztuki tak słabe, że nie mogą zejść ze sceny.
Są tacy, co nie potrzebują nocy. Ciemność promieniuje z nich.
Są tacy, co nigdy nie mieli nadziei, i tacy, co ciągle ją tracą.
Są urodzeni mężowie stanu – wyjątkowego.
Są wielkie ustroje, które opierają się na samych drobnoustrojach.
Serce człowieka bije drugiego niemiłosiernie.
Sięgaj po laur, ale nie z cudzej głowy.
Skazaniec nigdy nie dorasta do szubienicy.
Skarlałe zasady – zasadzki.
Słowa są nekrologami myśli.
„Słyszałem, że świat jest piękny” – rzekł niewidomy. „Podobno” – odpowiedział widzący.
Sny zależą od pozycji śpiącego.
Spadochron noś i chodząc pieszo.
Spotkałem człowieka tak nieoczytanego, że musiał cytaty z klasyków wymyślać sam.
Sprawa była tak przezroczysta, że wszyscy sobie o nią łeb rozwalali.
Statki kosmiczne i niedostatki ziemskie.
Stawia siebie przed pierwszymi. Ma rację. Jest zerem.
Stawiaj kropkę pod znakiem zapytania.
Stosy nie rozświetlają ciemności.
Straszne są słabostki siły.
Straszny jest knebel posmarowany miodem.
Strzeżcie się tych botaników, co twierdzą, że drzewo poznania rodzi korzenie zła.
Suma kątów, za którymi tęsknię, jest na pewno większa od 360.
Sumienie miał czyste. Nieużywane.
Sursum corda, ale nie wyżej mózgu.
Szerzenie niewiedzy o wszechświecie musi być także naukowo opracowane.
Szkoda, że do raju jedzie się karawanem.
Szkoda, że szczęścia nie można znaleźć na drodze do niego.
Szukacie drugiego dna? Wasze wam już nie wystarczy?
Szybkość orientacji? Nie urodzić się.
Ślepy, głuchoniemy obywatel jest błogosławieństwem dla państwa.
Ślepej wierze źle z oczu patrzy.
Śmiał się jedynie w duchu, i to Ustaw.
Śmiałek: je z ręki tyrana.
Śnił mi się Freud. Co to znaczy?
Śnił mi się koszmar: Przerost biurokracji w państwie, gdzie niedawno ukończono likwidację analfabetyzmu.
Śniła mi się we śnie rzeczywistość. Z jaką ulgą się obudziłem.
Świat jest piękny! I to jest właśnie takie smutne.
Świat nigdy nie może przebaczyć tym, co nic nie zawinili.
Świat wcale nie jest zwariowany, choć nie jest dla ludzi normalnych. Jest dla znormalizowanych.
Świat zawsze powraca do normy. Ważne, do czyjej.
Świt przerywa często najpiękniejsze sny o nim.
Ta cicha duma w człowieku – śmierć broni się przed nami, ale w końcu ulega.
Taki stan panuje w państwie, jaki w nim rządzi.
Tam, gdzie wszyscy śpiewają na jedną nutę, słowa nie mają znaczenia.
Tam, gdzie zagrzebią moje serce, wyrośnie róża. Z ciernia.
Tego, co ma plecy, całują i niżej.
Ten stąpa po różach, co po grządkach depce.
Tłum krzyczy jednymi wielkimi ustami, ale je tysiącem małych.
To dziwne, jak trudno wywołać echo w najbardziej pustych głowach.
To nic, że wielu naszych dzieł nie można przetłumaczyć, smutniej, że nie można ich cudzoziemcom wytłumaczyć.
To, co nie istnieje, nie jest tajemnicą.
To wielka figura – starczy na kilka trójkątów małżeńskich.
To, że umarł, nie jest jeszcze dowodem, że żył.
Tradycja – dziedziczne szlachectwo plagiatu.
Trudno doczytać się własnego analfabetyzmu.
Trzeba być co najmniej półtorainteligentem, by zrozumieć bełkot półinteligenta.
Trzeba ciągle podkreślać, że „amoralny” nie pochodzi od Amora.
Trzeba mieć dużo cierpliwości, by się jej nauczyć.
Trzeba wiele rzeczy doprowadzić do absurdu, niech poznają swego rodzica.
Trzymaj język za zębami – w pogotowiu.
Twarz wroga przeraża mnie wtedy, gdy widzę jak bardzo jest podobna do mojej.
Twórzcie o sobie mity, bogowie nie zaczynali inaczej.
Tylko ludzie, którzy mają ideały, nie mogą ich osiągnąć.
Tym samym mózgiem myśleć i wierzyć?
Tyrani ścinali ręce trzymane na pulsie.
Uciekła mi myśl z głowy. Przed kim?
Uderz w struny, a nożyce się odezwą.
Ukamienowali go pomnikiem.
Ustrój ustrojem – a panuje konsternacja.
Uważaj z wyborem marzeń. Marzenia się czasem spełniają.
Uważaj, by się nie dostać pod czyjeś koło szczęścia.
Uważajcie, satyrycy! I w krzywym zwierciadle hieny ostrzą sobie zęby.
Uważajcie, satyrycy, z rodzeniem pomysłów! W filmie R. Claira „Niech żyje wolność” z roku 1931 brzmi refren jednej z ironicznych piosenek: „Le travail c'est la liberté”, a w roku 1940 na bramie oświęcimskiego obozu pojawił się napis „Arbeit macht frei!”.
W co wierzę? W Boga. Jeżeli jest.
W domu powieszonego nie mówi się o stryczku. A w domu kata?
W dżungli noszą hełmy szturmowe przykryte siatkami, w które wplatają najrozmaitsze maskujące zielska. Ja noszę czapkę frygijską obszytą błazeńskimi dzwonkami.
W epokach herezyj jest cieplej. Od stosów.
W harmonii polskiej literatury za dużo pedałów.
W niektórych słownikach brak słowa honoru.
W piekle diabeł jest postacią pozytywną.
W przedpieklu nie powołuj się jeszcze na szatana.
W swej skromności uważał się za grafomana, a był donosicielem.
W sytuacjach bez wyjścia niektórzy świetnie się urządzili, nie bojąc się eksmisji.
W walce idei giną ludzie.
W walce między sercem a mózgiem zwycięża w końcu żołądek.
Walczmy o estetykę wnętrz ludzkich!
We dwójkę trudno do rozwodu dotrzeć. Łatwiej samotrzeć.
Wiatry wieją bardzo przezroczyście.
Widziałem raz żywy symbol triumfu człowieka. Stał już nad przepaścią i zrobił wtedy w nią siusiu.
Wieczność? Jednostka czasu.
Wieko trumny od strony użytkownika nie jest ozdobne.
Wielcy lunatycy nie potrzebują księżyca.
Wielkie czasy mogą zmieścić pokaźną ilość małych ludzi.
Wielu dłubie w przełomowych chwilach narodu w nosie. Najczęściej pochodzą oni z rodzin, w których uważa się dłubanie w nosie za rzecz brzydką.
Wielu z moich przyjaciół stało się moimi wrogami, wielu nieprzyjaciół zaprzyjaźniło się ze mną, ale obojętni pozostali mi wierni.
Wielu z tych, co wyprzedzili swój czas, musieli nań czekać nie w najwygodniejszych pomieszczeniach.
Wiem, skąd legenda o bogactwie żydowskim. Żydzi płacą za wszystko.
Wierzę, że człowiek stworzy kiedyś „homunculusa”, człowieka sztucznego, ale na miłość Boga zaklinam, niech nie powtarza jego błędu i nie stwarza tego człowieka na podobieństwo własne.
Wieża w Pizie nachylona jest pod kątem widzenia turystów.
Większość ludzi ma sprecyzowany światopogląd. Przez mniejszość.
Własna niemoc jest tak niebezpieczna jak cudza przemoc.
Wolę napis „Wstęp wzbroniony” aniżeli „Wyjścia nie ma”.
Wolności nie można symulować.
„Wracamy zawsze do naszej pierwszej miłości.” Może. Ale w coraz to innych celach.
Wstyd jest piorunom konać w piorunochronach.
Wstyd określa świadomość.
Wszyscy chcą naszego dobra. Nie dajcie go sobie zabrać.
Wszystkie wielkie tragedie mają happy end, ale kto potrafi wysiedzieć do końca.
Wszystko jest funkcjonalne, a zwłaszcza to, co jest wyraźnie do n i c z e g o.
Wszystko jest jadłospisem czasu.
Wszystko jest mgnieniem oka. Ironicznym.
Wszystko jest w rękach człowieka. Dlatego należy myć je często.
„Wszystko kręci się wokół człowieka” – rzekło koło udręki.
Wszystko należy poświęcić człowiekowi. Tylko nie innych ludzi.
Wyjcie! Poczujecie się młodsi o miliony lat.
Wykrzyknik, który sflaczał, staje się znakiem zapytania.
Wymówka ludożerców: „człowiek to bydlę”.
Wyobraźnia? Onaniści mają największą.
Wyprowadził własne ślady w pole.
Wyrwa po człowieku może być maleńka, np. kalibru 7 mm.
Wysoki to poziom, gdy na głowę ludności przypada pół głowy.
Wystarczy się oddać iluzji, aby odczuć realne konsekwencje.
Wystarczy słowo – reszta jest gadaniem.
Wzięli go za kogoś innego, ale oddali lojalnie jego własnego trupa.
XI przykazanie: „Nie cudzosłów!”
Z Dziesięciorga Przykazań wysnułem jedenaste: zwięzłość.
„Z eunuchami można mówić długo” – opowiadała pewna pani z haremu.
Z jednego systemu nie wydobędziemy się długo: ze słonecznego.
Z jego ust wychodzą najszlachetniejsze słowa. Dziwicie się im?
Z każdą nową falą nowe bałwany.
Z każdą papugą znajduje się szybko wspólny język.
Z Księgi Przeznaczenia: „A jedni muszą być czopkami”.
Z niedomówień powstała literatura.
Z recenzji: „Poetę tego cechowało szlachetne ubóstwo myśli”.
Z tych belek, których nie widzieli w swoim oku, zbudowali sobie wille.
Z trwogi narodu rzadko rodzi się tchórz.
Za każdego trupa zapisujemy śmierci plus krzyżykiem na cmentarzu.
Za każdym rogiem czyha kilka nowych kierunków.
Za taniochę ludek chętnie drogo płaci.
Zając l u b i buraczki – takie jest zdanie kucharza.
Zanika rękodzieło. Nawet w zbrodni.
Zawsze można być wyżej powieszonym.
Zawsze trzeba mieć kogoś, by za nim tęsknić.
Zawsze znajdą się Eskimosi, którzy wypracują dla mieszkańców Konga Belgijskiego wskazówki zachowywania się w czas olbrzymich upałów.
Zdarza się, że autor, nie umiejący rozsupłać sztuki, zabija bohatera zamiast siebie.
Zdarza się, że chorąży wieje w inną stronę niż sztandar.
Zdarza się, że haczyk zostaje połknięty razem z rybakiem.
Ze stołu pańskiego spada czasem biesiadnik.
Ze stylistyki: Trzeba odróżniać „co można na ten temat powiedzieć” i „co wolno na ten temat powiedzieć”.
Zmartwychwstać mogą jedynie trupy. Żywym trudniej.
Zrzucił skórę, a krzyczał, jakby go z niej obdzierano.
Żądamy ośmiogodzinnego dnia myślenia!
Że lata idą, to nic, ale w którą stronę!
Żeby być sobą, trzeba być kimś.
Żeby śmierć można było na raty odespać!
Życie układa się rozmaicie – do grobu.
Życie zabiera ludziom zbyt wiele czasu.
Żyć jest bardzo niezdrowo. Kto żyje, ten umiera.