Monika Olejnik: A ja bym robiła. Mam czarnoskórą rodzinę i nie życzę sobie, żeby jakiś ksiądz dyskryminował ludzi o innym kolorze skóry, nawet żartobliwie. Arkadiusz Mularczyk: Prosiłbym, żeby nie mówić o ojcu Tadeuszu Rydzyku „jakiś ksiądz”. Monika Olejnik: (…) To jest mój żarcik.
Źródło: wywiad w Radiu Zet 16 lipca 2009, za: gazeta.pl, 16 lipca 2009.
Drażni mnie to grzebanie w życiu rodziców. Jakie znaczenie ma to, co robili ojcowie, dziadkowie, przyszywana ciocia i ojciec chrzestny? Dlatego bardzo krytykowałam PiS za „dziadka z Wehrmachtu”.
Ja się poczułam źle, jak pani Anodina mi mówiła, co trzeba zrobić, aby było bezpiecznie. Że trzeba zamknąć kabinę, żeby nikt nie wchodził. To myślałam, że szlag mnie trafi.
Źródło: 7 dzień tygodnia, 23 stycznia 2011, ok. 11 minuty audycji
Jacek Kurski utrzymuje, że scenariusz nowego spotu PiS wyśnił sobie w nocy. Dobrze, że nie wyśnił takiego, w którym jego żona głosuje na Platformę. Byłby to pewnie dla niego prawdziwy koszmar. Dobrze więc, że śni mu się pani Ania, a nie żona.
Opis: komentarz do słów Jacka Kurskiego, który powiedział, że scenariusz spotu mu się przyśnił.
Kazimierz Marcinkiewicz na drobne rozmienia swój wizerunek. I ma o to pretensje do dziennikarzy (…) Panie premierze, niechże się pan zastanowi nad sobą. Niech pan spojrzy w lustro i zobaczy, kim pan jest naprawdę. Ludzie miewają romanse, ludzie miewają drugie żony. Ale nikt nie epatuje tym całego świata. Szafował pan wartościami chrześcijańskimi, nie tolerował związków homoseksualnych, a teraz nie waha się pan ranić bliskich i żąda na to naszej akceptacji.
Lubię spacerować, ale nie mam na to zbyt wiele czasu. Ale chodzenie w szpilkach mam wytrenowane.
Źródło: „Dziennik Polski”, 18 października 2004.
Miałam na studiach logistykę, potrafię myśleć logicznie.
Niedawno w telewizji spotkałam małe córeczki Romana Giertycha. Ich tata występował akurat w TVN24. „Mój tata nazywa się Roman Giertych” – powiedziała jedna z nich. „A gdzie twój tata pracuje?” – pytam. „W telewizji” – pada odpowiedź. „A od kiedy?” – dopytuję. „Od pół roku” – odpowiedziała bystro dziewczynka.
Opis: o przesadnej obecności partii Libertas w TVP.
Pamiętam jak Kazimierz Marcinkiewicz cytował swojego syna, który miał mówić o politykach Platformy per „cieniasy”. Ciekawe, jak teraz mówi o swoim tacie. Panu Kaziowi dedykuję zaś piosenkę: „Był niepozorny, brzydki, chudy, wręcz nieudolny, w rozmowach nudny, w obejściu prosty, prawie bez zalet, gość domorosły, miał jeden talent…”.
To, co mam, zawdzięczam sobie samej, bo całe życie ciężko pracowałam, i pomimo różnych publikacji, które będą się ukazywały, będę kochała mojego ojca. Te ataki wynikają z bezradności. Polecam tym ludziom, żeby zarezerwowali sobie jakieś stałe miejsce w IPN, niech tam siedzą i grzebią. Mnie to kompletnie nie interesuje. Naprawdę nie mam zamiaru się tłumaczyć.
Ubawił mnie natomiast Ludwik Dorn, który na swoim blogu wzywa do bojkotowania i mnie, i moich programów. To przecież polityk, którego bojkotuje jego własna partia. I chyba z tym właśnie – a nie ze mną – Dorn powinien się przede wszystkim uporać. Tymczasem dołącza on do kręgu ojców i matek broniących swoje dzieci przed dziennikarzami.
Opis: o apelu Ludwika Dorna nawołującym do bojkotowania programów Moniki Olejnik.
W 2004 r. Jarosław Kaczyński chciał, żeby kandydaci do parlamentu przedstawiali zaświadczenia o badaniach psychiatrycznych. Postulat ten powtórzył rzecznik praw obywatelskich Janusz Kochanowski (popierany przez PiS), który chciał wprowadzić taki nakaz do konstytucji albo do ordynacji wyborczej. Więcej, chciał nawet, żeby psychiatrycznie byli przebadani także kandydaci na urząd premiera i prezydenta. Warto czasami sięgać do źródeł.
Chcemy powiedzieć wyraźnie, że mamy już tego dość. Nie przychodzimy na dyskusje, żeby być ofiarą ataku, któremu przewodzi sama pani Olejnik. Ona ma prawo do swoich poglądów politycznych, ale w takim razie niech zgłosi się do PO i najmie do tamtejszej gazety – mają jakiś „POgłos”. Niech tam popracuje, a nie pracuje w radiu udając, że jest obiektywną dziennikarką
Członkowie mojej bliższej i dalszej rodziny walczyli w legionach Piłsudskiego, ginęli w Katyniu i byli mordowani po 1945 r. przez „władzę ludową”. Piszę ten felieton dlatego, ponieważ Monika Olejnik na łamach „Gazety Wyborczej” wezwała do mojej lustracji pytając, czy moim ojcem jest Stanisław Kania, I sekretarz KC PZPR. W stanie wojennym w 1982 r. Monika Olejnik, córka funkcjonariusza SB, razem z Grzegorzem Miecugowem & company, przy akceptacji partii i służb specjalnych PRL-u rozpoczynała pracę w III Programie Polskiego Radia, z którego wcześniej WRON-a wyrzuciła „nieprawomyślnych” dziennikarzy. Warto zauważyć, że gdy dzisiejsza gwiazda TVN-u i „Wyborczej” zaczynała karierę w radiu ściśle podporządkowanym wojskowej juncie Jaruzelskiego, przyzwoici dziennikarze nie mieli tam wstępu.
Dziennikarka Monika Olejnik stoczyła się poniżej poziomu najbardziej zdemoralizowanych polityków i dziennikarzy. O ile sobie przypominam, to nawet (…) Urban i jego pracownicy zostawiali dzieci polityków w spokoju. Jeśli wykorzystywanie przez dziennikarzy małego dziecka przeciw nielubianemu politycznie tacie ujdzie bezkarnie, to potem przyjdzie pora na innych polityków. Taka jest niszcząca siła precedensu. Bojkotując programy p. Olejnik bronić będziecie także Romana Giertycha i jego córeczki, ale przede wszystkim staniecie w obronie własnych dzieci, wnucząt i samych siebie.
Język Olejnik – brutalny, mający odjąć godność innym ludziom – nie ma nic wspólnego ze standardami zwykłego człowieka, bo jeśli chodzi o dziennikarstwo, od dawna już nie oczekuję od Moniki Olejnik żadnych standardów.
Autor: Ewa Stankiewicz, Standardy reżimu, „Gazeta Polska Codziennie”, 24 kwietnia 2012.
Monika Olejnik po rozwodzie zaczęła robić karierę w dziennikarstwie, a jej zainteresowania skoncentrowały się na polityce i służbach specjalnych. Miała przy tym świetne kontakty w tych środowiskach, o czym w swojej książce pt. „Rosyjska ruletka” pisał były szpieg PRL Marian Zacharski.
Nawiasem mówiąc, Lucyna Tuleya była koleżanką z „Betki” (była to wydzielona struktura Służby Bezpieczeństwa odpowiedzialna na obserwację czyli inwigililację i śledzenie) ojca Moniki Olejnik – Tadeusza.
Pani redaktor, krótko mówiąc, ja bym panią widział w szrankach prezydenckich. Pani od tylu lat nas polityków poucza o polityce. Na pewno ma pani podobną rozpoznawalność do Szymona Hołowni. Taka rywalizacja między dwoma kandydatami TVN byłaby fascynująca.
Opis: do Moniki Olejnik w trakcie programu Kropka nad i. Rozmowa dotyczyła kandydatów na urząd prezydenta.
Źródło: , 11 maja 2020
Podobnie jak wielu innych dziennikarzy z mediów PRL, którzy po 1989 r. musieli odnaleźć się w nowej demokratycznej rzeczywistości, Monika Olejnik zachwyciła się ideologią „Gazety Wyborczej”. Skrojoną, wydawałoby się, jakby specjalnie dla niej. Bez wytykania przeszłości ludziom, którzy raczej byli bierni w latach stanu wojennego, z hasłami postępu obyczajowego i europejskości.
Autor: Piotr Semka, Olejnik na froncie III RP, „Uważam Rze” nr 6/2011, s. 24.
Stokrotka, stokrotka, jest pani na mojej krótkiej liście, pożałuje pani tego, wykończę panią, nie obronią pani agenci służb specjalnych Walterowie.
W dokumentach Instytutu Pamięci Narodowej zachowały się na jej temat dokumenty komunistycznej bezpieki, z których wynika, że od momentu uzyskania pełnoletności wyjeżdżała do krajów kapitalistycznych, co było wówczas rzadkością. Ojciec Moniki Olejnik był wysoko postawionym funkcjonariuszem Służby Bezpieczeństwa i zgłaszał każdorazowo przełożonym wyjazd córki za granicę. Jeden z pierwszych dokumentów paszportowych obecnej gwiazdy TVN był wystawiony na nazwisko Monika Praczuk – co ciekawe, zachowała się jedynie obwoluta tych akt. Pierwszy mąż późniejszej dziennikarki nazywał się Mateusz Praczuk.
Żenada. Monika Olejnik tak się oburza na jego drugą żonę i nieformalny związek, a życiorys pani Moniki Olejnik, ten który w internecie widziałem, też nie jest świadectwem… (…) Nie można krytykować w taki sposób. To mnie troszkę oburzyło; warsztat dziennikarski został poniżony.
Opis: w dyskusji o moralności; fragment o Kazimierzu Marcinkiewiczu.