(fr. Odette Toulemonde et autres histoires; tłum. Jan Brzezowski)
- Bardzo ją drażnił, ale gdyby mogła, zostałaby z nim na zawsze.
- Chlubiła się tym, że odpowiada głosem serca.
- Ciągle ma ten nieco zagubiony wygląd, to zadziwienie dziecka, które nie bardzo pojmuje świat.
- Dotarła do owej szczęśliwej chwili żądnej sukcesów kobiety, kiedy nareszcie cynizm przemienia się w mądrość: wyzwolona z okowów moralności, cieszy się życiem takim, jakie jest, i mężczyznami, jacy po prostu są – nie oburza jej już nic.
- Im bardziej się opierał, tym bardziej wzrastało jej pożądanie – to będzie on albo nikt!
- Mieć pieniądze, to takie łatwe i pospolite, za to posiadać talent… Tak wielki talent…
- My kobiety, umiemy tak dobrze udawać… Co nam szkodzi, jeśli oni też oszukują?
- Pisarzem został po to, by głosić chwałę życia, jego złożoność i piękno.
- Pragnęła wynagrodzenia doznanych krzywd: świat winien jej był odszkodowanie wraz z odsetkami za katastrofalny początek.
- Spojrzała na siebie łaskawym okiem i uznała, że „jest o wiele za dobra dla byle faceta”. Uległość wynika z braku szacunku dla siebie.
- Spytała go, co może być pięknego w szarym deszczowym dniu, a on opowiadał o niuansach barw, jakie przybierze niebo, drzewa i dachy, kiedy wybiorą się na spacer po południu, o nieposkromionej potędze wzburzonego oceanu, o parasolu, który zbliży ich do siebie, gdy będą szli pod ramię, o szczęściu, jakie odczują, wracając na gorącą herbatę, o ubraniach suszących się przy kominku, o zmęczeniu, które wtedy z nich spłynie, o tym, jak będą się długo kochać, a potem pod kołdrą opowiadać sobie o swym życiu, niczym dzieci kryjące się w namiocie przed rozszalałą naturą.
- Szczęście wydawało się jej absolutną abstrakcją.
- Uznała, że piękniej jest kochać kogoś, kogo nie można poślubić…
- Uśmiech był jak balsam, który pozwalał uwierzyć, że mimo wszystko ludzkość nie zgniła tak całkiem.
- Wielbimy kobiety, bo pojawiają się owiane tajemnicą, a gdy ona blednie, przestają się nam podobać. Kobiety myślą, że mężczyzn interesuje tylko to, co kryje się pomiędzy ich udami? Pomyłka! Bardziej od seksu mężczyzn pociąga romantyzm. Dowód? Jeśli mężczyzna odchodzi, to zwykle winne są nie noce, ale dni. Dni, pełne kłótni w promieniach słońca, odbierają ukochanej znacznie więcej blasku niż noce, podczas których kochankowie stapiają się w jedno. Pragnął często oświadczyć przedstawicielkom kobiecego rodu: zostawcie nam noce, a sobie weźcie dni – wtedy dłużej zdołacie zachować mężczyzn. (…) Chciałby, by wreszcie pojęły, że najwięksi podrywacze – to po prostu mistycy w pogoni za tajemnicą, i zawsze w kobiecej istocie przedkładać będą wszystko, czego im skąpi, nad to, co im hojnie udostępnia.
- Z fryzjerem podobnie jak z mężem: człowiek jest latami przekonany, że własny jest najlepszy!