Kiedy mało kulturalny Polak zetknie się z cudzoziemcem, zaraz ma wielką ochotę pochwalić się, jaki to nasz język jest trudny. Proponuje (…) powtarzanie pewnych zdań bez wielkiego sensu ułożonych, ale skupiających trudności wymowy. Cudzoziemiec „łamie” język ku wielkiej uciesze słuchających go Polaków. Takiej zabawy nie należy pochwalać.
Autorzy: Ewa Przyłubska, Feliks Przyłubski, Język polski na co dzień. Samouczek i słownik poprawnej polszczyzny, Wiedza Powszechna, Warszawa 1969, wyd. VI, s. 27.
Archimininamarepetemnikiwiczowie wyindualizowali się z rozentuzjazmowanego tłumu prestigitatorów, którzy czytali przeintelektualizowaną i przekarykaturalizowaną literaturę, a następnie wspieli się na dziewięćset dziewiędziesięcio dziewięcio tysięcznik, na którym tkwiła kosmopolitańczykowiańska sakwa.
Byli żyli trzej Japoni: Jach, Jachcendrach, Jachcendrachcendroni. Były żyły trzy Japonki: Sipi, Sipidripi, Sipidripilampoponi. Ożenili się: Jach-Sipi, Jachcendrach-Sipidripi, Jachcendrachcendroni-Sipidripilampomponi. Jach miał córkę Szach, Jachcendrach miał córkę Szachszarach, Jachcendrachcendroni miał córkę Szachszarachszaroni Fudżi Fajkę. Kto powtórzy całą bajkę?
Inne wersje: 1. Było sobie trzech Japońców: Jachce, Jachce Drachce, Jachce Drachce Drachcedroni. Były sobie trzy Japonki: Cepka, Cepka Drepka, Cepka Drepka Rompomponi. Poznali się: Jachce z Cepką, Jachce Drachce z Cepką Drepką, Jachce Drachce Drachcedroni z Cepką Drepką Rompomponi. Pokochali i pobrali się: Jachce z Cepką, Jachce Drachce z Cepką Drepką, Jachce Drachce Drachcedroni z Cepką Drepką Rompomponi. Mieli dzieci: Jachce z Cepką mieli Szacha, Jachce Drachce z Cepką Drepką mieli Szacha Szarszaracha, Jachce Drachce Drachcedroni z Cepką Drepką Rompomponi mieli Szacha Szarszaracha Fudżi Fajkę. Kto powtórzy całą bajkę? 2. Żyły były try Kitajki: Cyp, Cypka-dryp, Cypka-drypka-drympampoń Żyli, byli try Kitajcy: Jach, Jachce-drach, Jachce-drachce-droń Pożenił się Jach na Cypkę, Jachce-drach na Cypkę-drypkę, Jachce-drachce-droń na Cypkę-drypkę-drympampoń.
Bzyczy bzyg znad Bzury zbzikowane bzdury, bzyczy bzdury, bzdurstwa bzdurzy i nad Bzurą w bzach bajdurzy, bzyczy bzdury, bzdurnie bzyka, bo zbzikował i ma bzika!
Chodzi, przychodzi, a gdy ona zachodzi, to on odchodzi, bo nie o to chodzi…
Chrząszcz brzmi w trzcinie w Szczebrzeszynie, W szczękach chrząszcza trzeszczy miąższ, Czcza szczypawka czka w Szczecinie, Chrząszcza szczudłem przechrzcił wąż, Strząsa skrzydła z dżdżu, A trzmiel w puszczy, tuż przy Pszczynie, Straszny wszczyna szum…
Czemu cieniu odjeżdżasz, ręce złamawszy na pancerz, przy pochodniach, co skrami grają około twych kolan? Miecz wawrzynem zielony i gromnic płakaniem dziś Polan rwie się sokół i koń twój podrywa stopę jak tancerz…
Dżdżystym rankiem gżegżółki i piegże, zamiast wziąć się za dżdżownice, nażarły się na czczo miąższu rzeżuchy i rzędem rzygały do rozżarzonej brytfanny.
E
Ej, lej olej.
G
Gadki Agatki – zagadki dla tatki.
Inna wersja: Zagadki Agatki to gratki dla tatki.
Gąszcz trzcin.
Gdy Pomorze nie pomoże, to pomoże może morze, a gdy morze nie pomoże, to pomoże może Gdańsk.
Inne wersje: Gdy Pomorze nie pomoże, to pomoże może morze, a gdy morze nie pomoże, to pomoże może las. Jak Pomorze nie pomoże, to pomoże może morze, a jak morze nie pomoże, to pomoże może Gdańsk. Pojedziemy na Pomorze, jak Pomorze nie pomoże, to pomoże może morze, a jak morze nie pomoże, to pomoże może Hel.
Gdzie drzewo rąbią, tam się drzazgi kłąbią.
Źródło: Bronisław Wieczorkiewicz, Sztuka mówienia, Wydawnictwa Radia i Telewizji, 1977, s. 114.
Grzegorz Brzęczyszczykiewicz. Chrząszczyżewoszczyce, powiat Łękołody.
Hasał huczek z tłuczkiem wnuczka i niechcący huknął żuczka. Ale heca… – wnuczek mruknął i z hurkotem w hełm się stuknął. Leży żuczek, leży wnuczek, a pomiędzy nimi tłuczek. Stąd dla huczka jest nauczka, by nie hasać z tłuczkiem wnuczka.
Kra krę mija, tu lis ma norę, idę nos trę, mijam dół.
Inne wersje: Idę, nos trę, kra krę mija, tu lis ma norę, sarna tor mija. Kra krę mija. Lis ma norę, kret ma ryja. Idę i nos trę. Omijam tę krę. Nie idę tym torem, bo tu lis ma norę. Kra krę omija. Kret ma ryja. Tu lis ma norę. Ominę ten tor. A ja nos trę.
Król Karol kupił królowej Karolinie korale koloru koralowego.
Leży/siedzi Jerzy koło wieży i nie wierzy, że na wieży leży gniazdo nietoperzy/jeżozwierzy.
Leży/siedzi Jerzy koło wieży i nie wierzy, że na wieży leży Jerzy/jeszcze jeden Jerzy.
Leży/siedzi Jerzy koło wieży i nie wierzy, że na wieży siedzi żołnierz, co ma kołnierz pełen jeży i paździerzy.
Leży/siedzi Jerzy na wieży i nie wierzy, że leży na wieży.
Leży/siedzi Jerzy na wieży i nie wierzy, że na drugiej wieży wśród stada nietoperzy leży drugi Jerzy.
Inna wersja: Leży/siedzi Jerzy obok wieży i nie wierzy, że na wieży jeszcze jeden leży Jerzy.
Leży/siedzi Jerzy na wieży i nie wierzy, że na wieży jest gniazdo jeży, w którym jeż na jeżu leży.
Inne wersje: Leży/siedzi Jerzy na wieży i nie wierzy, że na wieży leży dużo jeży. Leży/siedzi Jerzy na wieży i nie wierzy, że w Białowieży na wieży jest gniazdo jeży.
Leży/siedzi Jerzy na wieży i nie wierzy, że włos mu się jeży na tej wieży, na której leży.
Inna wersja: Leży/siedzi Jerzy na wieży i nie wierzy, że włos mu się jeży od pisków nietoperzy.
Mała Małgosia szła na służbę do Głuszyna przez gładką kładkę.
Mała muszka spod Łopuszki chciała mieć różowe nóżki – różdżką nóżki czarowała, lecz wciąż nóżki czarne miała. – Po cóż czary, moja muszko? Ruszże móżdżkiem, a nie różdżką! Wyrzuć wreszcie różdżkę wróżki i unurzaj w różu nóżki!
Michał małpkę miał, którą mu ją Paweł dał. Małpka Michała gryzła, skakała i za kudły łba targała.
Mina Eli wyeliminowanej z eliminacji…
Mistrz trzyma smycz.
Mistrz z Pyzdr w pstrej koszuli czule tuli się do Uli.
Źródło: Słownik gramatyki języka polskiego pod red. Włodzimierza Gruszczyńskiego i Jerzego Bralczyka, Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne, 2002, s. 163.
Mistrz z Tczewa.
Może morze może, a może morze nie może.
Może morze może morze zalać.
My, indywidualiści, wyindywidualizowaliśmy się z rozentuzjazmowanego tłumu, który oklaskiwał przeintelektualizowane, przekarykaturalizowane i przeliteraturalizowane dzieło.
N
Na oleju lojalna Jola usmażyła schab dla Karola.
Źródło: Anna Cegieła, Andrzej Markowski, Z polszczyzną za pan brat, op. cit., s. 152.
Na peronie w Poroninie pchła pląsała po pianinie. Przytupnęła, podskoczyła i pianino przewróciła.
Nie wiem, czy cietrzewie w dżdżysty dzień siadają na drzewach.
Nie żebrz na zebrze.
Źródło: Ewa Przyłubska, Feliks Przyłubski, Język polski na co dzień. Samouczek i słownik poprawnej polszczyzny, Wiedza Powszechna, 1968, s. 27.
Niech Jadzia trzyma Jadzię, bo tramwaj jedzie i Jadzię przejedzie.
No to/i cóż, że ze Szwecji?
Źródło: Słownik gramatyki języka polskiego pod red. Włodzimierza Gruszczyńskiego i Jerzego Bralczyka, Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne Spółka Akcyjna, 2002, s. 163.
Noraminofenazonummetanosulfonikumnatrium.
Opis: synonim pyralginy.
O
Odindywidualizowany język wyidealizowanej emancypantki.
Źródło: Anna Cegieła, Andrzej Markowski, Z polszczyzną za pan brat, op. cit., s. 152.
Ołdrzychowice Kłodzkie.
Opis: nazwa miejscowości w Polsce.
P
Pan Potocki popchnął piłkę. Piłkę pana Potockiego potoczyło prosto pod pociąg. Pociąg przejechał piłkę. Piłka pękła. Pan Potocki przeraźliwie płakał.
Opis: tautogram
Pchła pchłę pchała, pchła płakała.
Inne wersje: Pchła pchłę pchła, pchła przez pchłę płakała, że pchła pchłę pchała. Pchła pchłę pchła i ta pchła była zła, że ta pchła ją pchła.
Źródło: Język polski. Encyklopedia w tabelach, op. cit., s. 489.
Percepcja mojej mentalności nie obliguje mnie do dalszej konwersacji z tobą.
Pewien szerszeń żuł raz żeń-szeń, Rzekł mu lekarz, dość zażywny: – Żeń-szeń bardzo jest pożywny. Od żeń-szenia krzepa lepsza niż u wołu albo wieprza. Jeśli nie chcesz czuć znużenia, żuj, szerszeniu, kęs żeń-szenia. Żeń-szeń służy szerszeniowi! Szerszeń wierzył lekarzowi. Żucie zaczął od korzenia, aż tu nagle dostał drżenia! Wrócił szerszeń do lekarza: – Niechże pan się tak nie zraża! To nie drżenie od żeń-szenia, lecz od trzmiela rzępolenia. – Drzewiej – szepnął drżący szerszeń – niepotrzebny był mi żeń-szeń, choćby w głos brzęczała pszczoła lub rzępolił trzmiel – rzępoła. Dość już żucia mam żeń-szenia zwłaszcza, że ma smak rzemienia! No i szerszeń wypluł żeń-szeń.
Pewien żarłok nienażarty raz wygłodniał nie na żarty.
Piętnastu rewolwerowców jest zarewolwerowanych ale jeden rewolwerowiec jest niezarewolwerowany.
Placek Placka huknął plackiem.
Płynie buk przez Bug, dałby Bóg, żeby buk nie wpadł w Bug.
Poczmistrz z Tczewa, rotmistrz z Czchowa.
Źródło: Język polski. Encyklopedia w tabelach, op. cit., s. 489.
Pod kaloryferem leży wyrewolwerowany rewolwerowiec.
Podczas dżdżu nie zmiażdż dżdżownicy.
Źródło: Język polski. Encyklopedia w tabelach, op. cit., s. 489.
Podczas suszy szedł Sasza suchą szosą.
Inna wersja: W czasie suszy suchą szosą Sasza szedł.
Źródło: Język polski. Encyklopedia w tabelach, op. cit., s. 489.
Podczas suszy szosa sucha.
Inne wersje: Kiedy susza, szosa sucha. W czasie suszy szosa sucha.
Źródło: Słownik gramatyki języka polskiego pod red. Włodzimierza Gruszczyńskiego i Jerzego Bralczyka, Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne Spółka Akcyjna, 2002, s. 163.
Połóż rewolwer na kaloryferze.
Pop popadii powiada, że chłop pobił sąsiada.
Popłakuje Paula w auli, że koala łka w Australii.
Poprztykały się trzy skrzaty: pstry, kosmaty i garbaty. Chrabąszczowa je zganiła, a dżdżownica pogodziła.
Źródło: Ewa Przyłubska, Feliks Przyłubski, Język polski na co dzień, Wiedza Powszechna, 1958, s. 33.
Pora relaksu.
Powiedziała pchła pchle: pchnij, pchło, pchłę pchłą. Pchła pchnęła pchłę pchłą – i po pchle!
Pójdźże, kiń tę chmurność w głąb flaszy.
Opis: pangram.
Promienie słońca przenikły jaskółeczek mokre piórka, ożyły, pierzchły i znikły, jak spłoszonych wróbli chmurka.
Źródło: Bronisław Wieczorkiewicz, Sztuka mówienia, Wydawnictwa Radia i Telewizji, 1977, s. 114.
Proszę pani, nasza pani, prosi panią, aby pani, naszej pani, pożyczyła rondla, bo nasza pani jest taka flądra, że nie ma nawet własnego rondla.
Źródło: Ľuboš Svetoň, História obce Ngowa Wgowo, Vydavatel̕stvo Spolku slovenských spisovatel̕ov, 2003, s. 56.
Stół z powyłamywanymi nogami.
Źródło: Język polski. Encyklopedia w tabelach, op. cit., s. 489.
Strzelec Strzałkowski wystrzelił, nie celując, lecz strzaskał gałąź, nie ustrzeliwszy cietrzewia.
Strzyga strzygła szczygła skrzydła.
Źródło: „Polonistyka”, t. 51, PZWS, 1998, s. 89.
Sucha suka szuka zucha żuka.
Źródło: Język polski. Encyklopedia w tabelach, op. cit., s. 489.
Suchą szosą Sasza szedł.
Inna wersja: Sasza szedł suchą szosą.
Źródło: Anna Cegieła, Andrzej Markowski, Z polszczyzną za pan brat, op. cit., s. 152.
Suchą szosą Sasza szedł do Szwecji.
Suchą szosą szła szczypawka, susząc sobie szczypce.
Sunie Sasza suchą szosą, suszy sobie swoje szorty.
Suponuję, iż konglomerat twojej wiedzy jest cokolwiek wyalienowany, aczkolwiek truizmem byłoby twierdzić, że animozja, jaką czuję do twojej aparycji, implikuje przypadek.
Szałaławia grał na bałałajce, połykając ser półtłusty.
Szczebiot dzieci i skrzypienie drzwi przeszkadzało nieszczęsnej skrzypaczce w głośnym ćwiczeniu gry na skrzypcach.
Szczegóły przestępstw w Pszczynie.
Szczepan Szczygieł z Grzmiących Bystrzyc
przed chrzcinami chciał się przystrzyc.
Sam się strzyc nie przywykł wszakże,
więc do szwagra skoczył: „Szwagrze!
Szwagrze, ostrzyż mnie choć krzynę,
Gdyż mam chrzciny za godzinę”.
„Nic prostszego – szwagier na to.
– Żono, brzytwę daj szczerbatą!
W rżysko będzie strzechę Szczygła
ta szczerbata brzytwa strzygła…”.
Usłyszawszy straszną wieść,
Szczepan Szczygieł wrzasnął: „Cześć!”.
I przez grządki poza szosą
nie strzyżony prysnął w proso.
Opis: Wiersz Ludwiga Jerzego Kerna
Szczęk szczęk.
Autor: Roman Gorzelski, Pożeranie ryżu w: Srebrnikowe myśli, czyli bajki, fraszki, przysłowia i wierszyki, Wydawnictwo Łódzkie, Łódź 1986, s. 53.
Źródło: „Polonistyka”, t. 57, wyd. 1–5, PZWS, 2004.
Szedł Mojżesz przez morze jak żniwiarz przez zboże, a za nim przez morze trzy cytrzystki szły. Paluszki cytrzystek nie mogą być duże gdyż w strunach cytry uwięzłyby.
Szedł Sasza suchą szosą w czasie suszy, kiedy szosa była sucha.
Szedł Sasza suchą szosą, aż się szosa wysuszyła.
Szedł Sasza suchą szosą, niosąc suche szaszłyki.
Szedł Sasza suchą szosą, szurając sandałami.
Szedł Sasza szosą podczas suszy suchą stopą.
Szedł Sasza szosą, szosa była sucha i się wysuszyła jeszcze bardziej, gdy szedł nią Sasza i suszył szorty suszoną suszarką z suszarni… i była wysuszono-wysuszona.
Szła pchła koło wody pchła pchłę pchła do wody tamta pchła płakała, że ją tamta pchła popchała.
Inne wersje: Szła pchła pchnęła pchłę i pchła płakała, że pchła pchłę popchała. Szły pchły koło wody, pchła pchłę pchła do wody i ta pchła płakała, że ją tamta pchła popchała. Szły pchły po linie. Pchła pchłę pchała, a pchła płakała, że pchła pchłę pchała.
Trzynastego w Szczebrzeszynie chrząszcz się zaczął tarzać w trzcinie. Wszczęli wrzask Szczebrzeszynianie: – Cóż ma znaczyć to tarzanie?! Wezwać trzeba by lekarza, zamiast brzmieć, ten chrząszcz się tarza! Wszak Szczebrzeszyn z tego słynie, że w nim zawsze chrząszcz BRZMI w trzcinie! A chrząszcz odrzekł nie zmieszany: – Przyszedł wreszcie czas na zmiany! Drzewiej chrząszcze w trzcinie brzmiały, teraz będą się tarzały.
Trzy wszy w szwy się zaszywszy, szły w szyku po trzy wszy.
Inna wersja: Trzy wszy zaszywszy się w szwy, szły w szyku po trzy wszy.
Turlał goryl po Urlach kolorowe korale, rudy góral kartofle tarł na tarce wytrwale, gdy spotkali się w Urlach, góral tarł, goryl turlał, chociaż sensu nie było w tym wcale.
Twe ekstremalne imponderabilia egzemplifikują w mym ego dyrambiczną akronimiczność w aspekcie gnostycznym.
Twój sposób konwersacji jest nieadekwatny, gdyż pływasz w zbyt płytkim basenie słów, by ze mną poprawnie konwersować.
Twa twarz to potwarz.
U
Ulu, ululaj Eulalię.
W
W czasie suszy Saszę suszy.
W czasie suszy szosa sucha. Suchą szosą Sasza szedł.
W czasie suszy szosą suchą Sasza szusował na szyszce.
W czasie suszy suchą szosą szedł Sasza i suszył suszarką suchy susz.
W gąszczu szczawiu we Wrzeszczu klaszczą kleszcze na deszczu, szepcze szczygieł w szczelinie, szczeka szczeniak w Szczuczynie, piszczy pszczoła pod Pszczyną, świszcze świerszcz pod leszczyną, a trzy pliszki i liszka taszczą płaszcze w Szypliszkach.
W grząskich trzcinach i szuwarach kroczy jamnik w szarawarach, szarpie kłącza oczeretu i przytracza do beretu, ważkom pęki skrzypu wręcza, traszkom suchych trzcin naręcza, a gdy zmierzchać się zaczyna z jaszczurkami sprzeczkę wszczyna, po czym znika w oczerecie w szarawarach i berecie…
W krzakach rzekł do trznadla trznadel: – Możesz mi pożyczyć szpadel? Muszę nim przetrzebić chaszcze, bo w nich straszą straszne paszcze. Odrzekł na to drugi trznadel: – Niepotrzebny, trznadlu, szpadel! Gdy wytrzeszczysz oczy w chaszczach, z krzykiem pierzchnie każda paszcza!
W wysuszonych sczerniałych trzcinowych szuwarach sześcionogi szczwany trzmiel bezczelnie szeleścił w szczawiu, trzymając w szczękach strzęp szczypiorku i często trzepocąc skrzydłami.
Wydatki Agatki na datki, podatki i szmatki.
Wydezodorantowany.
Wyeliminowaliśmy/wyemancypowaliśmy się z rozentuzjazmowanego tłumu.
Inna wersja: Wyemancypowaliśmy się z rozentuzjazmowanego tłumu.
Wyindywidualizowaliśmy się z rozentuzjazmowanego tłumu przeintelektualizowanych prestidigitatorów, który czytał/oklaskiwał przekarykaturalizowaną, przeliteraturalizowaną i przeintelektualizowaną literaturę.
Wyindywidualizowany indywidualista wyindywidualizował się z tłumu wyindywidualizowanych indywidualistów.
Wyimaginowana gżegżółka zgrzeszyła przeciw gżegżółkowemu Bożkowi Grzegorzowi.
Wylaminowana i wyemaliowana iluminacja.
Wyrewolwerowany rewolwerowiec wyindywidualizował się z rozentuzjazmowanego tłumu.
Wyrewolwerowany rewolwerowiec z wyrewolwerowanym rewolwerem wyrewolwerował wyrewolwerowanego rewolwerowca z wyrewolwerowanym rewolwerem.
Wyszczerzyła się szczeżuja raz na lepszą paszczę…, po czym czmychnęła w chaszcze.
Wyścigowa wyścigówka wyścignęła wyścigową wyścigówkę numer sześć.
Wróbelek Walerek miał mały werbelek, werbelek Walerka miał mały felerek, felerek werbelka naprawił Walerek, Walerek wróbelek na werbelku swym grał.
Z
Z czeskich strzech szło Czechów trzech. Gdy nadszedł zmierzch, pierwszego w lesie zagryzł zwierz, bez śladu drugi w gąszczach sczezł, a tylko trzeci z Czechów trzech osiągnął marzeń kres.
Źródło: Zofia Tarajło-Lipowska, Kapoan. O czeskim dla Polaków, być może mało zaawansowanych, ale mocno zainteresowanych, Wydawn. Uniwersytetu Wrocławskiego, 2000, s. 51.
Z rozentuzjazmowanego tłumu wyindywidualizował się niezidentyfikowany prestidigitator, który wyimaginował sobie samounicestwienie.
Za parkanem wśród kur na podwórku kroczył kruk w purpurowym kapturku, raptem strasznie zakrakał i zrobiła się draka, bo mu kura ukradła robaka.
Źródło: „Rocznik slawistyczny”, wyd. 41, UJ, 1981, s. 269.
Ząb zupa zębowa, dąb zupa dębowa. Zupa dębowa z dębu robiona, no a zębowa z zębów robiona.
Zdemitologizowane i zdemistyfikowane niezidentyfikowane obiekty latające.
Inna wersja: Zdemistyfikowanie i zdemitologizowanie niezidentyfikowanych obiektów latających.
Zgódź się do dworu za zarządzającego.
Ziarnko do ziarnka, a będzie miarka.
Źródło: Marian Mikuta, Kultura żywego słowa, Państwowe Zakłady Wydawn. Szkolnych, 1961, s. 57.
Zmiażdż dżdżownicę (na czczo).
Zrewolwerowany rewolwer.
Ż
Żaba warzy żuru gar, a pod garem drżący żar. Żur wrze w garze, gar na żarze, to się skończy na pożarze! Aż żółw zrzęda rzecze szczerze: – Niech się żaba żaru strzeże! Smaży żaba smardzów wór, w garze wrze gorący żur. Żółwik żabę żerdzią dźga: – Niechże żaba żuru da! Żółw zażera wrzący żur, żaba żuje smardzów wór. Pusto w garze, żółw się maże, już nie zrzędzi o pożarze: – Postaw, żabo, gar na żar. Zróbże jeszcze żuru gar! Żaba warzy żuru gar, a pod garem drżący żar. Żur wrze w garze, gar na żarze, to się skończy na pożarze…
Żaby rzępolą na Rzeszowszczyźnie W deszczu szczaw aż do Ustrzyk Dżezują dżdżownice na Hrubieszowszczyźnie A w puszczy piszczy puszczyk. Czcigodnym czcicielom czystości w Pszczynie Szeleszczą pszczoły w bluszczu Trzeszczą trzewiki po szosach suszonych Szemrzżeż, rzeżucho, w Tłuszczu. Wystrzałowe trzpiotki wstrząśnięte szczebiocą Szczególnie o szczęściu w życiu Szczep oszczepników zaszczepia poszycie Liściastych leśnictw w Orzyszu. Chrząszcz ze szczeżują szczerze wrzeszcząc, się szczerzą Lecz trzciny rozbrzmiały grzmotami To przebiegł trzymając w krzepkich szczypcach skrzypce Stół z powyłamywanymi nogami.
Opis: tekst piosenki kabaretu OT.TO
Żółć.
Opis: najdłuższy wyraz w języku polskim złożony wyłącznie z polskich znaków diakrytycznych.