polski ksiądz katolicki, kapelan „Solidarności” (1936–2010) Z Wikiquote, wolnego zbiornika cytatów
Henryk Jankowski (1936–2010) – polski ksiądz katolicki, wieloletni proboszcz parafii św. Brygidy w Gdańsku, kapelan NSZZ „Solidarność”, kapelan honorowy papieża Jana Pawła II.
A cały lud zawołał: krew jego na nas i na dzieci nasze. Żydzi zabili Pana Jezusa i Proroków i nas także prześladują (Łk 23,34).
Źródło: cytat z Ewangelii, wg opisu Grobu Pańskiego w kościele św. Brygidy w Gdańsku w 2004 przedstawionym w depeszy PAP z dnia 12 kwietnia 2004
Afera goni aferę. Komisje śledcze rosną w Sejmie jak grzyby po deszczu. Afera Rywina, afera Orlenu, PZU i największa z afer, FOZZ, która może nigdy nie zostanie w pełni wyjaśniona. Miliardy złotych, miliardy dolarów i euro płyną szerokimi strumieniami do lepkich łap aferzystów. Nici afer prowadzą do pałacu prezydenckiego, obejmują kolejnych premierów i ministrów, parlamentarzystów, wysokich urzędników, najbogatszych przedsiębiorców, także banki. Za ich plecami czają się agenci służb specjalnych polskich, rosyjskich i innych krajów, pociągając za sznureczki, szantażując teczkami i kartotekami UB i SB w archiwach IPN-u. Pamiętajmy, że jako pierwszy w archiwach MSW z tajnymi teczkami SB buszował przez kilka miesięcy Adam Michnik. Na tej mętnej wodzie swobodnie żeglują panowie dyskretnego zaufania polityków i biznesmenów: Dochnal, Kuna i Żagiel. A w tle wiecznie żywy, najlepszy agent KGB Ałganow, którego oczkiem w głowie była i jest Polska.
Źródło: odezwa prałata Jankowskiego do narodu polskiego, maj 2005
Andrzej Lepper szalenie udziela się charytatywnie. Zabija własną trzodę chlewną i rozdaje biednym. Gdyby dziennikarze mogli zawitać w jego domu, usiąść wspólnie przy kawie, natychmiast zmieniliby zdanie na jego temat.
Opis: uzasadniając przyznanie Andrzejowi Lepperowi Orderu św. Brygidy.
Źródło: fragment kazania, wg relacji „Gazety Wyborczej” z dn. 12 września 2004
Byłem i jestem z Wami od samego początku, od momentu, gdy wtedy w sierpniowe dni roku 80., rodziła się polska „Solidarność”, rodził się prawdziwy, wolny ruch związkowy, rodziła się wolna, suwerenna Polska, rodził się protest przeciwko krzywdzie, poniżeniu i niesprawiedliwości i dyktatowi komunistycznej władzy ukierunkowanej na dobrobyt dla „swoich”, dla wąskiej grupki partyjnych bonzów służalczo oddanych radzieckim towarzyszom. Tak, moi drodzy, pamiętam te dni, kiedy towarzysze Kwaśniewski, Miller, Szmajdziński, Janik i inni głosili wszem i wobec dozgonną wierność socjalizmowi, Związkowi Radzieckiemu i najlepszemu z systemów społecznych, marksistowsko-leninowskiemu socjalizmowi!
Opis: wypowiedź z 2000 podczas nadania ks. Henrykowi Jankowskiego tytułu honorowego obywatela miasta Gdańska.
Część katolików rozumie otwartość Kościoła na świat jako zgodę na wszystko, przyjęli oni fałszywą wizję tolerancji, że trzeba wszystko akceptować. Objawia się w tym słabość wiary i lęk, że zostaną odrzuceni przez samozwańcze elity, przez samozwańcze autorytety. Zapomnieli o papieskim, tak często ponawianym zawołaniu: „nie lękajcie się”. Konieczny jest słuszny sprzeciw wobec tego, co niszczy nas i naszą Ojczyznę. Konieczny jest sprzeciw wobec fałszywej tolerancji.
Źródło: odezwa prałata Jankowskiego do narodu polskiego, maj 2005
E
Emerytura? Nigdy w życiu! To nie leży w mojej naturze. Nie zamierzam się wycofywać. A że ostatnio byłem niewidoczny? Cóż, miałem po prostu poważne problemy ze zdrowiem. Przez blisko rok krążyłem od szpitala do szpitala. Leżałem w łóżku i nie mogłem nikogo przyjmować. Poza pielęgniarkami. To był rok przymusowego wyciszenia. Teraz wracam do pracy. Arcybiskup Leszek Sławoj Głódź zwrócił mi honor. Mogę głosić kazania i na nowo kieruję parafią. Do pomocy mam administratora. Nie wiem jednak, czy w ogóle będzie mi potrzebny. No bo czy muzyk może znać się na kierowaniu parafią?
Źródło: „Gazeta Wyborcza” w relacji z procesu z Pawłem Huelle, 23 kwietnia 2005
J
Jak ktoś jest winny, to powinien odcierpieć za to, jakie cierpienia zadał mojej osobie. Nikomu nie zostanę dłużny.
Opis: na konferencji prasowej przy okazji ujawnienia listy inwigilujących go funkcjonariuszy SB.
(Jeśli ktoś) chce coś zrobić dla chwały Bożej, dla drugiego człowieka, dla samej idei czynienia dobrze (jest) natychmiast atakowany, podejrzany, niszczony jako odmieniec.
Źródło: fragment kazania, wg relacji „Gazety Wyborczej”, 24 października 2004
M
Moje „luksusy” – to po prostu narzędzia pracy. Mercedes jest szybkim i niezawodnym środkiem komunikacji. Swojego sprzedałem, aby spłacić organy. Ten, którym jeżdżę, jest własnością firmy „Mercedes” i mam go jedynie w użytkowaniu. Pierwszy samochód tej marki, typu 220 D, był darem przyjaciół z berlińskiego Caritasu. I przez następne 25 lat nigdy na mercedesach nie straciłem. Gdy sprzedawałem starannie utrzymany stary samochód, mogłem za to kupić nowy. Jestem przekonany, że gdyby Chrystus Pan żył za naszych czasów, też jeździłby mercedesem. Nie przemieszczałby się na osiołku.
Można powiedzieć, że jestem endekiem. Silna Polska, naród. Wychowanie zrobiło swoje. Dmowskiego bardzo cenię. Jego pomnik w Warszawie święciłem. Nie mam jego portretu na plebanii. Jest w moim sercu. Na ścianie w salonie trzymam Józefa Piłsudskiego. Za charakter. I za to, że wszystko za mordę potrafił trzymać.
Narodzie Polski! Mówię Wam dziś wprost: głosowanie na odrzuty z SLD i UW w postaci Partii Demokratycznej Frasyniuka albo na nieróżniącą się od niej programem PO to dla Polski akt samobójczy. To głosowanie na rzeczywistych wrogów. Jeżeli jeszcze raz przez zwykłe lenistwo zagłosujecie na tych wszystkich ateistów: czerwonych, różowych – to czeka Was jedyna nagroda – eutanazja, ich najnowszy, najbardziej skuteczny system opieki Państwa nad schorowanym obywatelem. I jeszcze będą rodzinie kazali suto za tę usługę zapłacić.
Źródło: „Gazeta Wyborcza”, relacja z procesu z Pawłem Huelle, 31 sierpnia 2005
Niech Bóg broni. Żebym nie leżał w szpitalu, to bym już nie raz rąbnął w telewizor, jak widzę Olejniczaka. O nim to mam akurat takie zdanie jak Oleksy. A na miejscu Kwaśniewskiego to już bym kupował bilet do Ameryki.
Nigdy Tuska nie lubiłem. A rząd, którym kieruje, nie podoba mi się wyjątkowo. Od początku potrafił tylko obiecywać. A ja w te cuda nie wierzę. Z kluczowymi sprawami kompletnie nic się nie dzieje. A poparcie społeczne? Lada chwila spadnie z wielkim hukiem. Ludzie szybko na oczy przejrzą. Zobaczą, że cuda obróciły się w zwykłe szambo.
Niechęć do nich po części bierze się z moich osobistych przeżyć. Siedzi coś takiego głęboko w moim wnętrzu. Nie ukrywam tego. Znając historię, wiem, że do dnia dzisiejszego Polsce dzieje się krzywda. A oni na tej krzywdzie bazują szczególnie. Te wszystkie ataki pod adresem Polski, roszczenia, twierdzenia, że to Polacy mordowali – są nieuczciwe.
O nim dobrego słowa nie powiem. Bardzo się na nim zawiodłem. Nie spodziewałem się, że tak się wobec mnie zachowa. Konflikt to za duże słowo. Na pewno była i jest między nami niechęć. On nie umiał tolerować innych poglądów. To mnie drażniło. A że sam prowokowałem? Gdyby był wielki i mądry, zaakceptowałby to, co robię i mówię. Widocznie nie był… Zamiast tego odsunął mnie i zamknął mi usta. Teraz wyszło na moje! Wróciłem na parafię, głoszę kazania. A ludzie wiwatami na moje słowa reagują. Nie mieliśmy ostatnio okazji spotkać się i porozmawiać. Nie szukam z nim kontaktu. Nie bardzo mamy o czym rozmawiać. Przypadkowe spotkanie? Będę tych przypadków unikał.
Odsuńmy w cień historii czerwonych SLD i jego odmian, różowych z UW, czerwono-różowych z Partii Demokratycznej oraz ich pobratymców PO, którzy pod flagami innych partii doprowadzili naszą Ojczyznę do skrajnej nędzy i to tylko w ciągu ostatnich 15 lat!
Źródło: odezwa prałata Jankowskiego do narodu polskiego, maj 2005
P
Po 15 latach rzucania Was na kolana i wtrącania do śmietnika historii nie powinniście już więcej głosować na tych samych ludzi, którzy najpierw tworzyli KOR, czyli Komitet Obrony Robotników (a z obroną robotników mieli tyle wspólnego, ile tańcząca baletnica ma wspólnego z pracującym górnikiem lub hutnikiem), a następnie przed kolejnymi wyborami parlamentarnymi zmieniali nazwę swej partii – na Unię Demokratyczną, Kongres Liberalno-Demokratyczny, Unię Wolności, Partię Konserwatywno-Ludową, wreszcie Platformę Obywatelską – Tuska i Rokity. To ta sama stugłowa hydra, wciąż odradzająca się pod nową nazwą. To ta głowa z twarzą Balcerowicza i Hanny Gronkiewicz-Waltz, którzy zaprzedali nasze rodzime banki obcym monopolom, tak bardzo dyktującym dzisiaj warunki ekonomiczne naszym przedsiębiorcom, a właściwie to stwarzającym im taką sytuację, by rzekomo oferowany przez nich kredyt był dla naszego rodzimego przedsiębiorcy w ogóle niedostępny. Te wszystkie partie, to jeden i wciąż ten sam mutant polityczny, sterowany przez Adama Michnika, który po 1989 r. zhańbił się deklarowaną publicznie przyjaźnią z Jerzym Urbanem i Wojciechem Jaruzelskim, który w Australii powiedział, że Polakami to się łatwo rządzi, bo Polacy to stado baranów, a sam wstydzi się nawet przyznać do swoich judaistycznych korzeni i do swego prawdziwego nazwiska! Ukrywa się więc pod nazwiskiem: Michnik!
Źródło: odezwa prałata Jankowskiego do narodu polskiego, maj 2005
Popatrzcie jak jest w Sanhedrynie, Knesecie! Tam nie masz obcych! Tam tylko Sami Bracia Starsi w Wierze stanowią o sprawach swojego Narodu i Swojego Państwa! I nigdy nikt z obcych! A broń Boże, żeby tam znalazł się ktokolwiek z Polaków! Weźmy ten dobry przykład i postępujmy podobnie! Bo czyż ten człowiek, co obcemu pozwala rządzić w swoim domu, czy taki jest normalnym człowiekiem?
Źródło: odezwa prałata Jankowskiego do narodu polskiego, maj 2005
Pozbieram się i jeszcze dokopię tym wszystkim, którzy na to zasługują.
Źródło: „Gazeta Wyborcza”, 3 stycznia 2005
Przychodzą do mnie różni ludzie, od poczciwych szaleńców wierzących w swoją szansę, aż po poważnych polityków czołowych partii. Myślę, że to spóźnione próby ratowania własnej skóry, bo nie wszyscy mieli tyle czasu w ciągu tej kadencji na spotkania ze mną. Uciekający z tonących okrętów najczęściej proszą o pomoc w dostaniu się na listy PiS. Z zasady popieram młodych, którzy jeszcze nie przesiąkli, nie myślą o własnym interesie i nie są zmanierowani. I choć generalnie jestem za PiS, to męczą mnie już czasem intrygi różnych posłów, także z Gdańska.
Roman Giertych ma jeszcze czas, jeśli przestanie popełniać różne błędy, ma szansę jeszcze wrócić do gry, w końcu jest jeszcze młody. Andrzejowi Lepperowi przydałyby się rekolekcje, prawdziwe, nie w świetle reflektorów. Każdy przecież może się poprawić. Marek Jurek to porządny człowiek, ale porządni ludzie często giną w tłumie. Źle zrobił, że odszedł z PiS. To bardziej ideolog niż działacz, życzę mu więcej skuteczności. Przyszłość należy do odważnych.
Rydzyk mówi prawdę. A prawda boli. Nie sądzę, by w swoich wypowiedziach i działaniach posuwał się za daleko. On broni sprawy i nie dam nic złego na niego powiedzieć. To człowiek, który prawdę potrafi – jak to się mówi – wprost wyrzygać. A że angażuje się w politykę? Nie widzę w tym nic złego. Jest duchownym, ale przede wszystkim jest Polakiem. Widzi pewne sprawy i o nich mówi.
Sprawa Samoobrony jest dla mnie osobiście przykra. Co prawda, dawno nie rozmawiałem z Andrzejem Lepperem, więc nie wiem, co ma na swoją obronę, ale pomijając wątki moralne, bo tu po ostatnich deklaracjach nie ma już o czym dyskutować, to poszło to wszystko w złą stronę.
Ten pan długo mówił w sądzie o tolerancji, o antysemityzmie, stwierdził, że do napisania obraźliwego artykułu skłonił go widok Andrzeja Leppera w kościele. Tak więc wygląda jego tolerancja? Tylko to, co ten pan mówi, co myśli, jest słuszne?
Źródło: fragment kazania, wg relacji „Gazety Wyborczej” z 31 października 2004
To ona mnie wychowała. Ojciec zginął w czasie wojny, w 1942 roku. Słabo go pamiętam. Przez mgłę widzę, jak ostatni raz wychodzi z domu. Mamę wspominam bardzo dobrze. Miała wyjątkową zaletę – nigdy nie wtrącała się w żadną z moich spraw. Nie miała wpływu na to, że zostałem księdzem. Mówiła mi tylko: jeśli masz być złym księdzem, to lepiej, abyś nim nie był wcale. Nigdy nie żałowała, że nie założyłem rodziny i nie dałem jej wnuków. Siostry miały dzieci, więc mogła się nimi nacieszyć.
Uciążliwa choroba. Nauczyłem się z nią żyć. Codziennie przyjmuję insulinę. Sam sobie z tym daję radę. Bywa, że jest ciężko. To przez cukrzycę lekarze obcięli mi wszystkie palce u lewej nogi. Chodzenie często sprawia ból. Ale nie uskarżam się. Humor dopisuje. To najważniejsze.
Uwierzmy w siebie! Uwierzmy, że to My właśnie, Polscy Katolicy jesteśmy tym wielkim nowym pokoleniem naszego Bohaterskiego Narodu.
Źródło: odezwa prałata Jankowskiego do narodu polskiego, maj 2005
W
W 1980 roku poprosił mnie o pomoc, a ja mu nie odmówiłem. Byliśmy blisko siebie. Jak bracia. Wałęsa często mówił, że jesteśmy bliźniakami. Żartował nawet, że jak w wolnej Polsce źle się będzie działo, to on znów schowa się pod sutannę księdza. Potem stanęli między nami Geremek, Mazowiecki i inni. Źle się stało. Nasze drogi rozeszły się. Nie mam jednak do niego żalu. Miał prawo do wyboru własnej drogi i współpracowników. Chciał zmienić ludzi, to ich zmienił. Koniec pieśni. Czy Wałęsa był „Bolkiem”? Nie wiem. Trudno mi powiedzieć. Żadnych twardych dokumentów nie widziałem. A książka? W książkach różne rzeczy piszą. Czy ktoś chciał Wałęsę opluć? Aż tak bym tego nie nazwał. Pan Lechu popełnił błąd. Zamiast się szarpać, już dawno temu powinien powiedzieć, jak było naprawdę. Jeśli zbłądził i na chwilę dał się złamać – powinien przeprosić. Miał ogromne poparcie, winy odkupił, ludzie by mu wybaczyli. Zabrakło trochę mądrości. Za Wałęsą wiele takich niedomówień się ciągnie. Tak jak ten skok przez płot. Ja w stoczni byłem od samego początku. I żadnego skoku nie widziałem. Weszliśmy przez bramę. Kiedyś częściej do mnie zaglądał i dzwonił. Ostatnio się nie odzywał. Widzieliśmy się na jego imieninach. Arcybiskup Głódź poprosił, abym zaprowadził go na przyjęcie. To poszliśmy. Bardzo szanuję panią Wałęsową. Z nią przynajmniej nie muszę się politycznie spierać. Bo z panem Lechem w wielu sprawach się nie zgadzam.
Walka z krzyżem – to wszystko jest zaplanowane (…) Mam tu na myśli Żydów przede wszystkim. Robią wszystko, żeby o nich nie mówić, a oni całą polityką kierują.
Z wieloma ważnymi osobami go poznawałem, np. z ojcem Tadeuszem Rydzykiem. To zwykły rolnik z politycznym nosem i zacięciem. Potrafił przekonywać ludzi i chwytać za serca. Ja dałbym mu wolną rękę – niech działa. A że Kaczyńscy chcieli go zamknąć? Jeśli mają powód – niech zamykają. Z tego, co się orientuję, żadnych dowodów przeciwko niemu nie mają. Niepotrzebnie tylko z tymi niewiastami się zadawał.
Zawsze byłem antyunijny i zdania nie zmienię. Wciąż mam mnóstwo wątpliwości. Dzisiaj ludzie mówią: nie taki diabeł straszny jak go malują. Ale jeszcze zobaczycie, wszystko się zmieni.
Zgroza ogarnia, gdy narzucane nam są prawa wymyślone w gabinetach wrogich katolikom masonów, żydowskich bankierów czy ateistycznych socjalistów z piekła rodem
Źródło: kazanie z sierpnia 2005
Uwaga: W dalszej części znajdują się słowa powszechnie uznawane za wulgarne!
Co?! Fiuta?!
Opis: odpowiedź na zwrot dziennikarza, który chciałby coś księdzu pokazać (chodziło o materiał wideo o współpracowniku księdza prałata).
Źródło: program Teraz my, 28 kwietnia 2008
Bez wątpienia był to kapłan o ogromnych zasługach dla świata pracy, kościoła i Polski. Dziś już nikt nie pamięta, że kiedy ks. Jankowski opowiedział się za robotnikami, ryzykował życiem, a odwaga wtedy kosztowała. Wszystkie szpitale czy żłobki w kraju mają mu czego zawdzięczać, bo wszystko co miał, to rozdawał. Teraz wszyscy się litują, ale rzeczywistość była inna, gdy nie mógł głosić kazań i bardzo to przeżywał. W Polsce już tak jest, że dopiero po śmierci staramy się odczytać ludzi właściwie, bo za życia wszystko jest karykaturą.
Być może ks. Jankowski miał pewną świadomość, że wypełnia misję, na pewno nie był tajnym współpracownikiem (…) Bezsprzeczną rzeczą jest to, że ks. Jankowski był inwigilowany, był represjonowany, i że był bardzo klarowną postacią, jeśli chodzi o popieranie Solidarności.
Dla mnie zawsze, podkreślam, zawsze ksiądz zostanie tym, który uratował gdańską Solidarność. Bo gdyby go nie było, to ani Wałęsa, ani Borusewicz, ani ja, ani Gwiazda nie daliby rady walczyć sami. W św. Brygidzie była struktura, tam były pieniądze i schronienie. Ja nigdy nie uwierzę, że Jankowski był esbekiem czy na kogokolwiek donosił.
Ja wiem, że on o tych Żydach niepotrzebnie gada, ale nie mogłam się do niego odwrócić plecami w trudnej dla niego chwili. W 1999 roku prosiliśmy biskupa i różnych księży: przyjedźcie na blokadę, odprawcie mszę. Tylko Jankowski nas wysłuchał. Nie przyjechał co prawda na miejsce, ale w swoim kościele nas poparł, nazwał nas nową „Solidarnością”. Nigdy mu tego nie zapomnę.
Kiedyś, podczas spotkania w kościele Świętej Brygidy w Gdańsku, ksiądz Jankowski zagadnął mnie o rezolucję z europarlamentu w sprawie Nobla dla Wałęsy. Kadził, mówił, że to dzięki mnie, że bez mojego zaangażowania Wałęsa na pewno by go nie dostał. I po chwili zapytał, czy jemu też mógłbym go załatwić. – Nobla? – Tak. – Żartował? – Nie. Był poważny.
Ksiądz Jankowski był pedofilem i o tym wszyscy wiemy, ponadto był agentem bezpieki zwłaszcza w latach 1980–1981, a na te wszystkie zarzuty mamy dowody, więc jest ponurą postacią tamtych czasów.
Prałat był człowiekiem niezastąpionym, bez którego komunizm jeszcze długo, długo by istniał. Odegrał wielką rolę w walce. Potem – już w pracy, w pluralizmie – miał trochę inną wizję i ją realizował. Moja była trochę inna i też ją realizowałem. Myślałem, że jednak jeszcze los mu da trochę pożyć, że jeszcze kiedyś wspólnie jakiegoś dzieła dokonamy. Ale życie chciało inaczej. Cieszmy się, że był taki człowiek, cieszmy się, że naprawdę zrobił wiele i kontynuujmy dzieło wtedy rozpoczęte.
(…) proboszcz z kościoła św. Brygidy zupełnie nie rozumie Ewangelii i przeciwstawia się ostentacyjnie nauczaniu papieża (…) Przemawia jak gauleiter, gensek, nie jak kapłan. Nie wiem, ile razy jeszcze w kościele św. Brygidy usłyszę, że Żydzi zniszczyli nasz kraj, a Unia Europejska jest spiskiem zawiązanym w celu zniszczenia Polski. (…) Jest mutacją polskiego endeka z moczarowską, komunistyczną fobią plucia na obcego: Żyda, pedała, euroentuzjastę. To chory człowiek, nieszczęśliwy i potłuczony, który polskość wymieniłby w każdej chwili na dowolny paszport – volksdeutscha, Irakijczyka czy Rosjanina – gdyby szły za tym piękne szaty, nowe limuzyny, tytuły i ordery – przypinane do jego białego, przypominającego styl pułkownika Kadafiego munduru, w który ksiądz prałat tak lubi się przywdziewać
To był bardzo odważny człowiek. Myślę o nim przede wszystkim w kontekście gdańskich protestów w 1980 roku. Potem był wprawdzie kontrowersyjny, ale na zawsze zapamiętać trzeba, kto z podniesionym czołem odprawił mszę św. dla robotników i modlić się za niego. Ja to robię.
W tej wolnej Polsce ks. Henryk znów nie miał łatwo, znowu był niepoprawny politycznie. Za urojone bardziej niż rzeczywiste winy i przywary, spadł na niego bezmiar poniżenia, inwektyw, przejaskrawień. Księdzu Henrykowi próbowano zadać śmierć cywilną i zakopać żywcem.
Wiadomość o śmierci prałata Jankowskiego obiegła całą Polskę i poruszyła wiele serc czasami wydawało się wystygłych i niechętnych. We wspomnieniach dominował ton, że Polska straciła wybitnego kapłana. Ale też dodawano, że był kontrowersyjny. To modne dziś określenie – „kontrowersyjny”. Bądźmy ostrożni z tym dzieleniem człowieka na pół (…) Był kapłanem posłusznym wobec Kościoła. Stał się negatywnym bohaterem mediów, uprawiano wobec niego, by rzec z włoskiego – szakaladzio – zagryźć na żywca.