dziennikarka Z Wikiquote, wolnego zbiornika cytatów
Ewa Siedlecka – polska dziennikarka i publicystka zajmująca się problematyką prawną, od 1989 zatrudniona w „Gazecie Wyborczej”, następnie publicystka tygodnika „Polityka”.
Gdyby zrobić ranking rozmaitych „defamacji”, jakich doświadczyła Polska i Polacy, to pierwsze miejsce należałoby się rządowi PiS za kampanię obrony dobrego imienia naszego kraju przed oszczercami, którzy „pomawiają naród polski o zbrodnie”. Najpierw władze PiS wywołały międzynarodowy skandal, uchwalając prawo, które ma uniemożliwić debatę i informowanie o szmalcownictwie wśród Polaków i zbrodniach dokonanych przez Polaków na Żydach, Białorusinach czy Ukraińcach. Potem zaś, w ramach łagodzenia owego skandalu, zrobiły z Polski pośmiewisko, jakiego nie było. Jesteśmy już teraz nie tylko krajem łamiącym zasady demokratycznego państwa prawa – co PiS uzasadnia wolą wyborców – ale też krajem po prostu żałosnym.
Jarosław Wyrembak wzywa Julię Przyłębską do dymisji z funkcji prezesa Trybunału Konstytucyjnego – doniósł portal Onet.pl. Wyrembak zarzuca jej „rażące naruszanie elementarnych reguł praworządności”. Brzmi to dość śmiesznie, zważywszy że sam Wyrembak znalazł się w TK w wyniku rażącego naruszania elementarnych reguł praworządności – jest dublerem sędziego. I bierze udział w orzekaniu, nie martwiąc się wcale, że orzeczenia te mogą być podważone, skoro są wydawane z udziałem niesędziego.
Jawna dyspozycyjność powołanych przez PiS do Trybunału osób (…) jest skandaliczna, sprzeczna z konstytucją i zasadami sędziowskiej etyki. Powinna być powodem usunięcia z Trybunału w trybie dyscyplinarnym. I postawienia przed Trybunałem Stanu. Tylko że o takich sankcjach musieliby decydować inni dyspozycyjni sędziowie TK. Koło się zamyka. I o to chodziło. Podobnie może być w całym wymiarze sprawiedliwości. Jeśli powiodą się plany PiS zmiany konstytucji, nie będzie już w niej (jak wynika z projektów PiS z 2005 i 2010 r.) zakazu przynależności sędziów do partii politycznych. Wrócimy do czasów PRL-u, gdy sędziowie dla kariery zapisywali się do PZPR. Lada chwila uchwalone zostaną, z inicjatywy PiS, przepisy, które oddadzą politykom władzę nad mianowaniem i odwoływaniem sędziów (ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa i o ustroju sądów powszechnych). Po wystąpieniu Lecha Morawskiego nie ma złudzeń: dobór na stanowiska sędziowskie będzie się odbywał z klucza politycznego.
Mamy Trybunał Konstytucyjny, w którym PiS ma ponad połowę składu, czyli nie ma szans, by jakakolwiek sprawa została rozstrzygnięta nie po myśli PiS. Do tego Trybunałowi prezesuje sędzia Julia Przyłębska, wybrana prezesem z naruszeniem prawa, której każda decyzja wydaje się konsultowana z PiS. Na przykład poseł PiS Arkadiusz Mularczyk odwiedził w Trybunale Julię Przyłębską w przeddzień złożenia tam skargi na tryb wyboru Pierwszej Prezes Sądu Najwyższego Małgorzaty Gersdorf. Przyznało to Biuro Prasowe Trybunału. Pytane o cel wizyty, odpowiedziało, że Mularczyk odwiedził Trybunał wraz z rodziną. „Celem wizyty było pokazanie rodzinie budynku TK, w którym poseł występuje jako przedstawiciel Sejmu RP”. Trybunał odwiedził też pełnomocnik rządu ds. służb specjalnych Mariusz Kamiński. A nieoficjalnie dowiedziałam się, że także prokurator generalny Zbigniew Ziobro – przed złożeniem w Trybunale wniosku o stwierdzenie nielegalności wyboru trzech sędziów w 2010 r. i o odsunięcie ich od orzekania do czasu rozpatrzenia tej skargi (termin rozprawy do dziś nie jest wyznaczony). Julia Przyłębska i jej pełnomocnik Mariusz Muszyński zdecydowali też, że mediom nie wolno rejestrować dźwięku i obrazu z rozpraw przed Trybunałem. Stało się to niedługo po tym, jak tego samego w Sejmie zakazał marszałek Marek Kuchciński (PiS). Z kilku niezależnych źródeł dowiedziałam się też, że sędzia Przyłębska rozmawiała z przedstawicielami Komisji Weneckiej podczas ich pierwszej wizyty w Polsce (gdy badali nową ustawę o TK), pełniąc funkcję przedstawiciela… rządu. To mocno zdumiało członków Komisji.
Marszałek Kuchciński zamyka Sejm przed dziennikarzami od grudnia 2016 roku. Najpierw po grudniowych protestach przeciwko „głosowaniu kolumnowemu”, potem przy okazji rozmaitych, niewygodnych dla rządu PiS tematach w Sejmie, np.debaty nad pierwszą ustawą antyaborcyjną. Przedostatni zakaz–9 kwietnia – był jak z komedii Barei: dziennikarze (oprócz telewizji rządowej) nie zostali wpuszczeni do Sejmu, bo odbywało się tam odsłonięcie tablicy upamiętniającej Lecha Kaczyńskiego. Ostatni zakaz związany jest z protestem osób niepełnosprawnych i ich opiekunów. Na okrągło filmuje ich telewizja rządowa, co nosi cechy znęcania się. Natomiast dziennikarze niemający stałych kart wejść i rozmawiać z protestującymi nie mogą. Ba, nie mogą nawet ubiegać się o wydanie kart wstępu w biurze przepustek. (…) Na razie sądy nie wypowiedziały się co do meritum: czy marszałek ma prawo traktować Sejm jak swój prywatny folwark, zamykając do niego dostęp obywatelom?
Na stronie Prokuratury Krajowej pojawiło się „Oświadczenie” podpisane w imieniu prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry przez jego zastępcę Roberta Hernanda, w którym prokurator generalny grozi sędziom Sądu Najwyższego odpowiedzialnością karną za zawieszenie działania przepisów o „wycince” sędziów SN w związku z zadaniem pytania prejudycjalnego Trybunałowi Sprawiedliwości. (…) Owo „oświadczenie” można uznać za przestępstwo z art. 128 par 3 kk. wywierania przemocą lub groźbą bezprawną wpływu na czynności urzędowe konstytucyjnego organu.
PiS z jednodniowym opóźnieniem zareagował – znany i wypróbowany sposób, czyli prawem nagłym – na zapowiedzi sędziów masowego zgłaszania się na wolne stanowiska sędziowskie w Sądzie Najwyższym. Do Sejmu wpłynął projekt ustawy, dla niepoznaki nazwany zmianą prawa o prokuraturze. Jak zwykle tego, co najważniejsze, należy szukać pod koniec, czyli w przepisach zmieniających inne ustawy i przejściowych. Prawem o prokuraturze zmienia się tam m.in. prawo dotyczące wyboru sędziów do Sądu Najwyższego.
Polityki nie lubię i jeśli nie muszę – nie zajmuję się nią. Naprawę świata trzeba zaczynać od siebie, więc jestem weganką. Jeżdżę na rowerze i ubieram się w second-handach, bo rzeczy powinny żyć jak najdłużej i nie zaśmiecać świata. Denerwuje mnie, kiedy równe prawa uzasadnia się tym, że >>wszyscy jesteśmy tacy sami<<. Nie jesteśmy – i to jest piękne.
Źródło: Ewa Siedlecka, nagrodatischnera.pl, 4 kwietnia 2017.
Poniżanie i zastraszanie sędziów, dezawuowanie Trybunału, gra w „ustawy naprawcze” i „kompromisy” mogą trwać latami – aż nastąpi destrukcja konstytucyjnej kontroli prawa w Polsce. To jest cel PiS. Wszystko mu jedno, czy osiągnie to przez opanowanie Trybunału, zablokowanie go czy zniszczenie jego autorytetu.
Źródło: I nie będzie już nic, „Gazeta Wyborcza”, 6–7 sierpnia 2016, s. 2.
Prof. Morawski nie tylko podważył na forum międzynarodowym zaufanie do Trybunału, ale też „skarżył na Polskę” – jak lubi mówić PiS. Roztoczył w Oksfordzie czarną wizję swojej ojczyzny: najważniejsi politycy i sędziowie są skorumpowani „włącznie z członkami Trybunału Konstytucyjnego i sędziami Sądu Najwyższego”. „Możemy pokazać bezdyskusyjne dowody. Korupcja rujnuje mój kraj” – mówił. Gdyby podobnie zachował się „stary” sędzia TK, minister sprawiedliwości-prokurator generalny Zbigniew Ziobro natychmiast zwołałby konferencję i ogłosił, że polecił prokuraturze wszcząć postępowanie sprawdzające z przepisu uznającego za przestępstwa „poniżanie konstytucyjnych organów” i „działanie na szkodę” RP. Ale w rządowych „Wiadomościach” TVP nie wspomniano nawet o występie Lecha Morawskiego. Morawski wyraźnie jest obywatelem pierwszego sortu. A może i obywatelem deluxe? Ale jego oksfordzka wypowiedź to, w gruncie rzeczy, okoliczność szczęśliwa: oficjalnie wiemy, że w Trybunale Konstytucyjnym PiS stworzył trzeci ośrodek swojej władzy. Nie ma wątpliwości, że Trybunał z partyjnymi zaufanymi w składzie nie może odgrywać swojej roli: badać zgodności prawa z konstytucją. A ponieważ nie ma wątpliwości – nie ma też po co kierować do niego spraw.
Rola suwerena w demokracji nie polega jedynie na prawie do uczestnictwa w wyborach. To także prawo do kontrolowania władzy. Bezpośredniego – przez dostęp do informacji publicznej. Ale częściej pośredniego – dzięki pracy dziennikarzy, którzy zbierają informacje i komentarze. To za pośrednictwem mediów odbywa się debata publiczna, bez której nie istnieje demokracja. Bez której suweren nie jest w stanie podjąć świadomej decyzji wyborczej. I jest odcięty od wpływu na rządzących.
Trybunał Konstytucyjny – przed „dobrą zmianą” – praktycznie wszystkie sprawy kościelne rozstrzygał na rzecz Kościoła. Poczynając od wprowadzenia w 1990 r. religii do szkół instrukcją, i to sprzeczną z ówczesną ustawą oświatową, przez stopnie z religii na świadectwach, finansowanie katechetów, krzyże w szkolnych klasach, modlitwę w szkole, finansowanie uczelni katolickich niewymienionych w konkordacie, nawet jeśli kształcą na kierunkach świeckich i wymagają zaświadczenia od proboszcza. Zaakceptował nawet „wartości chrześcijańskie” w ustawie o radiofonii i telewizji, uznając, że znaczą to samo co humanistyczne, a więc nie naruszają zasady równości wyznań ani „bezstronności” państwa w sprawach światopoglądowych.
Źródło: Ewa Siedlecka, Tron na ołtarzu wiary, „Polityka” nr 7 (3198), 13 lutego–19 lutego 2019, s. 20.
Czasami mnie denerwuje, ale znacznie częściej mi imponuje. O ile wiem, nie jest prawnikiem z wykształcenia, ale znakomicie wyłapuje niekonsekwencje w prawie, próby jego naginania przez polityków. W ostatnich miesiącach jej teksty w obronie Trybunału Konstytucyjnego to była fantastyczna robota.
Źródło: Andrzej Zoll, Marek Bartosik, Od dyktatury do demokracji i z powrotem. Autobiograficzna rozmowa o współczesnej Polsce, Kraków 2017, s. 206.
W kategorii publicystyki lub eseistyki na tematy społeczne, która uczy Polaków przyjmować „nieszczęsny dar wolności”, nagrodę otrzymała Ewa Siedlecka za wnikliwe artykuły na temat sporu o Trybunał Konstytucyjny, w których ujawniała i komentowała przypadki naruszenia praworządności. Z jej analiz, niewygodnych dla wszystkich stron politycznego konfliktu, przebija obywatelska troska o jakość prawnych standardów w Polsce. (…) Posiadła umiejętność niezwykle klarownego i bezstronnego wykładania skomplikowanej materii prawnej i politycznej, nie tracąc z oczu żadnych ważnych szczegółów, a zarazem stale odnosząc się do podstawowych zasad demokracji i państwa prawa. Jej publicystyka jest znakomitą szkołą świadomości prawnej.
Opis: z uzasadnienia przyznania Ewie Siedleckiej w kwietniu 2017 Nagrody im. ks. Józefa Tischnera.
Źródło: Ewa Siedlecka, nagrodatischnera.pl, 4 kwietnia 2017.