Byłem w niezłych kontaktach z Jarosławem Kaczyńskim, bo on był jedynym politykiem, który wspierał mnie w wyjaśnianiu prowokacji służb specjalnych wobec mnie. Prowokację nakręcił Miller po tym, jak odmówiłem mu wejścia do rządu, a Kaczyński obiecał, że mogę na niego w tej sprawie liczyć, że wyjaśni to. Między innymi dlatego w 2005 roku stanąłem przy nich. Po pierwszej turze zastanawialiśmy się, co zrobić, by Lech Kaczyński wygrał, bo sondaże były dla niego niekorzystne. Ja mówiłem, że trzeba sięgnąć po elektorat Leppera, Jarosław bał się, że może to wystraszyć wyborców centrowych. Ale po awanturze z Wehrmachtem sondaże jeszcze bardziej tąpnęły i Tusk miał ogromną przewagę. PiS nie miał już nic do stracenia, więc ruszyłem do Leppera.
Często mówił, że nie zamierza rezygnować z polityki, że będzie walczył. Uważał, że jeśli się oczyści ze wszystkich zarzutów, również dla Samoobrony będzie to szansa na powrót na scenę polityczną. Myślę, że Andrzej miał autentyczną nadzieję, iż dla Samoobrony nadejdą jeszcze dobre czasy.
Dla Platformy powstanie koalicji Lewica i Demokraci to błogosławieństwo, bo dzięki obecności tam Demokratów.pl będzie łatwiej doprowadzić do sojuszu PO – LiD niż do koalicji Platformy z samym tylko SLD.
Dlaczego Rosjanie wymyli wrak, niszcząc dowody? To wszystko budzi bardzo wiele wątpliwości. Podobnie jak piątkowa decyzja Donalda Tuska. I wszystko razem daje obraz strachu przed Rosją, tworzenia jakiegoś poddańczego klimatu.
Jarosława Kaczyńskiego dotknęła straszna osobista tragedia, większą trudno sobie wyobrazić, nie wiem jak sam bym w takiej sytuacji przetrwał. Potrafił jednak w kampanii zachować dużą klasę, spokój i poradzić sobie z politycznymi wyzwaniami. Kampania wypadła dla niego bardzo dobrze. Odniósł niewyobrażalny sukces, tak naprawdę jeden z największych w całym swoim życiu politycznym. Startował przecież z pozycji na której nikt nie dawał mu szans na dobry wynik. Ostatecznie uzyskał wynik doskonały. Otarł się o zwycięstwo.
Lepper jest propaństwowym urzędnikiem. Lepszej koalicji PiS nie mogło sobie wymarzyć. Kaczyński powinien koalicjantom dać poważne gwarancje powtórzenia tej koalicji w następnym Sejmie.
Mam około 270 hektarów, co nawet nie jest największym gospodarstwem na wyspie! Niczego nie dzierżawię, wszystko jest moje. A Pawlakowi zaproponowałem debatę: weźmy nasze żony ze wsi, sąsiadów i niech oni ocenią, kto jest rolnikiem prawdziwym, a kto chłopem z Marszałkowskiej. Prowadzę gospodarstwo, które może śmiało konkurować z zachodnimi, i dzięki niemu bardzo dobrze żyję.
Mam poczucie, że Jarosław Kaczyński zrobi wszystko by wyjaśnić tę tragedię do ostatniego znaku zapytania. I sądzę, że ten cel osiągnie. A Donald Tusk ma już naprawdę ostatni moment by odepchnąć bardzo twarde pytania od siebie.
Mówiłem i jemu, i publicznie, że problemem Leppera jest część jego otoczenia związana ze starym układem władzy i służbami. Że w pewnym momencie sprowadzą na niego jakieś wielkie nieszczęście. Oprócz tego było tam wielu ludzi po prostu nieuczciwych, którzy chcą ubić na nim jakiś interes.
Nie wierzyłem, że coś się w Polsce może zmienić, że może być jakaś opozycja. Po Sierpniu zaangażowałem się ze wszystkich sił, byłem we władzach rolniczej Solidarności. Przesiedziałem rok w internacie i uważałem wtedy, że muszę płacić tę cenę za to, że dałem się uwieść PZPR-owi.
Oczywiście nie było to dobrze widziane. Ludzie z Platformy i „Wyborczej” wypominali mi, że w głosowaniu poparłem Leppera na wicemarszałka Sejmu. To był szacunek dla istotnej części elektoratu i Andrzeja Leppera, jako szefa związku rolniczego, z którym współpracowałem jako minister. Elitom, a także wielu politykom naraziłem się tym jednak strasznie. Donald Tusk wręcz w tej sprawie szalał. Nigdy nie podarował mi tego głosowania, co było w jakiejś części powodem mojego rozstania z PO.
Po wyborach Jan Rokita, będąc szefem SKL, został członkiem władz PO, nie zapewniając syntezy tych środowisk. Wszedł na drzewo i wciągnął za sobą drabinę, a swoje wojsko zostawił pod nim. Później jego koncepcja całkowicie przegrała na kongresie SKL-u, ale my zostaliśmy na lodzie, więc w 2003 roku zlikwidowałem partię.
Przyszłość Andrzeja Leppera zależy od tego, czy będzie w stanie przekonać Polaków, że te wszystkie pojawiające się historie nie mają z nim nic wspólnego. To trudne zadanie i Lepper może teraz zapłacić cenę za budowanie akceptacji otoczenia z szemranych osobników.
Puenta jego życia jest rzeczywiście bardzo smutna, ale życie wcale takie nie było. Przecież on pokazał Polakom, że przeciętny, zwykły człowiek może stać się bardzo ważnym politykiem i odgrywać bardzo istotną rolę w państwie. Myślę, że dla wielu ludzi stał się symbolem niewyobrażalnego sukcesu.
To wspaniałe, że cieszę się zaufaniem i Jarosława Kaczyńskiego, i Andrzeja Leppera. Radykalna jednoznaczność nie jest dobrym sposobem na budowanie wspólnoty państwowej i narodowej. Politycy muszą mieć oczywiście dyszel wskazujący drogę i granicę kompromisu, ale to w niczym nie kłóci się z tolerancją dla innych poglądów.
W nocy Miller wyrzucił z rządu PSL i Jarosława Kalinowskiego. Rano mam telefon: „Cześć Artur, mówi Leszek Miller”. „No, cześć Leszek”. I w ten sposób przeszliśmy na ty, a Miller zaproponował mi stanowisko ministra rolnictwa. On bardzo nalegał i kazał nawet namawiać mnie prezydentowi Kwaśniewskiemu. „Chyba masz rację, że nie chcesz do niego iść, ale ustalmy, że bardzo cię namawiałem” – powiedział mi po rozmowie ze mną prezydent.
Wiele razy gdy z nim rozmawiałem, mówił ze łzami w oczach, że nie wie, jak spojrzy w oczy żonie i dzieciom, co powie sąsiadom i dalszej rodzinie. To było dla niego bardzo ważne. Wiele razy powtarzał, że seksafera wycisnęła straszne piętno na życiu jego rodziny.
Nie dziwi mnie zachowanie Balazsa. Próbował reaktywować SKL przy Andrzeju Lepperze, ale Samoobrona pogoniła jego ludzi z agencji i ministerstwa. Teraz próbuje zaistnieć przy PiS, chce być ich nogą na wsi. Uważam, że popełnił błąd, angażując się w kampanię PiS.
Rola, jaką obecnie Balazs odgrywa przy PiS, świadczy o tym, że ugrupowanie braci Kaczyńskich cierpi na brak liderów. Na tym wygrywa Balazs. Dziwi mnie, że PiS przygarnia osobę, która w przedostatniej kadencji Sejmu weszła do parlamentu z listy PO, a ostatnio była zapleczem Andrzeja Leppera.