Loading AI tools
Z Wikipedii, wolnej encyklopedii
Koliszczyzna lub koliwszczyzna (ukr. Коліївщина) – powstanie chłopskie pod przywództwem Maksyma Żeleźniaka i Iwana Gonty skierowane głównie przeciw szlachcie polskiej oraz ludności żydowskiej i duchowieństwu. Trwało od czerwca do lipca 1768 na Ukrainie Prawobrzeżnej i przejawiało się masowymi morderstwami Polaków, Żydów i duchowieństwa rzymskokatolickiego i unickiego[1], z których to pogromów największe rozmiary osiągnęła rzeź humańska. Powstanie stłumione zostało przez wojska rosyjskie i polskie. Liczbę ofiar koliszczyzny szacuje się od 100 000 do 200 000 zamordowanych.
obóz hajdamaków | |||
Czas |
czerwiec 1768 – lipiec 1768 | ||
---|---|---|---|
Miejsce | |||
Terytorium | |||
Przyczyna |
niezadowolenie chłopów z powodu ucisku pańszczyźnianego, nastroje antyszlacheckie i antypolskie kozaków oraz chłopów | ||
Wynik |
przegrana chłopów i kozaków | ||
Strony konfliktu | |||
| |||
Dowódcy | |||
|
Przez Władysława Konopczyńskiego koliszczyzna określana była jako rewolucja chłopska[2]. Współcześnie Józef Gierowski określił ją jako wojnę chłopską, lub powstanie chłopskie[3], Władysław Serczyk jako powstanie[4], a Karol Grünberg i Bolesław Sprengel jako bunt, który przybrał skalę powstania zbrojnego[5].
Literatura przedmiotu przedstawia różną etymologię nazwy koliszczyzna:
Wypadki koliszczyzny po raz pierwszy systematycznie badała w roku 1790 specjalna komisja śledcza, powołana przez Sejm Czteroletni[9]. We wnioskach stwierdziła, opierając się na zeznaniach żyjących jeszcze świadków i poszlakach, że bunt Żeleźniaka i Gonty wynikł z poduszczenia rządu rosyjskiego[10]. Deputacja zastrzegła, iż nie znalazła „żadnych dowodów w pismach” i że ostateczne wyjaśnienie należy w tej kwestii pozostawić historii[11]. Tadeusz Korzon twierdził (1897), że komisja sądowa, wskazując na Rosję jako bezpośredniego winnego rebelii, zbyt poważnie potraktowała poszlaki w tej sprawie, m.in. podania ówczesnych świadków, którzy mieli widzieć przebranych oficerów rosyjskich między hajdamakami i wskazywać na Rosjan mieszkających w dostatku za granicą dzięki szybkiemu wzbogaceniu się w trakcie rzezi. Jego zdaniem posłowie mieli ten fakt wywodzić także z obserwacji działań władz rosyjskich, które nie karały wydanych im uczestników rebelii[12].
Za jedną z głównych przyczyn rzezi na Ukrainie Prawobrzeżnej, podnoszonych w historiografii, uznawana jest inspiracja i prowokacja Imperium Rosyjskiego. Twierdził tak już współczesny wydarzeniom Claude Carloman de Rulhière, autor dzieła Historia anarchii w Polsce, ówcześnie sekretarz poselstwa francuskiego w Petersburgu[13], i m.in. Józef Szujski i Władysław Konopczyński, a współcześnie m.in. Karol Grünberg i Bolesław Sprengel w monografii Trudne sąsiedztwo (2005)[14] i Antoni Mironowicz, historyk prawosławia w Polsce[15] (2008).
Władysław Konopczyński uważał (1911, 1936), że po ogłoszeniu w marcu 1768 aktu konfederacji barskiej Rosja, wykorzystując antypolskie nastawienie pańszczyźnianego chłopstwa ruskiego na Ukrainie, poddanego szlachcie i magnaterii, posłużyła się tym chłopstwem jako narzędziem przeciw konfederacji i jej zwolennikom, a Katarzyna II już w roku 1763 groziła ministrom Rzeczypospolitej hajdamakami[16]. Konopczyński stwierdził, że Rosjanie byli oburzeni na barzan za ich próbę podburzenia sołdatów-Słowian, że wśród pojmanych przez ekspedycje karne było aż 87 Zaporożców i że sami generałowie rosyjscy nie wiedzieli, co sądzić o autentyczności Złotej Hramoty. Wszystko to czyni bardzo wiarygodnym przypuszczenie, że wprawdzie Zaliźniaka przysłał z Hramotą Melchizedek Jaworski, ale Melchizedeka pouczyły lub ośmieliły czynniki wojskowe, zależne organizacyjnie od Kolegium Wojny, tj. od Zachara Czernyszewa[17]. Tadeusz Korzon (1897)[18] i Władysław Serczyk (1968)[19] uznawali bezpośrednią inspirację Petersburga za niepotwierdzoną. Tezę o rosyjskiej inspiracji popiera natomiast Antoni Mironowicz.
Za inne źródło koliszczyzny wskazywano działalność Cerkwi prawosławnej, która podsycała nienawiść do szlachty polskiej i Żydów u ludności prawosławnej zamieszkującej Naddnieprze. W literaturze zaznacza się osobiste zabiegi w tej sprawie archimandryty Melchizedeka (Znaczko-Jaworskiego)[20][21], który wzywał chłopów ruskich do zbrojnej walki[22] i utrzymywał kontakty z Kozakami[23], a zdaniem Tadeusza Korzona i Franciszka Rawity-Gawrońskiego miał działać na własną rękę, bez inspiracji administracji rosyjskiej. Mironowicz wskazuje, iż ihumen Melchizedek, jak również prawosławny biskup białoruski Jerzy posługiwali się w swojej działalności agitacyjnej hasłem obrony prawosławia przeciwko konfederatom barskim, którzy z kolei domagali się ograniczenia praw dysydentów w imię obrony katolicyzmu[15]. Inni autorzy twierdzą, iż działalność Cerkwi prawosławnej w Polsce ukierunkowana była m.in. na doprowadzenie do likwidacji unii brzeskiej[24][25] i tym samym odzyskanie przez prawosławnych tego statusu na wschodnich ziemiach Rzeczypospolitej, jaki mieli przed unią brzeską z 1596[24]. Mironowicz pisze natomiast, że Cerkiew nie dążyła już do likwidacji unii, a jedynie do zabezpieczenia własnego swobodnego funkcjonowania, konfederację barską zaś odebrała jako zagrożenie[15].
Paul Robert Magocsi widział przyczynę poparcia chłopstwa ruskiego dla buntu także w jego złej sytuacji ekonomicznej i społecznej[26].
Bezpośrednim inicjatorem buntu był Maksym Żeleźniak – poddany rosyjski, Kozak zaporoski, który wzywał do antypolskich wystąpień, powołując się przy tym na fikcyjny ukaz Katarzyny II, tzw. Złotą Hramotę, w którym caryca miała nakazywać wypędzanie z Ukrainy prawobrzeżnej polskiej szlachty, Żydów oraz kapłanów unickich[27]. Żeleźniak sformował swój pierwszy większy oddział w Chłodnym Jarze w pobliżu Monasteru Motronińskiego, którego przełożonym był Melchizedek (Znaczko-Jaworski)[23]. Wkrótce zaczęli dołączać do niego inni przybywający z Siczy Kozacy zaporoscy, a następnie (głównie już po wyruszeniu z obozu) licznie miejscowi chłopi ruscy[19].
Oddział, po uprzednim odprawieniu nabożeństwa połączonego z poświęceniem broni (Wołodymyr Łytwyn przedstawia to jako upraszającą o powodzenie w walce modlitwę, która w tradycji ludowej została przetworzona w tego rodzaju ceremonię[28]), wyruszył z Monasteru Motronińskiego w ostatnich dniach maja 1768 roku, kierując się na Żabotyn[19]. Po drodze wzmacniały go kolejne grupy zbuntowanych chłopów[29]. Miasteczko zostało zdobyte niemal bez walki. Zamordowani zostali gubernator żabotyński Stępowski, miejscowy rabin Abram i jego ciężarna żona oraz zabito kilkunastu Żydów i najprawdopodobniej osoby ze stanu szlacheckiego[30]. Kolejnym łupem stała się Smiła.
Hajdamacy, Kozacy z Siczy Zaporoskiej i Kozacy z miejscowych milicji nadwornych przy wydatnym wsparciu miejscowego chłopstwa ruskiego uderzali w przeważającej mierze na miasteczka i dwory. Ludność mniejszych miejscowości zaczęła uciekać do większych miast oraz na tereny, gdzie stacjonowały prywatne wojska magnackie[28]. Szlachta i Żydzi chronili się w szczególności w Humaniu i Białej Cerkwi lub też przekraczali granicę polsko-rosyjską. Zbiegła również część unickiego duchowieństwa, chroniąc się przy oddziałach szlacheckich milicji kozackich lub zmieniając wyznanie na prawosławne[31]. Na początkowym etapie koliszczyzny wydarzenia nie przybrały jeszcze krwawego charakteru, typowego dla dalszych działań buntowników. Wynikało to m.in. z faktu, iż napadane przez hajdamaków dwory były zwykle porzucone przez swoich właścicieli, toteż napastnicy ograniczali się do aktów grabieży[31]. Późniejsze masowe mordy Polaków, Żydów, księży rzymskokatolickich i unickich były połączone z rabunkiem ich mienia, profanacją przedmiotów liturgicznych i niejednokrotnie okrutnymi torturami[32]. Podczas koliszczyzny dochodziło także z różnym nasileniem do usuwania śladów dotychczasowej administracji na Prawobrzeżu: współdziałający ze sobą hajdamacy i chłopi ruscy niszczyli zabudowania gospodarcze, płody rolne (tratowanie zbóż, wykaszanie łąk, zaorywanie pól), dokumenty urzędowe, rozkradali zwierzęta gospodarcze, demolowali dwory szlacheckie kradnąc ich wyposażenie i niszcząc to, co pozostało (piece, okna, drzwi), wyrąbywano lasy dworskie[33].
Na tym etapie rebelii oddział kozacko-chłopski, liczący już kilkaset osób, został podzielony na 3 odrębne pododdziały: dowództwo pierwszego objął Maksym Żeleźniak i skierował się na Czerkasy, dowództwo drugiego Semen Neżywyj , kierując się na Korsuń, a trzeci oddział objął Mykyta Szwaczka i wyruszył przez powiat wasylkowski na Fastów[30]. Informacje o długofalowych hasłach politycznych uczestników koliszczyzny są skąpe, na ich podstawie Władysław Serczyk przypuszcza, iż dążyli oni do stworzenia organizmu politycznego o statusie zbliżonym do Hetmanatu na terytorium całej Ukrainy Prawobrzeżnej i opowiadali się za bliskim związkiem z Rosją[27].
Czerkasy zostały zdobyte bez walki, głównie z powodu braku żołnierzy mogących przeciwstawić się zbrojnemu przeciwnikowi, mimo że miasteczko stanowiło dobry punkt obronny z ufortyfikowanym zamkiem. Czerkasy złupiono, zabrano 148 wołów i 50 krów, a miejscowy zarządca dóbr Hieronima Sanguszki, gubernator Rakowski, został zamordowany. Następnie Żeleźniak poprowadził swój oddział na Korsuń, a potem na Bohusław, gdzie – podobnie jak w Czerkasach, mimo dobrze ufortyfikowanych zamków – oba miasta zostały zdobyte bez walki. W Bohusławiu na polecenie Żeleźniaka siły powstańcze zatrzymały się na dwa dni, w czasie których rozważany był dalszy kierunek marszu. Przywódca hajdamaków zastanawiał się nad atakiem na Białą Cerkiew, jednak zdawał sobie sprawę, że jego siły mają małe szanse w starciu z broniącymi jej wojskami regularnymi, dysponującymi 20 armatami. Ponadto – wbrew oczekiwaniom Żeleźniaka – w miarę oddalania się od granicy polsko-rosyjskiej odnosił coraz mniejsze sukcesy w rekrutacji dobrze wyszkolonych kozaków nadwornych, podczas gdy do jego oddziałów masowo dołączali chłopi, zachęcani hasłami, iż po wypędzeniu panów zostaną zwolnieni z pańszczyzny[34]. Ostatecznie hajdamacy nie zdecydowali się ruszyć na Białą Cerkiew, lecz na Łysiankę, rabując po drodze opuszczoną przez właściciela posiadłość Kamienny Bród[35]. Łysianka, posiadłość Lubomirskich, posiadała zamek obronny, obsadzony przez nadworną milicję kozacką. W mieście w poszukiwaniu schronienia znalazło się kilkaset osób stanu szlacheckiego i Żydów. Łysianka (a właściwie zamek; zajęcie miasta odbyło się bez problemów[36]) została zdobyta podstępem – do dowódcy obrony zamku, wojewody Kuczewskiego, udała się delegacja złożona z miejscowych chłopów ruskich, którzy przeszli na stronę Żeleźniaka, z propozycją poddania zamku w zamian za oszczędzenie życia i majątku osobistego. Kuczewski zgodził się na te postulaty i nakazał otworzyć bramę warowni[30]. Dalsze wydarzenia przedstawiały się następująco:
Liczna, wielosetosobowa gromada wpadła do środka. Po raz pierwszy powstańcy zetknęli się oko w oko z tak wielką liczbą szlachty. Podsycana od wielu miesięcy nienawiść znalazła swoje straszne ujście. Rozpoczęła się rzeź. Na komisarza Kuczewskiego wsadzono siodło, próbowano na nim jeździć, a wreszcie – wyczerpanego – zakłuto pikami. Przerażone zaciekłością napastników ofiary szukały schronienia na dachach, ale i tam nie było im dane znaleźć ocalenia. Wzdłuż murów ustawiono pionowo piki i na nie zrzucano ludzi. Rzeź odbywała się we wszystkich pomieszczeniach zamkowych. Tylko niewiele osób zdołało ujść z życiem. (...). Łupem powstańców padła kasa właściciela dóbr i ruchomości, znajdujące się na zamku. W znajdującym się w pobliżu drewnianym kościele oo. franciszkanów na jednej belce powieszono zakonnika, Żyda i psa, przytwierdzając napis: „Lach, Żyd i sobaka, wse wira odnaka”[37].
Tabliczki z napisem Lach, Żyd i sobaka, wse wira odnaka (Polak, Żyd i pies to jedna wiara) pojawiały się w ciągu całej koliszczyzny, ofiary zaś razem ze zwierzęciem (psem) wieszano głównie na szubienicach wznoszonych na dworskich gościńcach (drogach prowadzących do posiadłości)[38].
Po opuszczeniu Łysianki Żeleźniak ponownie zaatakował Kamienny Bród, dowiedziawszy się o powrocie właściciela. Wieś została splądrowana. Inne grupy hajdamaków dokonały podobnych zniszczeń w Rizanej Krynicy, Wołodarce, Pohrebyszczu, Czerwonym i Pawołoczy[39]. Następnie hajdamacy i chłopi ruszyli w kierunku Humania[40].
W czerwcu 1768 roku zostały opanowane miasteczka: Żabotyn, Smiła, Czerkasy, Korsuń, Bohusław, Łysianka.
Jedne z najkrwawszych wydarzeń rozegrały się w zdobytym 21 czerwca 1768 Humaniu. W Humaniu, mieście prywatnym Franciszka Salezego Potockiego, zgromadziły się tysiące osób szukających schronienia przed pogromami. Dowódcą obrony był administrator Potockiego, Rafał Despot Mładanowicz. W wyniku zdrady setnika kozackiej milicji dworskiej, Iwana Gonty, Kozacy, wspierani przez ludność ruską Humania, zdobyli miasto i dokonali w nim rzezi ludności polskiej i żydowskiej[41].
Po wtargnięciu do miasta masy powstańców rozpoczęły mordowanie zgromadzonej tam ludności. W ruch poszły samopały, noże i spisy, a krew płynęła ulicami. Do najtragiczniejszych scen dochodziło w świątyniach – kościele, unickiej cerkwi i synagodze, gdzie obrońcy szukali schronienia. Hajdamacy podpalali je i siłą wyciągali stamtąd ludzi, zabijając na zewnątrz niemal wszystkich bez względu na płeć i wiek[42].
Liczbę ofiar masowego mordu określa się najczęściej jako 20 000[22][25][43][44][45][46]. Natomiast według Słownika Geograficznego Królestwa Polskiego liczba ofiar sięgnęła do 15 000, łącznie z ofiarami doprowadzonymi na egzekucje do Humania z okolic[47]. Tadeusz Korzon w pracy Wewnętrzne dzieje Polski za Stanisława Augusta stwierdził, że w samym Humaniu miało zginąć według przesadnej rachuby 18 000 dusz, zaś urzędnicy sądowi podług akt liczyli ofiar rzezi nie więcej niż 5000[48]. Z kolei Wołodymyr Łytwyn uważa, że w Humaniu zginęło od 12 do 20 tys. osób[28], a Paul Robert Magocsi podaje 2 tys.[49] Władysław Serczyk twierdził w 1972, iż liczby zabitych w Humaniu nie da się jednoznacznie ustalić. W pierwszych relacjach z miejsca wypadków podana została liczba 12 tys. ofiar: 5 tys. zabitej szlachty oraz 7 tys. Żydów, którą autor ten uważa za przesadzoną, podkreśla jednak, iż ofiary należy szacować nie w setkach, lecz w tysiącach[50].
W 2001 Władysław Serczyk określił liczbę ofiar na kilka tysięcy[51]. Rzeź humańska była ogromnym wstrząsem dla polskiej opinii przede wszystkim z powodu dokonania jej przez chłopów oraz z powodu dokonanych w jej czasie okrucieństw, nie zaś z powodu liczby zabitych[50].
W dniach po rzezi humańskiej, tj. w końcu czerwca 1768, liczbę stałych uczestników koliszczyzny szacuje się na ok. 1300 osób, a liczbę aktywnych zagonów hajdamackich na 30[52]. Wśród buntowników przeważali chłopi ruscy (wbrew oczekiwaniom Żeleźniaka), co w decydujący sposób przełożyło się na okrucieństwo koliszczyzny[50].
W szczytowym momencie sukcesów militarnych rebelii jej uczestnicy kontrolowali część ziemi kijowskiej i bracławskiej, od Czarnobyla na północy do Bałty na południu. Do rozruchów doszło na Wołyniu, Podolu, Polesiu i na Litwie; ruch hajdamacki uaktywnił się także na Ukrainie Lewobrzeżnej. Opanowanie i wymordowanie mieszkańców przygranicznej z Turcją miejscowości Palejowe Jezioro[53], a następnie wejście hajdamaków w granice Imperium Osmańskiego (atak na Bałtę i Gołtę[41]) było jedną z przyczyn wybuchu wojny Turcji z Rosją (1768–1774). W tym momencie władze rosyjskie, które do tej pory zajmowały stanowisko obojętnie lub przychylne wobec powstańców, zdecydowały o przystąpieniu do tłumienia rozruchów[54][55].
Działania represyjne zostały rozpoczęte przez dowódcę rosyjskiego Michaiła Kreczetnikowa i przez oddziały królewskie Stanisława Augusta pod dowództwem Franciszka Ksawerego Branickiego. W rozprawie z uczestnikami wydarzeń na Ukrainie odznaczały się przede wszystkim wojska rosyjskie[19]. W nocy z 6 na 7 lipca przywódcy koliszczyzny zostali pojmani podstępem przez przybyłych do obozu Kozaków dońskich na służbie rosyjskiej, podczas pozornej fraternizacji[42][56]. Gontę i innych zamieszkujących Prawobrzeże (poddanych polskich) wydano Branickiemu; Gonta po torturach został stracony. Żeleźniaka i głównie Kozaków zaporoskich z Lewobrzeża (poddanych rosyjskich) Rosjanie pozostawili własnemu sądownictwu; Żeleźniak został zesłany na Syberię do Nerczyńska. Wojsko koronne i wojsko rosyjskie przystąpiły do kilkumiesięcznej pacyfikacji koliszczyzny[57][58]. Szczególnym okrucieństwem podczas niej wykazał się oboźny koronny z Kodnia koło Żytomierza, Józef Stempkowski, któremu nadano później przydomek Straszny Józef; w miejscu jego stacjonowania oraz w miejscowościach sąsiednich stracono kilka tysięcy uczestników koliszczyzny[59]. Sami dziedzice musieli prosić króla o pomiarkowanie represji, bo inaczej zostaliby bez siły roboczej – napisał Władysław Konopczyński[60]. Było to spowodowane masowymi ucieczkami osób represjonowanych w granice rosyjskie[42][61]. Brutalne metody działania Stempkowskiego przyniosły jednak długotrwały skutek – ruch hajdamacki wygasł niemal zupełnie[42]. Źródła wspominają także lakonicznie o „jakiejś” amnestii dla zbiegłych do Rosji chłopów ruskich, której autorem miał być sam Stempkowski i co miało zaskutkować ponownym wzrostem ludności na Prawobrzeżu[62].
Wojska rosyjskie i polskie zgodnie współpracowały w okrutnym represjonowaniu chłopów podejrzanych o udział w powstaniu. Byli oni mordowani bez żadnej formalności prawnej[63]. W czasie działań pacyfikacyjnych według Paula Roberta Magocsiego zginęło od 5 do 7 tys. chłopów. W ręce polskie zostało przekazanych również 900 uczestników koliszczyzny pojmanych przez siły rosyjskie. W ich procesie 250 osób zostało skazanych na śmierć, jednak część kar zostało złagodzonych[64].
Cel bojowy został osiągnięty: potęga humańska Franciszka Salezego Potockiego, miasta i włości Jabłonowskich, Lubomirskich, Mniszcha legły w perzynie, tak iż konfederaci żadnego z nich zasiłku w pieniądzach ani w ludziach nie dostaną[65].
Mimo ustania koliszczyzny i późniejszych działań represyjnych, wyludnienie osad i miast na Prawobrzeżu na szeroką skalę nastąpiło dopiero w 1770 roku. Było to spowodowane epidemią (zaraza morowa), przyniesioną przez żołnierzy rosyjskich. O skali śmiertelności może świadczyć fakt, że tylko w Międzybożu zmarło 80% jego mieszkańców, a w okolicznych wsiach średnio 60%[62].
Szacuje się, że łącznie w 1768 r. podczas koliszczyzny na Ukrainie Prawobrzeżnej zostało wymordowanych od 100 000[60] do 200 000 ludzi[1][25][45][46][66], głównie Polaków i Żydów[25]. Koliszczyzna objęła obszar pomiędzy rzekami: Dnieprem, Siniuchą, Bohem i Rosią[67], teren 8 z 12 powiatów późniejszej guberni kijowskiej (nie wszystkie w całości): kijowski, wasylkowski, zwinogródzki, kaniowski, taraszczański, humański, czerkaski i czehryński[20], w tym takie miejscowości, jak: Żabotyn, Smiła, Czerkasy, Łysianka, Bohusław, Humań, Korsuń, Czehryń, Kaniów, Fastów, Brusiłów, Makarów.
Józef Szujski podkreślał aspekt ruskiego fanatyzmu religijnego i inspirację rosyjską.
Że Jaworski działał jako narzędzie dworu rossyjskiego świadczy manifest Katarzyny wzywający szyzmatycką ludność do rzezi i mianujący Żeleźniaka naczelnikiem ruchu, świadczą wiarygodne opisy współczesne, nade wszystko zaś bezkarność, jakiej doznali wszyscy zadnieprscy uczestnicy ruchu[68].
W myśl ukazu imperatorowej oszczędzała dzicz wszystkich obcych, Greków, Ormian i Turków, a oddział kilkudziesięciu Prusaków, który za kupnem koni dzień przed rzezią przez Humań przejeżdżał i pomimo próśb Mładanowicza ani na chwilę zatrzymać się nie dał, kręcił się za interesem swoim najswobodniej po wzburzonym kraju. Najnieprzychylniejszy sprawie polskiej Herrmann nie waha się oskarżyć rossyjskiego rządu o użycie tego zbrodniczego środka w dalekosiężnych celach politycznych[69].
Franciszek Rawita-Gawroński podkreślał historyczne uprzedzenia i wrogość chłopów ruskich do Polaków i katolicyzmu, które zostały sztucznie stworzone w czasach kozackich (głównie w XVII wieku)[20] (to twierdzenie popiera współcześnie Karol Mazur[70]).
Antoni Józef Rolle, historyk amator, widział podłoże koliszczyzny następująco:
Ciemne duchowieństwo za Dnieprem, antagonizm religijny, polityka prozelityczna na własną prowadzoną rękę, wreszcie zbytnia swoboda we włościach wzdłuż polskiej rzuconych granicy – to przyczyny główne rzezi[71].
I stanowczo odrzucał sugestie o ucisku ludu ruskiego przez „polskich panów”:
Ucisk panów nie mógł być powodem i zarzewiem buntu, bo właśnie ucisku w obrębie kraju tego – nie było. Tylko zaślepieni nienawiścią historiografowie małorosyjscy, nie obeznani wcale z miejscowymi stosunkami, pełni złej wiary i złej woli, potwarczo malując dolę chłopa polsko-ukraińskiego, rozsiewać mogą podobne kłamstwa i fałsze[71].
Identycznie uważał Franciszek Rawita-Gawroński:
Nie mogło być ubóstwa innego nad dobrowolne tam, gdzie ledwie tknięte skarby natury otaczały człowieka[72].
Rawita-Gawroński w swoich dociekaniach nt. przyczyn koliszczyzny doszukiwał się ich również w mentalności i psychice społeczności ruskiej, doszukując się w niej pewnych utartych, historycznych negatywnych zachowań, właściwych tej grupie:
(...) etniczne pierwiastki turańskie, tkwiące w krwi ukraińskiego społeczeństwa ruskiego, a wybuchające od czasu do czasu, były jedną z ważniejszych przyczyn, rzucających to społeczeństwo w objęcia bezbrzeżnej swawoli i czyniący z niego bardzo niepewny i mało przydatny materiał do pracy państwowej na długo jeszcze[73].
Twierdzenia Rawity-Gawrońskiego krytyce poddał współcześnie (1968) Władysław Serczyk, który zarzucił mu wyeliminowanie ze swoich wniosków dostrzeganych wcześniej konfliktów społecznych, wyznaniowych i narodowych, zastępując je argumentacją opartą na znaczeniu „moralnego charakteru ludności kresowej”. W ocenie Serczyka praca Rawity-Gawrońskiego uchodzi za „wzorcowy przykład jednostronności, zaślepienia i tendencyjności”, a nowsze badania historyczne sprawiły, że straciła ona wartość i użyteczność[74].
W wydanej w 1897 pracy Wewnętrzne dzieje Polski za Stanisława Augusta (1764–1794) Tadeusz Korzon wskazywał na religijne podłoże koliszczyzny, cytując i uznając za słuszną opinię króla polskiego Stanisława Augusta Poniatowskiego: Fanatyzm grecki i niewolniczy[a] walczy ogniem i mieczem z fanatyzmem katolickim i szlacheckim, i podkreślając związek wybuchu buntu z katolickimi hasłami konfederatów barskich. Równocześnie Korzon uznał Melchizedeka (Znaczko-Jaworskiego) za jego moralnego winowajcę[75], zarzucając mu bezpośrednie skłonienie Maksyma Żeleźniaka do rebelii w imię obrony prawosławia[76]. Autor ten podkreślił krwawy przebieg koliszczyzny, upatrując przyczyny takiego stanu rzeczy w chłopskim charakterze buntu[b].
Tadeusz Korzon zacytował opinię Stanisława Augusta o genezie koliszczyzny, uzupełniając ją:
„Fanatyzm grecki i niewolniczy walczy ogniem i mieczem z fanatyzmem katolickim i szlacheckim... To pewna, ze bez konfederacyi Barskiej nie byłoby tego nowego nieszczęścia”. Poprawiwszy ostatnie zdanie, czyli raczej, dodawszy do niego dwa wyrazy: bez hasła religijnego w konfederacyi Barskiej, otrzymamy najtrafniejszą i z najpoważniejszego źródła pochodząca wskazówkę do zrozumienia stanu umysłów i przyczyn klęski Humańskiej. W szczegółach sprawa ta modyfikuje się o tyle, że wezwanie do krwawego dzieła wyszło z za Dniepru, spoza granicy rosyjskiej, moralnym zaś sprawcą jego był Melchizek-Znaczko Jaworski[77].
Władysław Serczyk w swojej monografii koliszczyzny (wyd. 1968) uważał, że starsza historiografia polska w jednostronny sposób ujmowała to wydarzenie[74]. Jego zdaniem do prób reinterpretacji tego wydarzenia doszło w historiografii dwudziestowiecznej, w której uznano koliszczyznę za powstanie chłopskie o podłożu narodowym, społecznym i wyznaniowym[74].
Wołodymyr Antonowycz interpretował koliszczyznę jako bunt, do którego musiało dojść z powodu nałożenia się na siebie czynników gospodarczych (zwiększenie ciężarów pańszczyźnianych), politycznych (konfederacja barska, sprawa dysydencka) i religijnych (rywalizacja Kościołów prawosławnego i unickiego). Historyk ten określał koliszczyznę mianem ludowego protestu przeciw polskiej szlachcie i jej polityce kresowej, ale wskazywał również istotny aspekt osobistych ambicji jej kozackich przywódców[78].
Według autorów ukraińskich koliszczyzna nie została w żaden sposób sprowokowana przez Rosję, a wyłączną odpowiedzialność za jej wybuch ponosi polska szlachta[78]. Historycy ci zgodnie uznają opisywane wydarzenia za powstanie narodowowyzwoleńcze wywołane przez wieloletni ucisk ekonomiczny, narodowy i religijny polskiej szlachty wobec chłopów zamieszkujących Ukrainę Prawobrzeżną[28][52].
Autorzy rosyjscy, podobnie jak ukraińscy, konsekwentnie odrzucają wersję o sprowokowaniu buntu hajdamackiego w Rzeczypospolitej przez Rosję i skupiają się na jego religijnej i etnicznej genezie[78]. Według autorów rosyjskich koliszczyzna była buntem prawosławnych chłopów przeciwko katolickiej szlachcie (interpretacja M. Mordowcewa z 1870), ruchem antyfeudalnym przeciwko pogorszeniu się położenia chłopstwa pańszczyźnianego, jaki przerodził się w wojnę chłopską (ocena Szulgina z 1890).
Wydarzenia koliszczyzny opisuje poemat Zamek kaniowski autorstwa Seweryna Goszczyńskiego. Temat ten podjął również Michał Grabowski w poemacie Koliszczyzna i stepy. Scenę egzekucji Iwana Gonty w swoich Opowiadaniach podolskich opisał Julian Wołoszynowski. Koliszczyzna jest tłem poematu mistycznego Sen srebrny Salomei Juliusza Słowackiego. Słowacki nawiązuje do koliszczyzny również w poemacie dygresyjnym Beniowski, w słowach:
Czy nie wiesz o tym, że na Ukrainie
Zaczęła się rzeź i szlachty wyrżnięcie?
Pod święconymi nożami krew płynie;
Pop otwiera pierś, a chłop daje cięcie
W bijące serce. Cały naród ginie Jak w zapalonym przez Boga okręcie[79].
Odmienny obraz koliszczyzny prezentuje literatura ukraińska. Poeta ukraiński Taras Szewczenko poświęcił rebelii wiersze Chłodny Jar, Szwaczka oraz poemat Hajdamacy, w których przedstawił koliszczyznę przede wszystkim jako ruch antyfeudalny. Protestował przeciwko traktowaniu wystąpień Kozaków wyłącznie jako aktów bandytyzmu bez politycznego i społecznego programu. Twierdził, iż był to ruch rewolucyjny, wywołany przez wyzysk chłopów ruskich przez polską szlachtę; konkludując, wzywał chłopów rosyjskich, polskich i ukraińskich do zjednoczenia sił w walce o poprawę swojej sytuacji[80]. Nie ukrywał przy tym krwawego charakteru wydarzeń ani okrucieństwa ich uczestników[81].
Sformułowanie: Na jedną szubienicę – Lacha i psa, odwołujące się do hasła koliszczyzny, pojawiło się w latach 30. XX wieku w jednej z piosenek Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów – utworze poświęconym skazanym na śmierć i straconym członkom OUN: W chwili ostatniej z grobów powstaną, Bez sądu będą wieszać katów, Każdego kata czeka ten sam los, Na jedną szubienicę – Lacha i psa[82].
Sformułowanie: Lach, Żyd i sobaka, wse wira odnaka pojawiło się ponownie pod koniec 2009 roku w telewizji ukraińskiej podczas emisji popularnonaukowego serialu odcinkowego „Historia ziem ukraińskich”, której sponsorem był Browar Lwowski. Skandal wywołał jego odcinek poświęcony rzezi humańskiej, który zachęcał do poznania „chwalebnej przeszłości ojczyzny”. W odcinku tym ataman Żeleźniak po zdobyciu miasta, posilając się piwem „Lwowskie” powiesił na kościelnej wieży „Lacha, Żyda i psa – bo ich wiara jednakowa”. Oburzenie wyraziły polskie środowiska kresowe, a poseł PiS Stanisław Pięta nawoływał do bojkotu piw produkowanych przez Grupy Carlsberg (do której należy Browar Lwowski) i domagał się szybkich i stanowczych przeprosin[83].
Seamless Wikipedia browsing. On steroids.
Every time you click a link to Wikipedia, Wiktionary or Wikiquote in your browser's search results, it will show the modern Wikiwand interface.
Wikiwand extension is a five stars, simple, with minimum permission required to keep your browsing private, safe and transparent.