Loading AI tools
Z Wikipedii, wolnej encyklopedii
Paweł Jasienica, właściwie Leon Lech Beynar (ur. 10 listopada 1909 w Symbirsku, zm. 19 sierpnia 1970 w Warszawie) – oficer AK i antykomunistycznego podziemia niepodległościowego, adiutant „Łupaszki”, pisarz, eseista, publicysta, autor popularnych książek z zakresu historii Polski.
Imię i nazwisko |
Leon Lech Beynar |
---|---|
Data i miejsce urodzenia |
10 listopada 1909 |
Data i miejsce śmierci | |
Narodowość |
polska |
Dziedzina sztuki | |
Ważne dzieła | |
Odznaczenia | |
Autor cyklu esejów historycznych Polska Piastów (1960), Polska Jagiellonów (1963), Rzeczpospolita Obojga Narodów (1967–1972), w którym przedstawił własną i publicystyczną koncepcję filozofii historii Polski, wyłożoną wcześniej w Myślach o dawnej Polsce (1960)[1]; cykl ten, poświęcony dziejom przedrozbiorowym, zyskał wielką popularność[1]. Sam Jasienica o cyklu esejów pisał: „Książki, które piszę, nie roszczą sobie żadnych pretensji do rangi dzieł naukowych, nie są podręcznikami ani popularyzacją nauki. To są zwyczajne eseje. [...] Esejowi przysługują te same prawa, którymi się cieszy dramat, poezja czy powieść”[2].
Początki drzewa genealogicznego Jasienicy sięgają 1380 roku. Na mocy postanowień unii horodelskiej z 1413 ród wszedł do polskiej rodziny herbowej Nowina[3]. Dziadek, Ludwik Beynar, był uczestnikiem powstania styczniowego, po upadku którego wyemigrował do Francji. W Tuluzie zawarł związek małżeński z pochodzącą z Hiszpanii Joanną Adelą Feugas. Ojciec matki, Wiktor Maliszewski, był synem powstańca listopadowego i uczestnika Wielkiej Emigracji. Jego żoną była Maria Kamieńska. W latach 70. XIX w. obaj dziadkowie wyemigrowali z Francji do Rosji. Ojciec Jasienicy, Mikołaj Beynar i brat Janusz w czasie II wojny światowej służyli w II Korpusie Polskim gen. Władysława Andersa[3].
Paweł Jasienica urodził się 10 listopada 1909 w Rosji i tam spędził wczesne dzieciństwo. Jego rodzicami byli Mikołaj i Helena Beynarowie[4]. W domu mówiło się głównie po polsku, język rosyjski był w powszechnym użyciu na co dzień. Ojciec, absolwent uczelni francuskich: konserwatorium muzycznego i wyższych studiów agronomicznych, pracował jako agronom. Początkowo zatrudniony był w Jekaterynburgu, gdzie urodził się pierwszy syn, Janusz. Leon urodził się w Symbirsku nad Wołgą, a najmłodsza z rodzeństwa, Irena, w Petersburgu[5]. Przez jakiś czas mieszkali w Maksaticha, na północ od Moskwy, w obwodzie twerskim. Posiadali tam pięciopokojowy dom z werandą, podwórzem i ogrodem, ojciec miał własnego konia i bryczkę. Podczas I wojny światowej do domu Beynarów przybywali Polacy z zachodu - uchodźcy z Królestwa Polskiego. Beynarowie kilka razy w roku organizowali msze dla rodaków, na które przybywał ksiądz z Rybińska.
W krótkim okresie republikańskiej Rosji - miedzy abdykacją Mikołaja II a przejęciem władzy przez Lenina - Beynarowie byli świadkami jedynej w historii tego kraju demokracji. Mikołaj Beynar sprawował funkcję przewodniczącego powołanego właśnie samorządu gminnego, zwanego komitetem rewolucyjnym. Funkcjonariusze komitetu, na zasadzie straży obywatelskiej, zajmowali się głównie obroną własnego mienia przed pojawiającymi się coraz częściej maruderami z rozbitych armii.
W okresie wybuchu rewolucji lutowej, a później październikowej, Beynarowie mieszkali jeszcze w Maksatisze. W 1918 r. przenieśli się na Ukrainę w okolice Białej Cerkwi, gdzie byli świadkami okropności wojny domowej, pogromów ludności cywilnej, dokonywanych przez przemieszczające się oddziały białych i czerwonych, szczególnie okrutne wobec ludności żydowskiej, która licznie zamieszkiwała małe miasteczka Kresów Wschodnich. Beynarowie mieszkali w wolnej od oddziałów niemieckich Taraszczy, gdzie byli świadkami ich wymarszu i przekazania władzom wolnej Ukrainy.
Beynarowie wraz z wycofującymi się taborami wojskowymi ruszyli na północ, ku centralnej Polsce, szlakiem przez Żytomierz, Równe, Brześć i Wilno do Warszawy. Po przybyciu do stolicy Leon uczęszczał do szkoły powszechnej Księży Marianów na Bielanach. Po zawarciu traktatu ryskiego w 1921 r. Beynarowie przenieśli się do Opatowa, gdzie ojciec otrzymał pracę agronoma powiatowego. Leon ukończył trzy klasy gimnazjum - II, III i IV, w Gimnazjum im. Bartosza Głowackiego w Opatowie. Po trzech latach przeprowadzili się do Grodna, ponieważ ojciec przejął zarząd majątkiem samorządowym w niedalekich Grandziczach. W 1928 r. Leon zdał maturę w Państwowym Gimnazjum Męskim im. A. Mickiewicza w Grodnie.
W 1928 r. ojciec otrzymał posadę inspektora Organizacji Drobnych Gospodarstw w Wilnie co przesądziło o przeprowadzce i wyborze szkoły wyższej dla syna. Leon został przyjęty na wydział humanistyczny Uniwersytetu Stefana Batorego. W Wilnie mieszały siostry ojca: Maria Przyborowska i Jadwiga Hermanowa. Beynarowie zamieszkali przy ul. Jasnej w dzielnicy Zwierzyniec nad Wilią. Podczas studiów związał się z towarzystwem wolnomyślicieli, nazywających się libertynami, z Akademickiego Klubu Włóczęgów Wileńskich. Była to organizacja o charakterze dyskusyjno-turystycznym, której członkowie nie należeli do żadnej partii politycznej ani korporacji uniwersyteckiej. Na czele klubu stał Wacław Korabiewicz, zwany Kilometrem. Każdy z członków nosił przydomek, wybrany i zatwierdzony przez kolegów. Jasienica otrzymał miano Bachusa, jako uczczenie jego zasług, zamiłowań i możliwości. Jasienica przystąpił do Klubu jesienią 1929 r., lecz oficjalne przyjęcie odbyło się w maju 1930 r., podczas wyprawy do Mickun. Przyjęty został wraz z Czesławem Miłoszem (pseudonim Jajo), studentem polonistyki i prawa. W czerwcu 1932 r. obronił u profesora Stanisława Kościałkowskiego, pracę magisterską „Rola i działalność Aleksandra Oskierki (lata 1830-1911, Mińsk i Wilno, Usole na Syberii, Warszawa)”. Kościałkowski był mentorem Beynara w nauce historii i odcisnął największe piętno.
Koniec studiów zbiegł się z powołaniem do wojska, jesienią 1932 roku. Poborowy Beynar przeszedł najpierw Dywizyjny Kurs Podchorążych Rezerwy Piechoty przy 5. Pułku Piechoty Legionistów, póżiej roczną służbę w 1. Pułku Piechoty Legionów w Wilnie - elitarnej jednostce wywodzącej swoją tradycję z 1. Kompanii Kadrowej. Podchorąży Beynar uczestniczył w wielkiej defiladzie z okazji czternastej rocznicy zdobycia Wilna, którą odbierał Józef Piłsudzki, Komendant, Naczelnik i Marszałek w jednej osobie. Służbę zasadniczą skończył we wrześniu 1933 roku, w stopniu podchorążego plutonowego. W styczniu 1935 roku otrzymał stopień podporucznika, a ostatnie ćwiczenie wojskowe odbył w 1938 roku w baonie Korpusu Ochrony Pogranicza (KOP) w Woranach w wojewodztwie białostockim, powiecie grodzieńskim.
Po zakończeniu służby wojskowej Leon poślubił pięć lat starszą, swoją koleżankę, towarzyszkę studenckich eskapad, absolwentkę chemii USB, członkinię AZS-s sekcji wioślarskiej - Władysławę Adamowiczównę. Uroczystość odbyła sie 1 listopada 1934 w kaplicy kościoła św. Jana w Wilnie o godzinie ósmej rano.
Leon przez rok był bezrobotny, utrzymywał się z pracy dorywczej: korepetycji, kursów maturalnych, pracy w jednej z żydowskich szkół średnich w Wilnie, a przede wszystkim z pieniędzy rodziców. W 1934 zdobył posadę nauczyciela historii w Prywatnym Gimnazjum Męskim im. Henryka Sienkiewicza Koła Polskiej Macierzy Szkolnej w Grodnie. Przez jeden rok zastępował także nauczyciela historii w kilku klasach Państwowego Gimnazjum Męskiego w Grodnie. Praca w Grodnie nie spełniła oczekiwań Leona, skupił się więc na pisaniu. W tym okresie powstały pierwsze prace historyczne: Zygmunt August na ziemiach dawnego Wielkiego Księstwa Litewskiego oraz Ziemie pólnocno-wschodnie Rzeczpospolitej Polskiej za Sasów, opublikowane kolejno w 1935 i 1939 roku jako pomoc dydaktyczna dla nauczycieli gimnazjum. W marcu 1937 uczesniczył w konferencji metodycznej nauczycieli historii w Grodnie. Przedstawił tam referat: O wynikach nauczania historii w kl. III Gimnazjum, który był wynikiem podsumowania ankiety-testu weryfikującego wiedzę z zakresu historii powszechnej i polskiej XVIII-XIX w.
W 1937 roku wrócił do Wilna, po wygraniu konkursu na spikera Rozgłośni Polskiego Radia w Wilnie, gdzie oprócz pracy prezentera prowadził także audycje na tematy historyczne. Do pracy przyjął go Tadeusz Byrski, pełniący funkcję dyrektora zaledwie kilka miesięcy, podczas których zdążył zatrudnić w rozgłośni także Czesława Miłosza, z którym później przeniósł się do warszawskiej centrali. Beynar wraz z żoną zamieszkał przy Małej Pohulance 18/6.
Urodził się w 1909 w Symbirsku (obecna nazwa: Uljanowsk) nad Wołgą i pozostał z rodziną w Rosji do roku 1920, choć już w 1914 wyruszyli do Polski. Początkowo zamieszkali w okolicach Białej Cerkwi i Humania, następnie w Kijowie, Warszawie i ostatecznie na Wileńszczyźnie. W Wilnie skończył gimnazjum, a następnie historię na USB. Był uczniem Stanisława Kościałkowskiego, pod którego kierunkiem napisał pracę magisterską: Rola i działalność Aleksandra Oskierki[6]. Należał do młodzieży aktywnej społecznie w Klubie Intelektualistów oraz w Akademickim Klubie Włóczęgów. Używał wtedy przydomka Bachus. W latach 1928-1932 był nauczycielem historii w Grodnie; pracował też jako spiker w Polskim Radiu Wilno. Zadebiutował w 1935 roku książką „Zygmunt August na ziemiach dawnego Wielkiego Księstwa”[7]. Przed wojną pracował w Słowie Wileńskim, gdy redaktorem był Stanisław Cat-Mackiewicz.
W czasie II wojny światowej oficer Armii Krajowej (m.in. w sztabie Wileńskiego Okręgu Armii Krajowej). W lipcu 1944 uczestniczył w walkach o Wilno (operacja „Ostra Brama”) jako szeregowiec w stopniu oficerskim. Od 19 sierpnia do 21 sierpnia 1944 roku jego oddział, dowodzony przez pułkownika Macieja Kalenkiewicza ps. „Kotwicz”, stoczył bitwę z Armią Czerwoną. Oddział został rozbity, a on sam pod koniec sierpnia dostał się do niewoli w okolicach Grodna, skąd został przewieziony do Białegostoku, gdzie był przesłuchiwany przez NKWD. Wcielony do jednostki LWP w Dojlidach, z której zdezerterował. Od jesieni 1944 po dezercji z LWP służył w 5 Wileńskiej Brygadzie AK, gdzie był od lipca (dokładny dzień nie ustalony) 1945 adiutantem dowódcy brygady Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”. Ranny w nocy z 8 na 9 sierpnia 1945 w walce z pododdziałem 1 Brygady Pancernej pod Zalesiem, opuścił 5 Brygadę i uniknął losu większości jej oficerów skazanych na karę śmierci. Schronienie znalazł we wsi Jasienica. Miejscowy proboszcz, Stanisław Falkowski, ukrywał go na swojej plebanii do czasu wygojenia się rany[potrzebny przypis].
Leon Beynar powołany został do wojska 24 sierpnia 1939, dzień po podpisaniu paktu Ribbentrop-Mołotow. PRzydzielono go do 134-Pułku Piechoty, 33. Dywizji Piechoty Rezerwowej, Samodzielnej Grupy Operacyjnej "Narew", gdzie służył pod dowództwem generała Czesława Młota-Fijałkowskiego. Beynar dowodził 3. plutonem, 3. kompanii, 1. batalionu formującego się w Porzeczu na Wileńszczyznie. W pułku znajdowało się wielu poborowych, reprezentujących różne mniejszości narodowe, zamieszkujące ówczesną Polskę. Do zadań ppor. Beynara należała opieka nad nimi. Jego bezpośrednim przełożonym był mjr Tadeusz Hordt, dowódca 134. pułku piechoty. Od pierwszych dni wojny, współpracując z Armią "Modlin", osłaniali Warszawę przed atakiem z Prus Wschodnich, na pozycjach wyjściowych wzdłuż Narwi. 4 września przyszedł rozkaz o przejściu dywizji na zachód pod Ostrołękę, gdzie rozlokowali się w lasach.
Beynar wrócił do Wilna 27 października 1939 roku, w dniu opuszczenia miasta przez Sowietów i przekazania go Litwie. Wędrował z Opatowa przez Iłżę, Radom, Warszawę, Białystok i Grodno do Wilna, gdzie pozostał z rodziną. Zamieszkali w dzielnicy kolejowej, przy ulicy Święciańskiej, niedaleko cmentarza na Rossie. Nigdy nie myślał o wyjeździe zagranicę, nie przyjął też obywatelstwa litewskiego. Żył w soim mieście na prawach obcokrajowca. Natychmiast został też zwolniony z rozgłośni radiowej. Nie miał żadnej stałej pracy, sprzedawał rzeczy osobiste. Równocześnie uczęszczał na kursy budowlane przeznaczone dla personelu kierowniczego. Zatrudniał się przy budowach i remontach, prowadzonych przez magistrat miasta Wilna, był pomocnikiem murarza, stróżem nocnym w Zarządzie Nieruchomości i pracownikiem tartaku. Ta ostatnia skończyła się nieszczęśliwym wypadkiem w wyniku którego Leon stracił środkowy palec lewej dłoni.
Od 1940 zaangażował się w działalność podziemna Związku Walki Zbrojnej, później Armii Krajowej, zajmując sie pracą propagandową i redakcyjną konspiracyjnych pism: "Dla Polski" (1941), "Niepodległość" (1942-43), a od 1944 "Pobudki", oficjalnego organu Armii Krajowej Ziemi Wileńskiej. Tam spotkał m.in. Stanisława i Czesława Zagorzelskich, wybitnego teologa i dydaktyka akademickiego, ks. Henryka Hlebowicza, założyciela Akcji Ludowej, podziemnej organizacji edukacyjnej, łączącej idee socjalistyczne ze światopoglądem katolickim. Kilkakrotnie spotykał się z najważniejszą postacią wileńskiej konspiracji, Komendantem Okręgu Wileńskiego AK, płk Aleksandrem "Wilkiem" Krzyżanowskim. W czasie działalności konspiracyjnej przybrał pseudonimy "Władysław" i "Nowina", na co dzień dla kolegów był po prostu Leszkiem.
W miarę spokojna egzystencja Beynarów i praca konspiracyjna trwały do początków 1942 roku, gdy doszło do wsypy. Gestapo wpadło na ślad organizacji, część AK-owców zginęła, Leonowi udało się ukryć i zbiec. Gdy sytuacja stała się na tyle bezpieczna, że mógł wrócić do rodziny, na nowo zaczął działać w podziemiu, po pewnym czasie poświęcił się głównie pracy dydaktycznej. W latach 1942-44 wraz ze Stanisławem Stommą tworzył tajny uniwersytet powszechny.
W maju 1944 Stanisław Kiałka ps. Jelonek zaproponował Beynarowi pójście w las i redagowanie Pobudki w nowych warunkach. Podczas akcji Burza Nowinę przydzielono do terenowego oddziału Biura Informacji i Propagandy, który wyruszył w pole na początku czerwca i stacjonował przy samym sztabie Okręgu AK w Dziewiniszkach. 10 czerwca podjął go z wyznaczonego miejsca oddział "Groma" por. Władysława Kitowskiego i przetransportował bezpośrednio do sztabu. Jego zadaniem było redagowanie pisma, które miało uświadamiać, że przyszła Polska, wdług planów Rządu Polskiego na uchodzctwie, ma pozostać cała i integralna z Kresami Wschodnimi, a Armia Krajowa bronić będzie narodu przed każdym okupantem. Jego szefem w BIP-ie był Antoni Snarski "Solny", a do pierwszych jego zadań należało publikowanie rozkazów "Wilka" Krzyżanowskiego, Komendanta połączonych Okręgów Wileńskiego i Nowogródzkiego AK, i powielanie numerów "Biuletynu Nadzwyczajnego". Wobec ciągłej nieobecności "Solnego" w sztabie to właśnie Beynar odgrywał pierwszoplanową rolę: redagował z "Wilkiem" jego rozkazy, nadzorował druk legitymacji dla żołnierzy AK, by mogli legitymować się przed oficerami Armii Czerwonej, i redagował gazetkę "Pobudka", za którą odpowiadał osobiscie. Pierwszy i jedyny numer "Pobudki" ukazał się 25 czerwca 1944, na jedenaście dni przed rozpoczęciem operacji wyzwalania Wilna.
Do operacji "Ostra Brama" por. "Nowina" zgłosił się na ochotnika, otrzymał funkcję oficera ds. propagandowo-prasowych, cały czas przebywał przy sztabie "Wilka", piszącjednocześnie dwa reportażowe komunikaty z przebiegu walk. Ciężkie walki o Wilno zakończyły się ostatecznym zwycięstwem, płk. Krzyżanowski juz 12 lipca spotkał się z dowództwem 3. Frontu Białoruskiego, i po raz pierwszy zaproponował utworzenie polskiej dywizji lub korpusu z żołnierzy AK, odrzucając wszelkie pomysły wcielenia ich do Armii Czerwonej lub Armii BErlinga. Dwa dni później doszło do konsensusu:"Ustalono, że strona polska wystawi korpus wojska... 17 lipca "Wilk" i ścisłe dowództwo Wileńskiego i Nowogródzkiego AK zostało zatrzymane, a wraz z nim około 7 tys. żołnierzy. Pod aresztowaniu dowództwa AK w Wilnie i oficerów w Boguszach, reszta żołnierzy, a wśród nich i "Nowina" ukryła się w Puszczy Rudnickiej. Dowództwo nad nią obiął ppłk Zygmunt Blumski ps. "Strychański", który w dniu pułapki nadał szyfrowaną depeszę, przez Londyn, do Komendanta Głownego AK w Warszawie.
Tego samego dnia
Po kilku nieudanych starciach z jednostkami NKWD, dowództwo rozwiązało oddziały pozostawiając każdemu wolną rękę. Zniszczono sprzęt BIP-u - drukarkę i całą dokumenację. Ppor. Beynar przyłączył się do oddziału por. Adama Boryczki "Brony" - "Tońki" postanowili przebić się do Puszczy Ruskiej, gdzie podporządkowali się mjr. Czesławowi Dębickiemu "Jaremie", dowodzącemu resztkami oddziałów z Oszmiańskiego. "Nowina" otrzynał tam krótkotrwałą funkcję oficera oświatowego. Na jednej z odpraw - wraz z oddziałem mjr. Macieja Kalenkiewicza "Kotwicza" - podjęto decyzję o odtworzeniu dwóch komórek BIP-u, jedna z nich miała znajdować się przy Komendzie Okręgu z zadaniem publikowania biuletynów i prasy podziemnej. Na jej szefa wytypowano ppor. "Nowinę". Beynar pozostał w oddziale "Jaremy". 14 sierpnia otrzymali rozkaz "Bora" - Rozkaz nr 6 Dowództwa Armii Krajowej wzywający jednostki AK do marszu ku Warszawie. 19 sierpnia zostali zaatakowani przez oddziały Armii Czerwonej. Oddział NKWD otoczył o świcie wieś Borowe, nieopodal Dubicz, miejsce zakwaterowania oddziału kpt. Banasikowskiego, gdzie przebywali także mjr "Jarema" i ppor. "Nowina". Części oddziału udało się przerwać okrążenie, korzystając z porannej mgły i silnego ognia, skierowanego wprost na sowiecką tyralierę, nacierającą z północy. Szybki doskok do pobliskiego lasu uratował im życie. Dwa dni póżniej w bitwie pod Surkontami zginął ppłk Maciej Kalenkiewicz "Kotwicz". Po tych walkach nastąpił rozłam: "Jarema" ruszył do Wilna - w czasie drogi został schwytany i osadzony w więzieniu na Łukiszkach, gdzie dołączył do płk. "Wilka" i innych oficerów sztabu. Natomiast Beynar wraz z niewielką grupą żołnierzy podążyli na odsiecz walczącej stolicy. Za Grodnem zostali zatrzymani przez Rosjan, którzy po 10 dniach odesłali ich do Dojlid pod Białymstokiem, gdzie tworzyła się jedna z jednostek WP. Pod Grodnem zostali otoczeni i zatrzymani, początkowo przetrzymywano ich w siedzibie NKWD w Białymstoku, gdzie zostali przesłuchani. Beynar podawał się za dowódcę oddziału,
Dzięki pomocy zakonspirowanej siatki białostockiej AK, działającej wewnarz obozu, w której działał daleki kuzyn Bejnara, Wacław Beynar ps. "Orszak" udało się zbiec i dotrzeć do najbliższego oddziału w Puszczy Białowieskiej, była to 5. Brygada Wileńska AK, zwana też "Brygadą Śmierci", dowodzona przez zawodowego oficera rtm. Zygmunta Szendzielarza ps. "Łupaszko". Dołączył na przełomie pazdziernika i listopada w oklicach Kituryk. Jako najstarszy stopniem i wiekiem został por. "Nowina" jego najważniejszym podwładnym, odpowiedzialnym za sprawy wywiadu, kontrwywwiadu i kasę oddziału, a z czasem takze za kronikę brygady. Jeszcze w listopadzie przyszły rozkazy o awansach oficerskich: Szendzielarza awansowano do stopnia majora, a Beynara na porucznika. Niedługo potem doszło do wsypy, jednej z partyznatów o psełdonimie "Pająk" - agent NKWD - wskazał miejsce postoju 5. Brygady, w tym Kituryki, gdzie przbywał "Lupaszko" i "Nowina". Ocalalym z obławy nakazał Szendzielarz przebijać się do Puszczy Białowieskiej, a komendę nad tą grupką - około dwudziestu osób - powierzył "Nowinie". Ukrywali się w puszczy przeszło miesiąc, chłód i brak żywności, udali się w rejon Bielska Podlaskiego. Tam odszukał ich "Lupaszka" doprowadzony przez znającego teren łącznika "Słonia". Obozowisko znajdowało się w Puszczy Białowieskiej po polskiej stronie linii Curzona, na terenie nadleśnictwa Świnoroje. Pomoc w przetrwaniu znalezli w organizacji AK z Hajnówki, plut. Tadeusz Siedlecki ps. "Ryś" dokonywał zakupów żywnościowych i transportował w głąb puszczy.
Tego samego dnia
W dniach 20-24 grudnia 1944 grupa "Nowiny" przeszła do wsi Nowosady, a w styczniu 1945 wraz z resztą 5. Brygady do tzw. "Małej Polski" - wsi Kiersnowo.
W marcu "Łupaszka" otrzymał rozkaz wymarszu w pole i rekonstrukcji oddziału kadrowego. W kwietniu powstały dwa szwadrony pod dowództwem por. "Zygmunta" i por. "Mścisława". Por. "Nowina" pozostał adiutantem dowódcy i póki co także dowódcą szwadronu "Mścisława", aż ten nie objął swojej funkcji. W kwietniu 1945 rozpoczęły się akcje bojowe, polegające głównie na eliminacji aktywnych PPR-owców, działających na szkodę oddziałów leśnych, a wskazanych przez cywilne władze Polski Podziemnej jako agenci UB. W potyczce z WP pod wsią Zaleś w nocy z 8 na 9 sierpnia 1945 roku został ranny w nogę. Rannego przetransportowano najpierw do Hilarowa, niedaleko Jabłonny, gdzie znajdował się punkt sanitarny AK w gospodarstwie Kuligowskich. "Nowinę", ze względu na duże zagrożenie obławą, przechowywano ukrytego w chlewie. Dwaj konspiracyjni lekarze z Sokołowa Podlaskiego, Antoni Perłowski pd. "Korybut" i Edward Perłowski ps. "Ojciec", udzielili mu pierwszej pomocy. Następnie przez Zagórz odwieziono go do wsi Jasienica, gdzie wracał do zdrowia ukrywany na plebanii u ks. Stanisława Falkowskiego. Tu odnalazł go "Żelazny", który otrzymał zadanie przekazania mu rozkazu o rozwiązaniu oddziałów AK oraz przewiezienia go na nowy punkt położony nad Nurcem. Przewóz furmanką. Na początku września 1945 roku spotkał się we wsi Wyszonki nad Nurcem z "Łupaszką". Dowiedział się też o awansie na stopień kapitana. Było to ostatnie, na długo spotkanie z Szendzielarzem. Po rozstaniu z oddziałem Jasienica podróżował po Polsce. Był w Radości pod Warszawą, w Łodzi i na Śląsku. W styczniu 1949 r. wypełnił fałszywą kartę repatriacyjną prawdziwymi danymi i wyruszył do Krakowa.
Po przybyciu do Krakowa, w połowie lutego 1946, rozpoczął pracę w Tygodniku Powszechnym. Przybrał wtedy pseudonim literacki Paweł Jasienica. Jego żona pozostała w Wilnie, gdzie była zarejestrowana jako wdowa, a jego bliscy byli przekonani, że zginął tam, gdzie płk "Kotwicz", dlatego obawiał się, że jego nagłe pojawienie się w Krakowie może doprowadzić do wywiezienia żony do Kazachstanu, gdzie w początkach 1940 wysłano jego rodziców i siostrę. W więzieniu warszawskim przyznał także, że pseudonim miał posłużyć do całkowitego odcięcia się od środowiska leśnego. W dedykacji dla ks. Falkowskiego, umieszczonej w jednej z ofiarowanych książek, napisał:
Księdzu F.S., któremu dużo zawdzięczam, m.in. swój pseudonim literacki.
Imię Paweł wybrał, bo po prstu taki mu się podobało. Jego córka, w książce Mój ojciec Paweł Jasienica napisała:
Prawda jest taka, że imię Paweł bardzo tacie się podobało. Wyjawił mi to, kiedy zastanawialiśmy się, jak nazwać dziecko, którego spodziewałam sie w 1968 roku. Urodziła się Kasia, a na Pawełka musiałam jeszcze jedenaście lat poczekać.
W swoich wspomnieniach Wacław Beynar pisał:
Na ostatniej koncentracji w Stoczku w 1945 r. "Nowina" za zgodą Komendanta odłączył się od Brygady, ale miał nadal współpracować i udał się do Krakowa do walki inną bronią. Przy pożegnaniu powiedział: "A teraz będę walczył piórem, a na pamiątkę wsi Jasienica, gdzie mnie chronili w czasie mojej kuracji po ciężkim zranieniu, a najtroskliwszą opieką mnie otaczał, u którego przebywałem PAWEŁ, na ich pamiątkę przybieram sobie pseudonim PAWEŁ JASIENICA, i od tej chwili szukajcie w czasopismach artykuły z takim podpisem.
Wersja Wacława Beynara eydaje się mało prawdopodobna Mało prawdopodobne wydaje się więc, by imię Paweł wybrał Jasienica na cześć chłopa, który ukrywał go po postrzale, a także, by swój literacki pseudonim uzgodnił wcześniej z "Łupaszką", skoro chciał zerwać z przeszłością, a nawet wszelkimi kontaktami towarzyskimi z tego wynikającymi.
Beynar zamieszkał w Krakowie z Antonim Gołubiewem w jednym pokoju, który wynajmowali od wdowy po dawnym lekarzu Marszałka Piłsudskiego, Marii Woyczyńskiej, przy ul. Zwierzynieckiej 32. Gołubiew wprowadził Lecha do "Tygodnika Powszechnego". Początkowo nie było łatwo przestawić mu się z konspiracyjnej bibuły na wielkoformatowe pismo. Swoje prawdziwe możliwości zaprezentował w okolicznościowym numerze Tygodnika z 24 marca 1946 roku, poświęconego osobie Tadeusza Kościuszki, w sto pięćdziesiątą drugą rocznicę przysięgi Naczelnika na Głównym Rynku krakowskim. Jasienica napisał do numeru Naczelnika droga do wielkości. Rozpoczął starania o sprowadzenie żony i córki, które pozostawione w Wilnie, nie zdawały sobie sprawy, że on żyje. Rodzina połączyła się w lipcu 1946, w Poznaniu. W związku z brakiem mieszkania w Krakowie na krótko zamieszkalki w Zakopanem, a następnie w Szczekocinach nad Pilicą. W tym czasie Leon, już jako Paweł Jasienica, prowadził pracę reporterską i publicystyczną dla kilku redakcji: "Tygodnika Powszechnego", "Tygodnika Warszawskiego", "Przekroju", "Dziś i Jutro", "Odnowy", "Odry" i "Gościa Niedzielnego". Najbardziej odpowiadała mu praca w "Tygodniku Powszechnym" jako jedynym naprawdę niezależnym piśmie w powojennej Polsce. Publikowane było pod kościelną opieką metropolity krakowiskiego kardynała Adama Sapiehy. Redaktorem naczelnym był Jerzy Turowicz, ale prawdziwym kierownikiem pisma był ks. Jan Piwowarczyk. Do historii przeszła wymyślona przez Jasienicę definicja pisma jako:
butelki tlenowej, którą podają społeczeństwu, żeby nie udusiło się w zaduchu oficjalnej propagandy.
Przywódcy komunistyczni zdawali sobie sprawę z roli "Tygodnika" jako przytuliska różnych reprezentantów różnych środowisk światopoglądowych, których łączyła jedynie niechęć wobec zmian politycznych w kraju. Jan Kott, współzałożyciel "Kuznicy" zdefiniował to zjawisko "jako formułę legalnej opozycji" przeciwników budowania socjalizmu w Polsce.
JEszcze w 1946 i 1947 roku Jasienica utrzymywał kontakt z żołnierzami "Lupaszki". Z Bogdanem Obuchowskim spotał się we Wrocławiu, jesienią 1947. Z innymi AK-owcami spotykał się na miejscu w Krakowie, gdzie część z nich przyjeżdżała do mieszkania Janiny Oszywowej, z domu Minkiewicz siostry jednego z "wyklętych" Lucjana Minkiewicza ps. "Wiktor", podkomendnego mjr. Zygmunta Szendzielarza. Jasienica znał ją ze studiów, a w Krakowie była jego sąsiadką. Rozmawiali o dekonspiracji i powrocie do normalnego życia. Z Minkiewiczem zaczęli spotykać się regularnie, w poniedziałki i piątki. W mieszkaniu Janiny spotkał "Lupaszkę", którego UB ścigało aż do końca czerwca 1948 roku, kiedy to wpadł w swojej kryjówce nieopodal Zakopanego. Znaleziono wtedy przy nim kartotekę ze zdjęciami oficerów sztabu Brygady, w tym zdjęcie Jasienicy, po którym póżniej rozpoznano go jako żołnierza "Łupaszki".
2 lipca 1948 wieczorem, po spotkaniu w "Jamie Michalikowej" ze Stanisławem Sommą i Czesławem Zgorzelskim, odwiedził Janinę Oszywową i wpadł w kociło przygotowany przez agentów UB, którzy rozpracowywali organizację wileńską w ramach Akcji X. Przetrzymywany najpierw w Krakowie,pózniej na Rakowieckiej w Warszawie, przesiedział dwa miesiące. Po początkowych przesłuchaniach wydano decyzję o tymczasowym aresztowaniu na miesiąc, do 8 sierpnia. Zarzuty wyczerwpywały cechy przestępstwa według art. 86, paragrafu 2 kodeksu karnego Wojska Polskiego. Po przetransportowaniu Jasienicy do Warszawy rozpoczęły się ponowne przesłuchania i prześwietlanie życiorysu. Pierwszym przesłuchującym był oficer śledczy, ppor. Bonifacy Kazimierski z Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Zatrzymanie Jasienicy, znanego już wtedy publicysty i redaktora "Tygodnika Powszechnego" stworzyło sytuację wymagającą decyzji politycznej. W Krakowie przesłuchiwano go co najmniej pięć razy od 4 do 6 lipca 1948. W Warszawie przesłuchiwany był od 12 do 27 lipca. Nadzór nad śledztwem objęła Julia Brystygierowa, przesłuchiwał go też osobiście m.in. wysoki funkcjonariusz MBP pułkownik Józef Różański, brat Jerzego Borejszy. W sprawie Jasienicy interweniował przede wszystkim Bolesław Piasecki, który znał Beynara jeszcze z działań AK na Wileńszczyźnie i razem walczyli w operacji "Ostra Brama". Zatrzymanie Jasienicy zostało też nagłośnione za granicą a emigracja polska rozdmuchała aferę w brytyjskich mediach, dając do zrozumienia, że w Polsce dochodzi do "mechanicznej likwidacji Kościoła".
Julia Brystygierowa osobiście poinformowała go o wyjściu na wolność. Po wezwaniu go z celi zakomunikowała:
Mam nadzieję, że Polska się na panu nie zawiedzie!
Przed samym zwolnieniem napisał oświadczenie, w którym przedstawił własne poglądy na działalność leśną AK i zachodzącą rzeczywistość polityczną, w obszernym kilkudziesięciostronicowym memoriale. Napisał go 26 sierpnia 1948 roku, na dzień przed zwolnieniem z aresztu. Stanisław Radkiewicz przekazał tekst oświadczenia bezpośrednio Bolesławowi Bierutowie.
W 1948 roku wstrzymano druk jego pierwszej powojennej książki, "Po kataklizmie", zbioru reportaży o Ziemiach Odzyskanych, nigdy później nie opublikowany. W tym samym roku został pierwszym laureatem nagrody im. Włodzimierza Pietrzaka za działalność publicystyczną, a dokładnie za ten właśnie cykl reportaży, publikowanych w "Tygodniku Powszechnym". Była to nagroda imienia znanego przedwojennego działacza chrześcijańskiego, krytyka literackiego i publicysty, który zginął w Powstaniu Warszawskim. Patronem nagrody i organizatorem było pismo "Dziś i Jutro", które ufundowało dla zwycięzców pieniężne nagrody po 200 i 150 tysięcy złotych. W składzie jury znaleźli się mi.in. Jan Dobraczyński, Stanisław Pigoń i Władysław Tatarkiewicz. Nagrody przyznawano w trzech kategoriach: nauka, literatura i publicystyka. Jasienica konkurował z takimi tuzami dziennikarstwa, jak: Jerzy Braun, Wojciech Kętrzyński i ks. Jan Piwowarczyk. Uroczystość wręczenia nagród odbyła się w Warszawie w sali Towarzystwa Ekonomicznego 9 maja 1948 roku. Rok później laureaci pierwszej edycji nagród im. Włodzimierza Pietrzaka weszli w skład jury edycji drugiej.
Pod koniec stycznia 1950 roku ukazał się ostatni artykuł Jasienicy w "Tygodniku Powszechnym", potem nastąpiła długa przerwa, aż do tymczasowego zamknięcia pisma w czerwcu 1953 roku. Przerwa ta związana była z rozpoczęciem pracy dla warszawskich czasopism PAX-owskich, głównie "Słowa Powszechnego".Za namową Bolesława Piaseckiego przez kilka miesięcy pełnił funkcję członka komisarycznego zarządu "Caritasu". Szybko zorientował się jednak, że towarzystwo skupione wokół PAX-u, nie reprezentuje postaw wpisanych w nazwę stowarzyszenia. Nie odpowiadało to jego przekonaniom, nie chciał się stać narzędziem w rękach kryptokomunistów, dążących do rozbicia środowiska katolickiej inteligencji i samego Kościoła. Decyzja o przeprowadzce do Warszawy była podyktowana zarówno względami natury osobistej, związanej z pewnego rodzaju zadośćuczynieniu Piaseckiemu za jego interwencję, jak i względami etycznymi - nieszkodzenia ludziom, których szanował i cenił, a swoją osobą mógł zaszkodzić. Zdawał sobie sprawę, jakim ciężarem może być jego przeszłość dla redakcji katolickiego pisma, nie chciał też kompromitować "Tygodnika Powszechnego" swoją funkcją w zarządzie "Caritasu". Z czasem jego krytyczny stosunek do PAX-u doprowadził do zerwania więzów, łączących go z Piaseckim. Opuścił PAX i zaczął wydawać książki w wydawnictwach państwowych. W lipcu 1951 roku napisał list do Prezydium Zarządu Głównego Zrzeszenia "Caritasu" w którym powiadamiał o rezygnacji z funkcji członka zarządu.
Początek lat 50. był widocznym regresem w pracy pisarskiej Jasienicy, a rok 1952 wręcz jej zaprzestaniem. Nieprzerwanie od początku swojej kariery publicystycznej pisał dla "Dziś i Juto". W 1950 ukazało się osiem artykułów w "Dzis i Jutro" i zaledwie sześć w roku następnym. Dla "Słowa Powszechnego" napisał jedynie dziewięć artykułów na blisko siedemset numerów, jakie ukazały się w latach 1950-51. W latach 1952-53 prawie zamilkł na łamach pism, w których były jego rodzime redakcje i gdzie zaczynał swoją karierę publicystyczną. Zaczął publikować dla czasopism społeczno-kulturlanych - Nowej Kultury, "Problemów", "Przeglądu Kulturalnego", "Twórczości", "Życia Literackiego" i "Swiata". W 1953 roku Jasienica uczestniczył w ankiecie "Zycia Warszawy" zatytuowanej "W pracowniach pisarzy", która polegała na tym, że polscy twórcy opowiadali czytelnikom w kolejnych numerach pisma, na jakim własnie dziełem pracują.
Jasienica zmagał się też problemami osobistymi, od 1952 roku zabiegał o mieszkanie w Warszawie dla swojej rodziny, która od powrotu z Wilna mieszkała rozrzucona po kraju. Żona z córką przebywały początkowo w Zakopanem, podczas gdy on wynajmował niewielki pokój w Krakowie. Pózniej wszyscy zamieszkali w Szczekocinach nieopodal Kielc, gdzie zajmowali dawny dom dla służby przy pałacu, bez bieżącej wody i kanalizacji. W 1950 roku Jasienica przeniósł się do Warszawy, gdzie zamieszkał w wynajętym pokoju u państwa Karniewskich przy ul. Filtrowej 59. W roku następnym został członkiem Związku Literatów Polskich i rozpoczął starania o przydział mieszkaniowy. Po długich staraniach napisał list do Józefa Cyrankiewicza, ówczesnego Prezesa Rady Ministrów przedstawiając ciężką sytuację mieszkaniową rodziny, która w lipcu 1954 zamieszkiwała w trzech różnych miejscach: żona w Szczekocinach, córka w Kielcach, w bursie licealnej i on w Warszawie. List do premiera nie przyniósł skutków. Dopiero śmierć pisarza Władysłwa Umińskiego, na przełomie 1954/55 roku, pozwoliły ZLP przydzielić mieszkanie rodzinie Beynarów. Skromne mieszkanie, dwa pokoje z kuchnią znajdowało się przy ul. Jarosława Dąbrowskiego 75b.
W 1956 roku Związek Pisarzy Chińskich wysłał zaproszenie do Związku Literatów Polskich zaproszenie, by koledzy odwiedzili Państwo Środka, w ramach wymiany kulturalnej. Wybór padł na Jasienicę, jako reportażysty o bystrym oku i sprwnym piórze. Podróż trwała sześć tygodni. od 20 listopada 1956 roku do 5 stycznia 1957 roku. Podróż rozpoczął w Pekinie, odwiedził też Nankinu, Szanghaj, Kanton i szereg mniejszych miejscowości. Owocem podróży po Chinach była książka Kraj nad Jangcy (pierwotnie Kraj nad Jangtse), wydana w 1957 roku.
W 1960 roku Jasienica otrzymał nagrodę Kubu Krzywego Koła za publicystykę historyczną. W roku następnym został prezesem tego Koła. Popularny klub, enklawa wolnej myśli, stawał się coraz bardizej niewygodny dla ekipy Gomułki. Członkowie klubu mieli świadomosć, że wysunięcie Jasienicy na szefa KKK, znanego już w opinii publicznej bezkompromisowego historyka, może zaostrzyć relacje z władzami, ale mimo to pdjęli wyzwanie. Lata 60. XX w. były apogeum popularności Jasienicy zarówno w kręgach inteligenckich, kształtującej się opozycji intelektualnej, jak i rzeszy czytelników. Popularność ta niepokoiła władze partyjne a nazwisko Jasienicy wymieniane było obok innych niezależnych twórców, którzy swoim pisarstwem podważali podstawy ideologiczne Polski Ludowej. Na XIII Plenum KC PZPR (4-6 lipca 1963 r.) Władysław Gomułak ostrzegał towarzyszy:
Słabość marksistowskiej popularyzacji historycznej powoduje, że teren największego oddziaływania społecznego historii oddajemy w ręce historyków lub pisarzy myślących konserwatywnie, trzymających się burżuazyjnych szablonów myślenia, nie rozumiejących istotnego sensu dziejów. Historycy-marksiści publikują pożyteczne i cenne, lecz przystępne tylko dla specjalistów książki, a w popularyzacji historii królują: [Stanisław] Mackiewicz, [Paweł] Jasienica czy [Melchior] Wańkowicz[8].
Wytyczne XIII Plenum spowodowały wzrost politycznego nacisku na historyków, zwłaszcza dziejów najnowszych[9]. W styczniu 1964 roku na plenum Zarządu Głównego ZLP doszło do ostrych wystąpień Jasienicy, Kisielewskiego, Słonimskiego i Cata-Mackiewicz przeciwko błędnej polityce kulturalnej państwa, wzmocnieniu cenzury i ograniczeniu nakładu książek. Trzy miesiące później trzydziestu czterech przedstawicieli nauki i sztuki wystosowało list do premiera Józefa Cyrankiewicza. Były to zaledwie dwa zdania, których autorem był Antonii Słonimski, konsultantami Paweł Jasienica i Jan Józef Lipski, wstrząsnęły nie tylko Polską ale i zagranicą:
Ograniczenia przydziału papieru na druk książek i czasopism oraz zaostrzenie cenzury prasowej stwarza sytuację zagrażającą rozwojowi kultury narodowej. Niżej podpisani, uznając istnienie opinii publicznej, prawa do krytyki, swobodnej dyskusji i rzetelnej informacji za konieczny element postępu, powodowani troską obywatelską, domagają się zmiany polskiej polityki kulturalnej w duchu praw zagwarantowanych przez konstytucję państwa polskiego i zgodnych z dobrem narodu.
Władze Listu 34 nie zlekceważył, wykorzystały za to fakt ujawnienia jego treści na falach Radia Wolna Europa, by oskarżyć sygnatariuszy o działalność na szkodę interesów Polski Ludowej a Lipskiego aresztowano. Jasienica osobiście interweniował zarówno w zarządzie ZLP, jak i w prokuraturze miasta stołecznego Warszawy. W tym samym czasie protest polskich intelektualistów głośno komentowały światowe media. Times umieścił apel do władz polskich, by gwarantowały podstawowe prawa obywatelskie, w tym wolność słowa i publikacji. W odpowedzi partia zorganizowała akcję "kontrlistu" do Timesa, wiele osób poddało się presji władz i podpisało go. Większość sygnatariuszy Listu 34, w tym Jasienica, nie uległa i odmówiła złożenia podpisu pod tekstem formowanym przez PZPR.
Na niepokornych intelektualistów posypały się kary, ich nazwiska zniknęły z prasy, radia i telewizji, odebrano paszporty i odmówiono pozwoleń na wyjazdy zagraniczne, większość pisarzy dotknął też zakaz odbywania wieczorów autorskich, Pojawiły się również po raz pierwszy sugestie SB, by wobec Jasienicy zastosować nagonkę prasową związaną z jego działalnością wojenną w "bandzie "Łupaszki".
W styczniu 1966 roku Jasienica otrzymał nagrodę nowojorskiej Fundacji Alfreda Jurzykowskiego z okazji obchodów Millenium Polski. Należał do wyróżnionych obokL Krzysztofa Pendereckiego, Tadeusza Różewicza, Józefa Czapskiego, Romana Ingardena i Antoniego Słonimskiego. W grudniu tego samego roku wszedł do zarządu Pen-Clubu na stanowisko wiceprezesa. Prezesem został Jan Parandowski, a drugim wiceprezesem Jerzy Zawieyski.
Po wojnie przedostał się do Krakowa i w 1946 zadebiutował na łamach „Tygodnika Powszechnego” i został również jego współredaktorem. Przyjął wtedy pseudonim Paweł Jasienica, by nie narażać żony, która ówcześnie znajdowała się w Wilnie w Litewskiej SRR, gdzie formalnie miała status wdowy. W swojej publicystyce tego okresu zajmował się głównie systemem oświaty dla młodzieży. Zabiegał o wyjście młodych ludzi „z lasu”[10]- i rozpoczęcie przez nich kształcenia dla dobra społeczeństwa i kultury polskiej bez względu na formę państwowości polskiej[11]. Dlatego wypowiadał się przeciw angażowaniu młodzieży w działalność podziemną[12]. Zwalczał u Polaków romantyczne podejście do rzeczywistości[13].
2 lipca 1948 roku, podczas akcji likwidacji grupy wileńskiej został aresztowany przez komunistyczny Urząd Bezpieczeństwa Publicznego. Wolność odzyskał dzięki interwencji Bolesława Piaseckiego. Zwalniający go funkcjonariusz UBP powiedział: Wyjdzie pan na wolność, zobaczymy, czy się to Ojczyźnie opłaci[potrzebny przypis]. Wstąpił do Stowarzyszenia „Pax”, z ramienia którego w 1950 został członkiem zarządu przymusowego organizacji „Caritas”[14]. Od grudnia 1959 jeden z wiceprezesów Związku Literatów Polskich. Podpisał list Komisji Intelektualistów i Działaczy Katolickich z 6 listopada 1950 do intelektualistów francuskich, wyrażający solidarność i propozycję współpracy[15]. 22 lipca 1956 r. otrzymał od władz PRL Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski[16] .
Był działaczem i ostatnim prezesem Klubu Krzywego Koła (1962). Publikował m.in. na łamach tygodnika „Świat”.
W 1964, w związku z zaostrzeniem cenzury, Jasienica wraz z 33 innymi polskimi intelektualistami podpisał List 34 skierowany do premiera Józefa Cyrankiewicza. Reakcją na to wystąpienie było nasilenie inwigilacji pisarza. W połowie lat 60 donosiło na niego co najmniej trzydziestu agentów[17]. Prześladowano go za sprzeciwianie się cenzurze i aktywną działalność w opozycji liberalno-demokratycznej. Od 1966 był wiceprzewodniczącym polskiego PEN Clubu. Brał udział w protestach przeciw zdjęciu z afisza Dziadów w reżyserii Kazimierza Dejmka. Poparł otwarcie protest młodzieży akademickiej w 1968, co doprowadziło do zakazu publikacji pisarza w latach 1968–1970 i usunięcia go ze Związku Literatów Polskich. Władysław Gomułka w 1968 publicznie pomówił Jasienicę o współpracę z aparatem władzy, mówiąc że „Śledztwo przeciwko Jasienicy zostało umorzone z powodów, które są mu znane. Został on zwolniony z więzienia”[18]. Pomówienie to Jasienica odebrał bardzo ciężko i stanowiło ono dla niego problem aż do śmierci[potrzebny przypis].
W materiałach operacyjnych Służby Bezpieczeństwa dotyczących Pawła Jasienicy, jako jedną z jego słabości wymieniano kobiety[19]. Z ujawnionych w roku 2002 akt IPN wynika, że około roku 1965 wśród donoszących na niego osób pojawiła się agentka o pseudonimie „Ewa”[17] – Nena Zofia Darowska (primo voto O’Bretenny – pierwszego męża, Irlandczyka, poznała w obozie w Niemczech)[17]. Miała wówczas 40 lat, była młodsza od pisarza o 15 lat i pracowała w dziekanacie jednej z warszawskich uczelni. Atrakcyjnej tajnej współpracownicy, przy wydatnej pomocy SB, udało się stopniowo zbliżyć do pisarza przygnębionego niespodziewaną śmiercią żony w 1965 roku. Z upływem czasu „Ewa” zdobyła sympatię i zaufanie ofiary, a w końcu i serce – w grudniu 1969 roku zawarła z nim związek małżeński. Był to ewenement, bowiem nigdy wcześniej nie doszło do ślubu agentki z inwigilowanym. Przełożonych z SB zapewniła, że wejście w stosunek małżeński nie zmieni jej lojalnej postawy[20]. Zachowane dokumenty potwierdzają to. Po ślubie kobieta zmieniła pseudonim na „Max” i dalej gorliwie donosiła na męża. Raporty pisała w toalecie, a następnie funkcjonariusz prowadzący odbierał je jako jej dobry znajomy, który przyszedł pożyczyć książki.
19 sierpnia 1970 roku, osiem miesięcy po ślubie, wyczerpany pisarz zmarł na raka płuc[19]. Po jego śmierci Zofia Beynar kontynuowała współpracę z SB[17]. Zmarła w 1997 roku.
Paweł Jasienica jest najbardziej znany ze swej syntezy dziejów Polski przedrozbiorowej (Polska Piastów, Polska Jagiellonów, Rzeczpospolita Obojga Narodów), w której przedstawił poglądy kłócące się z poglądami większości współczesnych mu historyków. Zarzucano mu tzw. personalistyczne pojmowanie dziejów, sprzeczne z odgórnie narzuconą i obowiązującą wówczas historiozofią marksistowską. Inne popularne dzieła Jasienicy to Słowiański rodowód – zbiór reportaży archeologicznych (książka ta to nieco zmieniona wersja książki Świt słowiańskiego jutra), Trzej kronikarze – rozważania o Polsce średniowiecznej na podstawie fragmentów kronik Thietmara, Galla Anonima i Wincentego Kadłubka, Dwie drogi – refleksje o powstaniu styczniowym (książka ta to nieco zmieniona wersja książki Biały front), Ostatnia z rodu – dzieło poświęcone Annie Jagiellonce. Pisarz był również autorem książek reportażowych takich jak Kraj nad Jangcy, Wisła pożegna zaścianek. Nie pisał on wyłącznie o historii, zajmował się archeologią (Archeologia na wyrywki, Słowiański rodowód), nauką i techniką (Opowieści o żywej materii, Zakotwiczeni), jednak w niemalże każdej jego książce obecne są liczne refleksje nad przeszłością. Ostatnią ukończoną książką Pawła Jasienicy są Rozważania o wojnie domowej – esej o kontrrewolucji w Wandei. Ostatnią książką, którą pisarz pisał, ale jej nie ukończył, jest Pamiętnik. Jasienica nie mógł z czystym sumieniem napisać i wydać książki o historii najnowszej, ponieważ albo musiałby w takiej książce przedstawić poglądy zgodne z obowiązującą ideologią, albo książka taka nie zostałaby dopuszczona do druku[21]. Z tego też powodu zawarte w Dwóch drogach refleksje o powstaniu styczniowym są ostatnim fragmentem dziejów, jakim Jasienica zajął się na kartach swych książek.
Jasienica był zwolennikiem poglądu, że na kształt historii mogą wpływać pojedyncze jednostki, skupiał się przy tym głównie na działaniach władzy centralnej.
Gwałtownie zwalczał tezy o charakterze narodowym i teorię o anarchizmie polskiej szlachty, uznając ją za „łatwiutką i zwalniającą od myślenia”. Piastów cenił za stworzenie polskiej myśli politycznej, oraz niezależność i suwerenność podejmowania decyzji, gdy było to tylko możliwe. Uważał, że pozostawanie w kręgu zachodnioeuropejskim – zarówno kulturalnym, jak i interesów państwowych, było największą – i zmarnowaną później – spuścizną czasów piastowskich. Chwaląc, potrafił jednak dostrzec słabostki polskich Piastów – w tym okrucieństwo, nie będące jednak niczym niezwykłym w ówczesnej Europie. Jagiellonowie zaś byli dynastią stosunkowo łagodną i wprowadzili Polskę w krąg wyższej kultury umysłowej, zmarnowali jednak (zwłaszcza ostatni dwaj) koniunkturę polityczną. Rządy Wazów zostały przedstawione jako katastrofalne w skutkach „przestępstwo polityczne”. Poglądy Jasienicy wywoływały gorące spory wśród historyków, jednak wśród czytelników jego książki cieszyły się wielką popularnością[1].
Janusz Stefaniak, Komisja Intelektualistów i Działaczy Katolickich, w: Encyklopedia Białych Plam, t. XIX, Suplement, Radom 2005, s. 180
Michał Kozłowski, Nauczyciel i wychowawca. O uczniach Stanisława Kościałkowskiego [w:] Stanisław Kościałkowski pamięci przywrócony, red. Małgorzata Dąbrowska, Warszawa–Łódź IPN 2016, s. 130-179
Seamless Wikipedia browsing. On steroids.
Every time you click a link to Wikipedia, Wiktionary or Wikiquote in your browser's search results, it will show the modern Wikiwand interface.
Wikiwand extension is a five stars, simple, with minimum permission required to keep your browsing private, safe and transparent.