Loading AI tools
procesy członków personelu niemieckiego nazistowskiego obozu zagłady Z Wikipedii, wolnej encyklopedii
Procesy załogi Sobiboru – procesy członków personelu niemieckiego nazistowskiego obozu zagłady w Sobiborze, które po zakończeniu II wojny światowej toczyły się przed sądami w Niemczech, Stanach Zjednoczonych i ZSRR.
Pierwsze procesy esesmanów z obozu w Sobiborze odbyły się w 1950 roku. Sąd w Berlinie-Moabicie skazał wtedy Ericha Bauera na karę śmierci, zamienioną później na dożywotnie pozbawienie wolności. Kilka miesięcy później sąd we Frankfurcie nad Menem skazał na dożywotnie więzienie Huberta Gomerskiego; sądzony wraz z nim Johann Klier został uniewinniony.
W pierwszej połowie lat 60. kilka procesów byłych strażników odbyło się w Związku Radzieckim. Wielu oskarżonych zostało wtedy skazanych na karę śmierci.
Najważniejszy proces w sprawie Sobiboru toczył się w Hagen w latach 1965–1966. Na ławie oskarżonych zasiadło wtedy dwunastu członków niemieckiej załogi. Główny oskarżony, Kurt Bolender, popełnił samobójstwo przed ogłoszeniem wyroku, a spośród pozostałych tylko sześciu zostało skazanych, przy czym wyrok dożywotniego więzienia usłyszał jedynie Karl Frenzel. Z kolei podczas procesu byłego komendanta obozu w Treblince, Franza Stangla, który odbył się w Düsseldorfie w 1970 roku, poruszono także kwestie zbrodni, których oskarżony dopuścił się jako komendant Sobiboru.
Ostatnim członkiem załogi Sobiboru, który zasiadł na ławie oskarżonych, był Iwan Demianiuk. W 2011 roku monachijski sąd pierwszej instancji wymierzył mu karę pięciu lat więzienia. Demianiuk zmarł przed uprawomocnieniem się wyroku.
Obóz w Sobiborze był jednym z trzech ośrodków zagłady utworzonych przez Niemców w ramach akcji „Reinhardt”. Funkcjonował od maja 1942 roku, służąc eksterminacji ludności żydowskiej. Z szacunków Roberta Kuwałka wynika, że liczba jego ofiar sięgnęła 170–180 tys. osób[1]. 14 października 1943 roku w Sobiborze wybuchło powstanie, w którego trakcie zbiegło około 300 więźniów[2]. Niedługo później Niemcy przystąpili do likwidacji obozu. Do połowy grudnia 1943 roku rozebrano ogrodzenie i większość budynków oraz zasypano i zamaskowano doły kryjące prochy ofiar[3]. Do pracy przy zacieraniu śladów ludobójstwa zmuszono grupę więźniów przywiezionych ze zlikwidowanego obozu zagłady w Treblince. Po wykonaniu zadania zostali oni rozstrzelani[4].
W skład obozowej załogi wchodziło przeciętnie około 25–30 Niemców i Austriaków[5]. Byli to funkcjonariusze SS; większość z nich uczestniczyła wcześniej w akcji T4, czyli eksterminacji osób chorych psychicznie i niepełnosprawnych umysłowo[5][6]. Niemiecki personel wspomagała kompania wartownicza złożona z około 120 strażników (wachmanów). Rekrutowali się oni spośród tzw. Trawniki-Männer, czyli wschodnioeuropejskich kolaborantów, których przeszkolono w obozie SS w Trawnikach. W większości wypadków byli to sowieccy jeńcy wojenni, zazwyczaj narodowości ukraińskiej, którzy z rozmaitych względów zgodzili się przejść na służbę niemiecką[7][8].
Do 2017 roku historykom udało się ustalić nazwiska 86 esesmanów[9] oraz 128 wachmanów[10], którzy pełnili służbę w Sobiborze. Dwudziestu siedmiu członków niemieckiego personelu zginęło lub zmarło w czasie wojny lub krótko po jej zakończeniu[uwaga 1]. Znaleźli się wśród nich: komendant Franz Reichleitner, jego zastępca Johann Niemann, budowniczy obozu Richard Thomalla, Paul Bredow, który specjalizował się w rozstrzeliwaniu dzieci oraz osób starszych i wyczerpanych. Wielu innych esesmanów zaginęło bez śladu lub z różnych przyczyn nie zostało pociągniętych do odpowiedzialności karnej. Wśród tych, którym być może udało się skutecznie zatrzeć za sobą ślady, byli: wsławiony okrucieństwem Paul Groth, budowniczy komór gazowych Lorenz Hackenholt, a także Hermann Michel, który specjalizował się w wygłaszaniu uspokajających przemówień do Żydów prowadzonych do komór gazowych[9]. Tylko nieliczni członkowie załogi zostali osądzeni i ukarani.
W lipcu 1946 roku niemiecka prokuratura we Frankfurcie nad Menem wszczęła śledztwo przeciwko Josefowi Hirtreiterowi. Był on podejrzewany o uczestnictwo w mordach popełnionych w „ośrodku eutanazji” w Hadamarze. W czasie przesłuchania Hirtreiter przyznał, że po zakończeniu akcji T4 został przeniesiony do „obozu w Małkini niedaleko Warszawy” (tj. do obozu zagłady w Treblince). Wymienił także nazwiska kilku kolegów, którzy wraz z nim uczestniczyli w akcji T4, a następnie zostali przeniesieni do okupowanej Polski, by wziąć udział w Zagładzie Żydów[11][12]. Ponieważ jednak w okupowanych Niemczech sprawy dotyczące zbrodni w obozach koncentracyjnych znajdowały się pod jurysdykcją trybunałów alianckich, niemieccy śledczy nie podjęli tego wątku[uwaga 2]. Nie zdołali mu także udowodnić współudziału w zbrodniach popełnionych w Hadamarze. W konsekwencji śledztwo zostało umorzone, a Hirtreitera ponownie wydano w ręce amerykańskich władz okupacyjnych[13].
Jedną z osób, których nazwiska wymienił Hirtreiter, był Erich Bauer. W latach 1942–1943 należał on do załogi Sobiboru. Jego głównym zadaniem była obsługa silnika, który dostarczał spaliny do komór gazowych, stąd w obozie był znany pod przydomkiem Gasmeister („mistrz gazu”)[12]. W 1949 roku dwoje ocalałych więźniów, Samuel Lerer i Estera Raab, przypadkowo rozpoznało Bauera na jednej z ulic Berlina Zachodniego. W konsekwencji został aresztowany[14].
Proces Bauera toczył się przed sądem przysięgłych w Berlinie-Moabicie. Wyrokiem z 8 maja 1950 roku został uznany winnym zarzucanych mu czynów i skazany na karę śmierci. Wejście w życie nowej niemieckiej konstytucji, która znosiła karę główną, spowodowało jednak, że wyrok zmieniono na karę dożywotniego pozbawienia wolności[15]. Bauer zmarł w 1980 roku w więzieniu Berlin-Tegel[14].
Wśród osób, których nazwiska wymienił Hirtreiter, znaleźli się także dwaj inni członkowie załogi Sobiboru: Hubert Gomerski i Johann Klier[12]. Postępowanie przygotowawcze przeciwko nim zostało wszczęte w 1949 roku[16]. Proces odbył się przed sądem przysięgłych we Frankfurcie nad Menem[15]. Trwał zaledwie dwa dni[16].
Gomerski był uznawany za jednego z najokrutniejszych esesmanów w Sobiborze[17]. Został aresztowany w październiku 1948 roku[18]. W czasie procesu byli więźniowie ze szczegółami opisali liczne zbrodnie, których dopuścił się w obozie[19]. W odmiennym kierunku potoczyła się natomiast sprawa Kliera. Żaden ze świadków nie był w stanie podważyć jego zapewnień, iż działał w stanie przymusu, wykonując zbrodnicze rozkazy przełożonych w obawie o własne życie[20]. Co więcej, ocalali więźniowie zeznawali na jego korzyść, opisując go jako jednego z najłagodniejszych członków załogi[19][21].
Wyrok ogłoszono 25 sierpnia 1950 roku[15]. Decyzją ławy przysięgłych Gomerski został uznany za winnego morderstwa i skazany na karę dożywotniego więzienia. Klier usłyszał wyrok uniewinniający[15][19]. Frankfurcki proces, podobnie jak proces Bauera, przeszedł bez większego echa[22].
W 1971 roku rozpoczął się proces rewizyjny Gomerskiego. Doprowadził do zmiany kwalifikacji przestępstwa na pomocnictwo w morderstwie[16] i w konsekwencji do zmniejszenia wymiaru kary do 15 lat więzienia[23]. Przy podejmowaniu decyzji sąd wziął pod uwagę m.in. opinię psychologiczną, z której wynikało, że skazany zaczyna odczuwać skruchę za popełnione zbrodnie[16]. Gomerskiego wkrótce zwolniono z więzienia z przyczyn zdrowotnych[24]. Prokuratura wniosła odwołanie od wyroku, jednakże postępowanie zostało umorzone, gdyż uznano, że Gomerski jest niezdolny do uczestnictwa w rozprawach[25]. Mimo rzekomo złego stanu zdrowia zmarł dopiero w 1999 roku, ciesząc się wolnością do ostatnich dni życia[24].
W pierwszej połowie lat 60. w Związku Radzieckim odbyło się kilka procesów, w których na ławie oskarżonych zasiedli byli Trawniki-Männer. Na procesach tych zeznawali m.in. świadkowie z Polski[26].
W 1962 roku rozpoczął się w Kijowie proces jedenastu byłych strażników z Sobiboru. Głównym świadkiem oskarżenia był przywódca powstania z października 1943 roku, Aleksandr Pieczerski. Wyrok ogłoszono w kwietniu 1963 roku. Dziesięciu oskarżonych skazano na karę śmierci, a jedenastego, Iwana Tieriechowa, na karę 15 lat pozbawienia wolności[27].
W czerwcu 1965 roku sąd w Kijowie skazał na karę śmierci trzech innych wachmanów z Bełżca i Sobiboru[27].
Kolejny proces Trawniki-Männer odbył się w 1965 roku w Krasnodarze. Na ławie oskarżonych zasiadło wtedy sześciu byłych strażników. Jednym ze świadków był uczestnik powstania Aleksy Wajcen, który m.in. zidentyfikował wachmana Iwana Zajczewa[28]. Wszystkich oskarżonych skazano na karę śmierci[29].
Wśród wachmanów z załóg Bełżca i Sobiboru, którzy zostali skazani i straceni w ZSRR, byli m.in. Wasyl Bialakow, Nikołaj Matwijenko, Iwan Nikoforow, Wasyl Podienko, Emanuel Schultz, Iwan Tichonowski i Iwan Zajczew[30][31].
W czasie, gdy toczyły się śledztwo i proces przeciw członkom załogi Sobiboru, w zachodnioniemieckim kodeksie karnym (Strafgesetzbuch – StGB) brak było przepisów odnoszących się bezpośrednio do zbrodni ludobójstwa, zbrodni przeciwko ludzkości, czy też zbrodni wojennych. Z tego powodu osoby oskarżone o udział w najcięższych zbrodniach narodowego socjalizmu mogły być sądzone wyłącznie z artykułu 211 StGB (morderstwo). Zbrodnie nazistowskie, które były motywowane nienawiścią rasową – przede wszystkim związane z eksterminacją Żydów – były zazwyczaj kwalifikowane jako „morderstwo z niskich pobudek”, dokonane w sposób „okrutny” i „podstępny”[32]. Sam fakt służby w obozie zagłady nie był wystarczającą przesłanką do wydania wyroku skazującego – oskarżonemu należało udowodnić, iż osobiście dokonywał zbrodni[33].
W latach 50. i 60. zachodnioniemieckie sądy rozpatrujące sprawy zbrodni nazistowskich przyjęły linię orzeczniczą, w myśl której za sprawców sensu stricto byli uznawani jedynie Adolf Hitler oraz członkowie ścisłej elity przywódczej III Rzeszy. Niższych rangą zbrodniarzy, będących wykonawcami ich rozkazów, zazwyczaj uznawano natomiast za „pomocników w morderstwie”. Podniesienie kwalifikacji czynu do „współsprawstwa w morderstwie” było możliwe jedynie w przypadku, gdy oskarżenie dysponowało dowodami świadczącymi, że oskarżony wykazywał się okrucieństwem i inicjatywą, które wykraczały poza standardowe wykonywanie rozkazów[34].
W tych okolicznościach dla uzyskania wyroku skazującego, a w szczególności wysokiego wymiaru kary, kluczowe były zeznania naocznych świadków – w praktyce przede wszystkim ocalałych ofiar. Jeżeli świadków brakowało lub ich zeznania uznano za zbyt mało wiarygodne, sądy zazwyczaj rozstrzygały wątpliwości na korzyść oskarżonych i wydawały wyroki uniewinniające lub wymierzały niskie kary[35].
24 lipca 1959 roku powołana rok wcześniej Centrala Badania Zbrodni Narodowosocjalistycznych w Ludwigsburgu wszczęła śledztwo w sprawie zbrodni popełnionych w Sobiborze. Prowadził je prawnik Dietrich Zeug[36]. Początkowo skupiono się na poszukiwaniu potencjalnych podejrzanych i świadków. W tym celu śledczy przeanalizowali akta procesów Gomerskiego i Bauera, przebadali archiwa Berlińskiego Centrum Dokumentacji, a także zasięgnęli informacji w urzędach ds. restytucji, które rozpatrywały wnioski o wypłatę odszkodowań składane przez ocalałych z Holocaustu[37]. Centrala nawiązała również współpracę z instytutem Jad Waszem, władzami Izraela oraz Światowym Kongresem Żydów[38]. Wiele tropów okazało się fałszywych, gdyż potencjalni podejrzani – np. Richard Thomalla, Johann Niemann, czy Franz Reichleitner – zginęli w czasie wojny lub zmarli po jej zakończeniu[39]. Przez wiele miesięcy poszukiwano Gustava Wagnera, którego byli więźniowie zgodnie uznawali za najokrutniejszego esesmana w Sobiborze. Pościg okazał się bezskuteczny, gdyż Wagner ukrywał się w tym czasie w Ameryce Południowej[40].
Do czerwca 1960 roku Zeug zdołał zgromadzić wystarczającą liczbę dowodów, aby wystąpić do prokuratury w Dortmundzie o wszczęcie postępowania sądowego przeciwko dziewiętnastu podejrzanym[41]. W czerwcu 1961 roku aresztowano Kurta Bolendera – późniejszego głównego oskarżonego w procesie Sobiboru[42]. Z kolei w marcu 1962 roku został zatrzymany Karl Frenzel, którego byli więźniowie wspominali jako jednego z najokrutniejszych członków obozowej załogi[43]. Akt oskarżenia został wniesiony 30 czerwca 1964 roku. Ze względu na fakt, że część podejrzanych już nie żyła, a część zdołała skutecznie się ukryć, na ławie oskarżonych zasiadło ostatecznie dwunastu byłych esesmanów. Lista świadków zawierała 34 nazwiska, w większości ocalałych więźniów Sobiboru[44].
Prokuratura opierając się na art. 211 StGB, zbrodnie popełnione w Sobiborze zakwalifikowała jako morderstwo popełnione z „niskich pobudek”, w sposób „okrutny” i „podstępny”, a w przypadku egzekucji ostatniej grupy więźniów – popełnione „w celu zatarcia śladów innego przestępstwa”. Uznała jednocześnie, że żadnemu z oskarżonych nie można zarzucić sprawstwa głównego (Haupttäter). Zostali uznani za współsprawców morderstwa, aczkolwiek słowo to nie pojawiło się explicite w akcie oskarżenia. Wskazano natomiast, że choć byli niskimi rangą wykonawcami rozkazów, to jako lojalni naziści – w większości posiadający już wprawę w masowym zabijaniu – aprobowali popełniane w obozie zbrodnie, a wręcz wykazywali zapał przy wykonywaniu swoich obowiązków[45]. Poszczególni oskarżeni usłyszeli następujące zarzuty[46][47]:
Imię i nazwisko | Zadania wykonywane w obozie | Zarzuty |
---|---|---|
Kurt Bolender | kierownik obozu III[uwaga 3] (od kwietnia do jesieni 1942 roku) | morderstwo około 360 osób, współudział w zbiorowym mordzie na co najmniej 86 tys. osób |
Werner Dubois | nadzór nad „komandem leśnym” i zbrojownią | współudział w zbiorowym mordzie na co najmniej 43 tys. osób |
Karl Frenzel | kierownik obozu I[uwaga 4], nadzór nad „komandem dworcowym”, przeprowadzanie selekcji na rampie | morderstwo 42 osób, współudział w zbiorowym mordzie na około 250 tys. osób |
Erich Fuchs | zainstalował silnik w pierwszych komorach gazowych, przeprowadzał próbne gazowania | współudział w zbiorowym mordzie na 3600 osób |
Alfred Ittner | kierownik administracyjny, później strażnik w obozie III | współudział w zbiorowym mordzie na 57 tys. osób |
Robert Jührs | udział w likwidacji obozu jesienią 1943 roku | pomocnictwo w morderstwie co najmniej 30 osób |
Erich Lachmann | dowódca straży (do jesieni 1942) | współudział w zbiorowym mordzie na około 150 tys. osób |
Erwin Lambert | budowniczy „nowych” komór gazowych | współudział w zbiorowym mordzie na nieznanej liczbie osób |
Hans-Heinz Schütt | kierownik administracyjny | współudział w zbiorowym mordzie na 86 tys. osób |
Heinrich Unverhau | nadzór nad więźniami uprzątającymi plac-rozbieralnię, nadzór nad jednym z baraków sortowniczych | współudział w zbiorowym mordzie na 72 tys. osób |
Franz Wolf | nadzór nad barakami sortowniczymi, komandem „fryzjerów” oraz „komandem leśnym” | współudział w zbiorowym mordzie na 115 tys. osób |
Ernst Zierke | udział w likwidacji obozu jesienią 1943 roku | pomocnictwo w morderstwie co najmniej 30 osób |
W styczniu 1965 roku III izba karna sądu krajowego w Hagen podjęła decyzję umorzeniu postępowania przeciw siedmiu oskarżonym: Wernerowi Dubois, Erichowi Fuchsowi, Alfredowi Ittnerowi, Robertowi Jührsowi, Erwinowi Lambertowi, Heinrichowi Unverhauowi i Ernstowi Zierkemu. Sąd uznał, że zgromadzone przez prokuraturę dowody są niewystarczające, aby zakwestionować twierdzenia oskarżonych, iż podczas służby w Sobiborze działali pod przymusem – obawiając się najsurowszych konsekwencji w przypadku niewykonania rozkazów przełożonych. Sąd uznał jednocześnie, że nawet jeśli obawy oskarżonych nie miały pokrycia w rzeczywistości, to odczuwali oni subiektywne poczucie przymusu, które wpływało w sposób decydujący na ich postępowanie[48]. Umorzenie postępowania wzbudziło duże kontrowersje. Michael Bryant, który procesy załóg obozów akcji „Reinhardt” toczące się przed sądami RFN ocenia zasadniczo jako uczciwe i rzetelne, tylko w nim był skłonny dopatrywać się przejawów stronniczości sędziów na rzecz oskarżonych[49]. Nie wykluczał przy tym, że wpływ na rozstrzygnięcie sądu mógł mieć fakt, iż przewodniczący składu orzekającego, Kurt Müller, w czasie wojny zajmował wysoką pozycję w systemie sądownictwa wojskowego Wehrmachtu[uwaga 5][50].
W lutym 1965 roku prokuratura wniosła odwołanie, które zostało w całości podtrzymane przez sąd apelacyjny. Wskazał on w uzasadnieniu, że III izba karna nazbyt wzorowała się na analogicznym rozstrzygnięciu w procesie załogi Bełżca, nie biorąc pod uwagę faktu, że komendanci Sobiboru, Franz Stangl i Franz Reichleitner, stosowali o wiele łagodniejszą dyscyplinę niż znani z brutalności wobec podwładnych komendanci Bełżca: Christian Wirth i Gottlieb Hering. Co więcej, sąd pierwszej instancji zignorował dowody zawarte w materiałach ze śledztwa, w tym zeznania samych oskarżonych, które wskazywały, że nie uczynili oni wszystkiego co możliwe, aby uzyskać przeniesienie z Sobiboru lub w maksymalnym stopniu ograniczyć swój udział w zbrodniach (tylko w takim przypadku argument przymusu mógłby zostać zaakceptowany)[51].
Proces przed sądem krajowym w Hagen rozpoczął się 6 września 1965 roku[52]. Początkowo sędziowie zakładali, że zakończy się w okolicach stycznia 1966 roku. W rzeczywistości toczył się szesnaście miesięcy[53]. W trakcie procesu sędziowie, prokuratorzy i obrońcy udali się m.in. do Izraela, aby przesłuchać świadka, który nie był w stanie udać się do RFN[54]. Głównym oskarżonym był de facto Kurt Bolender[55]. Po jego samobójczej śmierci w październiku 1966 roku rolę tę przejął Karl Frenzel[56].
Kluczowy wpływ na przebieg procesu miało założenie, które sąd przyjął już na wstępie, że z powodu upływu czasu i konsekwencji traumatycznych przeżyć zeznania składane przez ocalałych Żydów powinny być oceniane ze szczególną ostrożnością[57]. Czasami wystarczały nawet pozornie drobne nieścisłości i niekonsekwencje, aby sąd uznał zeznania byłych więźniów za niewystarczająco wiarygodne[58]. Dla przykładu Frenzla uniewinniono od zarzutu zamordowania pewnej kobiety, gdyż spośród świadków, którzy zeznawali w tej sprawie, jeden twierdził, że morderstwo miało miejsce zimą, a drugi, że w miesiącach letnich[59]. Na korzyść niektórych oskarżonych przemówił fakt, że przebywali w obozie zbyt krótko, aby więźniowie zdołali ich zapamiętać. W przypadku innych sprzyjającą okolicznością okazał się fakt, iż więźniowie opisywali ich jako stosunkowo łagodnych[60]. W ocenie Michaela Bryanta sędziowie nie zawsze podchodzili jednak w sposób rygorystyczny do nieuniknionych nieścisłości w zeznaniach ocalałych. Dzięki temu udało się doprowadzić do skazania części oskarżonych[61].
Ogłoszenie wyroku nastąpiło 20 grudnia 1966 roku[25]. Sześciu oskarżonych usłyszało wyroki skazujące, przy czym tylko jeden – Karl Frenzel – został uznany za winnego morderstwa i skazany na karę dożywotniego pozbawienia wolności. Pięciu pozostałych uznano za winnych wyłącznie pomocnictwa w morderstwie, gdyż z najpoważniejszych zarzutów zostali oczyszczeni, a ponadto uznano, że nie popierali osobiście eksterminacji Żydów oraz nie wykazywali się okrucieństwem i zapałem, które wykraczałyby poza standardowe wykonywanie rozkazów. Owym skazanym zostały zasądzone kary kilkuletniego więzienia. Pięciu oskarżonych zostało uniewinnionych, gdyż sąd uznał, że działali oni w subiektywnym poczuciu przymusu[62].
Poszczególnym oskarżonym wymierzono następujące wyroki[47][63]:
Imię i nazwisko | Orzeczenie | Zasądzona kara |
---|---|---|
Karl Frenzel | winny zamordowania 6 osób oraz współudziału w zbiorowym mordzie na 150 tys. osób | dożywotnie pozbawienie wolności |
Franz Wolf | winny pomocnictwa w zbiorowym mordzie na 39 tys. osób | 8 lat więzienia |
Erich Fuchs[uwaga 6] | winny pomocnictwa w zbiorowym mordzie na 79 tys. osób | 4 lata więzienia |
Alfred Ittner | winny pomocnictwa w zbiorowym mordzie na 68 tys. osób | 4 lata więzienia |
Werner Dubois | winny pomocnictwa w zbiorowym mordzie na 15 tys. osób | 3 lata więzienia |
Erwin Lambert | winny pomocnictwa w zbiorowym mordzie na 57 tys. osób | 3 lata więzienia |
Robert Jührs | uniewinniony | brak |
Erich Lachmann | uniewinniony | brak |
Hans-Heinz Schütt | uniewinniony | brak |
Heinrich Unverhau | uniewinniony | brak |
Ernst Zierke | uniewinniony | brak |
Kurt Bolender | popełnił samobójstwo w areszcie | brak |
Franz Stangl, pierwszy komendant Sobiboru, w sierpniu 1942 roku przeniesiony na stanowisko komendanta obozu zagłady w Treblince, zdołał po wojnie wymknąć się alianckiemu wymiarowi sprawiedliwości. Od 1951 roku przebywał wraz z rodziną w Brazylii. Na początku lat 60. władze austriackie zintensyfikowały jego poszukiwania, jednakże Stangl nadal zamieszkiwał w São Paulo, nie podejmując przy tym poważniejszych środków ostrożności[64]. W pościg za byłym komendantem Sobiboru i Treblinki włączył się „łowca nazistów” Szymon Wiesenthal. W połowie lat 60. nieznany z nazwiska informator w zamian za nagrodę w wysokości 7 tys. dolarów wskazał mu miejsce pobytu Stangla[65]. W konsekwencji 28 lutego 1967 roku brazylijska policja dokonała jego aresztowania[66]. O ekstradycję Stangla wystąpiły Austria, Izrael, Polska i RFN. Władze brazylijskie z przyczyn proceduralnych postanowiły deportować go do RFN[67]. Ekstradycja nastąpiła pod koniec czerwca 1967 roku[68].
Proces Stangla przed sądem krajowym w Düsseldorfie rozpoczął się 13 maja 1970 roku[67]. Jego działalność w Sobiborze została z przyczyn proceduralnych wyłączona z postępowania prokuratorskiego[67][69]. Niemniej w czasie procesu wystąpili w charakterze świadków ocalali więźniowie Sobiboru: Samuel Lerer, Hersz Cukierman, Stanisław Szmajzner. Zeznali między innymi, że Stangl nadzorował „rozładunek” transportów na obozowej rampie, a także bywał obecny na placu-rozbieralni[70].
Stangl oparł linię obrony na umniejszaniu zakresu swojej odpowiedzialności. Przyznawał, że był najwyższym rangą oficerem w Sobiborze, twierdził jednak, że odpowiadał wyłącznie za rozbudowę obozu i sprawy administracyjne. Początkowo zaprzeczał nawet, że do jego zadań należało sprawowanie nadzoru nad zrabowanym mieniem[67]. Sąd rozpatrywał wysuwane wobec niego oskarżenia, iż po nieudanej ucieczce jednego z więźniów Sobiboru rozkazał stracić dziewięciu innych, a także rozkazał rozstrzelać kobietę, która zgłosiła się do komendantury w poszukiwaniu deportowanego wcześniej męża. Ostatecznie uznano, że świadkowie, którzy zeznawali na ten temat – tj. Alfred Ittner i nieżyjący Kurt Bolender – nie mogą być uznani za wiarygodnych[71].
Sąd krajowy w Düsseldorfie ogłosił wyrok 22 grudnia 1970 roku. Stangl został uznany winnym współudziału w masowym mordzie na 900 tys. Żydów i skazany na karę dożywotniego pozbawienia wolności[72]. Zmarł w więzieniu sześć miesięcy później[73].
W 1975 roku Michael Hanusiak, ukraiński imigrant powiązany ze środowiskami lewicowymi, opublikował listę z nazwiskami 70 ukraińskich zbrodniarzy wojennych, którzy mieli jakoby przebywać na terytorium Stanów Zjednoczonych. Znalazło się na niej nazwisko Iwana (Johna) Demianiuka. Był on podejrzewany, że w czasie wojny służył jako strażnik w Sobiborze. Śledztwo przeciwko Demianiukowi wszczął wkrótce amerykański Urząd Imigracyjny . Zdjęcia podejrzanego wysłano do Izraela, gdzie kilku ocalałych z Holocaustu zidentyfikowało go jako „Iwana Groźnego” – słynnego z okrucieństwa strażnika, który obsługiwał komory gazowe w obozie zagłady w Treblince[74].
W 1977 roku biuro prokuratora federalnego w Cleveland formalnie oskarżyło Demianiuka, iż był „Iwanem Groźnym”. Po pewnym czasie do śledztwa włączyło się Biuro Dochodzeń Specjalnych (Office of Special Investigations) – specjalna agencja funkcjonująca w ramach Departamentu Sprawiedliwości, której zadaniem było ściganie zbrodniarzy nazistowskich ukrywających się na terytorium USA. Do Biura dochodziły sygnały świadczące, iż podejrzany mógł zostać pomylony z innym wachmanem, niemniej zapadła decyzja o podtrzymaniu zarzutów. Po wieloletniej batalii sądowej Demianiuk został pozbawiony amerykańskiego obywatelstwa. W styczniu 1986 roku deportowano go do Izraela[75].
W lutym 1987 roku przed sądem w Jerozolimie rozpoczął się proces Demianiuka[76]. Czternaście miesięcy później oskarżony został uznany winnym zarzucanych mu czynów i skazany na karę śmierci[77]. Wkrótce na jaw wyszły jednak dowody, które jednoznacznie wskazywały, że Demianiuk nigdy nie służył w Treblince, a „Groźnym” był w rzeczywistości niejaki Iwan Marczenko[76][78]. W rezultacie w lipcu 1993 roku izraelski Sąd Najwyższy uniewinnił Demianiuka, a niedługo później amerykański sąd przywrócił mu obywatelstwo i wyraził zgodę na jego powrót do USA[78].
Wkrótce Biuro Dochodzeń Specjalnych wszczęło nowe dochodzenie, tym razem – zamiast na zeznaniach świadków – koncentrując się na analizie dokumentów uzyskanych z niemieckich i sowieckich archiwów. Pozwoliły one jednoznacznie ustalić, że Demianiuk rzeczywiście pełnił służbę w oddziałach z Trawnik i skłamał w swoim wniosku wizowym, twierdząc, że był jedynie rolnikiem w Sobiborze. Wyrokiem Sądu Szóstego Okręgu Federalnego został w 2002 roku pozbawiony amerykańskiego obywatelstwa. W 2009 roku deportowano go do RFN[79].
30 listopada 2009 roku przed sądem w Monachium rozpoczął się proces Demianiuka[80]. Wyrok ogłoszony 12 maja 2011 roku[80] zerwał z obowiązującą od ponad pięćdziesięciu lat linią orzeczniczą niemieckich sądów. Monachijski sąd przychylił się bowiem do argumentacji prokuratury, podpartej m.in. ekspertyzą historyka Dietera Pohla , która wskazywała, że Sobibór był obozem zagłady służącym natychmiastowemu uśmiercaniu Żydów, stąd sam fakt służby w tym miejscu stanowi wystarczającą przesłankę do wydania wyroku skazującego[81]. W konsekwencji Demianiuk został uznany winnym pomocnictwa w morderstwie na 28 060 osobach[81] – oszacowano, iż tylu zginęło w Sobiborze, gdy pełnił tam służbę[82]. Usłyszał wyrok pięciu lat pozbawienia wolności, przy czym na poczet kary zaliczono dwa lata, które spędził w areszcie. Demianiuk zmarł w marcu 2012 roku, przed zakończeniem postępowania apelacyjnego[82].
Seamless Wikipedia browsing. On steroids.
Every time you click a link to Wikipedia, Wiktionary or Wikiquote in your browser's search results, it will show the modern Wikiwand interface.
Wikiwand extension is a five stars, simple, with minimum permission required to keep your browsing private, safe and transparent.