Jego krótka droga życiowa z Rostkowa na Mazowszu przez Wiedeń do Rzymu była jak gdyby wielkim biegiem na przełaj, do tego celu życia każdego chrześcijanina, jakim jest świętość.
Od dzieciństwa wiele znaków przyszłej dobroci wykazywał. Niektórych błogosławieństw i cnót początki pokazując. Między innymi świeciły w nim wrodzona pokora, modlitwy, gorącość i chęć do rzeczy duchowych, że od najmniejszej rozpusty i lekkomyślności dziecinnej wstrzymywał się i nic płochliwego nie czynił i dlatego przy dworze ojczystym wszyscy go szanowali.
Opis: akta procesu kanonizacyjnego.
Źródło: o. Joachim Roman Bar OFMConv., ks. Stanisław Bońkowski, Święty Stanisław Kostka, t. 8. Warszawa, Akademia Teologii Katolickiej, 1987, seria Polscy święci. s. 168.
Otrzymałem list Wielebności Waszej z 23 sierpnia, w którym oznajmiasz mi, że mogę posłać do Rzymu brata Jakóba Lewantego, genuańczyka. Przyjdzie tam zatem wkrótce z magistrem Fabrycym Reynerem, a do tych dwóch, być może, że przyłączę Stanisława, dobrego i zacnego polskiego młodzieniaszka, który pragnie poświęcić się naszemu powołaniu, nawet wbrew woli rodziców.
Źródło: o. Joachim Roman Bar OFMConv., ks. Stanisław Bońkowski, Święty Stanisław Kostka, t. 8. Warszawa, Akademia Teologii Katolickiej, 1987, seria Polscy święci. s. 77–78.
Stanisław nie miał jeszcze żadnego zarostu, twarzy był pełnej, białoróżowej, wejrzenia przyjemnego; oczami swemi wesołymi, ale na których zawsze ślady łez było widać, każdego co nań spoglądał, poruszać musiał do litości... W rozmowie był skromny, wesoły i uprzejmy, chętnie przestawał z osobami prostemi.
Autor: Wawrzyniec Pacifici z Frankonii.
Źródło: o. Joachim Roman Bar OFMConv., ks. Stanisław Bońkowski, Święty Stanisław Kostka, t. 8. Warszawa, Akademia Teologii Katolickiej, 1987, seria Polscy święci. s. 163.
Ten, kto prowadzony przez Chrystusa ten list przyniesie, a został wysłany z naszej Prowincji, to Stanisław, polski szlachcic, młodzieniec uczciwy i gorliwy. Nasi w Wiedniu nie ośmielili się go przyjąć, żeby się nie wydawało, że działają wbrew woli rodziny. Kiedy przybył do nas i chciał spełnić złożone już dawniej postanowienie (bo już przed laty całkowicie się oddał Towarzystwu, zanim do niego wstąpił), w Dylindze w konwikcie odbył przez jakiś czas próby i okazało się, że w posługach jest zawsze godny zaufania, a w powołaniu wytrwały.
W komnacie, gdzie Stanisław święty zasnął w Bogu, Na miejscu łoża jego stoi grób z marmuru - Taki, że widz niechcący wstrzymuje się w progu, Myśląc, iż Święty we śnie zwrócił twarz od muru, I rannych dzwonów echa w powietrzu dochodzi, I wstać chce - i po pierwszy raz człowieka zwodzi! - Nad łożem tym i grobem świeci wizerunek Królowej - Nieba, która z świętych chórem schodzi I tron opuszcza, nędzy śpiesząc na ratunek.