A wieść biegła jakby na skrzydłach, huczała jak granat nad całą Rzeczpospolitą, szła przez wsie, bo chłop powtarzał ją chłopu; szła przez pola, bo łan zbożowy nią szumiał; szła przez lasy, bo sosna powtarzała ją sośnie, orły krakały o niej w powietrzu – i tem bardziej kto żyw, chwytał za broń.
Bór był stary, ogromny, wyniosły; sosna stała przy sośnie nieprzeliczoną ciżbą, gęstwą nieprzebraną, a tak śmigłą, prostą i mocarną, że widziały się kiej te wielgachne słupy z opleśniałej miedzi, majaczące w mroku szarozielonych sklepień nieprzejrzanymi rzędami – posępne, lodowe brzaski biły z dołu od śniegów, zaś w górze, przez strzępiaste konary, niby wskroś zdziurawionych strzech, świtało niebo białawe i mętne.
Do lasu się wymykasz w ten upalny dzień, Odetchnąć, gdzie ożywcze, sosnowe balsamy, Nabrać w płuca tych przeczystych tchnień, Do których, tu w mieście wzdychamy.
Autor: M.W. Sendlerowa
Hrabia Roland leży pod sosną. Ku Hiszpanji obrócił twarz. Wiele rzeczy przychodzi mu na pamięć: tyle ziem które zdobył dzielny rycerz, i słodka Francja, i krewniacy, i Karol Wielki, jego pan, który go wychował. Płacze i wzdycha, nie może się wstrzymać. Ale nie chce przepomnieć siebie samego; bije się w piersi i prosi Boga o przebaczenie (…). Bóg zsyła mu swego anioła Cherubina i świętego Michała Opiekuna; z nimi przyszedł i święty Gabrjel. Niosą duszę hrabiego do raju.
Jeżeli wracasz do owej zaciszy, Do której duszy wciąż się tak zachciewa, Chciej się zapytać, czy mnie tam bór słyszy I czy się ku mnie wyciągają drzewa Z błogosławieństwem, a sosna ze smutkiem?
Oj, śliczna to ziemia to nasze Mazowsze! I czystsza tam woda, i powietrze zdrowsze, I sosny roślejsze, i dziewki kraśniejsze, I ludzie mocniejsi, i niebo jaśniejsze.
– Pan Bóg taki rząd postanowił na świecie, żeby nie było równości. Dlatego jest niebo wyżej, ziemia niżej – sosna wielka, a leszczyna mała, a trawa jeszcze mniejsza.
Samotna sosno na wierzchołku skał Ponad przepaści brzegiem niedostępnej! Nad czem ty z wiatrem żałośliwie łkasz? Skąd w twej postaci wyraz ten posępny?
Sosna, w której dziupli kryła się para wiewiórek, widząc powszechne zniszczenie cieszyła się nadzieją, że uniknie złego losu przez wzgląd na swoich lokatorów: «Litość ich wzruszy, bo cóż są im winne biedne, małe wiewiórki?» – szeptała i padła miażdżąc własnym ciężarem wystraszone zwierzątka.
Stara legenda mówi, że kiedy Pan Bóg stworzył polską ziemię i popatrzył na nią kontrolującym okiem, zauważył tu i ówdzie żółtą nagość suchych piasków, wypalonych słońcem, a tak łaknących wilgoci i roślinności, że aż ulitował się nad nimi w swoim dobrym sercu. I wtedy specjalnie dla nich, dla tych naszych szczyrków (od drobnego piasku i kamieni) i Kujaw (od wydm piaszczystych), stworzył sosnę.
Autor: Maria Ziółkowska, Gawędy o drzewach
Szumi gaj szumi gaj Po kraju po długim To mi świat, to mi kraj – Nad Narwią nad Bugiem
Szumi bór, szumi las, Sosna rośnie smolna – Zboża moc piasku w pas, Ale dusza wolna
W miejscu rozdarcia widać było pręgi piachu siwe i jasnożółte. Naokół stały karłowate, nędzne sosny. Jedna z nich rosła na samym brzegu zawaliska. Oberwana ziemia ściągnęła w głębinę prawy jej korzeń, a lewy został na twardym gruncie. Tak ją dzieje kopalni rozdarły na dwoje. Pień jej stał jedną połową swoją w górze, a drugą szedł wraz z zawaliskiem, niby istota ludzka, którą na pal wbito. Tamten, z bryłami ziemi w dół ściągnięty, prężył się jak członki na torturach. Wszczepione w glebę pazury górne trzymały się z całej siły.
Wszystkim przoduje sosna. Jej jest najwięcej i dorasta tu wspaniałych rozmiarów. Robi wrażenie najbardziej towarzyskiej i uspołecznionej, gdyż częściej od innych skupia się w jednolite bory. Ognisty odblask pni płynie górą, niby łuna – niby zebrał się tu i błyszczy w promieniach gorejącej sosny oddział driad w zbroi drobnołuskiej, stalowej u spodu, a pozłocistej w pół ciała. Śmigłe, gibkie, toczone ciała drzew wdzięcznie kołyszą się w wietrze.
Autor: Wacław Sieroszewski, Puszcza Białowieska, Nowele t. II, Biblioteka Polska, Warszawa 1922, za: Witold Tatarczyk, Puszcza Białowieska w literaturze pięknej, s. 16.
Zostałem schwytany w pułapkę uwielbienia dla czegoś, co kiedyś wielbiłem, tak jak mucha zatopiona w bursztynie pozostaje na zawsze w niewoli od dawna nie istniejącej sosny.