osoba reżyserująca filmy Z Wikiquote, wolnego zbiornika cytatów
Reżyser – autor realizujący własną artystyczną koncepcję multidyscyplinarnego utworu: spektaklu, filmu, audycji radiowej, programu telewizyjnego, nagrania dźwiękowego itp.
Film zawsze jest formą kompromisu. Kompromis jest wpisany w zawód reżysera. Pytanie tylko, jak dalece ten kompromis idzie.
Istnieją dwa typy reżyserów. Jedni wymyślając, a potem tworząc film, mają na uwadze publiczność, drudzy w ogóle o nią nie dbają. Dla pierwszych kino to sztuka spektaklu, dla drugich osobista przygoda. Ani jedno, ani drugie podejście nie jest samo z siebie lepsze, czy bardziej wartościowe. Po prostu to dwie różne artystyczne postawy.
Źródło: David Bordwell, Kristin Thompson, Film Art. Sztuka filmowa. Wprowadzenie, tłum. Bogna Rosińska, Wydawnictwo Wojciech Marzec, Warszawa 2010, s. 3.
Na pewno wzorem relacji reżyser-operator obrazu powinna być współpraca oparta na możliwościach technicznych, które daje przemysł filmowy.
Nie trzeba kończyć szkoły, żeby zostać reżyserem. Są ludzie, którzy jej nie potrzebują. Posiadają umiejętność opowiadania historii, są przebojowi. Ja należę do grupy, która potrzebowała szkoły – po pierwsze, żeby zbudować sobie krąg przyjaciół i współpracowników. Szkoła buduje więzi.
Reżyser powinien pamiętać o najważniejszym przesłaniu autora i o specyficznej, dominującej atmosferze książki. I powinien zachować umiar w pokazywaniu widzom, do czego to on nie jest zdolny… Nie wolno dopowiadać wszystkiego do końca, trzeba zaufać wyobraźni i dociekliwości widza. Reżyser, tak jak tłumacz, powinien wczuć się w autora, ulec jego wizji, a nie konkurować z nim. To jedna z lekcji i Dumbledore’a i lwa Aslana: w sztuce, tak jak w całym życiu, pokora jest pierwszą z cnót.
(…) reżyser to wcale nie ktoś, kto przychodzi, wymyśla, rządzi, układa i cieszy się, że wszystko na scenie idzie po jego myśli. Tak naprawdę reżyseria jest jednym wielkim kompromisem między wyobrażeniami a kontekstem.
Są trzy sposoby relacji aktor-reżyser. Jeden funkcjonuje na zasadzie: nie mamy sobie nic do powiedzenia, czyli praca zlecona. Drugi to tak zwany układ „szaman i tworzywo”, którego zupełnie nie akceptuję i za którym nie przepadam. Trzecia sytuacja (…) to totalne zaufanie reżysera do aktora, którego sobie wybrał.