Dziś rządzi światem nowa „trójca święta”: telefon komórkowy, notebook i kamera cyfrowa. Każdy może je mieć i zrobić film.
Źródło: rozmowa Natalii Szarapowej, Umarł film, niech żyje film, Seans. ru, tłum. „Forum”, 17 września 2012.
(...) kamera tylko kopiuje to, co pozwoli się jej zobaczyć. Eisenstein uważał, że jedynym prawdziwym filmowcem był Disney, bo tylko animacja jest autentyczna kreacją. Na słowach tych dwóch wielkich wizjonerów – Picassa i Eisensteina – kino powinno oprzeć swoja przyszłość. Trzeba wszystko zniszczyć i zacząć od początku.
Nie uważam się za reżysera filmowego. Można powiedzieć, że poprowadziłem swą karierę w złym kierunku. Od wczesnych lat chciałem być malarzem. Malarstwo, które towarzyszy nam od dziesiątków tysięcy lat, jest najciekawszym i najbogatszym zjawiskiem ze wszystkich form sztuki. Ekscytację światem i jego problemy najlepiej wyrażać przez obrazy. Film ma zaś bardzo krótki staż, zaledwie 109 lat. To lokalna, wymierająca technologia. I kino umiera. Aby być malarzem w pełnym tego słowa znaczeniu, chcę się posługiwać wszystkimi dostępnymi technologiami.
To rodzaj polemiki z tym, jak postrzega się Rembrandta. I może wydaje się to dziwne, ale Nightwatching to bardzo przyjemny film. A uważa się, że moje filmy nie należą do szczególnie rozkosznych. Kluczem do zrozumienia jest symetria. Pierwszych 7 ujęć jest odwróceniem ostatnich 7, podobnie 46 ujęć w środku filmu ma swoje lustrzane odbicie w innych. W filmie jest też 5 leitmotivów, takich jak dywan, dzieci, światło – a mówiąc o świetle, sztucznym świetle, którego Rembrandt był mistrzem, opowiadam o historii kina. To ciągle wielki film Greenawaya.
Wciąż żyjemy w świecie, w którym istnieje potrzeba audiowizualnego wydarzenia. Czuli ją Grecy, Rzymianie, pojawiła się nawet w kościele katolickim. Sztuką, która przez 300 lat z dużym powodzeniem zaspokajała tę potrzebę, była opera. A gdy opera się skończyła, pojawiło się kino. Teraz jest podobnie – kino umiera i będzie zastąpione przez inną formę telewizualną. To właśnie malarstwo powinno stać się początkiem nowego kina. Malarstwo ma olbrzymią siłę, narzuca sposób w jaki patrzymy na świat, postrzegamy krajobrazy, czy kobiece piękno. Słynny szwajcarski malarz Giacometti mówił, że twoja babcia może nie wie nic o Picassie, ale Picasso wie o niej wszystko. Mnóstwo ludzi przejawia olbrzymią ignorancję i myśli, że malarstwo to takie bardzo prywatne, kameralne zajęcie.
Wszystkie dzieła Eisensteina – i teoretyczne rozprawy, i filmy – świadczą o tym, że był twórcą nietuzinkowym. Moim zdaniem kino przyniosło światu dwie rzeczy: specyficzne spojrzenie – choć przecież i wcześniej taki potencjał miało malarstwo – oraz montaż. Wszystkie inne zmiany, które wniosło kino, są nieistotne. Na dobrą sprawę Martin Scorsese robi takie same filmy jak D. W. Griffith.(...) Jednym słowem – jedyną nową rzeczą był i pozostaje Eisensteinowski montaż, który osiągnął dojrzałą postać w 1925 roku.
Źródło: rozmowa Natalii Szarapowej, Umarł film, niech żyje film, Seans. ru, tłum. „Forum”, 17 września 2012.
Z perspektywy zachodniej Europy jesteście niewidoczni, nie wiemy o was nic. Nie znam polskich malarzy ani myślicieli, tylko jednego kompozytora – Chopina. Na dodatek jesteście katolikami, a to jest okropne. Największym złem tego kraju być może nie był sowiecki reżim, ale właśnie katolicyzm. Kościół katolicki jest mocno antyfeministyczny – zabrania antykoncepcji, aborcji, buduje poczucie winy związane z seksualnością. Tak się działo przez dwa tysiące lat i tak dzieje się ciągłe. Stąd postrzegam was jako mały, zacofany kraj. Przykro mi.(...) Powinniście zobaczyć Holandię.
Zacząłem pisać scenariusz, gdy moja 6-letnia córka zapytała: „Tato, czemu Jezus miał dwóch ojców?” Polański zrobił film, w którym diabeł zapładnia kobietę, by spłodzić kolejnego diabla, w moim filmie Bóg zapładnia Marię, by spłodzić Jezusa.
Zebra i koń nie mogą się parzyć i spłodzić kolejnego zwierzęcia. A kino może się parzyć na prawo i lewo. Nie ma autonomii i jej nie zdobędzie. Już za późno. Bo jest narracyjne. W naturze nie ma czegoś [takiego] jak narracja. To zjawisko wymyślone przez człowieka, sposób abyśmy mogli się komunikować. Budzimy się rano i rozmawiamy z babcią, kochanką, psem. Najlepsi malarze nie są narracyjni, więc dlaczego kino ma takie być? Myślę, że ludzie, którzy potrzebują narracji, są lękliwi i leniwi. To obraz ma zawsze ostatnie słowo. I teraz następuje wielka rewolucja w społeczeństwie. Dominację tekstu zastępuje dominacja obrazu i musimy się z tym pogodzić. Każdy z nas musi stać się jej częścią, czy tego chce, czy nie.