Cicho było na niebie, na ziemi i w sercu… Noc nastała, ciemnością wszystko okrywając, Jasne gwiazdy błyszczały i księżyc już wypłynął, Niebo, las i pola srebrem oblewając.
Ціха ўсё было на небе, зямлі і на сэрцы… Ноч цемнатою навокала ўсё пакрывала, Ясныя зоркі блішчалі, і месяц ўжо выплыў, Неба, і лес, і палі серабром аблівая. (biał.)
Kto nie był w puszczy nocą (a taki jest nieszczęsny!), nie zrozumie sensu tych słów: puszcza w nocy to kuźnia wrażeń, jakich nie da nic.
Autor: Tytus Karpowicz, Lato po indiańsku, Lublin 1984, s. 8
Mamy noc ciepłą, letnią; woń młodej wikliny oraz topoli balsamicznie rozlewa się w powietrzu. Derkacze i przepiórki niezmordowanie głoszą o zajęciu w swoje posiadanie łąk jako też łanów zbożowych. Świerszcze trylowy koncert sprawiają sobie po ogrodach. Z oddali, gdzieś w sadzie, tęskliwie nawołuje sowa. Górą, jakby duchy ciemności, rysują się nietoperze walczące podczas nocy o życiowe zadanie. Czasem, niby z procy wyrzucony kamień, przeleci lelek; ledwie go okiem uchwycić zdołasz, a już znika w ćmach nocnych. Rozkumkują się w łąkach po kałużach żaby (…) Na wieśniaczej stodole stoi bocian, kiwa się we śnie; czasem maleńkim jego pisklętom coś się przyśni; zbudzone prowadzą krótką rozmowę z matką, popiszczą i znowu zasną. (…) A stary ojciec bocian po łąkach późno w noc za żerem się ugania.
Źródło: Adolf Dygasiński, Wybór nowel, Warszawa 1954, s. 16
Nie wolno ufać niczemu, co się wymyśli między drugą a piątą nad ranem, w tych mrocznych godzinach mózg pozbawiony jest składników lub wyłącza funkcje potrzebne do prawidłowej mentalnej pracy.
Nie wstawaj, noc się jeszcze mroczy – Ten blask to tylko twoje oczy; Nie ciemność rzednie, świtu bliska – To tylko mnie się serce ściska, Że szczęście, pięć przeżywszy godzin, Zginie wraz z nocą swych narodzin.
Źródło: anonim z XVI w., klasyka literatury angielskiej, tłum. Stanisław Barańczak
Noc w puszczy nigdy nie ma majestatycznej ciszy nocy pól; w głębiach boru zawsze coś szumi, szeleści, czai się, przemyka, błyska, chrzęści. Żerują, rabują, mordują w ciemnościach.
Oj, ludzie, ludzie, nie trza w nocy po polu hałasić, nie trza kusić złego. Dzień je dobry, noc czarna – niezdarzona pora… (…) Jeremi zbliżył się i zarzucił palto na dziewczynę. – Izo – rzekł – ten człowiek ciebie nie widzi, to jest ślepy pastuch. On dlatego tak śmiało i prosto po nocy chodzi, że jego świat jest w nim samym.
Tamtego pastuszego lata noc ukazała się Michałowi nie tylko już jako czas cichy, uszom podatniejszy i dla złości mniej sposobny niż dzień, ale nadto jako sprawiedliwa pora. (…) Szarpnęło nim od wnętrza: otóż i noc, pora sprawiedliwa! Jeden okolicę całym sobą i jeszcze kijem musi rozpoznawać, drugi antychrysta, nie świecąc zapałki, ogląda! (…) Najtrudniej było pojąć czarność, bo we dnie – mówili – fruwała ptakiem, a w nocy lała się, pono, jak smoła.
Tylko cisza i skupienie, i wielka powaga panowała nad nocą jesienną. Wszystko żywe skupiało i taiło siły, by przetrwać do nowego zmartwychwstania, by przeżyć pozorną śmierć. Tak było cicho, że słychać było spadanie liści, co się słały po ziemi na ochronę mocy odrodzenia, zawartej w korzeniu, i szelest robaczka, co rył sobie pod korą kryjówkę, by ożyć w niej na wiosnę.