Do maszyny podbiega nasz szef mechaników, wali mnie po hełmie, ale to z radości, bo widział jak zestrzeliłem ostatniego junkersa i teraz w ten sposób okazuje swą radość i uznanie. (…) Kilku kolegów potwierdza moje osiągnięcia w czasie powietrznej walki i teraz rozpromieniony dowódca gratuluje mi zestrzelenia pięciu niemieckich samolotów w ciągu jednego dnia.
Opis: o zestrzeleniu przez niego samego pięciu niemieckich samolotów w ciągu dnia 24 sierpnia 1940 w bitwie o Anglię.
O 5 rano lądowaliśmy na wysuniętym lotnisku. Słońce dopiero pokazywało swój rąbek na wschodzie, gdzie leży moja Warszawa. Jestem już 10 dni w pierwszej linii, a jeszcze nie widziałem szwabów. Nagle trzy dzwonki telefonu. To dla nas. W dwie minuty cały dywizjon jest już w powietrzu (…). Wszystko to kręci się z ogromną szybkością i pluje ogniem. Łapię najbliższą maszynę i naciskam spust z odległości 200 metrów. Czuję jak odrzut 8 karabinów maszynowych hamuje szybkość mojej maszyny. Dostał! Dostał! Junkers idzie pionowo w dół.
Opis: o zestrzeleniu jednego z 5 niemieckich samolotów w ciągu dnia walki, 24 sierpnia 1940 w Anglii.
Teraz idziemy „łeb w łeb” na myśliwców, którzy próbują nam przeszkodzić; w ostatniej chwili Messerschmitty robią unik, a my bez przeszkody wpadamy na bombowce. Już pierwsza maszyna otwiera ogień. (…) Nagle kątem oka widzę, jak drugie ugrupowanie Messerschmittów zbliża się do ataku od tyłu. Krzyczę przez radio – „Bandits six o’clock” – i natychmiast robię zwrot do nowego nieprzyjaciela. (…) Łapię najbliższego „żółtonosa” (samoloty z eskadry Richthofena). Strzelam krótką serię… nic. Uciekam ostrą spiralą w dół. Widocznie młodzik, już ty mój. Pełen gaz, wywrót w dół za nim. Młodzik zaczyna kręcić w lewo, w prawo. Rzucam okiem za siebie, nie ma nikogo. Ścinam zakręty i bardzo szybko dochodzę na 200 metrów. Cały messerschmitt w celowniku.
Opis: o walce powietrznej z Niemcami w bitwie o Anglię, 24 sierpnia 1940.