Prawdziwi bogowie narazili Europę na tyle gorzkich zawodów, że niepodobna tego opisać. Kiedy Blank zastanawiał się nad przyszłością, dochodził do przekonania, że stacje benzynowe są lepszym fundamentem powszechnej pomyślności niżeli katedra w Chartres. Był to fakt bolesny, ale niewątpliwy.
Człowiek nie może być sam w chwili próby. Potrzebuje innych ludzi, a kiedy nie ma ich w pobliżu, odnajduje nagle obecność Boga. Jest to zwykle obecność przelotna, ledwo uchwytna, jakby Bóg przeszedł obok spiesznym krokiem i zniknął za rogiem najbliższej kamienicy.
Jak odbywa się umieranie? Co człowiek wtedy widzi? Czy człowiek widzi wtedy Boga, czy On się człowiekowi pokazuje, żeby ostatnia chwila była lżejsza, Żeby odjąć człowiekowi lęk? Zapewne pokazuje się w ostatnim mgnieniu, w ostatnim promyku światła, które dociera do źrenicy, ale nigdy wcześniej, bo człowiek mógłby przeżyć, wyzdrowieć i powiedzieć innym, co zobaczył. Więc Bóg pokazuje się dopiero w chwili, kiedy ma już zupełną pewność, że to jest śmierć…
Już wiedział, że nie ma żadnych szans i niebawem będzie musiał umrzeć. Ta świadomość znów zbliżyła go do Boga, bo jeśli Henryczka czekała śmierć, to pozostawał mu już tylko wybór pomiędzy Bogiem i nicością.
Święta Polska, cierpiąca i mężna. Polskość święta, zapita, skurwiona, sprzedajna, z gębą wypchaną frazesem, antysemicka, antyniemiecka, antyrosyjska, antyludzka. Pod obrazkiem Najświętszej Panienki. (…) Święta polskość pod knajpą i kasą.
Cechy charakterystyczne społeczeństwa polskiego to: alkoholizm, nieuczciwość, brak tolerancji względem inaczej myślących, nieposzanowanie pracy, zarówno cudzej jak i własnej. Wypadałoby zapytać, czy takiemu społeczeństwu przysługuje miano chrześcijańskiego.
Kościół rzymski nie był bez ciężkiej winy. Jeśli istnieje w ogóle jakaś dialektyka historii, to w jej świetle można by zaryzykować pogląd, że naród niemiecki wziął na siebie wykonanie tej zbrodni, która się przewijała przez stulecia w brudnych, złych snach chrześcijańskiej Europy.
Niech tekst poniższy będzie po prostu jak bukiet skromnych kwiatów złożonych na mogile Karola Świerczewskiego, „Miał piękne oczy i zmysłowe usta. Chyba kochały go warszawskie dziewczyny”.
Źródło: Karol Świerczewski-Walter: w 20 rocznicę śmierci, Zarząd Główny Związku Bojowników o Wolność i Demokrację, Krajowa Komisja Dąbrowszczaków, 1967.
(…) państwo wyznaniowe może powstać tylko na fundamencie głupoty i ciemnoty jego obywateli.
Źródło: „Wprost”, wydania 36–43, Agencja Wydawniczo-Reklamowa „Wprost”, 1997, s. 100.
Poznać to jeszcze nie znaczy zrozumieć. Ale nie sposób zrozumieć, jeśli się w ogóle nie poznało.
Źródło: Z notatnika stanu rzeczy, Kantor Wydawniczy SAWW, 1989, s. 70.
W ekstremalnych trudnych warunkach dojrzewa się o wiele szybciej niż dzieje się to normalnie.
Wielkość jest o krok od nas! Komunizm czeka za progiem!
Był taki pisarz, Andrzej Szczypiorski, który był noszony w Niemczech na rękach; nagrody, wyróżnienia, wywiady, a on nic innego nie robił, tylko opluwał Polaków i Kościół. Potem się okazało, że przy okazji był też tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa PRL.
Gdyby Andrzej Szczypiorski nie tryskał tak niespożytą energią w instruowaniu Polaków, jakich mają dokonywać wyborów i skąd mają czerpać jedynie słuszne poglądy, to pewnie prawda o tym, skąd on sam czerpał w życiu inspiracje do różnych działań, nie byłaby aż tak bulwersująca.
Jako jednego z czołowych dżentelmenów PRL-u i III RP „Gazeta Wyborcza” lansowała literata Andrzeja Szczypiorskiego, skądinąd Tajnego Współpracownika „Mirka”, który przez ćwierć stulecia donosił esbecji na kolegów.
Autor: Waldemar Łysiak, „Gazeta Polska” nr 7, 14 lutego 2007
Opis: w odpowiedzi na zdania Rafała Ziemkiewicza „Z czym tu można polemizować? Sprawa Andrzeja Szczypiorskiego wydaje się tak jednoznacznym krzykiem oskarżenia pod adresem III RP, że nie sposób ani tej postaci, ani tych, którzy go wywindowali na piedestał, obronić” oraz „Postać jest wyjątkowo obłudna i wyjątkowo nikczemna i o tą postać trudno się spierać”.
Szczypiorski przedstawia nam polski operetkowy komunizm, ze skorumpowanymi i gotowymi do kapitulacji władzami i leniwą tajną policją. Jednak nie bardzo pasuje mi to do tego obrazu zabójstwo ks. Jerzego Popiełuszki, internowanie tysięcy przeciwników systemu po wprowadzeniu „stanu wojennego”, setki ofiar: zabitych i rannych, w Gdańsku, Radomiu, Nowej Hucie, czy wreszcie morderstwa zlecone przez sądy kapturowe, a popełnione na działaczach „Solidarności”.
Z jednej strony był to niewątpliwie człowiek niespożytej energii i lekkiego pióra, co pozwalało mu rzeczywiście nieustannie podejmować zadania twórcze i publicystyczne. Z drugiej jednak strony, była to osoba publiczna, współkreowana, jak się okazało, przez czynniki polityczne, przez tajne służby. Andrzej Szczypiorski, sprawdzony towarzysz partyjny, bywał redaktorem czasopism i rozgłośni radiowych. Jako tajny współpracownik wywiadu PRL został wybitnym autorytetem, specjalistą od pojednania z Niemcami. Właśnie dokumenty, do których dotarliśmy, pokazują w jakim stopniu jego pozycja w Niemczech była warunkowana przez tę współpracę.