Remove ads
dokument wystosowany w Rzymie 18 listopada 1965 Z Wikipedii, wolnej encyklopedii
Orędzie biskupów polskich do ich niemieckich braci w Chrystusowym urzędzie pasterskim[1], zwane także Listem biskupów polskich do biskupów niemieckich[2] – dokument wystosowany w Rzymie 18 listopada 1965, pod koniec soboru watykańskiego II przez polskich biskupów katolickich, zawierający zaproszenie biskupów niemieckich do udziału w obchodach Milenium Chrztu Polski. Orędzie wyrażało ewangeliczny akt chrześcijańskiego pojednania narodu polskiego i niemieckiego po II wojnie światowej. List zawierał frazę „udzielamy wybaczenia i prosimy o nie”[a] (cytowany czasem jako „...przebaczamy i prosimy o wybaczenie”[4]). List jest uważany za moment inicjacji dialogu polsko-niemieckiego i za jeden z najważniejszych etapów pojednania polsko-niemieckiego po II wojnie światowej.
Ogłoszenie orędzia przez polskich biskupów było poprzedzone wieloma inicjatywami ukierunkowanymi na pojednanie polsko-niemieckie. W 1948 kard. August Hlond napisał list „Do ludności katolickiej Ziem Odzyskanych”, który wskazywał na potrzebę wyrzeczenia się nienawiści, potrzebę przebaczenia i budowania relacji sąsiedzkich opartych na „wzajemnym zaufaniu”[5]. Podczas synodu niemieckiego Kościoła Ewangelickiego w 1958 utworzono Aktion Sühnezeichen Friedensdienste (Akcja Znaku Pokuty/Służby dla Pokoju) jako reakcję Kościoła na zobojętnienie niemieckiego społeczeństwa w stosunku do krzywd, które hitlerowskie Niemcy wyrządziły innym narodom[6]. W 1960, podczas uroczystości ku czci św. Jadwigi, abp Berlina Julius Döpfner wzywał społeczeństwo niemieckie do przyjęcia odpowiedzialności za II wojnę światową[5].
Wpływ na kształtowanie się idei porozumienia wywarły także dwie organizacje (w 1964 „Pax Christi”, a w 1965 „Aktion Sühnezeichen Friedensdienste”), które w połowie lat 60. XX w. zorganizowały pielgrzymki pokutne do Polski. W konsekwencji działań „Pax Christi” powołane do życia zostało stowarzyszenie Maximilian-Kolbe-Werk, którego celem było niesienie pomocy byłym więźniom niemieckich obozów koncentracyjnych i ofiarom gett. W 1961 Kościół Ewangelicki w Niemczech ogłosił Memorandum z Tybingi, w którym wzywał do uznania granicy na Odrze i Nysie[7].
1 października 1965 przewodniczący Rady Kościoła Ewangelickiego w Niemczech Kurt Scharf opublikował memorandum „O sytuacji wypędzonych i stosunku narodu niemieckiego do ich sąsiadów”. Jednym z sygnatariuszy memorandum był Richard von Weizsäcker, przewodniczący Zgromadzenia Kościoła Ewangelickiego w Niemczech, a późniejszy prezydent RFN. Tekst tego memorandum był bardzo wyważony, choć odnosił się do kwestii najtrudniejszych w relacjach polsko-niemieckich. Duchowni ewangeliccy ubolewali z powodu cierpień wielu milionów wysiedlonych Niemców, ale równocześnie zwracali uwagę na prawo Polaków do życia na tych terenach, co de facto stanowiło wskazanie na konieczność rezygnacji z rewizji granicy na Odrze i Nysie[8].
18 listopada 1965, podczas obrad II soboru watykańskiego, orędzie kierowane do Kościoła Katolickiego w Niemczech podpisało 34 polskich biskupów, m.in. kardynał Stefan Wyszyński i Karol Wojtyła. Autorem i inicjatorem listu był przyszły arcybiskup wrocławski Bolesław Kominek. List był konsultowany z polskimi i niemieckimi biskupami oraz niemieckimi intelektualistami[9][8]. Abp Kominek wspominał: „Rozmowy z biskupami z RFN były bardzo trudne”. Orędzie nie odnosiło się do opublikowanego półtora miesiąca wcześniej memorandum niemieckiego Kościoła Ewangelickiego, ale znalazło się w nim zdanie, w którym poproszono bp. Döpfnera „o przekazanie pozdrowień i podziękowań braciom ewangelikom”[8].
„Orędzie” było jednym z 56 listów skierowanych wówczas przez polskich biskupów katolickich do krajowych episkopatów w Europie, Ameryce, Azji, Oceanii, Afryce oraz do Światowej Rady Kościołów, a także do Patriarchy Konstantynopola Athenagorasa[1][10].
Praktyka wystosowywania listów biskupów jednej wspólnoty chrześcijańskiej do biskupów innej wspólnoty jest znana od II/III w. Listy z II w. – między innymi list biskupów małoazjatyckich pisany w sprawie świętowania Wielkanocy lub list w kwestii montanizmu – są znane z drugiej ręki, ze wzmianek w późniejszych źródłach. Od III w. znane są listy synodalne, których treść była wynikiem narady biskupów i często zawierała odpowiedź na pytanie otrzymane od innych biskupów lub duchownych[11]. Starożytne listy biskupów nigdy nie dotyczyły kwestii „narodowych”. Wówczas nie istniało jeszcze pojęcie narodu we współczesnym znaczeniu[12].
Pomimo różnic, jakie dzielą „Orędzie...” od tych historycznych listów biskupich (zróżnicowane uwarunkowania społeczne, polityczne i kulturowe), korespondencje te łączy idea Kościoła jako wspólnoty ludzi zgromadzonych wokół jednej wiary, o wspólnym i zrozumiałym języku i systemie wartości, które tworzą wspólną płaszczyznę porozumienia[12].
Główną przesłanką do inicjacji procesu wzajemnego zbliżenia kościołów narodowych w formie „Orędzia...” był nakaz soborowego „dialogu na pasterskiej platformie biskupiej”. Soborowy impuls, odczytywany między innymi w opublikowanej miesiąc po liście polskich biskupów Konstytucji duszpasterskiej o Kościele w świecie współczesnym „Gaudium et spes”, obejmował potrzebę dialogu nie tylko wewnątrzkościelnego, ale także ze światem współczesnym[12].
Różnica „Orędzia...” od wspomnianych korespondencji historycznych wynikała z faktu, że było ono listem między instytucjami Konferencji episkopatu dwóch, sąsiadujących ze sobą narodów, rozumianych jako wspólnoty ludzi utworzona w procesie dziejowym na podstawie języka, religii, terytorium, życia społecznego i gospodarczego. Ponadto orędzie z 1965 dotyczyło nie tyle kwestii wiary, ale stosunków sąsiedzkich, naznaczonych raczej historycznym piętnem wrogości i niezrozumienia niż przyjaźni[12].
Głównym autorem „Orędzia” był abp Bolesław Kominek, późniejszy kardynał i metropolita wrocławski, który, jako Ślązak, tekst dokumentu od razu napisał po niemiecku[9][1][b]. W pracach nad redakcją tekstu uczestniczyli: kard. Stefan Wyszyński, abp Karol Wojtyła, bp Kazimierz Kowalski[12] oraz bp Jerzy Stroba[13]. Pod listem podpisało się 36 polskich biskupów[1].
Formalnie adresatami listu byli biskupi niemieccy, ale w orędziu pojawiają się odniesienia do polskich katolików. Sygnatariusze występowali więc nie tylko we własnym imieniu, ale także całego Kościoła w Polsce, który przygotowywał się do obchodów Milenium chrztu Polski, które były zaplanowane na 1966[14]. Abp Bolesław Kominek wspominał później: „Nie napisaliśmy tego tylko dla narodu niemieckiego – ale i dla naszego”[15].
Orędzie wykraczało poza ramy zwyczajnego zaproszenia na obchody rocznicowe[1]. Biskupi opisali splot bardzo skomplikowanych stosunków polsko-niemieckich na przestrzeni wieków, przywołali zarys tysiącletniej historii sąsiedztwa obu narodów, i podkreślili zarówno pozytywne, jak i negatywne aspekty tego sąsiedztwa[10].
Autorzy wspomnieli początki chrześcijaństwa w Polsce, przedstawili formowanie narodu i państwowości, relacje z Zachodnią Europą, oraz udział niemieckich kolonistów, misjonarzy w tworzeniu polskiej gospodarki, nauki i kultury. Wspomnieli postać cesarza Ottona III, św. Jadwigi Śląskiej oraz Wita Stwosza, i zaznaczyli, że wymienione osoby kierowały się „prawdziwie chrześcijańską misją niesienia kultury”, a nie „tak zwanym kolonializmem”[1].
Hierarchowie przyjęli zasadę wykazywania podobieństw łączących oba sąsiadujące ze sobą narody, a jednocześnie nie unikali wspominania takich zdarzeń i osób w historii, których wpływ na losy narodów i państw był odmiennie oceniany w obu krajach[12].
Biskupi wspomnieli trudne fakty związane z niemieckim sąsiedztwem. W tym działalność rycerzy zakonnych, politykę pruską, germanizację Polaków, zabory, oraz okupację niemiecką jako „akt totalnego zniszczenia i wytępienia”, z obozami koncentracyjnymi, zagładą Żydów, eksterminacją inteligencji i duchowieństwa. Równocześnie autorzy zastrzegli: „Nie chcemy wyliczać wszystkiego, aby na nowo nie rozrywać niezabliźnionych jeszcze ran. Jeśli przypominamy tę straszliwą polską noc, to jedynie po to, aby nas dziś łatwiej było zrozumieć, nas samych i nasz sposób dzisiejszego myślenia”[1].
Biskupi poruszyli także aktualne problemy związane z regulacjami granicy na Odrze i Nysie, a także los niemieckich przesiedleńców i ogrom zniszczeń które były wynikiem wojny. Równocześnie zaznaczyli, że granica została wytyczona przez zwycięskie mocarstwa na konferencji w Poczdamie w 1945. Kluczowe podsumowanie, wskazujące na próbę zainicjowania budowy nowych relacji między dwoma narodami, padało pod koniec dokumentu[1]:
W tym jak najbardziej chrześcijańskim, ale i bardzo ludzkim duchu, wyciągamy do Was, siedzących tu na ławach kończącego się Soboru, nasze ręce oraz udzielamy wybaczenia i prosimy o nie. A jeśli Wy, niemieccy biskupi i Ojcowie Soboru, po bratersku wyciągnięte ręce ujmiecie, to wtedy dopiero będziemy mogli ze spokojem sumienia obchodzić nasze Millenium w sposób jak najbardziej chrześcijański[1].
Odpowiedź biskupów niemieckich z 5 grudnia 1965, przygotowaną przez kard. Alfreda Bengscha i bp. Gerharda Schaffrana[14], podpisało 41 biskupów z RFN i NRD[8]. Odpowiedź ta również była zaadresowana do „braci w biskupim posłannictwie”[14], ale była utrzymana w tonie pisma dyplomatycznego. Niemieccy biskupi przyjęli zaproszenie na polskie uroczystości, unikali jednak jasnego określenia stanowiska w kwestii granicy na Odrze i Nysie[8].
W liście pojawiły się frazy, które świadczyły o tym, że episkopat niemiecki wypowiada się nie tylko we własnym imieniu, ale także w imieniu niemieckich katolików, szczególnie tych, którzy ponieśli krzywdę w wyniku przymusowego przesiedlenia[14]. O ile treść orędzia polskich biskupów była konsultowana z niemieckimi biskupami, to biskupi niemieccy nie konsultowali swej odpowiedzi ze swoimi odpowiednikami po stronie polskiej[16].
List był zakończony słowami:
W tekście nie padło słowo „przepraszamy”. List był przez prasę niemiecką oceniany jako „mało odważny”, „zbyt wstrzemięźliwy”, a nawet „małostkowy”. Komentatorzy spekulowali, że niemieckich biskupów zaskoczył zarówno ton „Orędzia...”, a także fakt, że jako pierwsi rękę do zgody wyciągnęli Polacy[14]. Jeden z niemieckich komentatorów stwierdził wręcz, iż „Niemcy wiedzieli, że powinni się przyznać do jakiejś winy, chociaż nie czuli się niczemu winni”[17].
Kard. Wyszyński, w odbytej po latach rozmowie z byłym radcą Ambasady Niemieckiej w Polsce Winfriedem Lipscherem, stwierdził, że o wiele głębiej problem stosunków polsko-niemieckich pojmowali niemieccy ewangelicy, którzy częściej i bardziej zdecydowanie okazywali żal z powodu cierpień, które były udziałem Kościoła w Polsce. Prymas Wyszyński miał powiedzieć: „Od Niemców dostaliśmy wszystko, tylko nie od tych, od których chcieliśmy. Granice uznał rząd SPD i Kościół ewangelicki, a my chcieliśmy, by była to partia chrześcijańska CDU i Kościół katolicki”[14]. W prywatnym liście do kardynała Döpfnera napisał: „Dziś muszę Eminencji całkiem szczerze wyznać, że odpowiedź niemieckich biskupów na nasz list o pojednaniu, rozczarowała nie tylko Polaków, lecz także opinię światową. Nasza tak serdecznie wyciągnięta ręka nie została spontanicznie ujęta”[8].
Bardziej zdecydowana reakcja niemieckich katolików wybrzmiała później – w 1968, gdy grupa zwana Bensberger Kreis, zrzeszająca 180 teologów i wpływowych katolików ze świata nauki, opublikowała oświadczenie wyrażające konieczność uznania granic na Odrze i Nysie. Wśród sygnatariuszy oświadczenia znalazł się ks. prof. Joseph Ratzinger[16].
Orędzie polskich biskupów wywołało w owym czasie ogromne zainteresowanie prasy światowej. Żywe rekcje wywoływała poruszana kwestia granicy na Odrze i Nysie. Trudnością interpretacyjną dla dziennikarzy była zawartość polskiego orędzia i odpowiedzi niemieckich biskupów. Z języka teologicznego trudno było wydobyć najważniejsze elementy i przetransponować je na język stosowany w dyplomacji. Komentatorzy podkreślali, że list polskich biskupów był pełny emocji, żarliwości i szczerości. Jeden z komentarzy stwierdzał, że był to „dokument świętej naiwności”. Zwracano uwagę, że listy różniły się klimatem[14]. „New York Times”, „Washington Post” czy „Baltimore Sun” komentowały nie tylko samo Orędzie, ale także pisane na zlecenie KC PZPR agresywne artykuły polskiej prasy[10].
Wystosowanie Orędzia zostało przyjęte z niepokojem przez władze Niemieckiej Republiki Demokratycznej, które obawiały się, że może ono stanowić zwiastun ocieplenia relacji między PRL a RFN[18].
Dążąc do wysondowania stanowiska władz, biskupi przekazali tekst Orędzia korespondentowi PAP w Rzymie Ignacemu Krasickiemu. Ten w odpowiedzi zapewnił ich o braku zastrzeżeń ze strony rządu i partii. W rzeczywistości nie przekazał jednak dokumentu otoczeniu Władysława Gomułki, lecz konkurencyjnej frakcji „partyzantów”, która postanowiła wykorzystać Orędzie do wzniecenia konfliktu na linii państwo – Kościół i osłabienia w ten sposób pozycji Gomułki[19].
Biuro Polityczne Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej (KC PZPR) wykazywało żywe i czynne zainteresowanie sprawą Orędzia[20]. Władze liczyły, że w sytuacji, gdy w Polsce wciąż żywa była pamięć o niemieckich zbrodniach, zawarte w Orędziu słowa o wybaczeniu Niemcom ich win oraz prośba o przebaczenie za krzywdy wyrządzone przez Polaków, staną się czynnikiem, który pozwoli skutecznie podważyć autorytet Kościoła w oczach społeczeństwa. Ich zabiegom sprzyjała także wstrzemięźliwa reakcja niemieckich biskupów, źle odebrana przez wielu polskich katolików[19]. Za pomocą manipulacji i zabiegów propagandowych władze starały się zdyskredytować polski Kościół i kreować jego pożądane oceny społeczne. Docierająca codziennie do milionów polskich czytelników propaganda prasowa, miała na celu doprowadzenie do powstania rozłamu w łonie Kościoła. Przeinaczała treść orędzia, podsycała niezadowolenie społeczne i podsycała społeczne formy protestów[21].
Pierwsza ocena Orędzia została przez Biuro Polityczne KC PZPR określona na posiedzeniu 8 grudnia 1965. Poprzedzona była uwagami i propozycjami w związku z listem biskupów polskich skierowanym do biskupów niemieckich („Polityczna i moralna wymowa orędzia biskupów polskich. Materiały dla prelegentów”, Warszawa, grudzień 1965[1]) ustalonymi w pierwszych dniach grudnia przez Wydział Administracyjny KC. Wyznaczały cele planowanej wielkiej kampanii propagandowej[22]:
Po pierwsze, potępić postawę Kościoła określoną w Orędziu, jako antynarodową i antysocjalistyczną, sprzyjającą niemieckiemu rewizjonizmowi. Po drugie napiętnować kierownictwo Kościoła jako antynarodowe. Po trzecie wykazać fałszowanie przez Kościół dziejów narodu polskiego. Po czwarte, wprowadzić rozróżnienie hierarchii i kleru rzymskokatolickiego[22].
Po 8 grudnia 1965 roku Biuro Polityczne zdecydowało o rozpoczęciu kampanii prasowej[23]. Po obszernych artykułach opublikowanych w: „Życiu Warszawy” Wobec »Orędzia« do biskupów niemieckich. W czyim imieniu? (10 grudnia 1965)[c] oraz w „Gazecie Zielonogórskiej” i „Gazecie Robotniczej” (13 grudnia 1965), pojawiła się cała fala artykułów zawierających atak na Episkopat polskiego Kościoła katolickiego[24][23].
Prasa centralna narzucała ton narracji i tworzyła zniekształcony obraz otaczającego świata[25]. Orędzie było opisywane jako akt polityczny sprzeczny z polską racją stanu, choć zawierało religijne i chrześcijańskie odwołania[1]. Władze organizowały liczne, spontaniczne wiece studentów potępiające list biskupów[25].
Jednocześnie premier Józef Cyrankiewicz wystosował oficjalny list do członków polskiego episkopatu. Znalazły się w nim następujące stwierdzenia[26]:
Żadne dokumenty biskupie nie mogą wymazać hitlerowskich zbrodni wojennych i zbrodni przeciw ludzkości. Nie zostaną one ani zapomniane, ani wybaczone. Nie jest to problem zemsty czy moralności, lecz sprawiedliwości. Prośba autorów Orędzia o udzielenie przez biskupów niemieckich przebaczenia narodowi polskiemu, który nie ma na sumieniu żadnych win, nie dopuścił się żadnych zbrodni wobec Niemców, a tylko stanął w obronie swej ojczyzny napadniętej przez Niemcy [...] – jest dla narodu polskiego wprost obrażająca i poniżająca jego godność [...] część episkopatu, na czele z kardynałem Wyszyńskim, pozostała na swoich dawnych, [...] pozycjach walki z socjalizmem, [...] antykomunizm zaćmił w ich umysłach poczucie patriotyzmu, zaćmił fakt, że walka z komunizmem uderza rykoszetem w granice Polski na Odrze, Nysie i Bałtyku, godzi faktycznie w niepodległy byt narodu polskiego.
Sformułowany przez autorów Orędzia apel o wzajemne wybaczenie krzywd i win został przez władze wykorzystany do zwalczania prymasa i biskupów. Władze partyjne i państwowe zarzucały, że Orędzie nie było aktem ewangelicznym, ale dokumentem wkraczającym w sferę polityki zagranicznej państwa, szkodzącym interesom państwa i narodu polskiego[9]. Powołując się na zmanipulowane wypowiedzi Kurta Scharfa sugerowano, że w Niemczech Zachodnich odebrano Orędzie jako sygnał, że polscy biskupi są gotowi renegocjować przebieg granicy na Odrze i Nysie[27]. Niezgodnie z prawdą twierdzono, że korespondentowi PAP w Rzymie odmówiono dostępu do kopii listu, a władze rzekomo miały dowiedzieć się o Orędziu dopiero z komunikatu niemieckiej agencji prasowej DPA[28].
Znaczna część opinii publicznej uległa propagandzie medialnej. Władze powszechnie podsycały przejawy społecznego oburzenia i organizowały akcje wysyłania do prymasa rezolucji protestacyjnych przez pracowników poszczególnych zakładów pracy, ale także przez młodzież szkolną[9]. Jednym z najbardziej atakowanych hierarchów był też abp Karol Wojtyła, konsekwentnie broniący chrześcijańskich racji biskupów polskich. Przeciwko niemu władze wykorzystały nawet dawnych robotników z fabryki „Solvay”, gdzie podczas okupacji pracował młody Karol Wojtyła. Opublikowali oni w prasie list protestacyjny, w którym z wielkim oburzeniem, zdumieniem i rozczarowaniem odnieśli się do udziału abp. Wojtyły w redagowaniu i sygnowaniu „Orędzia”[4][d].
Sygnatariusze zwykle nie znali treści Orędzia poza kontrowersyjnym fragmentem o wybaczeniu i pojednaniu. Wpływ na opinię publiczną ułatwiały traumatyczne wspomnienia wojenne społeczeństwa. Zgodnie z wytycznymi KC przeprowadzano także rozmowy z biskupami i księżmi w celu „przerwania łańcucha transmisji episkopalnej interpretacji treści orędzia na ciągu biskupi – wierzące społeczeństwo”[1]. Rozmowy takie odbyło 70% proboszczów. Oceny księży były podzielone[9].
Po stronie władz jednoznacznie odpowiedziało się „koncesjonowane” katolickie stowarzyszenie „Pax”. Bardziej stonowane stanowisko – które nie zadowoliło jednak ani władz, ani Kościoła – zajęło środowisko „Znaku”. W oświadczeniu, które Jerzy Zawieyski wygłosił na posiedzeniu Sejmu PRL, znalazły się słowa ubolewania, iż „w liście biskupów polskich znalazły się sformułowania przykro w społeczeństwie odczute, jak również sformułowania, które, jak okazało się, mogły zostać fałszywie zinterpretowane”[28].
Kampania przeciwko autorom listu była intensywna i trwała do końca lutego 1966[21]. W wewnętrznych dokumentach PZPR i SB odniesienia do tych wydarzeń pojawiały się aż do początku lat 70.[18]
Gwałtowność ataków ze strony prasy i sterowane protesty części społeczeństwa były zaskoczeniem dla władz Kościoła. Po spotkaniu, które odbyło się 15 i 16 grudnia 1965, Sekretariat Episkopatu wydał komunikat wyjaśniający znaczenie i intencje Orędzia do biskupów niemieckich. Komunikat ten został odczytany z ambon kościelnych. Komunikat zawierał wyjaśnienie, że list miał charakter czysto religijno-kościelny, a jedynym celem autorów było zaproszenie do modlitwy w duchu chrześcijańskiego pokoju, w ramach nadchodzącej rocznicy tysiąclecia chrztu Polski[29].
Biskupi wyjaśniali, że Orędzie było jednym z wielu listów o charakterze kościelnym jakie wystosowali do lokalnych episkopatów w Europie, Ameryce, Azji, Afryce, Oceanii oraz do Patriarchy Konstantynopola Athenagorasa i do Światowej Rady Ekumenicznej. Według wyjaśnień, list był skierowanym do niemieckiego episkopatu zaproszeniem do wspólnej modlitwy w duchu chrześcijańskiego pokoju, a tym samym w niczym nie wchodził w prawa państwa. Biskupi zaznaczali, że to, jak i inne pisma Episkopatu stały na stanowisku nienaruszalności zachodnich granic Polski[1]:
Uwydatnia to list Episkopatu Polski, który dwie trzecie tekstu poświęca zestawieniu dziejów bolesnych stosunków Niemiec do Polski. List uwydatnia krzywdy wyrządzone Polsce w czasie drugiej wojny światowej i dążność do biologicznego wyniszczenia Narodu polskiego. List jest wyrazem współczesnych dążeń całego świata, Stolicy Apostolskiej, ONZ i wszystkich niemal państw, do pokoju i wybaczenia, zgodnie zresztą z duchem Ewangelii świętej i Soboru[1].
Komunikat wskazywał jednocześnie, że wiele elementów Orędzia zostało zmanipulowanych lub błędnie zinterpretowanych przez oficjalną propagandę i bronił kard. Wyszyńskiego i biskupów przed oskarżeniami o „wyprzedaż polskich interesów narodowych”[30].
Kolejna, szersza odpowiedź biskupów została przedstawiona w liście pasterskim w lutym 1966[1]. Ponadto biskupi wielokrotnie starali się wyjaśniać motywy stojące za wystosowaniem Orędzia podczas mszy z udziałem wiernych oraz spotkań z alumnami z seminariów duchownych[30]. Sam kard. Wyszyński odniósł się do prasowej nagonki w kazaniu wygłoszonym w Warszawie 19 grudnia 1965 roku, a więc wkrótce po powrocie z Rzymu. Stwierdził wtedy m.in.[31]:
Nie zamierzam polemizować! W imię Boże wszystkim swoim oszczercom – bo inaczej ich nazwać nie mogę – przebaczam.
Pierwsze efekty Orędzia można było dostrzec już w rok po jego wystosowaniu. W przeprowadzonym na przełomie 1966 i 1967 ankietowym badaniu opinii „wypędzonych” na temat granicy na Odrze i Nysie, odnotowano wyraźny procentowy wzrost osób akceptujących lokalizację granicy – z 27 do 46%[32].
W 1968 roku 271 intelektualistów katolickich (między innymi członków Kręgu z Bensbergu) ogłosiło tzw. Memorandum z Bensbergu, które nie tylko opisywało program pojednania z Polską, ale odważnie wyznawało winy Niemiec w stosunku do Polski. Memorandum stwierdzało, że odpowiedzialność spada na „cały naród niemiecki”. Pismo zawierało postulat zakończenia sporu granicznego oraz dostosowanie granic diecezji do realiów granic państwowych. W opinii komentatorów dokument był nazywany „właściwą” odpowiedzią na Orędzie polskich biskupów z 1965[32].
Dyrektor Urzędu Prasy i Informacji w Berlinie Zachodnim Egon Bahr stwierdził, że inicjatywy kościelne skłoniły kanclerza do bardziej odważnego działania. Sam kanclerz Willy Brandt we wspomnieniach napisał: „Dialog Kościołów i ich wiernych wyprzedził rozmowy polityków”. Dalszym efektem Orędzia był zawarty 7 grudnia 1970 Układ między Polską Rzecząpospolitą Ludową a Republiką Federalną Niemiec o podstawach normalizacji ich wzajemnych stosunków[32]. Prymas Stefan Wyszyński w swoim dzienniku „Pro memoria”, w podsumowaniu roku 1970, zapisał: „Dziś kończymy Rok pracy i życia, niezwykle trudny i pełen niespodziewanych finałów. Bodaj najważniejszy z nich, to niespodziewane zakończenie owoców Memoriału Episkopatu Polski do Biskupów Niemieckich; dziś nikt nie śmie zarzucać Biskupom polskim, że działali na szkodę «polskiej racji stanu», gdy sam Rząd PRL zabiegał o zawarcie umowy z Bonn. Oczywiste – jest wielka różnica w tonacji tych obydwu spraw, bo Episkopat Polski wypowiedział swym Kolegom całą bolesną prawdę i dopiero w jej świetle powiedział: «przebaczamy». Rząd PRL – prosił. – Opinia polska twierdzi: Episkopat wygrał. Niech to będzie na chwałę Bogurodzicy”[33]. W opinii Piotra Łysakowskiego bez wydania Orędzia „nie byłaby możliwa wizyta Brandta w Polsce, nie byłby też możliwy dialog polsko-niemiecki, a jeśli zdarzyłby się – to jego wymiar nie byłby pełny”[34].
Układ między Polską Rzecząpospolitą Ludową a Republiką Federalną Niemiec o podstawach normalizacji ich wzajemnych stosunków z 7 grudnia 1970 został ratyfikowany przez Bundestag oraz Sejm dwa lata po jego zawarciu. Dzięki temu papież mógł kanoniczne uregulować struktury Kościoła na Ziemiach Zachodnich i Północnych w ogłoszonej 28 czerwca 1972 konstytucji Episcoporum Poloniae Coetus[33][35].
W 2005 Konferencje Episkopatów Polski i Niemiec wydały wspólne oświadczenie (podpisane w Fuldzie 21 września 2005 i 24 września 2005 we Wrocławiu), podkreślające bardzo duże znaczenie, jakie dla unormowania stosunków między obydwoma narodami miało Orędzie polskich biskupów i odpowiedź ich niemieckich odpowiedników w 1965[36][37]:
W niezwykle trudnych warunkach politycznych, przez ten znak gotowości przebaczenia, położyli [...] solidny fundament pod dzieło polsko-niemieckiego pojednania”. [...] pamięć o ponurych chwilach naszej wspólnej historii nie tylko rodzi ducha pojednania, ale prowadzi również do rozdzierania niezabliźnionych jeszcze ran i wskrzesza ducha rozliczania krzywd. Niektórzy przedstawiciele świata polityki i życia publicznego rozdrapują lekkomyślnie wciąż jeszcze bolesne rany przeszłości naszych narodów. Inni jawnie, a nawet bezwzględnie usiłują je wykorzystać do celów osobistych lub politycznych. [...] Poprzez naszą troskę o kształt Europy pragniemy wnieść wkład w budowę pokoju na świecie[36][37].
W 40. rocznicę wystosowania Orędzia, na wrocławskiej wyspie Piasek postawiono pomnik kard. Bolesława Kominka z napisem w języku polskim i niemieckim: „Kardynał Bolesław Kominek (1903-1974) ...przebaczamy i prosimy o przebaczenie”[38].
O znaczeniu orędzia dla stosunków polsko-niemieckich wypowiedzieli się z okazji jego 50. rocznicy we wspólnym stanowisku dnia 22 listopada 2015 prezydent Niemiec Joachim Gauck i prezydent RP Andrzej Duda[39].
Seamless Wikipedia browsing. On steroids.
Every time you click a link to Wikipedia, Wiktionary or Wikiquote in your browser's search results, it will show the modern Wikiwand interface.
Wikiwand extension is a five stars, simple, with minimum permission required to keep your browsing private, safe and transparent.