Druga wojna polsko-ukraińska 1942–1947, ukr. Друга польсько-українська війна. 1942–1947 (Druha polśko-ukrajinśka wijna 1942–1947) – książka Wołodymyra Wjatrowycza na temat konfliktu polsko-ukraińskiego w czasie i po II wojnie światowej. Koncepcje autora przedstawione w książce spotkały się z krytyką niektórych historyków jako nieobiektywne i zniekształcające prawdę historyczną w zamiarze zaprzeczenia odpowiedzialności OUN i UPA za eksterminację Polaków.

Szybkie fakty Autor, Tematyka ...
Druga wojna polsko-ukraińska 1942–1947
Druha polśko-ukrajinśka wijna 1942–1947
Thumb
Książka prezentowana przez W. Wjatrowycza
Autor

Wołodymyr Wjatrowycz

Tematyka

konflikt polsko-ukraiński

Typ utworu

literatura popularnonaukowa

Wydanie oryginalne
Miejsce wydania

Ukraina

Język

ukraiński

Data wydania

2011

Wydawca

Wydawnyczyj Dim „Kyjewo-Mohylanśka Akademija”

Pierwsze wydanie polskie
Data wydania polskiego

2013

Wydawca

Archiwum Ukraińskie & MAG

Przekład

Mirosław Iwanek

Zamknij

Wydania

  • 2011 - wydanie I ukraińskie
  • 2012 - wydanie II ukraińskie
  • 2013 – wydanie I polskie

Informacje o książce (wydanie I ukraińskie)

Treść

"Druga wojna polsko-ukraińska 1942–1947” przedstawia wizję konfliktu polsko-ukraińskiego ze szczególnym naciskiem na lata 1942–1947. Część II autor poświęca opisowi kształtowania się stosunków polsko-ukraińskich przed wybuchem II wojny światowej. Jako początek konfliktu, który mieli rozpocząć Polacy od wyniszczania ukraińskiej inteligencji na ziemi chełmskiej, W. Wjatrowycz uważa rok 1942. Następnie, zgodnie z „teorią domina” wydarzenia na Chełmszczyźnie spowodowały ukraiński odwet na Wołyniu, ten zaś - polsko-ukraińskie walki w Galicji. W 1945 roku, po rozpoczęciu wysiedleń ludności ukraińskiej, konflikt przeniósł się na tereny tzw. Zakerzonia i został zakończony akcją „Wisła”[2][3][4]. Autor konsekwentnie nazywa opisywane wydarzenia „wojną”[5], będącą kontynuacją i dokończeniem wojny polsko-ukraińskiej z lat 1918–1919[6].

Geneza i znaczenie

Wedle słów Wołodymyra Wjatrowycza, na pomysł napisania „Drugiej wojny polsko-ukraińskiej 1942–1947” wpadł on po zapoznaniu się z dokumentami zgromadzonymi w tzw. „archiwum Łebedia”, z którymi autor pracował w USA od 2007 roku, oraz dokumentami z archiwum Służby Bezpieczeństwa Ukrainy poznanymi w latach 2008-2010. Według niego znalezione dokumenty rzucały nowe światło na historię polsko-ukraińskich stosunków w latach 40[7].

W opinii Andrija Portnowa powstanie „Drugiej wojny polsko-ukraińskiej 1942–1947” należy wiązać z wewnątrzukraińskimi sporami wobec OUN i UPA; była ona odpowiedzią na politykę historyczną obozu prezydenta Wiktora Janukowycza. Portnow uważa książkę za „ważny, jeśli nie kluczowy, tekst strony nacjonalistycznej” w politycznej walce wokół historycznej pamięci[8].

Grzegorz Motyka i Andrzej Zięba również uważają, że motywy powstania książki były polityczne[9][10]. Według Zięby chodziło umocnienie „mitu OUN-UPA” wśród Ukraińców i uprzedzające odparcie krytycznych głosów na temat OUN-UPA, które mogłyby pojawić się w ukraińskim społeczeństwie. Jak pisał ten autor w 2012 roku,

Znaczenie walki o honor OUN i UPA wynika z ogólnej logiki walki politycznej na współczesnej Ukrainie. Mit ten - w wersji twardej i miękkiej - stanowi podstawę tożsamości niektórych grup konkurujących o władzę w Kijowie. W przyszłości może stać się skutecznym narzędziem politycznym, ale na razie aktywnie jest eksploatowany tylko regionalnie, na Zachodniej Ukrainie. Dla celów ideologicznego podboju Kijowa mit ten powinien zostać oczyszczony z grzechów pierworodnych[10].

Krytyka

"Druga wojna polsko-ukraińska 1942–1947” spotkała się z krytyką historyków: Ihora Iljuszyna[11], Andrija Portnowa[12], Grzegorza Motyki[13][14], Andrzeja Zięby[15], Pera Andersa Rudlinga[16], Grzegorza Rossolińskiego-Liebe[17], Andrzeja Leona Sowy[18] oraz Grzegorza Hryciuka[19], którzy postawili jej szereg zarzutów:

Podwójne standardy, selektywny dobór źródeł. Historycy zarzucają W.Wjatrowyczowi stosowanie podwójnych standardów w ocenie dowodów i faktów. W przypadku zbrodni ukraińskich dąży do ich pomniejszenia, a w przypadku polskich do ich wyolbrzymienia[20][21]. W. Wjatrowycz stosuje podwójne standardy także wobec wspomnień świadków. Całkowicie odrzuca wspomnienia polskich świadków zbrodni OUN-UPA jako rzekomo nieobiektywne[22]. Jednocześnie bezkrytycznie polega na tych relacjach świadków, które potwierdzają jego wizję historii (najczęściej na wspomnieniach ukraińskich nacjonalistów). Podobną taktykę stosuje W. Wjatrowycz do dokumentów. Cytuje je wybiórczo w celu udowodnienia z góry założonej tezy[13][23] oraz bezpodstawnie kwestionuje autentyczność dokumentów stawiających OUN-UPA w złym świetle. Sowiecką fałszywką są dla niego zeznania Jurija Stelmaszczuka przed NKWD mówiące o przekazaniu mu przez Dmytra Klaczkiwskiego tajnej dyrektywy Prowodu OUN o wymordowaniu mniejszości polskiej[13][24]. Historycy wskazują, że Wjatrowycz podnosi te wątpliwości bez żadnych dowodów, w oderwaniu od kontekstu i od innych podobnych dokumentów[24][25][26]. Jednocześnie W. Wjatrowycz nie ma oporów przed obszernym powoływaniem się na dokumenty upublicznione przez Mykołę Łebedia oraz Wołodymyra Kosyka, pomimo udowodnienia, że nacjonaliści ukraińscy usuwali z nich kompromitujące dla OUN fragmenty[27].

Opierając się na jednym, niezweryfikowanym dokumencie (list biskupa Platona do biskupa Polikarpa), autor książki obarcza odpowiedzialnością za zbrodnię w Malinie jednostkę Schutzmannschaft złożoną z Polaków, ignorując szereg innych źródeł przeczących tej tezie[21][28].

Przemilczanie. W. Wjatrowycz przemilcza fakty obciążające kierownictwo OUN-UPA: zaakceptowanie przeprowadzonej rozkazem Dmytra Klaczkiwskiego rzezi wołyńskiej przez III Zjazd OUN oraz słowa Romana Szuchewycza na zjeździe UHWR mówiące o rozpoczęciu w kwietniu 1944 czystki etnicznej w Galicji[13]. W opisie działalności OUN przed wojną nie wspomina o terrorze tej organizacji wobec Ukraińców oraz odrzucaniu takiej polityki przez greckokatolickich biskupów Hryhorija Chomyszyna i Andrzeja Szeptyckiego[29].

Jednym z przemilczeń książki jest pominięcie informacji, że pomimo rozkazu zabijania wyłącznie mężczyzn (w Galicji), siły OUN-UPA zazwyczaj zabijały także kobiety i dzieci[13]. A.L. Sowa wskazuje na przemilczanie w książce istotnych mordów UPA na Polakach, takich jak zbrodnia w Janowej Dolinie czy zbrodnia w Baligrodzie[30].

Zrzucanie odpowiedzialności z OUN-B i UPA. G. Motyka i G. Hryciuk zauważają, że W. Wjatrowycz w swojej książce dokonuje próby zrzucenia odpowiedzialności za zabójstwa Polaków na oddziały Tarasa Borowcia „Bulby” (bulbowcy, tzw. pierwsza UPA)[31], pomimo iż nie ma na to dowodów, co więcej istnieją dowody, że „Bulba” odmówił przyłączenia się do „antypolskiej akcji” OUN-B a nawet ją potępił[13]. Wjatrowycz eksponuje również banderowską wersję wydarzeń mówiącą o tym, jakoby rzezie na Wołyniu były spontanicznym buntem ukraińskich mas chłopskich przeciw Polakom. Ukrywa przy tym, że ukraińscy chłopi byli mobilizowani i przymuszani do udziału w zabójstwach przez OUN-B. Zdaniem Motyki nie jest znany ani jeden przypadek masowej zbrodni dokonanej na Polakach przez niezwiązanych z OUN-B ukraińskich chłopów[32].

Inną grupą, na którą autor książki zrzuca odpowiedzialność za zabójstwa Polaków, są tzw. siekiernicy, jakoby niemający nic wspólnego z banderowcami. G. Motyka uważa tę teorię za niepoważną, ponieważ z dokumentów wynika, że „siekiernikami” nazywano ukraińskich nacjonalistów[33].

Zawarta w książce argumentacja, iż wołyńscy Polacy jakoby ściągnęli na siebie masakry poprzez kolaborację z Niemcami oraz Sowietami jest uznawana przez A.Ziębę za typowy zabieg negacjonistów obarczający ofiary winą za własny los[34].

Negowanie i minimalizowanie zbrodni W. Wjatrowycz podważa utwierdzone w literaturze szacunki polskich ofiar zbrodni OUN-UPA uważając, że są celowo zawyżone. Per Anders Rudling zauważa, że podobnej ostrożności W. Wjatrowycz nie wykazuje, gdy chodzi o ofiary narodowości ukraińskiej i bez dowodów twierdzi, że liczba ukraińskich ofiar „drugiej wojny polsko-ukraińskiej” wyniosła „kilkadziesiąt tysięcy”[35].

A. Zięba oraz Per A. Rudling krytykują powielanie w książce propagandowej tezy OUN, iż „antypolska akcja” była dla ukraińskich nacjonalistów „trzecim frontem”, mniej ważnym od walki z sowieckimi partyzantami i Niemcami. Ich zdaniem teza ta nie jest poparta faktami oraz statystykami zabitych przez OUN-UPA Sowietów i Niemców[36][37].

W książce autor umieścił również próbę zanegowania faktu jakiejkolwiek zorganizowanej antypolskiej akcji OUN-B i UPA w dniu 11 lipca 1943. Według niego polskie doniesienia poświadczające ten fakt są niewiarygodne, ponieważ nie znajdują potwierdzenia w dokumentach OUN-B. Wątpliwości W. Wjatrowycza wzbudza także jakoby „cudownie rosnąca” liczba tych ataków przywoływana w kolejnych publikacjach. Stanowisko to spotkało się z krytyką Andrzeja Zięby[38], Pera Andersa Rudlinga[39], G. Hryciuka[40] i Grzegorza Motyki[41].

W swojej książce W. Wjatrowycz dokonuje próby zanegowania odpowiedzialności „pierwszej sotni UPA” Hryhorija Perehijniaka „Dowbeszki-Korobki” za zbrodnię w Parośli, twierdząc m.in., że sotnia była zbyt słabo uzbrojona, by atakować polskie wioski, nie biorąc jednak pod uwagę, że Parośla została wymordowana przy użyciu toporów[31][42].

Początek konfliktu na ziemi chełmskiej G. Motyka, Per A. Rudling, G. Hryciuk i I. Iljuszyn krytykują W.Wjatrowycza za forsowanie w swojej książce popularnej w ukraińskiej historiografii tezy, że konflikt polsko-ukraiński zaczęli Polacy na ziemi chełmskiej w 1942 roku i w konsekwencji przeniósł się on na Wołyń. W ich opinii jest to teza nieoparta na faktach[11][43][44]. Motyka wskazuje, że Wjatrowycz był w stanie przytoczyć przykład tylko jednego ataku AK na ukraińskich działaczy w 1942 r., a brak ten rekompensuje bezpodstawnym obciążaniem Polaków winą za niemieckie pacyfikacje ukraińskich wsi na tym terenie. Motyka krytykuje również autora za twierdzenie, że konflikt rozpoczął się w 1942 r. od donosów Polaków do władz niemieckich na Ukraińców, bowiem wzajemne donosy miały miejsce od początku okupacji[13].

Zarzuty do warstwy semantycznej książki. Krytycy książki zarzucają jej, że posługując się terminem „wojna” dla opisu stosunków polsko-ukraińskich, autor usiłuje ukryć zbrodniczość ludobójczej czystki etnicznej dokonanej przez OUN i UPA na Polakach[13][45][46][47]. Według G. Motyki W. Wjatrowycz za pomocą retorycznych sztuczek tworzy takie wrażenie, jakby OUN nie miała nic wspólnego z planowym wyniszczaniem Polaków[13]. Per A. Rudling zauważa podobieństwo zabiegu W. Wjatrowycza, ukazującego zabójstwa Polaków w latach 1943-1944 jako zaledwie epizod trwającego kilkadziesiąt lat „konfliktu polsko-ukraińskiego”, do postępowania Jean-Marie Le Pena, którzy nazwał Holocaust „szczegółem” w historii II wojny światowej[6].

G. Motyka, Per A. Rudling i G.Hryciuk krytykują W. Wjatrowycza za stosowanie opisu wydarzeń, który u czytelnika tworzy mylne wrażenie równorzędnej skali ukraińskich ataków na Polaków i polskich ataków na Ukraińców[48][49][50][51].

Zarzuty budzi również nazywanie przez autora książki rządów polskich na Wołyniu i w Galicji Wschodniej „władzą okupacyjną”[52] oraz twierdzenie, że Armia Krajowa oraz UPA miały jednakowy status międzynarodowy[53][54].

G.Motyka i A.Zięba uważają, że w wyniku zabiegów dokonanych przez autora, argumentacja przedstawiona w książce może wydać się przekonująca dla przeciętnego czytelnika[55].

Reprodukowanie propagandy OUN-B. W ocenie krytyków (A. Zięba[55], G. Hryciuk[56], A.L. Sowa[2]), wbrew niektórym opiniom (także samego W. Wjatrowycza), książka „Druga wojna polsko-ukraińska 1942–1947” nie przedstawia oryginalnego, nowatorskiego spojrzenia na przeszłość, lecz stanowi powielenie propagandowych tez OUN-B (względnie poglądów jej działaczy[11]). Książka jest uboga w odnośniki do źródeł i prac napisanych w innych językach niż ukraiński. Autor opierał się głównie na źródłach wytworzonych przez OUN-B[57].

Oceny ogólne. W opinii G. Motyki „Druga wojna polsko-ukraińska 1942–1947” jest książką „nieudaną”, to znaczy napisaną poniżej talentu autora[13]. Ocenę tę zakwestionował Portnow. Według niego, książka spełniła swoje zadanie, ponieważ rozeszła się w dużym nakładzie, a jej autor zyskał opinię „głównego obrońcy” wartości narodowych na Ukrainie[58]. Według G. Hryciuka wersja wydarzeń przedstawiona w książce jest „kłamliwa”[56]. Andrzej L. Sowa i Per A. Rudling odmawiają jej jakiejkolwiek wartości naukowej[59][60]. Rudling traktuje „Drugą wojnę polsko-ukraińską 1942–1947” wyłącznie jako obiekt badań „skrajnie prawicowego rewizjonizmu i negacjonizmu”[60].

Zobacz też

Przypisy

Wikiwand in your browser!

Seamless Wikipedia browsing. On steroids.

Every time you click a link to Wikipedia, Wiktionary or Wikiquote in your browser's search results, it will show the modern Wikiwand interface.

Wikiwand extension is a five stars, simple, with minimum permission required to keep your browsing private, safe and transparent.