Bo u nas wy Lwowi wieży Eiffla ni było Ale fajno śi żyłu! No ni? Chociaż u nas wy Lwowi telewizji ni znali Ali klawo śpiwali! No ni? Człowiek w dzień miał swą pracę W nocy hulał na spacer I z księżycem bałakał! No ni?
Źródło: Tomasz Fiałkowski, Świat na krawędzi, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2000, s. 108.
Lwów był miastem Polaków, Żydów, Ukraińców, miastem ostrych antagonizmów. Ja wyrosłem w kulcie Orląt, wyśpiewywałem bronią Lwowa polskie dzieci, znosząc rany, śmierć i ból, ale fascynowała mnie inność, obcość. Kiedy przechodziłem koło szkoły ukraińskiej, coś mnie do niej ciągnęło.
Lwów – to śliczne miasto. Nie przypuszczałem, aby taki Lwów, który byle jaki Niemczyna nazywa sobie od niechcenia Lembergiem – mógł istnieć u nas. Bez żadnego wątpienia ładniejszy jest niż Kraków, a prawie tak ładny jak Praga. Jest to w całym znaczeniu tego wyrazu miasto europejskie, piękne, czyste, urozmaicone, ciekawe dla zwiedzających i żywotne, jako stolica kraju (w znaczeniu austriackim tego wyrazu) – tylko nie fabryczne.
Autor: Stefan Żeromski w liście do narzeczonej, 13 kwietnia 1892.
Lwów to dla mnie zagranica, Śpiewny język, stare kino… Lwów to dla mnie tajemnica – Niezaznana nigdy miłość. Lwów to czas, co się oddala, Przedwojenny elementarz, To Wesoła Lwowska Fala… No i Łyczkowski Cmentarz.
Między wszystkimi miastami Królestwa najliczniejszymi zasługami względem Rzeczypospolitej, wobec poprzednich królów i wobec nas, niewzruszoną w mnogich niebezpieczeństwach wiernością, wyróżnia się nasze miasto Lwów, który w tylu nieprzyjacielskich oblężeniach przez Kozaków, Moskwę, Tatarów, a teraz świeżo przez Turków podupadł, lecz nie uległ. Z tych to chwil tak krytycznych wyszedł zwycięsko, wstrzymał z podziwienia godnym męstwem i odwagą potęgę otomańską i nie dopuścił, aby ona wdarła się do wnętrza Królestwa. Mieszczaństwo zaś lwowskie oświecone, pełne cnót obywatelskich i form wykwintnych, słynie daleko poza granicami Polski, nie tylko chwałą wojenną, lecz także cywilizacyjną, miasto przeto wykształceniem, męstwem, trwałą wiernością względem Rzeczypospolitej zasłużyło na wiekopomną sławę i szczególniejszą łaskę.
My Kazimierz, z Bożej łaski król Polski oraz ziem Krakowa, Sandomierza, Sieradza, Kujaw, Pomorza i Rusi pan i dziedzic, wszystkim czynimy wiadomym, że troskliwie zwracając uwagę przez sumienne rozważanie i gorliwość królewskiego majestatu na liczne bardzo nieszczęścia i szkody, których nasze miasto Lwów doznaje od rozmaitych zuchwałych wrogów i aby to miasto w korzyściach, dochodach, pożytkach i powodzeniach jak najbardziej móc powiększyć i dla pociechy wspomnianego miasta i dla pomnożenia jego wiernych mieszkańców dajemy i na wieczne czasy przydzielamy rzeczonemu miastu prawo niemieckie, które zwie się pospolicie magdeburskim, uchylając tamże wszystkie prawa ruskie i powszechne zwyczaje jakkolwiek by się zwały, które zwykły temuż prawu niemieckiemu w jakikolwiek sposób przeszkadzać i naruszać je.
Źródło: dokument Kazimierza Wielkiego nadający miastu Lwów prawo magdeburskie, 17 czerwca 1356; tłum. Krzysztof Ożóg.
Myślę, że bez szczególnego klimatu Lwowa, nieporównywalnego ani z Krakowem, ani z Warszawą, bez życzliwości i poczucia humoru ludzi tam mieszkających, lwowska szkoła matematyczna nie zajaśniałaby takim blaskiem, jak to się stało. Ówczesny Lwów był miastem niezwykłym: świadczą o tym poświęcone mu książki, wspomnienia i piosenki. Bez tego tła pracujący tam matematycy prawdopodobnie i tak przeszliby do historii nauki, ale nie ma już pewności, że przeszliby też do legendy.
Źródło: Tomasz Fiałkowski, Świat na krawędzi, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2000, s. 69.
O Lwowie mówiło się, że to „wesołe miasto”. I to jest prawda, aż do czasu wojny panowała tam otwartość i wesołość. Ludzie byli życzliwi; cudowne pomieszanie: Polacy, Ukraińcy, Żydzi. To była Europa, tyle że Wschodnia, ale o wiele cieplejsza i bardziej ludzka.
Pragniemy i miasto Lwów, i wszystkich jego obywateli i mieszkańców, prawnie nam i Rzeczypospolitej podległych, wyznania katolickiego, ormiańskiego i greckiego, nowym zaszczytem obdarzyć na przykład pamiętnego męstwa dla miast innych. Dlatego też ich bez żadnej różnicy wyznań chrześcijańskich, wszystkich, w dawniejszych ich prawach i przywilejach, przez przodków naszych nadanych i zwyczajach (nic w nich nie zmieniając), zachowujemy, a nadto ich i ich potomków prawnych i całe miasto z prerogatywami miast Krakowa i Wilna (o ile się odnoszą do praw i tytułów szlacheckich) porównywamy i niemniej według jednogłośnej zgody naszego senatu i zgodnych głosów stanu rycerskiego na obecnym sejmie walnym wspomniani obywatele lwowscy mają brać udział w wyborze królów polskich po wieczne czasy, za pośrednictwem dwóch ze swego magistratu i wybór ten będą podpisywali.
Autor: Jan II Kazimierz Waza, w przywileju nobilitacyjnym dla miasta Lwowa, 8 sierpnia 1658, tłum. Franciszek Jaworski.
Ta joj! Ta Lwów! Kochany Lwów Ta joj, ta przeci tak maleńku sercu trzeba Ta joj! Ta Lwów! Cacany Lwów! I milion lwowskich gwiazd na tle lwowskiego nieba Tu słonko lśni, tam wschodzi nów I człowiek czuje się i wesół jest, i zdrów Co chcesz, to myśl, co chcesz, to mów A całe życie przed oczami widzisz Lwów.