Generalnie staram się nie uczestniczyć w życiu politycznym kraju, bo mało mnie to interesuje. Jednak ostatnio trzymanie się z dala od polityki staje się praktycznie niemożliwe. W zasadzie wszędzie słyszy się tylko o tym i – niestety – wszystkie informacje podawane są w niezbyt zjadliwym sosie. Nie akceptuję tego, co się dzieje. Mam wrażenie, że doszliśmy już do takiego momentu w polityce, w którym nic nie jest ważne poza handlem stołkami. Niemniej moja najnowsza sztuka dotyczy polityków i polityki. Mówi o sprawach seksu w polityce, co w świetle ostatnich wydarzeń w kraju nabrało niezwykle aktualnego charakteru.
Moja codzienność wygląda tak, że wstaję rano, wypijam dwie kawy i wypalam 10 papierosów i idę do pracy. Gdzieś w południe zjadam śniadanie. Potem znowu jest 10 papierosów. Za dużo palę, to moja ogromna wada.
(…) o mnie i o alkoholu faktycznie pisali, nie tylko w brukowcach. To było już bardzo dawno temu. (…) wszyscy, którzy uprawiają ten zawód, muszą mieć moment na odreagowanie. Alkohol to jest jedna z takich używek, która pomaga odreagować. To są też narkotyki, ale ja jestem z tego pokolenia, któremu narkotyki są zupełnie obce. Chociaż pojawiły się parę razy. Nie ukrywam, że trzy razy w życiu paliłem trawę i bardzo fajnie mi to robiło. Natomiast nie wciągnęło mnie. Alkohol był mi bardziej bliski i bardziej dostępny. Przychodzi jednak w życiu taki moment, że trzeba wybrać, co jest ważniejsze. Ja postawiłem na pracę, a że alkohol mi w niej przeszkadzał, musiałem go odstawić. To było już wiele, bardzo wiele lat temu.
Reżyserując, zaczynam sobie zdawać sprawę, jak wiele błędów popełniałem jako aktor; skupiałem się na sobie, ponosił mnie temperament. (…) Reżyseria to fascynująca rzecz, bierze się odpowiedzialność za całość przedstawienia, za cały zespół, także za światło, dźwięk.
(…) zrealizowałem 15 nowych tytułów. To głównie farsy, do czego zmusił mnie trochę aktorski los, trochę zapotrzebowanie teatru – przez długi czas byłem na etacie w teatrze Kwadrat, gdzie grywa się głównie komedie. W pewnym momencie odszedłem, bo chciałem zobaczyć, jak to jest, gdy jest się sobie sterem, okrętem, żeglarzem, a jednocześnie morzem. I zobaczyłem, że jest fajnie. Sam decyduję o swoich sprawach i o swoim czasie. Choć to też ma swoje gorsze strony – okazuje się, że teraz mam mniej czasu niż wtedy, gdy byłem na etacie…