A jak dbam o swą pracę! Ba, niektóre prace, które leżą u mnie, są w moim posiadaniu od wielu, wielu lat, i nie znajdziesz na nich nawet śladu palca. Jestem niezmiernie dumny ze swej pracy. Co jakiś czas wyjmuję wszystko z szafy i otrzepuję z kurzu. Nikt lepiej niż ja nie konserwuje swej pracy.
A kiedy wreszcie dotarłem do morza, było wzburzone i zachowywało się w sposób obelżywy.
A przecież noc niesie ukojenie i dodaje nam sił. W obliczu jej ogromu nasze codzienne zmartwienia pierzchają jakby zawstydzone swą małością. Dzień pełen był niepokoju i troski, serca wezbrały goryczą i gniewem, świat ukazał nam swe okrutne i niesprawiedliwe oblicze. Nadchodzi Noc i niczym najtkliwsza matka kładzie nam na głowie swą delikatną rękę, odwraca do siebie naszą zapłakaną twarzyczkę, uśmiecha się i chociaż nic nie mówi, wiemy, co chciałaby powiedzieć, tulimy rozpalony policzek do jej łona – i ból przechodzi. Czasem cierpimy tak dotkliwie, że stoimy przed nią w milczeniu, bo mowa ludzka nie jest zdolna wyrazić naszego bólu i tylko jęk wyrywa nam się z piersi. Serce Nocy pełne jest litości. Nie mogąc ulżyć mękom, które nas dręczą, Noc bierze naszą dłoń w swe ręce, świat maleje pod nami i niknie w oddali, na czarnych skrzydłach Nocy wznosimy się na chwilę tak wysoko, że obcujemy z potężniejszą od niej Istotą. W cudownym blasku światła wiekuistego całe życie ludzkie leży przed nami jak otwarta książka. Wiemy już, że Ból i Męka są tylko aniołami Boga.
A wiadomo, że na Tamizie co na sercu, to na języku.
Ale nie ma róży bez kolców, jak to powiedział jeden pan, kiedy zmarło się jego teściowej i przyniesiono mu rachunek za pogrzeb.
Buldog, zwierzę zadziwiająco bezstronne, ruszył do boju w myśl zasady: co po drodze to nieprzyjaciel, i nie przepuścił nawet dozorcy.
Byle głupstwo, na które machnąłbyś ręką na suchej ziemi, doprowadza cię do szału, jeśli zdarzy się na wodzie.
Choć byście dali mi nie wiem ile roboty, zawsze będzie mi jej za mało: gromadzenie pracy stało się moją pasją. Obecnie gabinet mam tak zawalony różnymi pracami, że szpilki byś nie wetknął. Jeśli tak dalej pójdzie, będę musiał w najbliższej przyszłości pomyśleć o przybudówce.
Czego oczy nie widzą – to nie może wywołać rozstroju żołądka.
Człowiek w chwili uniesienia składa takie ekstrawaganckie oferty, lecz naturalnie, gdy pójdzie po rozum do głowy, widzi, że obiecywał złote góry w zamian za byle co.
Genialni ludzie nigdy nie wcielają w czyn swoich ideałów.
Jesteśmy dziećmi słońca, my – mężczyźni i niewiasty. Kochamy światło i gwar życia.
Każdy ma to, na czym mu najmniej zależy, a los daje jednemu to, czego drugi pragnie najgoręcej.
Kto potrafi przepłynąć prosto, bez żadnych zakrętasów, z Oksfordu do Iffley, bez trudu poradzi sobie mieszkając pod jednym dachem z żoną, teściową, swą najstarszą siostrą i gosposią, która już służyła u jego rodziców, gdy on, dziś głowa rodziny, był jeszcze w powijakach.
Ludzie doświadczeni mówili mi, że kto ma czyste sumienie, czuje się szczęśliwy i zadowolony, a przecież pełny żołądek daje nie najgorsze wyniki, tylko tańszym kosztem i bez większej fatygi. Gdy człowiek porządnie i zdrowo się pożywi, staje się pobłażliwy i szlachetny, wspaniałomyślny i czuły.
Mało rzeczy na tym świecie dorównuje swojemu obrazowi w sztuce.
Nadwerężenie mózgów wywołało ogólną depresję całego systemu nerwowego. Jeśli zmienimy otoczenie i nie będziemy musieli myśleć, szybko odzyskamy równowagę.
Nie potrafię siedzieć spokojnie i patrzeć, jak ktoś tyra za dwóch. Muszę wtedy wstać i pilnować roboty, krążyć wokół tytana pracy z rękami w kieszeniach i udzielać mu wskazówek. Taką już mam czynną naturę.
I can't sit still and see another man slaving and working. I want to get up and superintend, and walk round with my hands in my pockets, and tell him what to do. It is my energetic nature. (ang.)
Nie wiem, dlaczego tak się dzieje, lecz widok śpiącego człowieka, kiedy sam już jestem na nogach, działa mi na nerwy. Oburzenie ogarnia mnie, gdy widzę, jak bezcenne godziny życia ludzkiego – chwile na wagę złota, które nigdy nie wrócą – marnują się w czasie snu godnego bydlęcia.
Nie zawsze dobrze jest płynąć z prądem. Więcej zadowolenia można znaleźć naprężając mięśnie na plecach, walcząc z nurtem i torując sobie drogę mimo oporu żywiołu – tak uważam, przynajmniej wtedy, gdy Harris i Jerzy wiosłują, a ja siedzę przy sterze.
Nigdzie tak dobrze nie można się utopić, jak w basenie koło stacji wodnej w Sandford. Prąd głębinowy jest tutaj niezwykle silny i jeśli się na niego napatoczysz, sprawa załatwiona. Obelisk oznacza miejsce, w którym dwie osoby utonęły podczas kąpieli. Schodków pod tym pomnikiem używają jako skoczni młodzieńcy, którzy chcą sprawdzić, czy to miejsce rzeczywiście jest niebezpieczne.
Oto cały Harris – zawsze gotów wziąć ciężar w swe ręce i włożyć go na cudze barki.
That's Harris all over – so ready to take the burden of everything himself, and put it on the backs of other people. (ang.)
Sam nie rozumiem po niemiecku. Uczyłem się tego w szkole, lecz w dwa lata po jej opuszczeniu nie pamiętałem już ani słowa i jakoś lżej mi się zrobiło na duszy.
Stale odnoszę wrażenie, iż robię więcej, niż powinienem. Nie znaczy to, że mam wstręt do pracy – proszę dobrze mnie zrozumieć. Lubię pracować, a nawet palę się do roboty. Praca tak mnie urzeka, że mogę całymi godzinami siedzieć i patrzeć na nią. Lubię mieć ją przy sobie – na samą myśl o rozstaniu serce mi pęka z żalu.
Tym, którzy jednak zmierzają z Oksfordu wyruszyć na rzekę, radzę: weźcie własną łódź – jeśli, oczywiście, nie możecie zabrać cudzej bez obawy, ze was nakryją.
Wodziliśmy oczami dokoła, potem spojrzeliśmy na siebie. – Do nieba został wzięty? – zapytałem. – Ale pasztetu chyba nie zabrali? – odparł Jerzy. Obiekcja ta miała swój ciężar gatunkowy, odrzuciliśmy więc hipotezę wniebowzięcia.
Zdumiewająca to rzecz, że tak wcześnie można wstać, gdy się noc spędza na świeżym powietrzu. Opatulony pledem leżysz na deskach łódki, walizę masz za poduszkę i wcale nie marzysz o tym, żeby „jeszcze parę minut”, jak to jest w twoim zwyczaju, kiedy wylegujesz się w puchach.
Ale czy istnieje cnota zawodowego boksera czy cnota żołnierza? Wątpliwe. Tężyzna i szybkość są na polu walki bardziej użyteczne niż niedorzeczna obojętność na to, co się stanie z jednostką.
Będzie cmoktał nad tą książką jak szczeniak liżący czernidło.
Błędy na tym świecie są zawsze surowo karane.
Był jednym z tych ludzi, którzy kiedy poczują się skrzywdzeni, z początku spokojni, poddają się złości, która rośnie w nich jak drożdże.
Czasem dobrze jest dać sobie trochę swobody.
Dołączenie do towarzystwa jedynie po to, żeby dać się pokiereszować, sprowadza człowieka do poziomu tańczącego derwisza. Podróżnicy opowiadają nam o dzikusach w Afryce Centralnej, którzy przy uroczystych okazjach skaczą dookoła i zadają sobie rany. Ale w Europie nie ma potrzeby ich naśladować.
Doskonała nieznajomość języka jest godna szacunku.
Gadamy o cywilizacji i humanitaryzmie, ale ci, którzy nie są na tyle hipokrytami, by poddawać się samooszustwu, wiedzą, że pod naszymi wykrochmalonymi koszulami czai się dzikus ze wszystkimi swoimi nietkniętymi instynktami. Czasami może być słabszy, ale nie ma obawy, żeby kiedykolwiek umarł. Z drugiej strony przekarmianie go wydaje się nierozsądne.
Hołduję zdrowej filozofii, aby zawsze wynajdywać jasne strony każdej sytuacji.
Ideały są ważne dla wszystkich ludzi, ale zanim zaczniemy się nimi szczycić, chciałoby się jasno wiedzieć, czym jest ten „obowiązek”.
Instynkt jest skłonny do omyłek, więc proponuję postawić na naukę.
Jak dotąd Niemców spotkał błogosławiony los dobrych rządów, jeśli będzie to trwać, wszystko z nimi będzie w porządku. Kłopoty zaczną się, kiedy coś się zepsuje w rządowej machinie.
Jeśli celem projektu jest zwykłe dziwactwo, istnieje już przecież jamnik!
Jeśli chodzi o mnie, czuję, że życie w nieustannej błogości, bez żadnej przeciwwagi, być może doprowadziłoby mnie do szaleństwa.
Jeśli każdy by tak myślał (…) nie byłoby postępu w żadnej dziedzinie życia. Jeśli nikt nigdy nie próbowałby nowych rzeczy, na świecie zapanowałby zastój.
Postać: Samuel Harris
Jeżeli złodziej nosi mundur, to policya powinna mu służyć pomocą w każdej chwili i zabrać do więzienia tych, co stawiają zajęciom jego jakieś przeszkody.