(tłum. Władysław Witwicki, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1958)
Wstęp Władysława Witwickiego
Dlaczegóż próbować dzisiaj znowu przekładu z greki? Dlatego, że tekst grecki zachował jeszcze barwę języka ludowego, mówionego. Tekst łaciński i oparte na nim przekłady nowoczesne tchną archaizmami i uroczystym nabożeństwem, starają się o „styl biblijny”, przez co się zatraca świeżość i żywość oryginału. Ewangelie nie były pisane stylem archaicznym i nie były zrazu przeznaczone do śpiewania. Kto chce je usłyszeć i odczuć tak, jak je słyszeli ludzie świeccy w pierwszych wiekach naszej ery nad Morzem Śródziemnym, musi zajrzeć do oryginału greckiego. Dopiero tam słychać, jak mówią żywi ludzie żywym, im współczesnym językiem. Jakby kto z dawnego obrazu świętego zdjął późne złote blachy i grubą warstwę osadu kadzideł.
Źródło: s. 15–16
Uważne prześledzenie tekstów zmusza przede wszystkim do uznania, że postać Jezusa, wyłaniająca się z treści Ewangelii, żadną miarą nie może być wymysłem Ewangelistów, mitem gwiazdowym, fikcją literacką, tak jest żywa, wyraźna i tak niespodziana w swej strukturze duchowej.
Do odtworzenia postaci duchowej Jezusa trzeba by uwzględnić nie tylko dwie pierwsze Ewangelie, ale wszystkie cztery. Komentarz tutaj podany stawia sobie zadanie skromniejsze: dojść, jak właściwie rysuje Jezusa grecki tekst Ewangelii wg Mateusza i Marka. Więc komentarz nie mówi, jaką była naprawdę sylweta psychologiczna Jezusa, tylko mówi i chce mówić, jak ona się przedstawia w tych dwóch Ewangeliach.
Wtedy przybywa Jezus z Galilei nad Jordan do Jana, żeby go Jan ochrzcił. A Jan nie pozwolił mu i powiada: „Toś ty mnie powinien ochrzcić, a ty przychodzisz do mnie?” Jezus mu odpowiedział: „Dajno pokój na razie. W ten sposób wypada nam dopełniać wszelkiej sprawiedliwości”. Wtedy dał mu pokój. Jezus zanurzył się i natychmiast wyszedł z wody. I oto otworzyło mu się niebo i zobaczył Ducha Bożego, jak zstępował niby gołąb i szedł na niego. I oto głos z nieba mówiący: „To jest mój syn ukochany, który mi się spodobał”.
Źródło: Mt 3,13–17; s. 26
W tym czasie w odpowiedzi rzekł Jezus: „Dziękuję ci, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś to przed mądrymi i rozsądnymi, a objawiłeś to niemowlętom. Tak jest, Ojcze; bo takie było twoje upodobanie. Wszystko mi przydał mój Ojciec. I nikt dobrze nie zna Syna, tylko Ojciec. I Ojca nikt dobrze nie zna, tylko Syn. I ten, któremu to Syn zechce objawić. Do mnie wszyscy, którzy harujecie i ciężary dźwigacie, a ja was pokrzepię. Weźcie na siebie moje jarzmo i nauczcie się ode mnie, że ja jestem łagodny i pokorny sercem, a znajdziecie pokrzepienie dla duszy. Bo moje jarzmo jest miłe a mój ciężar jest lekki”.
Źródło: Mt 11,25–30; s. 49–50
A kiedy Jezus przyszedł w okolice Cezarei Filipa, zaczął pytać swoich uczniów tymi słowy: „Co ludzie mówią, że kim jest Syn człowieka?” A oni powiedzieli: „Jedni mówią, że to Jan Chrzciciel, inni, że to Eliasz, inni, że Jeremiasz albo jeden z proroków”. A on im mówi: „A wy myślicie, że kto ja jestem?” Na to mu Szymon Piotr powiedział: „Ty jesteś Pomazaniec, Syn Boga Żywego”. Na to mu Jezus powiada: „Szczęśliwyś ty Szymonie, synu Jonasza, bo nie objawiły ci tego ciało i krew, tylko mój Ojciec w niebie. I ja ci też powiadam, że ty jesteś Skałosz i na tej skale ja zbuduję swoje zgromadzenie i nie przemogą go bramy Hadesu. I dam ci klucze królestwa nieba. Cokolwiek byś związał na ziemi, będzie związane w niebie, a cokolwiek byś rozwiązał na ziemi, to będzie rozwiązane i w niebie”.
Późno w szabas, kiedy już świtał dzień, przyszła Maria Magdalena i ta druga Maria zobaczyć grób. I oto zrobiło się wielkie trzęsienie ziemi. Bo Posłaniec Pana zstąpił z nieba, podszedł, odsunął kamień i siedział na nim. I był jego wygląd jak błyskawica, a odzienie miał białe, jak śnieg. Ze strachu przed nim trzęśli się strażnicy i zrobili się jak nieżywi. Na to Posłaniec powiedział kobietom: „Wy się nie bójcie. Bo ja wiem, że szukacie Jezusa ukrzyżowanego. Nie ma go tu, bo on wstał z martwych, jak powiedział. Proszę, zobaczcie miejsce, gdzie leżał. Więc prędko idźcie i powiedzcie jego uczniom, że zmartwychwstał i, oto, idzie przed wami do Galilei. Tam go zobaczycie. Oto ja wam powiedziałem”.
I tak było w owych dniach, że przyszedł Jezus z Nazaretu z Galilei i Jan ochrzcił go w Jordanie. I natychmiast, wychodząc z wody zobaczył, jak niebo się rozstępuje i duch spływa na niego, jak gołąb. I odezwał się głos z nieba: „Ty jesteś mój Syn ukochany, który mi się podobał”.
Źródło: Mk 1,9–11; s. 107–108
Więc idą do domu. I znowu schodzi się tłum, tak, że oni nie mogli nawet chleba zjeść spokojnie. Jak to usłyszeli jego najbliżsi, wyszli, żeby go siłą wziąć, bo mówili, że oszalał. I uczeni w Piśmie, którzy przyszli z góry, z Jerozolimy, mówili, że on ma Belzebula i że w roli księcia czartów wyrzuca czarty.
Źródło: Mk 3,20–22; s. 113–114
I przynoszą mu głuchego jąkałę i błagają go, żeby położył na niego rękę. On go odprowadził na bok od tłumu, wsadził mu palec w uszy i, spluwając, dotknął jego języka. Podniósł oczy do nieba i westchnął z jękiem i mówi mu „Effatha!” – to jest: Roztwórz się! I natychmiast otworzyły mu się uszy i rozwiązał się krępulec jego języka i mówił, jak się należy.
Źródło: 7,32–35; s. 126–127
Później, kiedy w jedenastu leżeli przy posiłku, ukazał się im, łajał ich niedowiarstwo i zatwardziałość serc, że nie uwierzyli tym, co go widzieli zmartwychwstałego. I powiedział im: „Idźcie na cały świat i głoście Dobrą Nowinę wszystkim stworzeniom. Kto uwierzy i ochrzci się, będzie ocalony, a kto nie uwierzy, będzie skazany. A tym, co uwierzą, będą towarzyszyć takie znaki: w imieniu moim będą wyrzucali diabłów, językami będą mówili nowymi, węże będą brali do ręki i gdyby nawet co śmiertelnego pili, nic im to nie zaszkodzi. Na niemocnych będą ręce kładli i ci będą się mieli dobrze”. I otóż Pan Jezus, po przemowie do nich, został wzięty do nieba i zasiadł po prawej ręce Boga. A tamci poszli i głosili wszędzie, a Pan z nimi współdział i utwierdzał słowo, za pomocą znaków, które za nim szły.
Źródło: Mk 16,14–20; s. 154–155
Komentarz Władysława Witwickiego
W każdym razie ta para małżeńska, którą spotykamy w pierwszym rozdziale Mateusza, to jest dwoje ludzi, którzy nie żyją ze sobą ani fizycznie, ani duchowo. Każde z nich ma swoje zamknięte życie wewnętrzne i swój osobny stosunek z Bogiem, a kontaktu duchowego między nimi nie ma. Rysy usposobienia wybitnie schizotymiczne. Nie o to chodzi, czy tak było naprawdę – chodzi o to, co było widoczne w duchu autora Ewangelii i w duchu tych kół, dla których pisał i miał u nich powodzenie.
Żydzi neofici umieli wszędzie dojrzeć w Starym Testamencie związek z życiem Jezusa i przepowiednię, która właśnie jego dotyczyła, a kto czytał i rozumiał Stary Testament inaczej, ten był zaślepiony. Podobnie ustęp z Jeremiasza XXXI 15 znalazł zastosowanie do opowiedzianej tu rzezi niewiniątek. Widać, że opowiadań tych i miejsc ze Starego Testamentu nie gromadził tu historyk ani filolog, tylko człowiek czytający pisma proroków i Psalmy po swojemu, opanowany jedną myślą nieodpartą, że tam wszędzie chodziło o Jezusa. Nawet, kiedy mówiło się o czym innym. Stąd nieodparte poczucie ukrytego związku między brzmieniem cytat starotestamentowych a szczegółami z życia Jezusa.
Psychika Jezusa, tak jak przyświeca przez opowiadania Ewangelii, nie jest w żadnym razie psychiką człowieka pospolitego, codziennego, zrównoważonego. Wtedy by nie był tym, czym był. Mamy tu na każdym kroku do czynienia z rozdwojeniem wewnętrznym, z osobistą realizacją poezji czytanej, z przekonaniami nieodpartymi, które nie pochodzą ze spostrzeżeń uważnie kontrolowanych, tylko rodzą się same, z odczuciem swojej potęgi nadludzkiej i misji dziejowej, z przymusami wewnętrznymi, z nieliczeniem się z powagami i sugestiami otoczenia, z zaburzeniami w kontakcie z otoczeniem, z zachowaniem się, które niepokoi najbliższych jak w Ewangelii Marka r. III 21 i prowadzi do katastrofy nieuniknionej.
Piotr i Andrzej mają zostać rybakami ludzi. W czym miała być ich praca misyjna podobna do ich dotychczasowego rzemiosła? Co oznacza w tej przenośni ryby i rybołówstwo? Ryby milczą i nie ulegają namowom – idą na jakąś przynętę i są pożyteczne, kiedy się je wyciągnie z ich środowiska. Idą na wędkę albo wpadają masami do sieci, której nie rozumieją. Rybak góruje nad nimi i bierze je – one nie wiedzą, kiedy i jak zaczynają być pożyteczne. Rybak też je ocenia, sądzi, sortuje i złe wyrzuca precz.
Nauka o Trójcy świętej została uznana za tajemnicę wiary, niedostępną dla rozumu naturalnego. Bo też nie została ta nauka oparta na żadnych uważnych spostrzeżeniach innych, jak tylko na wypowiedziach Jezusa, zawartych w Ewangeliach. Wszystkie wypowiedzi Jezusa o sobie samym i wszystkie jego sposoby występowania, jeżeli zebrać razem i wszystkie traktować jako wyrazy danych obiektywnych, nie można uzyskać nic innego jak pewną tajemnicę wiary nie do rozwikłania, ale jeśli je traktować psychologicznie, to można się do pewnego stopnia zbliżyć do obrazu świadomości, na której tle te wypowiedzi i te zachowania powstały.
W tej całej przemowie punkt wyjścia jest stale egocentryczny. Mesjasz czuje swoje nieodparte wysokie posłannictwo, on przyjdzie sądzić świat, wyniszczy złych, zwycięży diabła, a zgromadzi do swego państwa ufnych poddanych i stworzy z nich królestwo Boga i własne, bo to wychodzi na jedno – więc tworzy je za cenę wszystkiego, co przewiduje dla siebie i dla uczniów i dla ludzi. W ludziach widzi tylko materiał – w uczniach narzędzie dla siebie i dla swojej idei. Rozpoczyna atak z pomocą uczniów. Idzie do walki. W tej walce nie chodzi o jednostki. Ofiary są z góry przewidziane. Nawet rozlew krwi, nie mówiąc o bólu ludzkim. Ale okres nowy pod jego rządami musi przyjść – za każdą cenę. Jezus rzuca miecz na ziemię. Nigdy go tak nie malują, choć sam to o sobie powiedział. Na Sądzie ostatecznym Michała Anioła widzimy Jezusa w przybliżeniu takim, jakim go tu Mateusz wymalował. Tak się musiał czuć w tej chwili i taką miał teraz postawę. Jakże bardzo odmienną od miękkich tonów Kazania na Górze! Zdecydowany i bezwzględny. W ciągu dziejów znalazł naśladowców wielu.
Opis: komentarz do mowy misyjnej Jezusa, Mt 10,5–42.
Źródło: s. 266–267
Jezus nie uciekał od ludzi, jak Jan – owszem, bywał na przyjęciach i nie nastawał na posty i pijał wino w towarzystwach przygodnych. To mu też zepsuło opinię. Więc nie ma rady na tych ludzi. Nie można im dogodzić, kiedy się głosi koniec świata i nadejście nowej epoki. I nie zadowala ich żaden typ głoszenia. Ani ponury i straszny, ani pogodny i straszny. Nie ma drogi do nich. Tu ironiczna, gorzka pochwała dla mądrości i ludzi krytycznych.
Opis: komentarz do Mt 11,16–19.
Źródło: s. 269
Jezus tutaj, widocznie, myśli głośno, ale dla siebie i o swoich sprawach, nie krępując się tym, czy go kto rozumie, czy nie, nie nawiązuje kontaktu z otoczeniem, zostaje zamknięty w swoich myślach i sprawach, niezależnie od otoczenia i sytuacji. Mówi, niby to, do ludzi, ale nie dla ludzi, tylko dla siebie. Budzą go uczniowie pytaniem: po co mówić przenośniami, których nikt nie może zrozumieć bez objaśnienia? Odpowiedź brzmi niespodziewanie i ma ton podrażniony. Ona nie jest rzeczową odpowiedzią, bo komunikatów niezrozumiałych nie może usprawiedliwić żadna rzeczowa odpowiedź. Ta odpowiedź jest tylko obrazem nastroju, który był tłem głośnych myśli przed chwilą.
Opis: komentarz do Mt 13,1–13.
Źródło: s. 281
Władza jest tym szczęściem, które i uczniów oczekuje. Poza tym nagrody stokrotne, ale nieokreślone. Widać w tym subiektywizm Jezusa, patrzenie na wartości wyłącznie z własnego punktu widzenia i narzucanie ich drugim. Asymilowanie ludzi do swojej osobowości rozkazem, postrachem a często przykładem. Ale nie zawsze.
Opis: komentarz do Mt 19, 27–30.
Źródło: s. 319
Jezus, w uniesieniu, powtarza obelgi Jana Chrzciciela pod adresem Faryzeuszów i wprost zachęca ich w straszliwie ironicznej apostrofie do zabicia jeszcze jednego proroka za przykładem ojców. Wiadomo, o którego „proroka” chodzi w tym wezwaniu.
Opis: komentarz do Mt 23,29–32.
Źródło: s. 343–344
Faryzeusze mają odpowiadać za wszystkie zabójstwa, popełnione przez kogokolwiek, na osobach niewinnych od początku świata. To jawny wyraz gniewu niepohamowanego, który podsyca wyobraźnię, a znosi obiektywizm. I widać, jak ten afekt rośnie. Zaczęło się od docinków raczej – o rozsiadaniu się na kazalnicy, o modach, obyczajach, o próżności, a kończy się na przekleństwach i zapowiedziach ogólnych, ociekających krwią na czas najbliższy.
Opis: komentarz do Mt 23,35–36.
Źródło: s. 344
Stale nastawiony egocentrycznie i podmiotowo. W stosunku do Żydów biednych, małych i wierzących był zawsze łaskawym dobroczyńcą; w stosunku do opornych, krytycznych, potężnych przeciwników niemiłosierny i skrajny. Seksualnie obojętny, a chłodny. W stosunku do ludzi zasadniczo oschły. Kontakt z ludźmi powierzchowny – chwilami przerywany w ogóle. Mimo to potężny wpływ sugestywny na najbliższych. Osią jego psychiki wydaje się poczucie Synostwa Bożego, zaznaczone po raz pierwszy podczas chrztu w Jordanie, u Jana.
Opis: o Jezusie z Nazaretu.
Źródło: s. 379
Takiej postaci, tak powiązanej psychologicznie i tak żywej nie skomponował Mateusz. To jest postać z krwi i kości, a nie wycięta z papieru ani z fantazji ludu wysnuta. Znamy ją z obrazów i z posągów w koronie i z aureolą i z sercem na chitonie – w tekście, uważnie czytanym, ona nabiera życia i staje się osobiście bliższa, bo bardziej zrozumiała po ludzku.
Opis: o Jezusie z Nazaretu.
Źródło: s. 379
Należy stwierdzić, że tłumaczenie prof. Witwickiego daleko odbiega od tradycyjnego ducha innych przekładów, tak dawniejszych jak współczesnych. Nie tylko bowiem odebrał temu tłumaczeniu, jako racjonalista, w zupełności charakter nadprzyrodzony, ale nawet jako tłumacz okazał się niesumiennym i stronniczym. Lekceważąc sobie zasady dobrego tłumaczenia, (...) potraktował to tłumaczenie jako filologiczną zabawkę ze złośliwą tendencją obniżenia wartości Dobrej Nowiny. Już samo użycie niefortunnych wyrażeń jak zanurzacz, ocalacz, skałosz, lub tak nowoczesnych jak tapczan, rogatka, itp. odbiera jego pracy poważny charakter. Mocno przejrzysty zamiar zlaicyzowania Natchnionej księgi, nie zasługuje naszym zdaniem nawet na poważne traktowanie jego pracy przy użyciu całego aparatu naukowo-krytycznego. Jeśli to uczyniliśmy, to tylko przez wzgląd na czytelników, by ich przestrzec przed tego rodzaju „tłumaczeniami” ksiąg świętych.
Doniosłe znaczenie dla polskiego religioznawstwa ma także dokonany przez Witwickiego przekład dwóch ewangelii z obszernym komentarzem, zawierającym analizę psychologiczną tekstu, połączoną z historyczną, socjologiczną, prawną oraz językową interpretacją faktów i wydarzeń.
Komentarz do Dobrej Nowiny dotyczy także, w mniejszym stopniu, innych postaci Ewangelii (Jana Chrzciciela, apostołów). W całości stanowi oryginalną, jedyną w swoim rodzaju – jeśli chodzi o polską literaturę psychologiczną – próbę interpretacji podmiotowej genezy chrześcijaństwa, cenną ze względu na walory poznawcze i nader interesującą z metodologicznego punktu widzenia.
Autor: Jan Szmyd, Psychologiczny obraz religijności i mistyki. Z badań psychologów polskich, Wydawnictwo Naukowe Wyższej Szkoły Pedagogicznej, Kraków 1996, ISBN 8386841540, s. 197.
Wikiwand in your browser!
Seamless Wikipedia browsing. On steroids.
Every time you click a link to Wikipedia, Wiktionary or Wikiquote in your browser's search results, it will show the modern Wikiwand interface.
Wikiwand extension is a five stars, simple, with minimum permission required to keep your browsing private, safe and transparent.