Poniżej znajdują się wybrane cytaty, więcej znajdziesz w osobnym haśle Nauczycielka.
A więc piękno – to właśnie najistotniejszy realizm!
Chodźcie, chodźcie moje smutki, tęsknoty, nieokreślone marzenia – do tego niewodu, w którym pośniecie. Taki los ryb i wszystkiego, co żyje. Więc i ta śmieszna potrzeba, która wychodzi z serca blada, tęskna, jak Goplana i chwyta się pierwszego sznura żurawi – zginąć musi…
Trzeba, żeby Polacy nareszcie zaczęli czytać Biblię. Nareszcie wówczas by zrozumieli, jak tańczą od lat tysiąca pod muzykę zmyloną zupełnie.
Źródło: rozdz. XV, Mahatma, wyd. Gebethner i Wolff, Warszawa 1910, s. 113.
(wyd. Kraków 1922)
Biją w mą czaszkę, jak w dzwon, głuche grzmoty i krwawa ręka pisze mi przekleństwo. Ja wybierając los mój, wybrałem szaleństwo i porzuciłem raj i zeszłem w czarne groty.
Jam ciemny jest wśród wichrów płomień boży, lecący z jękiem w dal – jak głuchy dzwon północy – ja w mrokach gór zapalam czerwień zorzy iskrą mych bólów, gwiazdą mej bezmocy.
Nie myśl, że Bóg nas rzucił wśród powodzi, jako szczenięta. Przy Tobie dwa duchy dziewicze – jedna Cię umarłego położy na znicze, a druga Cię, jak matka na nowo odrodzi.
Ale ludzkość przeciętna ma tylko dwie drogi: od ołtarza do szynku, lub na odwrót. Jeśli katolicyzm, protestantyzm, mahometanizm, buddyzm – nie są już świątyńmi ludzkości, budujmy nową. Ludzkość bez świątyni istnieć nie może.
Duch tylko jest mądry, a człowiek musi wątpić, aby szedł, musi szukać, aby znalazł, musi nie znajdywać, aby wierzył, musi uwierzyć, aby tworzył co dnia w boskiej protuberancji swą jutrznię dnia powszedniego.
Ludzkość porównam do zatopionego pancernika. Wydostać się nie może nikt ze straszliwego ciśnienia kilku tysięcy metrów wody nad sobą. Próbowano już w tym wnętrzu modlić się, uwierzono w Trimurti indyjską i w Trimurti chrześcijańską, moc wyższą odbierano w ekstazie derwiszów lub gdy dzwonek uderzył we Mszy na Podniesienie. Ale kto wyjrzał przez grube szyby pancernika – postrzegł zastygłą przeraźliwie mroczną Infernalność: jakby zamiast hostii spożyć cyjankali: mroźny śmiertelny wstręt…
Są zawiązki w głębiach Polaka religijności aryjskiej. Zbadajmy ją. Odbyła się już wilja, a będzie pasterka, obchodzona tu nie o północy, jak zwykle, ale przed brzaskiem. Ludzie tutejsi noc całą wróżą, śpiewają kolędy; odprawiają tajemnicze obrządki, bardzo pogańskie i święte.
Według doświadczeń Morgana, można, dzieląc jajo, otrzymać odpowiednią ilość osobników maleńkiego wymiaru; łącząc zaś dwa ze sobą, otrzymujemy olbrzyma. Ksiądz Faust umie wpływać na tworzenie olbrzymów przez łączenie kilku zapłodnionych jaj ze sobą w łonie matki. Jest to proces niesłychanie złożony, bo trzeba za pomocą magnetyzmu wpływać na łączenie komórek. Nie jest trudno tworzyć potwory, idąc za Cramptonem, który z dwóch poczwarek motyli otrzymywał np. olbrzymią Samię i maleńką Cynthię, zrosłe. Ale chodzi o tworzenie harmonijnych wyższych kombinacji – o wytworzenie rasy, gdzie ludzka byłaby tylko tym, czym jest opuncja dla wspaniałych owoców śliwy lub ananasu, kiedy je na nich sadzi słynny Burbaki.
Wzmożona Religia dawnych Ariów przeobrazi naród polski – i żydowski. Musimy uwielbić Wielką Trójcę: Pracę, Sprawiedliwość, Miłość Nadczłowieczeństwa – inaczej dojdziemy do tej pustyni zwątpienia, gdzie wszystko rozsypuje się w popiół – prócz kanapki z kawiorem i papierów Giełdy.