administrator niemiecki, nazista, komendant obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau Z Wikiquote, wolnego zbiornika cytatów
Rudolf Franz Ferdinand Höß (1900–1947) – SS-Obersturmbannführer, komendant niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau (1940–1943).
(Warszawa 1965, tłum. Jan Sehn i Eugenia Kocwa)
Matki ze śmiejącymi się lub płaczącymi dziećmi szły do komór gazowych. Pewnego razu dwoje małych dzieci tak pogrążyło się w zabawie, że matka nie mogła ich od niej oderwać. Nawet Żydzi z "Sonderkommando" nie chcieli zabrać dzieci. Nigdy nie zapomnę błagającego o zmiłowanie spojrzenia matki, która wiedziała, o co chodzi. Ci, którzy byli już w komorze, zaczynali się niepokoić - musiałem działać. Wszyscy patrzyli na mnie. Skinąłem na podoficera służbowego, a ten wziął opierające się dzieci na ręce i zaniósł je do komory wśród rozdzierającego serce płaczu matki idącej za nimi (...).
Moje kochane, dobre dzieci! Wasz tatuś musi Was teraz opuścić. Zostaje Wam, biednym, jeszcze tylko Wasza kochana, dobra mamusia (...) Jeszcze nie rozumiecie, co Wasza dobra mamusia dla Was znaczy, jakim cennym skarbem jest ona dla Was. Miłość i troska matki jest najpiękniejsza i najcenniejsza ze wszystkiego, co jest na ziemi (...) Z jak pełną poświęcenia i miłości troskliwą opieką otaczała Was zawsze. Z ilu pięknych chwil w życiu zrezygnowała dla Was. Jak drżała o życie Wasze, kiedy chorowaliście, jak cierpiała i niezmordowanie Was pielęgnowała. Nigdy nie była spokojna, jeżeli nie miała Was wszystkich przy sobie (...).
Opis: z pożegnalnego listu Rudolfa Hoessa do dzieci z 11 kwietnia 1947
Nigdzie prawdziwy "Adam" nie ujawnia się tak, jak w niewoli. Wszystko, co zostało zdobyte przez wychowanie, wszystko nabyte, wszystko, co nie należy do jego istoty, opada z niego. Więzienie zmusza z biegiem czasu do zaprzestania wszelkiego udawania, wszelkiej zabawy w chowanego. Człowiek ujawnia się w całej swej nagości (...) W obozie koncentracyjnym występowało to szczególnie wyraźnie. W olbrzymiej masie więźniów obozu Oświęcim-Brzezinka był to czynnik o decydującym znaczeniu. Zdawałoby się, że jednakowy los i wspólne cierpienie powinny prowadzić do niezniszczalnej, nierozerwalnej wspólnoty, do niezłomnej solidarności. Nic błędniejszego. Nigdzie bezwstydny egoizm nie ujawnia się w sposób tak jaskrawy, jak w niewoli; im twardsze w niej życie, tym bardziej rażące jest egoistyczne zachowanie się, wynikające z instynktu samozachowawczego.
Szerokie rzesze nie mogą sobie nawet wyobrazić komendanta Oświęcimia. Nigdy tego nie zrozumieją, że on także miał serce, że nie był zły (...) Moim pejczem nie biłem prawie nigdy mego konia, a jeszcze rzadziej więźniów.
Tak, byłem twardy i surowy (...) Nie wolno mi było pozwolić sobie na żadne uczucia. Musiałem być jeszcze bardziej surowy, nieczuły i coraz bardziej bezlitosny wobec niedoli więźniów (...) Niechaj opinia publiczna nadal widzi we mnie krwiożerczą bestię, okrutnego sadystę, mordercę milionów.
Wszystko, co powiedziałem powyżej, odnosi się odpowiednio także do kobiet (...) Zawsze miałem wielki szacunek dla kobiet. W Oświęcimiu zrozumiałem jednak, że zasadnicze moje stanowisko musi ulec ograniczeniu i że należy najpierw dobrze obserwować kobietę, zanim można ją będzie traktować z całym szacunkiem.
Będąc od młodości przyzwyczajony przez wychowanie do bezwzględnego posłuszeństwa, pedantycznego porządku i czystości, nie miałem pod tym względem szczególnych trudności w przystosowaniu się do twardego, więziennego życia.
Opis: o pobycie w więzieniu w 1923 za udział w zamordowaniu Waltera Kadowa.
Źródło: Joanna Lubecka, Kat, który kochał dzieci, „Pamięć.pl” nr 1 (34)/2015, s. 33.
Himmler powiedział mi, że Führer wydał rozkaz ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej. My, SS, musimy ten rozkaz wykonać. Gdyby nie został on wykonany, Żydzi zniszczyliby później naród niemiecki. Ze względu na dobry transport i możliwość izolacji obozu wybrał on Oświęcim. Mnie przypada wykonanie tego ciężkiego zadania. Trzeba teraz zapomnieć o wszelkich względach ludzkich i myśleć tylko o jego wykonaniu.
Źródło: Aleksander B. Skotnicki, Zbrodnicze eksperymenty lekarskie, „Alma Mater” nr specjalny 118, 2009, s. 119.
[Himmler] żądał często rzeczy niemożliwych, jakich w normalnych okolicznościach nie sposób było wykonać. Z chwilą jednak, gdy rozkaz został wydany, przystępowano z całą energią do jego wykonania (…). Na przykład obliczyłem, że dla budowy tamy na Wiśle w Oświęcimiu potrzeba trzech lat; on tymczasem dał nam na to rok, a my dotrzymaliśmy danego terminu.
Źródło: Joanna Lubecka, Kat, który kochał dzieci, „Pamięć.pl” nr 1 (34)/2015, s. 34.
Jakkolwiek oboje rodzice byli dla mnie bardzo dobrzy, nie umiałem nigdy znaleźć do nich drogi we wszystkich wielkich i małych troskach, które nękają młode serce. Wszystko załatwiałem sam ze sobą.
Źródło: Joanna Lubecka, Kat, który kochał dzieci, „Pamięć.pl” nr 1 (34)/2015, s. 33.
Nie mogłem wytrzymać w serdecznej atmosferze rodzinnej; stojąc nocą na dworze przy transportach, przy komorach gazowych, przy płomieniach, często myślałem o żonie i dzieciach (…). Gdy widziało się kobiety z dziećmi idące do komór gazowych, mimo woli myślało się o własnej rodzinie. Od chwili rozpoczęcia akcji masowej zagłady nigdy nie zaznałem szczęścia.
Źródło: Joanna Lubecka, Kat, który kochał dzieci, „Pamięć.pl” nr 1 (34)/2015, s. 36.
Nie, nie liczy ich pan poprawnie. Samo zabijanie zabierało mniej czasu. Można było pozbyć się dwóch tysięcy ludzi w ciągu pół godziny, ale palenie zwłok zabierało cały pozostały czas. Zabijanie było proste; nie potrzeba było nawet strażników, aby skierować ich do komór; po prostu wchodzili, spodziewając się, że idą pod prysznic, ale zamiast wody puszczaliśmy gaz. Cała sprawa posuwała się bardzo szybko.
Opis: zapytany przez Gustave’a Giberta o funkcjonowanie komór gazowych.
Źródło: Joanna Lubecka, Kat, który kochał dzieci, „Pamięć.pl” nr 1 (34)/2015, s. 35.
Odmowa taka w niczym nie wpłynęłaby na przebieg całej akcji, bo moje miejsce zająłby kto inny i zagłada zostałaby przeprowadzona i tak, zgodnie z uprzednio opracowanym planem.
Opis: na temat potencjalnej rezygnacji ze stanowiska komendanta obozu w Oświęcimiu (zapytany przez profesora Stanisława Batawię).
Źródło: Joanna Lubecka, Kat, który kochał dzieci, „Pamięć.pl” nr 1 (34)/2015, s. 36.
Po długich, pełnych wątpliwości rozważaniach, zdecydowałem się przejść do czynnej służby w SS.
Źródło: Joanna Lubecka, Kat, który kochał dzieci, „Pamięć.pl” nr 1 (34)/2015, s. 34.
Prawda, że mojej rodzinie było w Oświęcimiu dobrze. Każde życzenie mojej żony i dzieci było spełniane. Dzieci mogły swobodnie szaleć do woli Żona moja żyła wśród kwiatów jak w raju.
Źródło: Joanna Lubecka, Kat, który kochał dzieci, „Pamięć.pl” nr 1 (34)/2015, s. 36.
Rozumiem, na czym polegało to zło.
Źródło: Joanna Lubecka, Kat, który kochał dzieci, „Pamięć.pl” nr 1 (34)/2015, s. 35.
Śmierć w komorze gazowej następowała w czasie od 3 do 15 minut, w zależności od warunków pogodowych. Wiedzieliśmy, kiedy ludzie byli martwi, bo przestawali krzyczeć.
Opis: fragment zeznania złożonego przed Międzynarodowym Trybunałem Wojskowym w Norymberdze.
Źródło: Simon Sebag Montefiore, Potwory. Historia zbrodni i okrucieństwa, tłum. Jerzy Korpanty, wyd. Świat Książki, Warszawa 2010, ISBN 9788324715480, s. 249.
Tak wyobrażałem sobie pierwszych chrześcijańskich męczenników oczekujących na arenie na rozszarpanie ich przez dzikie zwierzęta. Szli oni na śmierć z jasnym obliczem skierowanymi ku górze oczyma, złożonymi do modlitwy i podniesionymi rękoma. Wszyscy, którzy oglądali tę śmierć, byli wzruszeni, poruszony był nawet pluton wojskowy.
Opis: wspominając egzekucje Świadków Jehowy, którzy odmawiali służby wojskowej mimo grożącej za to kary śmierci.
Źródło: Joanna Lubecka, Kat, który kochał dzieci, „Pamięć.pl” nr 1 (34)/2015, s. 34.
Był nieśmiały, wrażliwy, wszystko to nie harmonizowało z typową postacią komendanta hitlerowskiego obozu koncentracyjnego, jaką wyobraźnia nasza kojarzy sobie ze słowem Oświęcim.
Nie nienawidził prawdziwie ani Żydów, ani komunistów, ani przestępców politycznych, ani nawet pospolitych przestępców. Wierzył głęboko i bezkrytycznie w słuszność ideologii narodowosocjalistycznej, która nakazywała zwalczać wrogów z całą bezwzględnością (…). Ta wiara, to głębokie przeświadczenie były dostatecznie silne, aby kierować jego postępowaniem bez uczucia nienawiści.
Źródło: Joanna Lubecka, Kat, który kochał dzieci, „Pamięć.pl” nr 1 (34)/2015, s. 36.
Rudolf Hoss rzadko tracił panowanie nad sobą. Był zimnym, wyrachowanym i bezlitosnym oprawcą. Jako komendant obozu zagłady Auschwitz był jednym z największych zbrodniarzy w historii – kierował akcją systematycznej eksterminacji ok. 3 mln osób, z których większość stanowili europejscy Żydzi. Po dniu spędzonym w obozie, w którym nadzorował proces przemysłowego uśmiercania tysięcy ludzi, Hoess wracał do domu, gdzie serdecznie witał się z rodziną, całował żonę oraz tulił do siebie swoje czworo dzieci i odprowadzał je do łóżek, podczas gdy za oknami widać było w oddali kłęby dymu wydobywające się z kominów krematoriów, w których palono ludzkie zwłoki. Hoess prowadził również dziennik, w którym skrupulatnie i z dumą notował główne wydarzenia w obozie.
Autor: Simon Sebag Montefiore, Potwory. Historia zbrodni i okrucieństwa, op. cit., s. 249.
Sam niezdolny do osobistego znęcania się nad ofiarami, niechętny do brania udziału w polowaniach na zające z nagonką, stał się zbrodniarzem, który kierował masową zagładą dzieci i kobiet (…), bezgranicznie oddany sprawie, tylko słuchał i działał zgodnie z rozkazami, bardziej typ robota aniżeli żywego człowieka.
Źródło: Joanna Lubecka, Kat, który kochał dzieci, „Pamięć.pl” nr 1 (34)/2015, s. 35–36.
W tym apatycznym, niskim mężczyźnie nie był nic, co pozwalałoby przypuszczać, że ma się do czynienia z największym mordercą, jaki kiedykolwiek żył na świecie.
Źródło: Joanna Lubecka, Kat, który kochał dzieci, „Pamięć.pl” nr 1 (34)/2015, s. 34.
Zimny, nieobecny duchem schizoid, bezkrytycznie akceptuje ideologię, mechanicznie postępuje po linii najmniejszego oporu w psychopatycznej społeczności.
Źródło: Joanna Lubecka, Kat, który kochał dzieci, „Pamięć.pl” nr 1 (34)/2015, s. 35.
Z czasem odbywała się metamorfoza tej społecznie niegdyś nieszkodliwej jednostki w określony typ mentalności faszystowskiej. (…) Najpierw prekursorzy hitleryzmu, a potem ideologia narodowosocjalistyczna przekształciły młodocianego Rudolfa Hossa, obdarzonego żywymi poczuciami etycznymi, w przestępcę niespotykanej miary, który wiernie służąc fałszywej i zbrodniczej ideologii, utonął w otchłani przestępstw hitlerowskich.