Przeminęło z wiatrem (ang. Gone with the Wind) – powieść amerykańskiej pisarki Margaret Mitchell, 1936 roku; tłumaczenie – Celina Wieniawska.
- – Dlaczego dziewczyny muszą udawać idiotki, żeby złapać męża? – Może dlatego, że panowie nie wiedzą, czego chcą. Tylko im się zdaje, że wiedzą. I jeżeli daje im się to, czego oczekują, zaoszczędza się sobie wielu przykrości i nie zostaje się starą panną.
- Jak wielce cenią nasze kobiety łańcuchy, którymi są skute!
- Muszę jednak stwierdzić, że damy nigdy mnie zbytnio nie pociągały. Wiem, co sobie myślą, ale zawsze brak im odwagi czy też zbyt są dobrze wychowane, aby mówić prawdę. To zaś czasem staje się nudne
- Nie chcę o tym teraz myśleć – postanowiła. – Jeżeli zacznę o tym myśleć teraz, będę się musiała martwić. Nie ma powodu, aby sprawy nie miały się ułożyć tak, jak tego chcę (…)
- – Panie – powiedziała – nie jest pan dżentelmenem!
– Bardzo słuszna uwaga – odpowiedział niedbale. – A pani, panno O’Hara, nie jest damą.
- Opis: rozmowa Scarlett i Retta.
- Podsłuchiwanie bywa czasem wysoce zajmującym i kształcącym zajęciem.
- – (…) Powtarzałam ci tysiąc razy, że prawdziwa dama je jak ptaszek. Nie pozwolę, abyś poszła na zabawę do państwa Wilkes i objadała się tam jak jaki parobek czy jak świnia.
– Mama jest prawdziwą damą, a przecież je – sprzeciwiła się Scarlett.
– Kiedy się jest zamężną, już jeść wolno – odparła Mammy. – Kiedy Miss Ellen była w twoim wieku, nigdy nic nie jadła na wizytach, tak samo jak ciocia Paulina i ciocia Eulalia. Więc wszystkie powychodziły za mąż.
- Póki człowiek nie straci reputacji, nie zdaje sobie sprawy, jakim była mu ona ciężarem i czym jest prawdziwa wolność.
- (…) pragnienie i osiągnięcie celu to dwie odmienne sprawy, życie nie nauczyło jej jeszcze, że nie zawsze ten wygrywa wyścig, kto biegnie najprędzej.
- – Są osoby, które myślą, że ja potrafię fruwać – odmruczała Mammy człapiąc po schodach.
- Scarlett O‘Hara nie była piękna, ale mężczyźni, zadurzeni w niej tak jak dwaj młodzi Tarletonowie, rzadko zdawali sobie z tego sprawę.
- Scarlett O‘Hara was not beautiful, but men seldom realized it when caught by her charm as the Tarleton twins were. (ang.)
- Opis: pierwsze słowa powieści.
- To, co panowie mówią, i to, co myślą, to dwie różne rzeczy.
- To nie może być prawdą. W żaden sposób. To koszmar. Zbudzę się i przekonam, że to sen. Nie będę o tym myślała teraz, bo rozpłaczę się w obecności wszystkich tych ludzi. Nie mogę teraz myśleć, pomyślę o tym później, kiedy będzie mi łatwiej, kiedy nie będę widziała jego oczu.
- Opis: myśli Scarlett podczas ślubu z Karolem Hamiltonem.
- – Boga biorę na świadka, Boga biorę na świadka, że Jankesi nie pokonają mnie nigdy. Przetrwam to wszystko, a jak wojna się skończy, nigdy w życiu nie będę więcej głodna. Ani ja, ani nikt z moich bliskich. Choćbym miała kraść i zabijać – Bóg mi świadkiem, że nigdy więcej głodna nie będę.
- Kocham cię, Scarlett, za to, że jesteś tak bardzo do mnie podobna… Za to, że oboje jesteśmy renegatami i egoistami. Żadne z nas nie dba o to, czy świat idzie na psy, byle nam było dobrze i przyjemnie.
- – Nic mi już nie pozostało – rzekła wreszcie. – Zupełnie nic. Nic do kochania. Nic, o co chciałabym walczyć. Ciebie straciłam, a teraz tracę Tarę.
Popatrzył na nią przez długą chwilę, potem zaś pochylając się podniósł z ziemi bryłkę czerwonej gliny.
– Nieprawda, jeszcze ci coś zostało – powiedział z cieniem dawnego uśmiechu, pełnego naigrywania się z niej i z siebie. – Zostało ci coś, co kochasz więcej niż mnie, choć o tym może nie wiesz. Masz jeszcze Tarę.
Wziął jej bezwładną dłoń, położył na niej wilgotną glinę i zacisnął wkoło niej jej palce. (…)
Glina mroziła jej ręce, spojrzała więc na nią znowu.
– Tak – powiedziała – to mi jeszcze zostało.
Z początku słowa te nie miały treści, a widok czerwonej gliny nie mówił jej nic. Po chwili jednak przyszło nieproszone wspomnienie morza czerwonego błota otaczającego Tarę i tego, jak bardzo było jej drogie i jak ciężko walczyła, aby je utrzymać – i świadomość, że będzie musiała walczyć jeszcze ciężej, aby tego teraz nie stracić.
- Opis: rozmowa Scarlett i Ashleya.
- Niepowodzenia tworzą ludzi albo ich łamią.
- Pobierajmy się z rozsądku, a kochajmy dla przyjemności.
- (…) pomyślał, że jednak nigdy nie spotkał się z takim męstwem jak odwaga Scarlett O‘Hara, która na podbój świata szła w aksamitnych portierach swojej matki i piórach, wyrwanych z koguciego ogona.
- (…) to bardzo niedobrze, jeżeli kobieta przeżyje najgorsze, co może się jej zdarzyć, bo potem nie boi się już niczego. A to bardzo źle, gdy kobieta niczego się nie boi. (…) Bóg stworzył kobietę istotą lękliwą i pokorną, jest więc coś nienaturalnego w kobiecie, która niczego się nie boi.
- Było oczywiste, że jesteśmy dla siebie przeznaczeni. Tak oczywiste, że to właśnie ja byłem jedynym z kręgu twoich znajomych, który mógł cię kochać, chociaż wiedziałem, jaka jesteś naprawdę – chciwa, bezwzględna, pozbawiona skrupułów, jak ja. Kochałem cię, więc zaryzykowałem. Przypuszczałem, że obraz Ashleya zblednie w twym sercu. Ale – wzruszył ramionami – próbowałem wszystkiego i nic się nie udawało. A tak bardzo cię kochałem, Scarlett. Gdybyś mi na to pozwoliła, kochałbym cię bardziej delikatnie i czule, niż kiedykolwiek mężczyzna kochał kobietę. Nie mogłem jednak dać ci tego poznać, bo wiedziałem, że wyda ci się, że jestem słaby, i wyzyskasz wtedy moją miłość przeciw mnie.
- Jesteś bardzo brutalna w stosunku do tych, którzy cię kochają, Scarlett. Bierzesz ich miłość i trzymasz ją nad ich głowami niczym bat. (…) Wiedziałem, że mnie nie kochałaś, kiedyśmy się pobrali. Wiedziałem wszystko o Ashleyu. Ale jak głupiec wierzyłem, że potrafię cię w sobie rozkochać. Śmiej się, jeżeli masz ochotę, ale chciałem się tobą opiekować, psuć cię i pieścić, dawać ci wszystko, czego chciałaś. Chciałem ożenić się z tobą, aby móc się tobą opiekować i pozwalać ci na wszystko, co ci sprawi przyjemność… tak jak pozwalałem Bonnie. Tyle się w życiu namęczyłaś, Scarlett. Nikt lepiej ode mnie nie wiedział, ile przeszłaś, chciałem więc, abyś przestała walczyć ze światem i pozwoliła mi, abym cię wyręczał. Chciałem, abyś się bawiła jak dziecko – bo byłaś dzieckiem: odważnym, przestraszonym, upartym dzieckiem. Sądzę, że jeszcze dotąd nim jesteś. Tylko dziecko może być tak bezwzględne i nieczułe.
- Kochanie, jesteś wielkim dzieckiem. Myślisz, że mówiąc „przepraszam”, uleczysz wszystkie omyłki i błędy minionych lat, że wymazujesz je z pamięci, że zmywasz truciznę z dawnych ran.
- Konsekwencjo, tyś wielką cnotą!
- Nie, moja droga, nie jestem w tobie zakochany, tak samo jak ty we mnie, a gdybym cię nawet kochał, byłabyś ostatnią osobą, której bym to wyznał. Niechaj Bóg ma w swej opiece człowieka, który cię naprawdę pokocha. Złamiesz mu serce, śliczna moja, okrutna, psotna kotko, która tak jest nieuważna i pewna siebie, że nie stara się nawet osłaniać swoich pazurków.
- Opis: Rett do Scarlett, proponując jej małżeństwo.
- – (…) Nie podoba mi się stan małżeński.
– Nonsens. Dlaczego?
– Och, no bo… mniejsza z tym, dlaczego.
– Ależ moje biedne dziecko, tyś nigdy nie była naprawdę zamężną. Jakże możesz coś o tym wiedzieć? Muszę przyznać, że nie miałaś szczęścia raz wyszłaś za mąż na złość, a raz dla pieniędzy. Czy myślałaś kiedyś o wyjściu za mąż dla przyjemności?
– Dla przyjemności?! Nie mów głupstw. W małżeństwie nie ma żadnej przyjemności.
- Opis: rozmowa Scarlett i Retta.
- Zobacz też: małżeństwo
- – Nie! – zawołała z głębi serca. – Wiem tylko, że mnie nie kochasz i że odchodzisz! Och, kochanie, cóż pocznę, gdy ciebie przy mnie nie będzie?
Przez chwilę zawahał się, jak gdyby zastanawiając się, czy miłe kłamstwo jest na długą metę lepsze od prawdy. Potem wzruszył ramionami. (…)
Zaczerpnął oddechu i powiedział lekko, ale łagodnie:
– Kochanie, nic mnie to nie obchodzi.
- Opis: rozmowa Scarlett i Retta.
- Pomyślę o tym wszystkim jutro, w Tarze. Zniosę to wtedy lepiej. Jutro pomyślę, jak go odzyskać. Mimo wszystko, życie się dzisiaj nie kończy.
- Opis: ostatnie słowa powieści.
- Życie nie jest obowiązane dawać nam to, czego oczekujemy. Bierzemy to, co nam daje, i jesteśmy wdzięczni, że nie jest jeszcze gorzej.