(...) przyznam, że nie znajduję już epitetów na określenie tego, co widzę. Bo jeśli powiem, że jest to okropne i obrzydliwe, to niczego to nie wniesie do tzw.debaty publicznej. Bardzo chciałbym, żeby jakaś powołana do tego instytucja, czyli może Trybunał Konstytucyjny, może Sąd Najwyższy, odniosła się do wymiaru prawnego tego, co się dzieje. Do władzy doszła bowiem szajka, która za nic ma obowiązujące prawa. Chodzi nie tylko o to, by to rozliczyć, ale o to, by coś podobnego nie powtórzyło się w przyszłości. Sytuacja, w której prokurator generalny wydaje podwładnym polecenia w swojej własnej sprawie, powinna zostać poddana publicznej, fachowej ocenie wybitnych prawników. To powinno zostać przez nich opisane i opublikowane ku przestrodze na przyszłość. To będzie cenniejsze niż ustalenia komisji sejmowych, bo w tych są politycy, którzy rozgrywają między sobą swoje sprawy i interesy. Tylko zatem obiektywni prawnicy mogliby to pokazać w jasnym świetle. To oni powinni przestrzec przyszłych koalicjantów, że tak postępować nie wolno. Oni powinni pokazać bez ogródek, kto przekracza prawo we wszystkich jego aspektach. Dość mam bowiem władzy, która jest instrumentem straszenia społeczeństwa, a nie służbą dla niego. Władza ma dbać o to, byśmy dobrze czuli się w naszym kraju, a nie być źródłem opresji. Tymczasem już dwa lata żyjemy – że użyję modnego ostatnio określenia – w rzeczywistości porażającej.