polska pielęgniarka, błogosławiona Kościoła katolickiego (1902–1973) Z Wikiquote, wolnego zbiornika cytatów
Hanna Chrzanowska (1902–1973) – polska pielęgniarka, działaczka charytatywna, pedagog, instruktorka i prekursorka pielęgniarstwa rodzinnego, domowego i parafialnego, naczelna redaktor czasopisma „Pielęgniarka Polska”, pisarka, współorganizatorka Polskiego Towarzystwa Pielęgniarskiego oraz błogosławiona Kościoła katolickiego.
Coś się już działo w dzieciństwie. Jako dziecko, z napiętą uwagą wygrzebywałam listkiem pyłki ziemi z rany na nodze małej towarzyszki zabaw, a potem jako kilkunastoletnia dziewczynka nacięłam sobie kiedyś scyzorykiem kolano, aby je móc opatrywać. Ale w takim razie dlaczego nie poszłam na medycynę? Czemu bawiłam się lalkami w szpital, nie jako doktór, tylko jako pielęgniarka? Otóż doznałam w dzieciństwie urazu, ale urazu w całym tego słowa znaczeniu – dodatniego.
Opis: refleksje nad wyborem powołania pielęgniarskiego.
Moja praca, to nie tylko mój zawód, ale – powołanie. Powołanie to zrozumiem, jeśli przeniknę i przyswoję sobie słowa Chrystusa: „nie przyszedłem, aby mnie służono, ale abym służył”.
Niech ksiądz Arcybiskup powie im, że fakt mego odejścia w niczym nie może umniejszyć ich [pielęgniarek] zapału, że ja im tylko pomagałam, a teraz muszą się same trzymać naszej linii pielęgnowania ludzi, w ich psychologicznym całokształcie, służenia prostą obsługą. Umiejętną, mądrą, ale właśnie prostą. Niech się trzymają razem, niech stanowią jedno; niech się cieszą radością z miłosierdzia – jak mówi św. Paweł, ale niech też – jak on zaleca – płaczą z płaczącymi.
Opis: słowa skierowane do ordynariusza w Krakowie, po ciężkiej operacji w 1966, licząc się ze śmiercią.
Źródło: ks. Edward Staniek, Miłosierna pielęgniarka. Służebnica Boża Hanna Chrzanowska, s. 243.
Niech nie będzie we mnie głupich nastrojów, uzależnień od czyichś słów, zachowania się, pogody. Mam przed sobą już tak mało czasu. Niechaj biegnę na przełaj, a nie grzebiąc się w trzęsawisku. Boże, Ojcze mój, przyjmij mnie, gdy dobiegnę. Przyjmuj co chwilę, teraz, Ty, który jesteś Wielkim Teraz.
Opis: refleksje z rekolekcji, Roztoki, 24 sierpnia 1971.
Nie wiem ile, mój Boże, Gotujesz mi jeszcze czasu. Może nie pójdę do lasu, Do lasu sosnowego. Może mnie nie dobiegną Podniebne dzwonki skowrończe? Modlitwy tej nie skończę, Na ziemi nie ujrzę słońca, Bo dzisiejszy deszcz może Nie będzie miał dla mnie końca!
Opis: fragment ułożonej modlitwy pt. Krzyż na piaskach.
Po przyjeździe, w styczniu 1925 r. od razu runęło na mnie piękno Paryża. Uskrzydliło, rozszerzyło i uszczęśliwiać miało w te wszystkie wolne niedziele i święta, i wolne popołudnia. Cała moja praktyka pielęgniarska, chociaż brałam ją bardzo poważnie była tylko akompaniamentem do radosnej melodii, ramami do obrazu czy równoległą linią biegnącą wzdłuż bulwarów. Wkrótce zadomowiłam się w olbrzymich galeriach Luwru, zaczęłam wracać do ukochanych obrazów. Dotąd, kiedy nie mogę spać, przebieram w nich pamięcią jak w kasecie… Potem na dobre zanurzyłam się w cotygodniowych, cudnych koncertach w Starym Konserwatorium. W świecie muzycznym żyłam wtedy pod wyłącznym panowaniem Beethovena.
Opis: refleksje z pobytu stypendialnego w Paryżu, styczeń 1925.
Spóźnił się. Czekałyśmy w jego dość dużym i dość zagraconym pokoju, w którymś z księżowskich domów na Kanoniczej. Rozmowa była krótka. We mnie się paliło: musisz dopomóc! Słuchał z tym swoim dowcipnym uśmiechem, jakby lekko drwiącym. Nie wiedziałam jeszcze, że mam przed sobą najwspanialszego słuchacza wszelkich spraw. Polecił nam przyjść za kilka dni o godzinie 12-tej do kościoła Mariackiego – tam będzie czekał i zaprowadzi nas do ks. Machaya. Spotkałyśmy się z ks. Wojtyłą przed ołtarzem Chrystusa Ukrzyżowanego i we troje poszliśmy do prałatówki.
Opis: refleksje z pierwszego spotkania Hanny Chrzanowskiej w towarzystwie Zofii Szlendak z ks. Karolem Wojtyłą, czerwiec 1957.