Uwaga: W dalszej części znajdują się słowa powszechnie uznawane za wulgarne!
(ang. Diary, tłum. Lech Jęczmyk)
Gówno to już estetyczny banał.
Jeśli nieszczęście rodzi natchnienie, to Misty powinna być u szczytu swoich możliwości.
Każdy jest pogrążony w swojej osobistej śpiączce.
Może ludzie muszą naprawdę odcierpieć swoje, zanim mogą zaryzykować robienie tego, co lubią.
Masz nieskończoną liczbę sposobów, żeby popełnić samobójstwo, nie umierając na śmierć.
Nic nie było tak rzeczywiste jak jej wyimaginowany świat.
Natchnienie wymaga choroby, kalectwa, szaleństwa.
Piękno to przestarzała idea. Powierzchowna. Oszustwo.
Twój charakter pisma. Sposób chodzenia. To, jaki wzór porcelany wybierasz. Wszystko to zdradza ciebie. Wszystko, co robisz, ujawnia twoją rękę. Wszystko jest autoportretem. Wszystko jest dziennikiem.
Ze szkoły artystycznej wynosi się etykietę dotyczącą narkotyków. Należy się dzielić.
Żeby tworzyć prawdziwą sztukę, trzeba poznać smak cierpienia.
(ang. Lullaby, tłum. Robert Ginalski)
Jak by powiedział Karol Marks, uczyniliśmy sobie wrogów ze wszystkich roślin i zwierząt, żeby usprawiedliwić fakt, że je zabijamy.
Jesteśmy medium cywilizacyjnym. Gospodarzem. Niektórzy wciąż się łudzą, że sami kierują swoim życiem. Jesteśmy opętani. Każdy z nas jest nawiedzony i nawiedzany. Stale żyje w nas coś obcego. Całe nasze życie jest wehikułem dla czegoś, co ma się objawić. Dla złego ducha. Dla teorii. Kampanii marketingowej. Strategii politycznej. Doktryny religijnej.
Może do piekła wcale nie trafiamy za nasze złe uczynki. Może trafiamy do piekła za to, czego nie zrobiliśmy.
Poczciwy George Orwell pojmował to na opak. Wielki Brat nie obserwuje. On śpiewa i tańczy. Wyciąga króliki z kapelusza. Wielki Brat dba o to, żeby zaprzątać naszą uwagę od chwili, gdy się budzimy. Pilnuje, żebyśmy stale byli rozproszeni. Pilnuje, żeby bez przerwy coś nas pochłaniało. Stara się, żeby nasza wyobraźnia usychała. Aż w końcu będzie równie przydatna jak wyrostek robaczkowy. Wielki Brat robi wszystko, żebyśmy ani przez chwilę nie mieli spokoju. Takie tuczenie jest gorsze od inwigilacji. Skoro świat wypełnia nas po dziurki w nosie, nikt nie musi się przejmować tym, co dzieje się w jego głowie. A kiedy już ludzka wyobraźnia ulegnie atrofii, nikt nigdy nie będzie stanowił zagrożenia dla świata.
Żyjemy w chybotliwej wieży bełkotu. W chwiejnej rzeczywistości słów. W zupie z DNA katastrofy. Skoro już zniszczyliśmy środowisko naturalne, został nam tylko zaśmiecony świat języka.
Poniżej znajdują się wybrane cytaty, więcej znajdziesz w osobnym haśle Niewidzialne potwory.
(ang. Invisible Monsters, tłum. Lech Jęczmyk)
Choćby nie wiadomo, jak kogoś się kochało, człowiek się cofa, kiedy kałuża krwi jest coraz bliżej.
Gdzieś tam w niebie żyjemy na wideo w sieci, żeby Bóg mógł sobie surfować.
Rodzice są jak Bóg, bo chcesz wiedzieć, że oni istnieją, i chcesz, żeby aprobowali twoje życie, ale odwiedzasz ich tylko, kiedy masz kłopoty i czegoś potrzebujesz.
(ang. Haunted, tłum. Maciej Potulny)
Jeśli więc nie możesz ich pokonać, stań po ich stronie.
Każdy z nas obraca rzeczywistość w opowieść. Trawi, żeby przerobić ją na książkę. To, czego doświadczamy, od razu staje się scenariuszem. Mitologia Nas.
Naprawdę, nic nie jest niewłaściwe. Przynajmniej w naszym przekonaniu. W naszej własnej rzeczywistości. Nigdy nie zamierzacie zrobić nic niewłaściwego. Nigdy nie mówicie nic niewłaściwego. We własnym przekonaniu zawsze macie rację. Wszystkie wasze działania – to, co robicie, co mówicie albo jak chcecie być postrzegani – automatycznie stają się właściwe w chwili, gdy decydujecie się wprowadzić je w życie.
Nasz świat jest tylko snem. Nieskończenie fałszywym. Koszmarem.
Społeczeństwo najlepiej się czuje, kiedy jest prześladowane przez jakieś licho.
Uwielbiamy tragedie. Kochamy konflikty. Potrzebujemy diabła, bo w przeciwnym razie sami go sobie stworzymy.
(ang. Fight Club, tłum. Jacek Manicki)
Poniżej znajdują się wybrane cytaty, więcej znajdziesz w osobnym haśle Podziemny krąg (powieść).
Chciałem zniszczyć całe piękno, które nigdy nie będzie moje. (...) Chciałem spalić Luwr. Rozwaliłbym greckie rzeźby młotem kowalskim i podtarł się Moną Lisą. To jest mój świat, teraz. To jest mój świat, mój świat, a ci starożytni ludzie nie żyją. (tłum. Lech Jęczmyk)
Jak dużo możesz wiedzieć o sobie, jeśli nigdy się nie biłeś?
Jesteśmy niekochanymi dziećmi historii, wychowanymi na telewizji, która przez lata wmawiała nam, że pewnego dnia zostaniemy milionerami i gwiazdami filmowymi, i gwiazdami rocka, ale tak się nie stanie. I to właśnie teraz do nas dociera. I strasznie nas to wkurza.
Jestem bezradny. Jestem głupi, życie upływa mi na otaczaniu się rzeczami. Moja marna egzystencja. Moja bezsensowna, gówniana praca. Moje szwedzkie meble.
– Katastrofa jest naturalną częścią mojej ewolucji – szeptał Tyler – w kierunku tragedii i unicestwienia. (...) – Zrywam moje przywiązanie do rzeczy fizycznych i dóbr materialnych – szeptał Tyler – bo tylko niszcząc siebie, mogę uruchomić całą moc ducha. (...) – Wyzwoliciel, który zniszczy moją własność – powiedział Tyler – walczy o uratowanie mojego ducha. Nauczyciel, który usuwa z mojej drogi wszelką własność, uczyni mnie wolnym. (tłum. Lech Jęczmyk)
Możliwe, że Bóg nas nienawidzi. To jeszcze nie jest najgorsze, co może się zdarzyć. (...) zwrócenie na siebie uwagi Boga tym, że się jest złym jest lepsze niż pozostanie niezauważonym. Może gniew Boga jest lepszy niż Jego obojętność. (tłum. Lech Jęczmyk)
Nasze pokolenie nie toczy żadnej wielkiej wojny, nie zmaga się z żadnym wielkim kryzysem, ale przecież my też walczymy, prowadzimy wielką wojnę o duszę. Prowadzimy wielką rewolucję przeciwko kulturze. Nasze życie to jeden wielki kryzys. Przechodzimy kryzys duszy.
Obym tak nigdy w pełni się nie zrealizował. Obym tak nigdy nie zaznał zadowolenia. Obym tak nigdy nie stał się idealny.
Rzeczy, które posiadasz w końcu zaczynają posiadać ciebie.
Według Tylera Durdena jesteśmy jednymi z wielu dzieci Boga, które nie mają żadnego szczególnego miejsca w historii ani nie zasługują na żadne szczególne względy. Jeśli nie zwrócimy na siebie uwagi Boga, nie ma dla nas nadziei ani na potępienie, ani na zbawienie. Co jest gorsze, piekło czy nic?
Wszyscy zostaliśmy wychowani na telewizji aby wierzyć, że pewnego dnia zostaniemy milionerami, gwiazdami filmu i rocka. Ale nie zostaniemy.
W tamtym czasie moje życie wydawało się zbyt doskonałe i może trzeba było wszystko zniszczyć, żeby zrobić z siebie coś lepszego. (tłum. Lech Jęczmyk)
(ang. Damned, tłum. Elżbieta Gałązka-Salamon)
Nasza śmierć – coś gorszego niż zawalenie oceny na semestr, aresztowanie przez policję czy zrobienie dziecka partnerce z balu – to może być największa i totalnie niezmywalna plama, jaką można dać w życiu.
Powiedziały mi wtedy, że powodem, dla którego chłopcy tak gorliwie zabiegają o to, by się całować z dziewczynami, jest fakt, że czynności związane z pocałunkiem pobudzają ich kutasy do wzrostu. Im więcej dziewczyn dany chłopak zdoła pocałować, tym większy będzie jego kutas, a chłopcy, którzy wyhodują sobie największego, otrzymają najlepiej płatne i najbardziej prestiżowe posady. Naprawdę, to bardzo proste.
W Piekle torturuje nas własne przywiązanie do określonej tożsamości.
Z doświadczenia wiem, że dziewczyny są na ogół superinteligentne, dopóki nie zaczną im rosnąć piersi. (...) Dziewczynom wyrastają cycki i każda z miejsca zapomina, że była kiedyś bystra i dzielna. To samo dotyczy facetów, którzy też bywają na swój sposób inteligentni i zabawni, ale zaraz po pierwszej erekcji głupieją do reszty, i to na kolejnych sześćdziesiąt lat.
(ang. Survivor, tłum. Lech Jęczmyk)
Bo jedyna różnica między samobójstwem a męczeństwem polega w istocie na stopniu zainteresowania mediów. Jeżeli drzewo w lesie pada i nie ma nikogo, kto by to usłyszał, to czy nie jest tak, że ono tylko leży i gnije? A gdyby Chrystus umarł z przedawkowania barbituranów, sam na podłodze w łazience, to czy byłby w Niebie?
Cały świat jest katastrofą, która czeka, żeby się przydarzyć.
Dzwoni facet z informacją, że zawalił algebrę. Żeby nie wyjść z wprawy, mówię mu: Powieś się. Dzwoni kobieta i mówi, że jej dzieci źle się zachowują. Bez chwili namysłu mówię jej: Powieś się. Człowiek dzwoni, żeby powiedzieć, że samochód nie chce mu zapalić. Powieś się. Kobieta dzwoni i pyta, o której godzinie zaczyna się ostatni film. Powieś się. – Czy to numer pięć pięć pięć trzynaście dwadzieścia siedem? – pyta. – Czy to multipleks Moorehouse? Powieś się, mówię. Powieś się. Powieś się.
Jest tak, jakbyśmy mieli wszczepioną tę samą sztuczną pamięć. Nie pamiętamy prawie nic z naszego prawdziwego dzieciństwa, ale pamiętamy wszystko, co zdarzyło się w rodzinach z telewizyjnych seriali. Mamy te same najważniejsze cele. Wszyscy przeżywamy te same lęki.
Ludzie, którzy poszukują na rynku mesjasza, żądają wysokiej jakości. Nikt nie podąży za nieudacznikiem. Kiedy chodzi o wybór zbawiciela, nie zadowolą się po prostu człowiekiem.
Myślisz, że może gdybyś pracował ciężej i szybciej, mógłbyś powstrzymać napór chaosu, ale potem któregoś dnia wymieniasz na tarasie żarówkę z pięcioletnią gwarancją i uświadamiasz sobie, że wymienisz tu żarówkę może jeszcze z dziesięć razy, zanim umrzesz.
Podróż donikąd też zaczyna się od pierwszego kroku.
Prawda jest taka, że wszystko to było częścią procesu samobójczego. Bo opalanie się i sterydy stanowią problem tylko, jeżeli planujesz długo żyć.
(ang. Choke, tłum. Robert Ginalski)
Co ci z tego przyjdzie, że nauczysz się podnosić do kwadratu i pierwiastkować trójkąt, jeżeli jakiś terrorysta nagle strzeli ci w łeb?
Język to tylko sposób na trywializowanie świetności tego cudownego świata. Na jego dekonstrukcję. Bagatelizację. Ludzie nie są w stanie poradzić sobie z tym, jak piękny naprawdę jest świat. Z tym, że nie sposób go wyjaśnić ani zrozumieć.
Każdy nałóg (...) to jedynie inny sposób radzenia sobie z tym samym problemem. Narkotyki, objadanie się, alkohol czy seks to po prostu różne środki do osiągnięcia spokoju. Do ucieczki od tego, co wiemy. Od naszego wykształcenia. Od tego, że ugryźliśmy jabłko.
Ludzie od tylu lat harowali, żeby świat był bezpieczny i zorganizowany. Bo nikt nie zdawał sobie sprawy, do jakiego stopnia stanie się nudny.
Musisz ryzykować życie, by okazano ci miłość. Jeśli chcesz być uratowany, musisz otrzeć się o śmierć.
Nadzieja to kolejny etap, z którego się wyrasta.
Okres Oświecenia to już przeszłość. Teraz żyjemy w epoce Oszustwienia.
Prawdziwi ludzie udają nieprawdziwych ludzi z wyimaginowanymi problemami, a prawdziwi ludzie oglądają to, żeby zapomnieć o prawdziwych problemach.
Opis: o serialach tasiemcowych
To, co nierzeczywiste, jest silniejsze niż to, co realne. Bo nic nie jest równie doskonałe jak wytwór wyobraźni. Bo prawdziwie trwałe są tylko nieuchwytne idee, pomysły, wierzenia i fantazje. Kamień się kruszy. Drewno próchnieje. A ludzie, no cóż, umierają.
Wszystko, co udaje ci się zdobyć, to tylko kolejna rzecz, którą stracisz.
Żyjemy i umieramy, a cała reszta to tylko złudzenie. Całe to gadanie o uczuciach i wrażliwości to jedno wielkie kurze łajno. Zmyślone, subiektywne, emocjonalne brednie. Nie ma duszy. Nie ma Boga. Są tylko decyzje, choroby i śmierć.
Jedyną rzeczą nudniejszą od walczenia pięściami, jest pojedynkowanie się na miecze albo strzelanina. W czasie scen walki zwyczajnie zasypiam. Właśnie z tego powodu waleczne sceny w „Podziemnym kręgu” miały być elementem komediowym. Pojedynki na serio są nudne.
Moim celem jest opowiadać historie, których nikt nie odważy się zobrazować filmowo. To wciąż siła moich książek: mogą poruszać tematy, które są zbyt skandalizujące, by pokazać je w kinie.
Pornografia jest dorosłą wersją bajek dla dzieci. Jest w niej jakaś podnosząca na duchu powtarzalność. Żaden pornograficzny film nie kończy się źle.
Opis: w rozmowie z Chris Ayres dla „The Times”.
Romantyzm i uczucia dają naszemu życiu wartość. Mało tego, usprawiedliwiają wszystkie nasze cierpienia. Za cel stawiam sobie unowocześnienie heroicznych romansów i zaprezentowanie przerastających rzeczywistość bohaterów, którzy zainspirują czytelników do miłości i otwierania się na świat.
Zamiast piętnastu minut sławy, wszyscy będą chcieli dostać piętnaście minut prywatności. Jak wiadomo, satelity, kamery czy internet tropią nas w każdej sekundzie. To irytujące, a może być już tylko gorzej. Następne pokolenie młodych ludzi będzie błagać o samotność. Nieustające wpatrywanie się w mass media pożera nas, to nowy potwór.