Loading AI tools
Z Wikipedii, wolnej encyklopedii
Bój w Dolinie Hazara lub zagłada 1. batalionu 682. pułku zmotoryzowanego (ros. trb. Gibiel 1-go batalona 682-go motostriełkowogo połka) – jeden z epizodów walk podczas radzieckiej interwencji w Afganistanie w czasie którego, 30 kwietnia 1984, wykonując zadania operacji „Panczszir-84” radziecki batalion piechoty zmotoryzowanej został zaatakowany i rozbity przez mudżahedinów Szaha Masuda w Dolinie Hazara (Dolina Pandższeru).
Radziecka interwencja w Afganistanie | |||
Czas | |||
---|---|---|---|
Miejsce | |||
Terytorium | |||
Wynik |
klęska oddziału radzieckiego | ||
Strony konfliktu | |||
| |||
Dowódcy | |||
| |||
Siły | |||
| |||
Straty | |||
| |||
Położenie na mapie Afganistanu | |||
35,308979°N 69,643246°E |
Wiosną 1984 oddziały radziecko-rządowe prowadziły w dolinie Panczsziru największą w historii wojny w Afganistanie operację przeciwko partyzantom Szacha Masuda. Jednym z jej elementów było przeczesywanie bocznych, mniejszych dolin Panczsziru, gdzie wyparci partyzanci szukali schronienia. Pod koniec kwietnia zadanie takie otrzymał w dolinie Hazara 1 batalion 682 pułku zmot. ze 108 dyw. zmot. pod dowództwem kpt. Aleksandra Koroliowa. Kiedy batalion podszedł do wejścia do doliny, otrzymał do d-cy pułku ppłk. Piotra Sumana rozkaz zajęcia w pierwszej kolejności wzgórz po obu stronach doliny, co zaczęła wykonywać 3. kompania batalionu. Wkrótce potem rozkaz ten został anulowany przez d-cę 108 dyw. gen. Wiktora Łogwinowa, który nakazał zajęcie doliny bez zapewnienia osłony z gór. Ppłk. Suman zakwestionował ten rozkaz, za co natychmiast został przez generała pozbawiony dowodzenia nad batalionem. W zamian d-ca dywizji obiecał Koroliewowi pełne wsparcie i osłonę Mi-24.
Rankiem 30 kwietnia o godz. 10.00 niepełny batalion (1 i 2 kompania – 220 ludzi) dwiema kolumnami po obu stronach rzeki Hazary rozpoczął marsz w głąb doliny. Nie posiadał osłony od strony gór ani z powietrza, ponieważ obiecane przez gen. Łogwinowa śmigłowce z niewiadomych przyczyn nie dotarły. Po przeczesaniu pierwszego kiszłaku (Meliwa), około południa oddział wyszedł na nieduży płaskowyż, gdzie dostał się w huraganowy ogień z broni strzeleckiej i moździerzy. Zajmujący dogodne pozycje na wzgórzach mudżahedini, prowadząc z trzech stron ogień krzyżowy, zaczęli zadawać Rosjanom dotkliwe straty. Dowódca batalionu idący na przedzie kolumny poległ w pierwszych minutach walki. Ogień snajperów szybko unieszkodliwił też większość oficerów (w sumie poległo ich 12). Po dwóch godzinach śmigłowce w końcu przybyły, jednak ostrzelane przez mudżahedinów z broni wielkokalibrowej – odleciały. Pojawiała się też para Su-25, jednak ich nalot nie uczynił większych szkód atakującym, którzy skryli się w licznych niedużych jaskiniach i skalnych szczelinach. Pod koniec dnia, kiedy mudżahedini wobec zapadających ciemności przerwali ostrzał i zaczęli się wycofywać, batalion w pełni utracił zdolność bojową. Jego ewakuacja zajęła kilka następnych dni. Około 25 żołnierzom udało się samodzielnie wydostać z doliny.
Idący z przodu radiotelegrafiści: kierujący ogniem artylerii (Sasza Babicz) i kierujący ogniem lotnictwa padli martwi, rażeni kulami. Ja również oberwałem, ranili mnie w obie nogi. Upadłem i zacząłem wykopywać duży kamień. Skąd miałem na to siły? Myślałem, że wszyscy zginiemy. Skuliłem się za tym kamieniem i kule zaczęły trafiać w niego, powodując odpryski. [...] Dowódca batalionu został ranny od razu. Upadł, ale ciągle dowodził batalionem. Widziałem jak łącznościowcy podbiegali do niego. Wzywał dowódcę puku i meldował, że batalion wpadł w zasadzkę i walczy. [...] Trafiła mnie trzecia kula, zaryłem nosem w ziemię i na jakiś czas straciłem przytomność. Nie wiem, ile tak przeleżałem, ale kiedy odzyskałem świadomość i zacząłem wołać dowódcę batalionu, szef łączności krzyknął, że nie żyje.
Do naszych chłopaków celnie strzelali snajperzy. A do nastania nocy mudżahedini i jacyś ludzie o europejskim wyglądzie, ubrani w sportowe dresy, zeszli do nas i zaczęli obrzucać granatami. Zbierali broń, dobijali rannych. Byłem ranny w nogę, ale mnie nie zauważyli – odeszli w góry...
Bój Dolinie Hazara przyniósł największe straty radzieckiego pododdziału w historii radzieckiej interwencji w Afganistanie poniesione w ciągu jednego dnia. Według różnych ocen było to od 57 do 87 zabitych (w tym d-ca batalionu kpt. Koroliow, który pomimo zranienia do końca dowodził swoimi żołnierzami) i 45–58 rannych[3][1]. Stąd często nazywany jest „czarnym dniem” Armii Radzieckiej w Afganistanie.
D-ca 682 pułku, pomimo że był przeciwny skierowaniu pozbawionego osłony batalionu w głąb doliny, został postawiony przed sądem wojskowym, zdegradowany i przeniesiony na Białoruś, gdzie mieszka do dziś w Homlu[4]. Gen. Łogwinow został usunięty ze stanowiska d-cy dywizji. Według relacji jednego z oficerów wiedział, na jakie ryzyko naraża batalion, posyłając go w głąb doliny bez ubezpieczenia. Chciał jednak zyskać na czasie i wykonać zadanie w wyznaczonym przez dowództwo terminie[1].
Od 2007 roku, corocznie 30 kwietnia w Bałabanowie (obw. kałuski) na grobie poległego d-cy batalionu kpt. Koroliowa zbierają się ocaleli żołnierze batalionu i rodziny poległych na nieformalnym zjeździe weteranów[2].
Lista poległych żołnierzy radzieckich (niepełna):
Seamless Wikipedia browsing. On steroids.
Every time you click a link to Wikipedia, Wiktionary or Wikiquote in your browser's search results, it will show the modern Wikiwand interface.
Wikiwand extension is a five stars, simple, with minimum permission required to keep your browsing private, safe and transparent.